Trening - 1h OWB1 + 1h aerobic
Czasami warto trochę się pomartwić.... Dzisiejszy ranek był trudny, głównie z powodu strasznych ilości śniegu wszędzie. Żeby wyjechać do pracy musieliśmy z Jackiem sporo się napracować, czyli poodśnieżać podjazd do garażu i chodnik przed domem. Normalnie GS na maxa

Jadąc przez zaśnieżone miasto zastanawiałam się, jak tu dzisiaj biegać? Ale czekała na mnie przemiła niespodzianka.....
Wieczorem, tj. obecnie o 16.00, postanowiłam spróbować coś tam jednak pobiegać, choćby po chodnikach. Jakież było moje zdumienie, kiedy zobaczyłam, że odśnieżono moją dawno zapomnianą dróżkę wzdłuż ogródków działkowych. Ostatni raz biegałam tamtędy prawie rok temu. Pamiętam, bo śnieg był tam wtedy po pachy, a ja sądziłam, że droga jest tam gdzie byłam rzeczka i o mało nie zaliczyłam małego morsowania

Temperatura - 14*C wcale mi nie przeszkadzała. Świecił cudny księżyc, śnieg skrzypiał miarowo pod nogami, a ja biegałam sobie tam i z powrotem. W pewnym momencie zobaczyłam spadająca gwiazdę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz coś takiego widziałam. Oczywiście pomyślałam biegowe życzenie.... Aż trudno mi było uwierzyć, że tak szybko minęła godzina i musiałam wracać do domu. Żal było kończyć trening.
O 19.00 jeszcze godzinka aerobicu, głównie układ na stepach i rozciąganie. Fajnie, choć bez fajerwerków.
