makar- bieganie jako sposób na życie :)

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

15.12.2010r.
Trening - 1h OWB1 + 1h aerobic

Czasami warto trochę się pomartwić.... Dzisiejszy ranek był trudny, głównie z powodu strasznych ilości śniegu wszędzie. Żeby wyjechać do pracy musieliśmy z Jackiem sporo się napracować, czyli poodśnieżać podjazd do garażu i chodnik przed domem. Normalnie GS na maxa :hahaha:
Jadąc przez zaśnieżone miasto zastanawiałam się, jak tu dzisiaj biegać? Ale czekała na mnie przemiła niespodzianka.....
Wieczorem, tj. obecnie o 16.00, postanowiłam spróbować coś tam jednak pobiegać, choćby po chodnikach. Jakież było moje zdumienie, kiedy zobaczyłam, że odśnieżono moją dawno zapomnianą dróżkę wzdłuż ogródków działkowych. Ostatni raz biegałam tamtędy prawie rok temu. Pamiętam, bo śnieg był tam wtedy po pachy, a ja sądziłam, że droga jest tam gdzie byłam rzeczka i o mało nie zaliczyłam małego morsowania :hejhej: Teraz wszystko pięknie odśnieżone. Bajka.
Temperatura - 14*C wcale mi nie przeszkadzała. Świecił cudny księżyc, śnieg skrzypiał miarowo pod nogami, a ja biegałam sobie tam i z powrotem. W pewnym momencie zobaczyłam spadająca gwiazdę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz coś takiego widziałam. Oczywiście pomyślałam biegowe życzenie.... Aż trudno mi było uwierzyć, że tak szybko minęła godzina i musiałam wracać do domu. Żal było kończyć trening.

O 19.00 jeszcze godzinka aerobicu, głównie układ na stepach i rozciąganie. Fajnie, choć bez fajerwerków. :bum:
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

17.12.2010r.
Trening - 1,5 h siłownia: 5km bieżnia + 5km orbitrek + GS

Splot różnych okoliczności, a głównie moje nie najlepsze samopoczucie wczoraj i niebezpieczeństwo, że wykluje się z tego jakieś choróbsko, sprawiły, że wylądowałam dzisiaj j.w. Przeczytałam niedawno opowiadanie Stevena Kinga "Rower stacjonarny" i próbowałam sobie jakoś urozmaicić to nudne bieganie wyobrażając sobie różne drogi, którymi biegałam ( wzorem bohatera tegoż opowiadania), ale jakoś u mnie to nie działa. Zrobiłam sobie za to na bieżni coś na kształt BNP, t.j. co 5 min zwiększałam prędkość bieżni o 0.5 km/h. Zawsze jakieś urozmaicenie. Potem dla odmiany trochę "biegania" na orbitreku i ćwiczenia na przyrządach.
Właściwie cały czas byłam sama na siłowni, więc mogłam korzystać ze wszystkiego do woli. Dopiero pod koniec przyszły jakieś dwie kobitki w wieku ok. 70-ki. Fajnie wyglądały: leginsy, obcisłe kolorowe koszulki z wielkimi dekoltami i pełen makijaż :bum: Chyba były zaprzyjaźnione, bo cały czas coś tam szeptały do siebie. Patrzyły na mnie trochę jak na istotę z innego świata.Wiecie, wyglądałam nieszczególnie w swiom na prędce skompletowanym stroju, spocona i zziajana. No,i oczywiście bez śladu makijażu :hahaha: Machałam hantlami przed lustrem i zastanawiałam się, jak będę wyglądać za 30 lat. Pewnie jak sucha pomarszczona śliwka.
I tym optymisycznym akcentem kończę dzisiejszy post.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

18.12.2010r.
Trening - 30 min OWB1

Od rana miałam dylemat: biegać czy nie biegać? Wstałam trochę później niż zwykle, bo miałam ochotę chociaż raz pobyczyć się w łóżku, a potem, sami wiecie, zawsze znajdzie się milion wymówek..... Wieczorem wyszłam na spacer z psem i ... było tam cudnie, mroźno i jasno, że nie wytrzymałam. Próbowałam namówić Jacka na wspólne nocne bieganie, ale się nie dał. Niestety, znowu napadało śniegu i nie bardzo było, gdzie pobiegać, ale potruchtałam trochę po w miarę odśnieżonych chodnikach. I tak było super :hejhej:

19.12.2010r.
Trening - 1h20min WB

Tym razem już nie wylegiwałam się w łóżku tak długo i o 8.50 byłam już na trasie. Temperatura - 12*C, mgła. Biegałam po drodze w lesie. Ubity mniej lub bardziej śnieg i lekki wiatr. Cisza jak makiem zasiał i miarowo skrzypiący śnieg pod stopami. Najgorzej było wybiec z lasu ( ostatni kilometr przed tym, jak zawracam biegnie przez pola), bo zimny wiatr urywał głowę. Na koniec próbowałam trochę przyspieszyć, ale marnie mi to wyszło, więc nie ma o czym pisać.
Po powrocie do samochodu i spojrzeniu w lusterko dostałam ataku śmiechu. Wyszystkie, nawet najkrótsze, włoski na mojej twarzy i rzęsy były pokryte szadzią. Normalnie Święty Mikołaj skrzyżowany z Anną Muchą w "Tańcu z gwiazdami", jeśli ktoś z Was pamięta te jej rzęsy jak firanki.
Niestety z powodu przygotowań świątecznych nie będzie aerobiku w przyszłym tygodniu, trzeba będzie więc trochę poćwiczyć samemu ( o ile znajdę jeszcze trochę czasu, bo sama też muszę jakoś te święta przygotować).
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

24.12.2010r.
Trening - 30min sama nie wiem, czego.

Przez cały tydzień miotałam się między pracą, zakupami i kuchnią. Efekt - wiadomo - nie było kiedy pobiegać, za to jedzonko super.
Dzisiaj bardzo chciałam pobiegać i zrobiłam aż dwa podejścia. Rezultat , jak widać mizerny. Przedzierałam się przez śnieg po kolana pokryty warstwą lodu. Ślisko, mokro i beznadziejnie. Wróciłam w nie najlepszym nastroju, tym bardziej, że na podjeździe o mało nie przyłożyłam bokiem samochodu w ścianę, tak było ślisko. Nie lubię zimy.

Dobra wiadomość jest taka, że pod choinką znalazłam Garmina Fererunner 305. Skąd ten Mikołaj wiedział, czego najbardziej mi brak??? Jutro wypróbuję, jak działa.

Wszystkim czytelnikom życzę bardzo rodzinnych, wesołych i szczęśliwych Świąt !!! :hejhej:
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

25.12.2010r.
Trening - 30 min marszobiegu + 30min rower stacjonarny + GR + GS

Nocą znów dosypało śniegu. Pod śniegiem jest lód z ostatnich roztopów. Całość dopełnia błoto pośniegowe, bo służby drogowe trochę sypią solą gdzieniegdzie. Czy w takich warunkach normalny człowiek wychodzi na trening? I to w czasie Świąt? Zdecydowanie brakuje mi paru klepek :bum:
Nie mogłam pojechać samochodem, więc pozostały mi okoliczne dróżki i ścieżki, mniej lub bardziej odśnieżone. Zabrałam psa, chociaż to nie był najlepszy pomysł. Biedna Saba zapadała się w śnieg po brzuch na zmianę ślizgając się po lodzie. Trochę biegłyśmy, trochę maszerowałyśmy. Po półgodzinie wyglądałyśmy jak dwa nieszczęścia. Żal mi było tak męczyć psinkę, więc wróciłlyśmy do domu. Dokręciłam jeszcze 10km na rowerze stacjonarnym i poćwiczyłam.
W sumie jak na świąteczny dzień, całkiem sportowo.
Powoli kończę rozgryzać instrukcję Garmina. Strasznie chciałabym sprawdzić, jak się będzie sprawował w terenie. Może jutro? Będę miała do dyspozycji samochód, więc może poszukam jakiejś nadającej się do biegania trasy?
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

26.12.2010r.
Trening - 10km OWB1

Piękna pogoda, słoneczko, drobny padający śnieżek, lekki wiatr, ośnieżona droga w lesie i ja. Bardzo mi się to podobało. Wolno, a jakże, był czas pooglądać sobie cudne krajobrazy, zwisające z gałęzi sople i skrzący się śnieg. Myślałam, że biegłam trochę szybciej, ale wyszło 7min/km. W sumie easy, easy, ale czuję, że bieganie z pulsometrem pozbawi mnie resztek złudzeń, co do moich "osiągów". Trudno, prochu to ja nie wymyślę. Najważniejsze to czerpać radość z takich chwil, jak dziś.
Za kilka dni Nowy Rok. Dużo zmieni się w moim życiu. Zamykam pewien rozdział, jeżeli chodzi o pracę. To dobrze, bo czułam, że się już wypaliłam i nie dam rady dłużej tego ciągnąć. Czas najwyższy zacząć coś nowego.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

29.12.2010r.
Trening - 6km OWB1/WB2

Oj, mroziło.... temp. - 12*C
Miałam dzisiaj wolne przedpołudnie, więc w końcu udało mi się wyjść na trening, bo od niedzieli nie było na to szans. Koniec roku, czas podsumowań, przekazywanie obowiązków koledze, który będzie zajmował moje stanowisko po Nowym Roku i "normalne" codzienne obowiązki wypełniły mi czas do granic.

Dzisiejszy trening był od początku dziwny. Najpierw po tym, jak udało mi się w końcu z trudem zaparkować w głębokim śniegu, tak żeby nie tarasować drogi i móc jakoś potem wyjechać, moim oczom ukazał sie niecodzienny widok. Przy drodze, w śniegu, tkwiły żywe, czerwone róże.... Policzyłam je. Było ich trzydzieści. Wokół walały się puszki po piwie. Stwierdziłam, że chyba ktoś w taki oryginalny sposób obchodził urodziny, bo raczej nie były one tam na moją cześć, chociaż takie wytłumaczenie sugerował mój starszy syn :hahaha: Popatrzyłam sobie na marznące bidulki, rozejrzałam się czujnie wokół, ale nikogo nie było, więc nie pozostało mi nic innego, jak pobiec.

Pobiegłam, ale już po 500m zorientowałam się, że coś jest nie tak. Jakieś 100m za mną powolutku sunął samochód. Zwolniłam i chciałam, żeby mnie wyprzedził, ale jemu jakoś w ogóle się nie spieszyło. Naprawdę się przestraszyłam. Stanęłam i udawałam, że rozmawiam przez komórkę. W końcu mnie minął, a ja odetchnęłam z ulgą. Długo jednak widziałam go przed sobą i wahałam się, czy jednak nie kusić losu i nie zawrócić. W rezultacie tempo pierwszego kilometra wyszło mi zabójcze - ponad 9min/km. Potem było już lepiej. Średnia prędkość wyszła 6min/km. Ciągle jednak biegłam trochę z duszą na ramieniu i rozglądałam się na boki. W końcu skróciłam trening, a w domu dorobiłam gimnastykę.

Jutro znowu cały dzień w pracy i pewnie nie dam rady pobiegać. Wieczorem raczej nie odważę się wyjść, a rano musiałabym wstać o nieludzkiej porze i też biegać po ciemku. Dla mnie to żadna przyjemność. Chyba zacznę zabierać ze sobą gaz do kieszeni, zawsze będę się czuła trochę bezpieczniej.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

31.12.2010r.
Trening - 10km krosu

Nie chciało mi się dzisiaj biegać, bo z zachmurzonego nieba siąpił upierdliwy kapuśniaczek, ale nie wypadało inaczej zakończyć starego roku :hahaha:
Przecierałam leśne ścieżki, raz po kolana w śniegu, raz ślizgając się na lodzie, raz w górę, raz w dół. Umordowałam się jak rzadko, ale było fajnie. Wróciłam do samochodu na ostatnich nogach.

Koniec roku..... Nie lubię podsumowań, więc ich nie będzie.

Życzę Wam wszystkim spełnienia biegowych marzeń i dużo, dużo zdrowia w Nowym Roku, reszta sama się ułoży.
Do zobaczenia w 2011 roku!!!!!
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

02.01.2011r.
Trening - 10,5 km OWB1

Chyba pierwszy raz od maratonu biegałam z Jackiem. Po naszej ulubionej trasie w lesie. Tempo konwersacyjne, głownie dlatego, że miało być przyjemnie i na luzie, ale też z powodu bardzo śliskiej trasy. Żywy lód. Trochę wiało, ale ogólnie pogoda niezła. Temperatura około zera. Obgadaliśmy bieżące sprawy, trochę pomilczeliśmy. Fajnie.

Nasz starszy syn kończy dziś 18 lat. Wydaje mi się, że tak niedawno był dzień jego narodzin, a tu wyrósł fajny, przystojny młody człowiek. Niestety, na razie nie ciągnie go do biegania, ale pożyjemy, zobaczymy.....
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

03.01.2011r.
Trening - 9km OWB1 + 8p20s

Rozpisałam nowy plan biegowy pod maraton w Dębnie. Plan oczywiście ze strony bieganie.pl :hejhej: Jest aż do bólu prosty, a w moim przypadku tylko takie się sprawdzają.
Pierwszy dzień planu wykonany w 100%. Miało być 50min wolnego biegu + 6 przebieżek. Z rozpędu zrobiłam 8p, bo nie pamiętałam ile ich miało być. Dawno nie biegałam na stadionie, bo robię to głównie przy okazji wizyt w Goleniowie, z racji wielokrotnie już wspominanych Jasiowych lekcji gry na gitarze. W każdym razie miałam okazję sobie przypomnieć jak to jest. Bieżnia odśnieżona, ale za to miejscami bardzo śliska. Razem ze mną, ale w przeciwnym kierunku biegał jeszcze jeden miłośnik biegania. Serdecznie go pozdrawiam jeżeli czyta ten blog. Zresztą pozdrawiam wszystkich!!!!! Trzymajcie się cieplutko w te zimne dni.
Jutro wyjeżdżam z rodziną do Szklarskiej Poręby. Rozpoczynamy sezon narciarski i postaramy się pokibicować Adamowi w zawodach w Harahowie. Oczywiście zabieram buty biegowe, ale sądząc ze składu przyjaciół i znajomych, których tam spotkamy, z bieganiem może być różnie :hahaha: Pewnie za to będą długie wędrówki od knajpy do knajpy.....
Opiszę wszystko prawdopodobnie dopiero po powrocie.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

Wróciłam....
Nie biegałam....
Nie mogę biegać :ojnie: ,bo niestety zrobiłam sobie kuku w kolano i jestem uziemiona.
Pogoda była niefajna ( deszcz, wiatr, mgła), ale uparliśmy się z Jackiem, że będziemy jeździć na nartach ( bardziej rozsądni są nasi synowie, którzy w tym czasie wylegiwali się w łóżkach i oglądali telewizję). Efekt jest taki, że wyrąbałam się na jakiejś muldzie, coś mi zachrzęściło w prawym kolanie i po zawodach. Na szczęście było to dopiero w piątek, więc jednak trochę pojeździłam..... Jacek pooglądał to moje nieszczęście, nie jest źle, więzadła całe, tylko coś tam pewnie naciągnęłam. W każdym razie łykam środki p/bólowe, smaruję cholertstwo czym się da i mam nadzieję, że do środy jakoś wydobrzeję, bo strasznie mnie nosi.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

11.01.2010r.
Trening - 10km rower stacjonarny + GR + GS

Nie odważyłam się jeszcze pobiegać, ale usiedzieć na miejscu też było trodno, więc poćwiczyłam i muszę przyznać, że dobrze mi to zrobiło. Kolano rozruszane jazdą na rowerze bolało minimalnie. Jednym słowem, wracam do sprawnych i mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy. Stasznie chce mi się biegać......
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

12.01.2011r.
Trening - 7km OWB1

Nie wytrzymałam dłużej i pobiegłam. W czasie gdy Jaś szlifował angielski, postanowiłam spróbować znaleźć kawałek w miarę odśnieżonego i niezbyt obłodzonego asfaltu z niewielkim natężeniem ruchu drogowego. Prawie mi się udało. Znalazłam ok. 0,5km odcinek, nieco tylko oblodzony. Niestety, mimo, że na obrzeżach miasta, to jednak co chwilę musiałam zwalniać i ustępować nieco na pobocze z troski o własne bezpieczeństwo. Pewnie wszystko dlatego, że wyszłam na trening w godzinach szczytu, a ta droga może być alternatywą dla stania w tasiemcowym korku w centrum....
Prawdę mówiąc sądziłam, że będzie gorzej. Kolano zaczęło odzywać się dopiero godzinę po treningu. W czasie biegu było ok ( wiadomo, endorfiny zrobiły swoje). Tempo śr. wyszło 6min30sek/1km, więc całkiem nieźle zważając na całokształt.
Teraz leżę sobie spokojnie. Kolanko natarte Voltarenem. Na kolanku termofor z ciepłą wodą. Bajka. Koleżanka namawiała mnie jeszcze na aerobik wieczorem, ale dzisiaj jeszcze odpuszczę.
Życie biegacza jest piękne ( chociaż wg niektórych ktoś, kto biega moim tempem, biegaczem nazywać się nie może :bum: ).
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

Oj, dostało mi się od Jacka za to moje środowe bieganie. To, co powiedział nie nadaje się do cytowania na forum. W kazdym razie kolano trochę spuchło i niestety znowu boli. Nie ma rady, jeżeli nie chcę mieć z nim kłopotów do końca życia, muszę przestać biegać najlepiej przez dwa tygodnie, no może, jak dobrze pójdzie, wystarczy tydzień odpoczynku. Trochę mnie przeraża perspektywa nicnierobienia przez tak długi czas, ale siła wyższa... Mogę za to jeździć na rowerze stacjonarnym, co niewątpliwie będę czynić z braku laku.
Tak więc, na razie znikam, bo to blog o bieganiu, a nie o kręceniu pedałami. Mam nadzieję, że niedługo wrócę.
Pozdrawiam czytelników.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

21.01.2011r.
Trening - 7 km OWB1

Przez ostatni tydzień nie biegałam, za to pedałowałam na rowerze nudząc się niemiłosiernie. W sumie przejechałam w miejscu 70 km z okładem, oglądając przy tym jakieś kretyńskie seriale, o których do tej pory nie miałam pojęcia. Aż dziwne, że ludzie to oglądają.

Dłużej nie wytrzymałam. Musiałam sprawdzić, czy daję już radę biegać. Zabrałam Sabę i ruszyłyśmy po leśnych ścieżkach. Tempo spokojne, średnio wyszło 6,44 min/km. Kolano nie odzywało się aż do 6 km, potem zaczęło strajkować, ale dotruchtałam do domu. Teraz nie boli i wygląda normalnie.

Dzisiaj mam w planie 18 km, ale .... no, zobaczymy.
ODPOWIEDZ