hmmm....
Dawno mnie tu nie było ...

3 miesiące, jakby nie było.
Życie zawsze weryfikuje nasze plany - w moim przypadku, niestety, weryfikacja jest dość okrutna, ale szczera. Złamanie 3:20 w maratonie trzeba będzie odłożyć na jesień
Można byłoby to tłumaczyć wieloma zdarzeniami, ale nie chcę się tłumaczyć - to były ciężkie 3 miesiące, jednak najgorsze mam za sobą...
W każdym bądź razie wracam do gry
Krótkie podsumowanie ostatnich 3 miesięcy
Styczeń
Zaledwie 12 treningów - i tylko 161 km przebiegniętych (dla porównania grudzień 272 km)
Plus to udział w Biegu Chomiczówki na 15 KM z niezłą poprawą życiówki 1:04:39 - dodam, że biegłem na 90%. To było potwierdzenie że praca w listopadzie i grudniu nie poszła na marne
Luty
Tylko 12 treningów - ledwie 177 km
Tu plan już się sypnął na dobre - co chwila wypadał jakiś trening, praktycznie wychodząc na trening, do końca nie wiedziałem co będę robił
Plus to całkiem dobre tempo w II zakresie - jednak na koniec takich treningów tętno mocno szło w górę. W tym miesiącu zweryfikowałem swój plan. - z 3:20 schodzę na 3:30 ( nie ma co się oszukiwać - to też będzie wyzwanie)
Marzec
powinno być 14 do 15 treningów oraz jakieś 250 km wybiegane
Plan gruntownie przemodelowany - włączyłem długie wybiegania po 28 - 30 km i staram się robić II zakres 2 razy w tygodniu
Jednak najgorsze jest to, że przez te 3 miesiące nie miałem czasu robić gimnastyki siłowej.
Dosyć marudzenia

Wiem, że już dużo nie zwojuję (zostało 2,5 tygodnia) Jeszcze przez jakiś tydzień na ostro , a potem zwalniam tempo. 10 kwietnia wszystko się okaże.
Te doświadczenia nie pójdą w las - na jesień pokaże na co mnie stać
