Nie ma sprawy, Joycat

.
Spotkaliśmy się ze Skarabeuszem w Lasku na Kole o 8:00. Ja chciałem biec na Łosiowe prosto Radiową, ale Skarabeusz pociągnął przez blokowisko w okolicach domu Kociemby. Ale w końcu wylądowaliśmy na Radiowej i biegnąc nią cały czas na zachód dotarliśmy do Parku Leśnego Bemowo. Dalej była Góra Śmieciowa i kompostownia, ale najgorszy był chyba kawałek dobiegu Radiową do skrzyżowania w Mościskach, bo to były nieźle zabłocone pobocza ruchliwej ulicy. Z Mościsk pobiegliśmy też wzdłuż drogi do Opalenia (tam napotkaliśmy na parkingu samochody Joycat i Leszka, po czym się z nimi zdzwoniliśmy i umówiliśmy na Górze Ojca) i przez Laski biegnąc czerwonym szlakiem dotarliśmy pod wieżę obserwacyjną na G. Ojca. Po paru minutach dotarli tam też Joycat i Leszek a chwilę potem zobaczyliśmy Wojtka, który tam robił podbiegi po piachu. Jako że Joycat i Leszek już wracali na Opaleń, to z Wojtkiem trochę pokręciliśmy po okolicy, zaliczając m.in. Łuże i Nadłuże, w sumie na puszczę przypadło jakieś 10 km naszego biegu. Rozstawszy się z Wojtkiem na parkingu w Opaleniu (bo tam miał samochód) wróciliśmy z grubsza tą samą trasą na Bemowo, tylko kompostownię na Radiowie wzięliśmy tym razem z drugiej strony Arkuszową, żeby nie ładować się w błotniste pobocza Radiowej przy Mościskach (ale zamieniliśmy błotko na niezbyt przyjemne zapaszki

). Jak dobiegliśmy do przystanku 20-tki, to okazało się że najbliższa będzie za 20 minut, więc dotruchtaliśmy do rogu Powstańców Śląskich i Radiowej, by wsiąść do nadjeżdżającej właśnie 13-tki. A jak wysiedliśmy z tramwaju koło Lasku na Kole, to już tylko kawałek Ks. Janusza truchcikiem i każdy do swojej chałupki.
Największym zagrożeniem dla człowieczeństwa jest zwarta większość [i](H. Ibsen)[/i]
[url=http://www.maratonypolskie.pl][b]Maratony Polskie[/b][/url]