3 grudnia 2010
Dzisiaj zwiększyłem objętość wybiegania do 8km - masakrycznych w dzisiejszych warunkach, wytrzymałościowo wszystko wydaje się być OK, jednak przez śnieg siadały mi nogi. Biegałem na pętli 2km - ok 900 m po ubitym rozjeżdżonym i 1100 po nieubitym, aczkolwiek delikatnie wydeptanym, te 900 m elegancko się biegło, ale po jednym, odcinku w śniegu czułem się fatalnie, nogi się rozjeżdżały, strasznie się umęczyłem, mimo wszystko wykręciłem 8km - 38'17" (na suchym biegałem w 33'23"), skończyłem z tętnem 152, ale cały czas biegłem równym - wydawało mi się, że strasznie ślamazarnym tempem - jakbym stał w miejscu.
Po opuszczeniu lasu, udałem się na siłownie i tam:
- 4x3 na 100 kg - przysiady
- 4x5 na 120 kg - ćwiartki dynamiczne
- 10x5 hopów na płotkach (8 serii na 0,76 m, 2 ostatnie na 0,84 m)
- 5x80 przebieżki
- 6x20 brzuszki z 10 kg za głową
Tak dzisiaj wyglądał trening. Jestem trochę podmęczony, jeszcze nie zszedł ze mnie obóz, ale jest w porządku, powoli do przodu. Teraz priorytetem jest dla mnie utrzymanie i delikatne zrzucenie masy do tych 62 kg, bo strasznie mi skacze, raz jest 62, raz 64 (wiem zależy od pory dnia i dnia), jednak chciałbym, żeby to się już ustabilizowało:)
KOMENTARZE
Bieganie to coś więcej niż pasja, to styl życia, miłość oddanie.
KUPIĘ MOTOCYKL WSK, WFM, JUNAK, Z DOKUMENTAMI, NAJDALEJ 150 KM OD POLKOWIC, KONTAKT:
GG: 4373383
TEL: 697110266