@ Gife i @ Qba
Wiedziałam, że ktoś zada pytanie z serii wege z nadwagą
Teraz jem tak, jak napisałam (na bank od roku z okładem, bo wtedy odstawiłam mleko i zaczęłam się bardziej zastanawiać nad tym, co i jak jem).
Dwie kluczowe kwestie zatem:
1. jak doszłam do tych "kilku" kg nadwagi
2. co źle robię teraz
1. radosna przeszłość:
Studenckie życie, wracanie do domu po całym dniu zajęć późno w nocy (2 kierunki i spora aktywność na wielu polach), i pichcenie sobie na szybko czegokolwiek, a co się pichci najszybciej? Albo smaży się ziemniaki, albo robi się makaron np. z groszkiem, bo wystarczy z puszki wyjąć... Powtarzanie takich błędów dzień w dzień przez parę lat ma skutek jw.
W przerwach między zajęciami jadłam snickersy... Tak, bez komentarza, za to z "radosnym" wagowym efektem
Dodam może, że chyba aż na tyle nie wyglądam...
Problem w tym, że coś nie mogę zrzucić mimo starań od dłuższego czasu.
Ważna rzecz: ruchu niemal zero. Tramwaj, autobus, finito.
Ale to już przeszłość, na szczęście...
2. obecnie:
Naprawdę nic nie podżeram, bo nie mam za bardzo czego
(polecam dla rozrywki znaleźć w sklepie coś, w czym nie ma mleka albo żelatyny albo czegokolwiek zwierzęcego, np. czerwonego barwnika tj. koszenili czyli takich małych robaczków :D O ile w domu sobie nie upichcę smakołyka, to kiszka).
Po nocach też raczej nie jem.
Gwoli sprawiedliwości: czasem się zdarzają tzw. kac-frytki
Chipsów kiedyś też było dużo, bardzo dużo wręcz, ale też niemal do zera zredukowałam (mało jest chipsów bez mleka... :D).
Podobnie jest z colą - piłam na potęgę, niemniej teraz już rzadko (chociaż to akurat najczęściej z tych wszystkich syfów, ale nie tak, że raz w tygodniu musi być, rzadziej zdecydowanie).
Tak więc jem pi razy drzwi poprawnie. Najgorzej z utrzymaniem regularności czy wyrobieniem się z kolacją przed późnymi godzinami, ale nie mam tak, że np. pomiędzy głównymi posiłkami jem chociażby kanapki - najwyżej owoc czy orzechy. Główne posiłki, tj.:
1. śniadanie - musli z mlekiem sojowym/ryżowym (sama mieszam wszystkie płatki, otręby etc., więc cukru tam nie ma) albo razowe pieczywo z sałatką itp.
2. obiad - normalny obiad z dbaniem o to, żeby poza warzywami zwykłymi i jakimś ryżem etc. było tam też białko, czyli soczewica, fasola etc.
3. kolacja - unikam już pieczywa, co nie zawsze wychodzi, często jakieś podduszone warzywa, zupa, sałatka etc. Czasem po prostu to, co zostało z obiadu, tylko mniej.
Wsjo odnośnie jedzenia, więcej grzechów nie pamiętam
Piję 1 kawę z cukrem na dzień, poza tym teraz jak zimno, to syrop malinowy z wodą gorącą, jakieś ziołowe czy inne zielone herbaty etc. Czasem jakieś soki, ale niezbyt często. Woda mineralna, ale nie hektolitrami, tylko tak jak każde inne picie.
Bilans energetyczny - liczyłam w ciągu minionych miesięcy kilka razy, żeby się upewnić,
ile pochłaniam (bo dzień w dzień przepraszam, ale nie umiałabym, szkoda życia chyba...). Za każdym razem wychodziło między 1400 a 1600 kcal. Nie mam jak wsunąć więcej, bo na warzywach i bez nabiału naprawdę trudno, a nie chcę jeść tylko po to, żeby się zapchać (mówię to na wypadek, gdyby ktoś mi powiedział, że przy mojej aktywności to mało, bo z takimi opiniami też się spotkałam. Czuję się dobrze, siłę na treningi i poza nimi mam
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
)
Co jeszcze sobie zapodaję z wincyj kalorycznych? Czasem funduję sobie bombę piwną
Orzechów sporo teraz jesienią, ale sporo = garść-dwie na dzień.
Chyba tyle. Pytam tu chłopaka, czy coś jeszcze, ale też trudno mu wskazać, co takiego szamię
Wydatek energetyczny: praca przy kompie, plus taka aktywność, jaką opisałam w blogu - czyli ćwiczę siłowo średnio 3x w tyg. 45-60 min., bieganie 3-5x od 30 do 70 minut w ostatnich miesiącach.
Qba
Wymiary owszem, trochę mi zeszły, spodnie jakby luźniejsze, bluzka lepiej leży, wreszcie znów kieckę założyłam bez wielkich oporów... Zatem widać jakiś efekt moich treningów, nie tak, że totalnie nic
Co ważne waga z sierpnia, czyli z czasu, kiedy się wzięłam za regularność, była prawie 3 kg mniejsza... Tłumaczenie moje: trochę tłuszczu zeszło (stąd mniejsze wymiary), trochę mięśni urosło (stąd wzrost wagi), ale tłuszczu nadal jest dużo za dużo i stąd waga zupełnie nie taka, jak być powinna
Ufff, się rozpisałam, ale wolę dokładniej, żebyście mieli jak pomóc, bo mi naprawdę naprawdę na tym zależy ![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Mam nadzieję, że teraz mi powskazujecie, co mogę robić źle, co jest gut, a potem już będzie mniej o kilogramach i centymetrach, a więcej o kilometrach, czasie i tętnie i innych takich sprawach ![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)