
Jest to zdjencie ze soboty, trochę nie wyszło.
Mósiałem być trochę stawiony, bo nie kturych widziałem potrujnie, a innych podwujnie.
Na zebranie się nie wstawiłem, ciężko mi było wstać i iść na zebranie z pustym rzołondkiem. Poszłem wienc na dobry obiad do siostry i mamy.
Wracajonc do zdjencia, byłem wykończony szalonym tępem biegó jaki mi zaserwowali pozostali uczestnicy ścierzek biegowyh.
Dzisiaj piszem tego posta i zaraz idem spać, bo wruciłem właśnie z pracy.
P.S. Morze ktoś napisze co ciekawego było na zbieraniu u Ewy.
Pozdrawiam Robert.