

pozdro
nie uważam.CzeczenWX pisze:nie uważasz, że gdybyś nie palił, biegłbyś 10km w powiedzmy 31-32 min?
medal nie, ale pewnie miałby lepszy czaskulawy pies pisze: a czy Jesse Owens miałby jeszcze bardziej złoty medal olimpijski jakby nie palił?
pewnie to działa odwrotnie. Bez zaspokojenia nałogu nie jesteś w stanie myśleć o niczym innym, dlatego palacz zawsze Ci powie, że lepiej uzyskuje koncentrację kiedy zapaliSvolken pisze:Sam paliłem i nikt mi nie wciśnie kitu, że lepiej się przy tym myśli.
to fakt bezdyskusyjny.Svolken pisze:lepiej szlag trafia jak się fajki skończą.
nie wiem czy miałeś kiedyś okazję porównać sobie jak wyglądają płuca palacza i niepalącego, ale w bardzo łatwy sposób możesz to sprawdzić wpisując w "wujka google" hasło "płuca palacza"kulawy pies pisze: w każdym razie dochodzimy do sedna:
w paleniu najgorszy jest sam NAŁÓG
No, to wyjątkowo jest dobreF@E pisze: Jak palenie to przyjemność to sam siebie okłamujesz, bo palenie wcale nie jest przyjemne ...
blink pisze:Dlatego, bacznie przyglądam się swojemu bieganiu ... Ha!
zaczyna mnie to wszystko coraz bardziej przerażać.pani Fatty w wątku obok pisze:Biegałam rekreacyjnie, truchtałam, uwielbiałam. Sprawa z moimi nogami przedstawia się fatalnie, ale zakupiłam buty Asics gel(nie pamiętam nr modelu)dla stóp o dużej pronacji(mam potężną) - biegało się lżej. Owszem, bolało, ale przecież boli całe życie, więc się zbytnio nie przejmowałam, bo jestem przyzwyczajona.
Jednak od paru miesięcy ból przestał być po prostu uciążliwy, a zaczął mnie rozstrajać.
Biegałam coraz mniej chętnie, a i mój chłop starał się mnie przekierować na rower mówiąc, że nie wydaje mu się aby dla moich rozklekotnych stóp bieganie było zdrowe.
Przestałam biegać całkowicie. Obecnie doszło do tego, że gdy naprawdę nie muszę to nie wstaję. Jak niegdyś miałam ochotę zapisac się na aerobik lub kurs tańca, to teraz myśl o takiej aktywności mnie przeraża. Mam problem z chodzeniem, właściwie w miarę normalnie jestem w stanie chodzić tylko przez jakiś czas rano, potem zaczynam przekładać nogi, wykrzywiać je,kołysać się, wszystko by zmniejszyć dyskomfort podczas chodzenia.
Żeby było weselej,w pracy cały czas stoję - masakra jest.
spid3r pisze: nie będę pisał co się dalej stałosmutna sprawa
Pierwsza cześć odnosiła się do cygar zaś druga do normalnego palenia...blink pisze:No, to wyjątkowo jest dobreF@E pisze: Jak palenie to przyjemność to sam siebie okłamujesz, bo palenie wcale nie jest przyjemne ...
Nałogiem, akurat dla mnie, bardziej, dziś, jest bieganie ... Muszę (w pewnym sensie oczywiście) pobiegać, i to co jakiś drugi dzień ... Cygara palę wyłącznie okazjonalnie. Czasem to wypadnie raz na miesiąc, a czasem raz na kwartał. Nie szlifuję formy pod zawody palaczy, nie mam żadnego planu jak palić więcej i szybciej, czy mniej a dłużej, ani celu żeby np. wypalić pięć cygar w godzinę. Albo sześć. Mam tylko trochę cygar w humidorze ... w razie, gdyby trafiła dobra się okazja.
Owszem, paliłem kiedyś papierosy, i to nałogowo, ale rzuciłem to 15 lat temu. I tylko dla tego, że nie czułem się z tym wolny. Gwarantuję Ci, że dziś nic, i nikt, mnie do niczego nie zmusi – no, może oprócz płacenia podatków ... z tym jeszcze walczę![]()
Raczej dobrze wiem, co to jest przyjemność, i wiem doskonale, z własnego doświadczenia, gdzie kończy a gdzie zaczyna się nałóg. Dlatego, bacznie przyglądam sie swojemu bieganiu ... Ha!
Pozdrawiam.