Kapitan Bomba! pisze:Bartess pisze:(...)Może na jesień.
no to się chopie spręż! zostało Ci trochę ponad półtora miesiąca!

Chyba Ci się lata pomyliły.
Jakubie biegaj biegaj

.
Kapitanie Bomba! no to ładnie se biegasz - po przerwie 18 km po 5,5'.
W piątek pobiegałem 10 km i to była jakaś totalna masakra: cholerny ból łydek, wysokie tętno, słabe tempo, fatalnie samopoczucie - i tak przez całe 10km. Miałem totalnie dość już po 2 km, ale skoro już się z domu ruszyłem to to domęczyłem do końca. Chwilę po treningu było ok, jakby nigdy nic - nie wiem co to było. W sobotę
tradycyjnie o tej porze roku cały dzień w robocie, a dziś pobiegałem sobie jedną ze swoich
połówkowych tras. Lekko wtopiłem, po poszedłem o pół godziny za późno i „kluczowe” 5 km po wale przeciwpowodziowym robiłem już po ćmoku i bałem się, że skręcę nogę albo gdzieś dam pyskiem. Na szczęście ani jedno ani drugie, jedynie miałem przeprawę przez jakieś 200m błota. Biegło mi się bardzo fajnie toteż tempo zapodałem sobie trochę szybsze i trasę zrobiłem o 2,5' szybciej niż 3 tygodnie temu. Do tego wziąłem sobie na drogę izotonika i na próbę coś, co mi podpowiedział kolega - płynną glukozę w saszetce, tzw wymiennik węglowodanowy (1WW od firmy Medmess). Saszetka to 12 ml/19g i zawiera tylko glukozę, maltozę, fruktozę i wodę. Łatwo to też do pyska zapodać. Gość to stosuje zamiast żeli i mówi, że jego znajomy też tego używa. Można to uznać za ciekawą alternatywę do żeli, jest dużo łatwiejsze do zdobycia (w aptece bez problemu) no i transport tego też nie stanowi kłopotu - można wsunąć za ściągacz gaci albo do czapki. Dziś biegło mi się bardzo dobrze, teraz po biegu czuję się świetnie, jak nigdy wcześniej po takim dystansie. Może właśnie takich biegów mi trzeba? Ale to tylko łyżka miodu w beczce dziegciu, plany na dziś były zupełnie inne

.
Tydzień zamknąłem 54,5 km/4razy.
Pozdrawiam.