Nie wiem jak jest u Was, ale w moim przypadku nawet dwa tiktakiExVire pisze:Przecież nie trzeba się nażreć przed treningiem, zjeść coś i heja.

Inna sprawa, że po wstaniu nie mam ochoty na posiłek nawet jeśli zjadłem lekką kolację.
Problemu nie ma gdy wstaję i po pięciu minutach jestem już na porannej zaprawie, na której robię na radosne powitanie nowego dnia 3 - 4km. Nie potrzebuję wówczas żadnych osłon, prochów, dopalaczy

Po powrocie mam wilczy apetyt i chce mi się żyć.
Trudność powstaje w sytuacji gdy rano przedsiębiorę bieg trwający co najmniej te 50 minut nie wspominając o katowaniu się HIIT. Aby przed treningiem zjeść pełnowartościowe śniadanie musiałbym wstać o 3:30, aby na 5:00 móc pobiec bez odważnika w żołądku. To jednak trochę bez sensu bo po około 2h od zakończenia treningu byłbym znowu głodny i zamiast skupić się na pracy musiałbym znowu coś w siebie wrzucić. Pomijam, że aby się wyspać musiałbym zasnąć na co najmniej 5h więc wypadałoby położyć się po 22:00. Po 22:00 zaczynają się najlepsze filmy w tv więc nie myślę o poduszce

Bez rozpieprzania sobie planu dnia można to sobie jakoś powiązać i z obowiązkami i układem posiłków. Gdy jest ciepło robię zawsze tę poranną zaprawę na dystansie 3 - 4km, codziennie i czuję się bardzo dobrze. Teraz będę miał pierwszy sezon gdy będę biegał w zimie - kompletuję ubranko właśnie. Jeśli w założeniu mam długi, ciężki trening poranny to jem ogromną kolację, co najrozsądniejsze oczywiście nie jest, a po wstaniu walę twardo osłonowo prochy i jak to określił ExVire, heja.
Reasumując, śniadanie przed porannym, intensywnym treningiem nigdy w moim przypadku się nie sprawdzało.