makar- bieganie jako sposób na życie :)

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

Strasznie dawno nie pisałam. Niestety, czas biegnie tak szybko, że nie ma kiedy załadować .....
Nie do końca w ostatnich dwóch tygodniach udało mi się zrealizować plan treningowy, ale już zaczynam ogarniać wszystkie obowiązki Jasia i przy okazji jakoś wpleść w rozkład dnia bieganie. Nie jest łatwo, bo szybciej robi się ciemno, a rano dłużej trzeba czekać na wschód słońca.
Pewnie nie uda mi się odtworzyć do końca z pamięci ostatnich treningów, więc tylko napiszę, że trochę tam biegałam, niestety opuściłam jedno długie wybieganie w niedzielę z powodu obrzydliwej pogody i związanego z nią koszmarnego "doła" jaki zaliczyłam, ale wracam do żywych.... Po dzisiejszym biegu wnioskuję, że z formą nie jest najlepiej, ale do maratonu zostało jeszcze trzy tygodnie. Może uda się coś zrobić.....

15.09.2010r.
Trening - 4km OWB1 + GR + 5x100m p + 5x100m skip A + 1 km trucht

Na stadionowej bieżni, w czasie kiedy Jasio miał angielski :hej:

Wieczorem 1 h aerobicu. Niestety zajęcia wcale mnie nie zmęczyły. Chodzę tam chyba tylko w celach towarzyskich.

17.09.2010r.
Trening - 15km na rowerze stacjonarnym + 1h GR i GS

Wysiadł mi samochód i nie miałam czym pojechać na trening. Na szczęście już działa.

18.09.2010r.
Trening - 1h10 min OWB1

Trochę ciężko, ale dałam radę.

19.09.2010r.
Trening - 2 h OWB1/Wb2

Miało być spokojnie, ale pod koniec trochę mnie poniosłó, zwłaszcza jak zobaczyłam która jest godzina. Biegałam wcześnie rano - o 6.20 byłam już na trasie. Wszystko przez zaplanowany wyjazd do Szczecina na turniej tenisowy. Zimno się zrobiło i pierwszy raz założyłam cieplejszą koszulkę i kurtkę przeciwdeszczową. Niestety przez cały dzisiejszy dzień czułam, że mam nogi. Forma taka sobie. Oj, straszno mi się robi na myśl o maratonie....
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

20.09.2010r.
Trening - 5 km OWB1/Wb2 na bieżni na siłowni + 1 godz. aerobiku

Znowu permanentny brak czasu zmusił mnie do zrobienia treningu w pośpiechu, bo inaczej się nie dało. Milion razy to pisałam, ale napiszę jeszcze raz: nie lubię biegać na bieżni elektrycznej. Aerobik po czymś takim to czysta rozkosz.

21.09.2010r.
Trening - 30 min rower stacjonarny + GR + GS

Dzień bez biegania, ale za to porządnie poćwiczyłam. Trochę bolały mnie mięśnie brzucha po poniadziałkowych wygibasach, więc przydało się, rozbiłam zakwasy.

22.09.2010r.
Trening - 1 godz. OWB1 + 5xp 20 sek.

Jaś z powodu bólu brzucha nie pojechał na angielski, więc zabrałam psa i poszłam pobiegać do lasu. Było jakoś tak bez pary i entuzjazmu, a dodatkowo irytowały mnie tłumy grzybiarzy napotkane po drodze. Saba nie lubi towarzystwa obcych ludzi, ale jakoś na nikogo nie szczekała. Mądrego mam psa.
Ostatni dzień lata bardzo przyjemny jeśli chodzi o pogodę. Teraz już tylko jesień i jesień.....
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

24.09.2010r.
Trening - 1 godz. OWB1/WB2 + GR

Piękna jesień się zrobiła, a mnie przyszło biegać w samo południe :bum: Nie było lekko, bo temperatura dochodziła do + 27 stopni C. Nie będę narzekać, po prostu trzeba robić swoje i trenować.
Pozdrowienia.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

C.d. zmagania się z czasem....

25.09.2010r.
Trening - 12 km OWB1

Miałam nie biegać w sobotę, ale wieczorem mój ulubiony mąż wyszedł z inicjatywą wspólnego treningu... Już nie pamiętam kiedy razem biegaliśmy, więc nie zastanawiałam się długo.
Biegło się bardzo przyjemnie, obgadaliśmy wszystkie bieżące sprawy i nawet starczyło nam sił na fajny, żwawy finisz.

26.09.2010r.
Trening - 30 km na rowerze stacjonarnym + GR + GS

Stwierdziłam, że dam sobie spokój z bieganiem trzy dni pod rząd, albo nawet cztery, bo i tak nic nie poprawię w swojej kondycji, a mogę tylko zepsuć przesadzając z treningami. No ale pojeździć na rowerku i wzmocnić nogi przecież nie zaszkodzi...

27.09.2010r.
Trening - 1 godz. OWB1 na stadionowej bieżni.

Jaś szlifował grę na gitarze, a mama zasuwała na stadionie obok :hejhej: Pogoda niestety zrobiła się pod psem i dopada mnie jesienna chandra. W dodatku ciężko się mi jeszcze zorganizować, bo Jasiowi ciągle zmienia się plan lekcji i trzeba do niego po raz n-ty dopasowywać zajęcia dodatkowe. Mam nadzieję, że niedługo wszystko zdołam ogarnąć.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

28.09.2010r.
Trening - 5km na bieżni mechanicznej ( 10km/h) + 5km na orbitreku ze zmiennym obciążeniem + porządne GR i GS

Leje :grr: Nie było rady musiałam przeprosić bieżnię w fitness clubie. Żeby mi nie przeszła chęć na bieganie pojechałam tam prosto z pracy. Byłam sama w całej siłowni co pokazuje dobitnie, że mi totalnie odbiło, bo pogoda barowo-łóżkowa, a ja zasuwam na bieżni "do lustra" o 17.00..... Normalni ludzie w tym czasie oglądali teleexpress i sączyli poobiednią herbatkę z sokiem malinowym. Za to teraz czuję się super! Po gorącej kąpieli i z poczuciem spełnionego obowiązku. Zaraz mecz Chelsea Londyn-Olimpique Marsylia. Trzeba przygotować coś na ząb dla męskiej części rodziny, która właśnie biega na treningu piłkarskim. Niestety właśnie dowiedziałam się, że nie zagra Lampart ( ulubiony piłkarz Jasia), ale będzie Anelka ( dzięki Bogu, bo Jaśku byłby niepocieszony....). Zapowiada się pasjonujący wieczór :hahaha: Taki los matki i żony zapalonych piłkarzy.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

29.09.2010r.
Trening - 1 godz. aerobicu

Dzisiaj nie biegałam, ale za to zmobilizowałam się i poszłam na aerobic. Asia ( instruktorka) bardzo starała się nas zmęczyć, więc pojawiły się też stepy, ale prawdę mówiąc nawet się nie spociłam. Za to pogadałam z koleżankami, których ostatnio nie widuję zbyt często.
Nie wiem czy jutro dam radę coś pobiegać, bo tradycyjnie pracuję do 17.00. No, może po pracy pójdę znów ujeżdżać bieżnię do siłowni..... Obawiam się, że jak wrócę z pracy prosto do domu, to już nic nie wyjdzie z treningu, bo wsiąknę na dobre w obowiązki domowo-matczyne.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

01.10.2010r.
Trening - 10min OWB1+30min WB2/WB3+GR+ 5xp 100m +15min trucht

Trochę dłużej niż 1 godzina treningu w lesie z psinką. Fajnie było i jakoś lekko. Miałam wrażenie, że mogłabym dużo dłużej, ale nie chciałam przesadzić.
Jutro wyjeżdżamy z Jackiem do Leszna, by w niedzielę pobiec w Biegu Sokoła w Bukówcu Górnym - 15 km. Pobiegniemy na pół gwizdka, bo mamy przecież maraton za tydzień. :ojoj:
Idę się pakować......
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

03.10.2010r.

Zawody - Bieg Sokoła - 15 km

No i po zawodach.... Nie udało się poprawić czasu z Biegu Papieskiego, ale trudno, nie o to chodziło. Czas 1:30:13 pewnie nikogo na kolana nie powali :hahaha: Trasa nie jest najłatwiejsza, sporo podbiegów i to dopiero po 10 km, w dodatku przez większą część biegu pod wiatr :smutek:
Najważniejszy start za tydzień. Mam zamiar totalnie odpoczać i nie biegać wcale aż do startu. Nie będzie to bułka z masłem, ale jakoś dam radę. Teraz już nic nie poprawię w mojej kondycji, mogę co najwyżej myśleć pozytywnie i wizualizować się jako szczęśliwą maratonkę na mecie :hejhej: Tak naprawdę, to boję się jak jasna cholera.....
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

06.10.2010r.
Trening - 1 godz. OWB1

Zgodnie z tym, co obiecałam Piterowi poszłam pobiegać. Zabrałam Sabę i do lasu! :taktak: Trochę wiało, ale to pikuś w porównaniu z niedzielnym wiatrem w czasie zawodów. Pobiegam jeszcze w piątek, a potem już tylko Poznań....
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

08.10.2010r.
Trening - 1 godz. OWB1 + GR + GS

Ostatni trening przed debiutanckim maratonem przeszedł do historii :spoko:
Było powoli, spokojnie i rekreacyjnie. Chciałam nacieszyć się każdą chwilą jesiennego wieczoru i trochę wyluzować po pracy, a przed niedzielną próbą ognia.... Na koniec był przepiękny zachód słońca. Błękitno-różowy. Cudo!
W domu jeszcze poćwiczyłam.

Teraz już tylko sobota, którą zamierzam spędzić w doborowym towarzystwie mojego męża i blogowych przyjaciół z forum biagania.pl w Poznaniu. A w niedzielę chwila ( raczej wiele godzin) prawdy. Jestem dobrej myśli. Będzie dobrze, a nawet lepiej :uuusmiech:

Pozdrawiam wszystkich.
Jeśli przeżyję, napiszę, jak było. Ale to chyba dopiero w poniedziałek.
Trzymajcie kciuki, bardzo się przydadzą.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

10.10.2010r.

XI POZNAŃ MARATON ( mój pierwszy :hahaha: )

Do Poznania pojechaliśmy z Jackiem już w sobotę po śniadaniu, zostawiając domu na łasce i niełasce naszych dzieci, pełni nadziei, że będzie jeszcze stał, gdy wrócimy.

W biurze zawodów odebraliśmy pakiety starowe, zameldowaliśmy się hotelu i ponownie pojechaliśmy do Areny, bo bardzo chciałam poznać biegaczy z forum biegania.pl. Niestety, nie udało się.... Szukaliśmy grupy biegania na EXPO, gdy ci okupowali stolik na pasta party. Tam nawet nie zajrzeliśmy, przewidując, że makaron będzie z mięsem, a mięsa nie jemy...
W końcu strasznie głodni postanowiliśmy ruszyć "w miasto". Skończyło się na pizzy w Multikinie i "Piranii" w 3D.
Pizza znośna, film - straszny gniot.
Wieczorem udało mi się skontaktować z Piterem i umówić na wspólny start.

Pogoda, jaka była w dzień maratonu już chyba wiecie. Pitera wypatrzyłam bez problemu ( słuszny wzrost, czerwona czapeczka Ferrari). Potem poznaliśmy Alexię i jej męża. Chwila rozmowy i czas było ruszać na start.
Wystrzał startera i ....przez dwie minuty na zmianę szliśmy i staliśmy. Wreszcie minęliśmy linię startu i zaczęliśmy biec. Najpierw w tłumie, potem nieco luźniej. Było super. Kilometry szybko mijały, Piter kontrolował czas , opowiadalismy kawały. Ok. 23 km z pola widzenia zniknął mi mój osobisty mąż. Potem okazało się, że musiał pojść " w krzaczki" i nie udało mu się nas dogonić. Do 28 km dziwiłam się, że tak fajnie mi się biegnie, a ok. 30 km. zaczął się mój mały horror. Wszystko zaczęło mnie boleć, przed oczami tańczyły kolorowe zygzaki a nogi zamieniły się ołowiane kołki. No i jeszcze perspektywa 12 km biegu.... Piter wiedział co się dzieje. Przeszliśmy w marsz. Coś tam zjedliśmy. A ściana rosła..... Alexia za moją namową ruszyła do przodu sama, a Piter .... nie chciał się za żadne skarby odczepić. On był moim osobistym pacemakerem, ja jego osobistą marudząca kulą u nogi. Nie pomagały żadne prośby. Jasna cholera, ciągle tylko powtarzał, że obiecał, że mnie do mety dociągnie, że mu na czasie nie zależy, że zaraz poczuję się lepiej. Wpychał we mnie batoniki, izotoniki i wodę i jeszcze dźwigał banana na wypadek, gdybym miała paść na trasie a do punktu odżywczego byłoby daleko. W sumie niewiele pamiętam z trasy między 30 a 40 km poza cudnymi wizjami, że oto siadam sobie na krawężniku, obok mnie przebiegają inni biegacze, a ja mam w d.... ten cały maraton. Trochę szliśmy, trochę truchtaliśmy.....
Po 40 km rzeczywiście poczułam się lepiej i stało się jasne, że do mety dotrę. Nawet wykonałam jako taki finisz i parę osób wyprzedziłam. Na metę wbiegliśmy jednocześnie. Potem medal i można było usiąść.
Jacek dobiegł kilka minut za nami, bardzo szczęśliwy.
Zajęłam zaszczytne 2922 miejsce z czasem 4:38:26 netto. Możne nie do końca tak miało być, ale JESTEM MARATOŃCZYKIEM!

Na mecie spotkaliśmy Alexię ( świetny czas, gratulacje!), jej mężą ( ten to wykręcił czas!) i Gifa, co to też zrealizował swoje założenia. Potem tylko szybki przysznic w hotelu i powrót do domu.
Przed snem wzięliśmy profilaktycznie po tabletce p/bólowej.

11.10.2010r.

The day after....

Rano, niestety, trzeba było wstać i pojechać do pracy. Nie było lekko. Dobrze, że ludzkość wymyśliła środniki p/ bólowe :hejhej:

W tym miejscu chcę bardzo podziękować Piotrowi za cierpliwość i bezinteresowną pomoc w czasie maratonu. Ja bym na jego miejscu na pewno sie poddała.... Przeze mnie to był jego najwolniejszy w życiu maraton. Jeszcze raz wielkie dzięki Piter!

Pozdrawiam też wszystkich, którzy towarzyszyli mi w moich przygotowaniach do maratonu i czytali cierpliwie moje wypociny, dodawali otuchy itd. Fajnie pisze się ze świadomością, że ktoś chce to czytać.

Mój pierwszy maraton przeszedł do historii. Nie wiem, czy będą następne. Na razie zrealizowałam zakładany cel i muszę dobrze wypocząć. Za kilka miesięcy kończę 43 lata. Może wtedy wymyślę jakiś nowy cel. W końcu życie trzeba zmieniać, bo inaczej jest nudno.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

Dużo wody upłynęło od mojego ostatniego wpisu. Wszystko dlatego, że wciąż zastanawiałam się co robićdalej z moim bieganiem. W końcu "stary" cel został osiągnięty i chociaż może nie dokońca było tak, jak sobie wymarzyłam, to jednak przebiegłam swój pierwszy maraton ( jeszcze raz dzięki wielkie Piter).
Ostatnie tygodnie przed maratonem były naprawdę ciężkie, zmęczenie fizyczne i psychiczne ogromne. Biegając, głównie samotnie, po lesie miałam czas zastanowić się nad tym, co dalej po maratonie. Obiecywałam sobie, że jak już uda mi się pokonać te magiczne 42 km z hakiem, będę biegać tylko dla przyjemności, bez określonych planów, wtedy gdy będę miała na to ochotę.
Cóż, takie bieganie w moim przypadku się nie sprawdza. Plan i cel biegowy, a najbardziej regularne prowadzenie blogu mobilizuje mnie do pracy i systematycznego biegania, bez którego jest po prostu nudno i trudno żyć ( jakby to nie górnolotnie zabrzmiało). No i znowu Piter zmobilizował mnie do podjęcia decyzji, pytając, czy już nie biegam....

Podjęłam decyzję, znalazłam nowy cel i w końcu jest znowu super!!!!
W kwietniu znowu pobiegnę i postaram się poprawić wynik z Poznania. Nie będzie łatwo, bo prawdopodobnie będę biec samotnie, ale dam z siebie wszystko.
Teraz do końca roku będę realizować plan na 10 km < 52 min wg Skarżyńskiego ( z niewielkimi poprawkami, bo postanowiłam biegac co najmniej 4x w tygodniu), a potem postaram się znowu realizować plan Skarżyńskiego na maraton< 4 godzin, no może nie do końca, ale na ile się da.

W kwietniu zobaczymy, co z tych moich planów wyjdzie.... W każdy razie znowu będę Was zanudzać swoimi postami.

Dzisiaj 11.11.2010r.
Trening - 10 km OWB1 ( 1 h 04 min).
Postanowiliśmy z Jackiem ( moim mężem) uczcić Święto Niepodległości przebiegnięciem co najmniej 10 km. Niestety, po obiedzie zaczęliśmy z synami grać w Monopoly i wyszliśmy na trening dopiero po 15.00. Pierwsze 5 km dość spokojnie, ale potem, głównie z powodu zapadających ciemności, szybciej. Nasza stara trasa w lesie trochę się zmieniła, jest więcej błota i mniej samochodów. W każdym razie fajny trening, chociaż trochę "nadprogramowy".
Od jutra realizacja ww. planu.
Do zobaczenia!
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

12.11.2010r.
Trening - 50 min OWB1+GR+10x100s+10 min trucht.

Pogoda pod psem i sama byłam z siebie dumna, że wyszłam na trening. Chyba było trochę mocniej niż OWB1, ale to ze względu na warunki - deszcz, silny wiatr i większa część trasy pod górę. Zakładałam, że będę biegać w lesie, ale ze względu na błoto po pachy przeniosłam się na łąki, no i dlatego wyszło to co wyszło. Siłę biegową robiłam już w lesie. Nawet udało mi się znaleźć kawałek drogi bez kałuż i tylko musiałam uważać, żeby nie pośliznąć się na mokrych liściach. Przy skipach nie było to trudne.
W sumie trening dość męczący, ale całkiem udany.
Jutro będzie trudniejszy....
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

13.11.2010r.
Trening- 15 min rogrzewka+36 min WB2+ 5 min trucht+3M

Trochę się bałam, czy podołam. Oczywiście nie biegłam WB2 w zakładanym tempie 4,55'/km, bo moje WB2 to 5,30-5,20/km, ale i tak porządnie się zmęczyłam. Ale dałam radę. Tętno nie przekroczyło 85% i miałam jeszcze sporo sił, żeby zrobić zakładane w planie minutówki na maxa.
A pomyśleć, że miałam nie wyjść na trening i przełożyć go na niedzielę.... Wszystko dlatego, że o 3 nad ranem obudziła mnie moja psinka. Bardzo chciała na dwór. Wstałam więc, a potem nie mogłam zasnąć. Obudziałam się o 8.00 z postanowieniem, że chyba dam sobie dzisiaj spokój z treningiem, ale jak zobaczyłam w końcu cudne słońce na prawie bezchmurnym niebie, nie wytrzymałam....
Warto było. Jutro odpoczynek od biegania, ale trochę poćwiczę.
Pozdrawiam wszystkich czytelników.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

15.11.2010r.
Trening- 40 min OWB1+GR+6x100p
+ 1h aerobic

Dziś miałam strasznie dużo do zrobienia, ale jakoś udało mi się "wcisnąć" trening i jeszcze wieczorem pojechać na aerobic. Teraz nareszcie spokojnie usiadłam.
Biegałam tradycyjnie podczas Jasiowej lekcji gry na gitarze, bo fajnie się składa, że tuż obok jest stadion lekkoatletyczny. Biegło sie bardzo przyjemnie. W planie miałam jeszcze 10 przebieżek, ale zrobiłam tylko 6, bo czas mi się skończył, a nie chciałm, żeby Jaś czekał na mnie, bo było już ciemno.

Następny trening wypada w środę, ale prawdopodobnie wywiadówka pokrzyżuje mi plany. Zostanie tylko wieczorny aerobic. Zobaczymy. :tonieja:
ODPOWIEDZ