ja tego tematu chyba nigdy nie przeczytam! tyle stron!
Na początku - Witam wszystkich
Rocznik - '79, Wzrost - 183 cm, Waga - 106 kg
Największa waga jaką mam teraz a ważyłem parę lat temu 92 kg i wtedy wydawało mi się że to dużo za dużo. Biegam chyba od zawsze co jakis czas z różnymi przerwami, nie przykładałem nigdy do tego wagi, do tego jaki dystans robię, jak czasowo to wygląda, jakie mam tętno i tak dalej, i tak dalej. Po prostu jak miałem ochotę to ubierałem "jakieś tam" buty i w długa do parku tak długo aż zatrzymywałem się żeby pokuśtykać do domu z powrotem. Do tego uwielbiam pływać - dwa razy w tygodniu pływam po 2,5 km. wchodze na basen robię 100 basenów i wychodzę. od 8 lat również w miarę (podkreślam - "w miarę") regularnie chodzę na siłownię i to chyba wszystko jakby wyjaśnia. Jak połaziłem na siłownię powiedzmy przez 4 miesiące regularnie to nie mogłem biegać w ogóle, bo kolana mi siadały. Ale moim problemem jednak jest to że uwielbiam jeść. Zawsze miałem tłuszczyk, bo jadłem, jadłem, jadłem. Uwielbiam gotować, smażyć, piec. Od najzwyklejszej kanapki (x5 od razu bo dobre

) po najbardziej wyszukane obiady - i od razu wszystko bo przecież "nie wyrzucę i nie będzie się marnowało". No i lubię sobie chlapnąć coś w weekend, mam dużo przyjaciół, którzy mnie na wsi odwiedzają a jak odwiedzają to zostają na noc a jak zostają na noc to wiadomo - jedzonko, wspólne pichcenie, wódeczka, winko, piwko i tak do 3-4 nad ranem.
Czasem miałem długie przerwy w jakimkolwiek sporcie bo brakowało mi motywacji. Teraz ją mam, po zobaczeniu mojej wagi i po tym jak cieżko mi zasznurować buta oraz dzięki temu serwisowi bieganie.pl.
Postanowiłem odstawić siłownię, przynajmniej na razie. Ponieważ od niecałego roku mieszkam na wsi i mam nieziemskie widoki do biegania i towarzystwo (sarny, zające, bociany) postanowiłem więcej biegać.
Tylko jak czytam tutaj - jak się powinno zaczynać biegać to w sumie wychodzi na to że źle biegam całkowicie. Ja od lutego średnio co drugi dzień a ostatnio codziennie biegam w starych, zwykłych butach reeboka 6 km co zajmuje mi 40 minut. ale nie mierzę tętna, nie mam zegarka - po prostu patrzę o której wychodze z domu i o której wracam do domu. Zakładam dresy, buty i biegnę. Nogi bolą mniej teraz bo wcinam magnez, jak mam ostre zakwasy piję małe zimne piwo - poważnie pomaga. Jak mnie ostro piszczele bolą wchodzę pod prysznic i leję na nie zimną wodę - tez pomaga.
Ot takie moje małe sposoby. Musze tylko jeszcze trochę ograniczyć jedzenie.
Ale biegam i chciałbym biegać tak, żeby wybiegać coraz dalej i czuć się lżejszym. Postanowiłem zainwestować w jakies buty.
Macie jakies rady dla takiego grubasa?
