

Data i czas treningu: 2 sierpnia 2010, czwartek (godz. 06:10)
Miejsce treningu: Marcelin
Warunki pogodowe: (10°C)

Zegarek: Garmin Forerunner 205 - yyy - właśnie tyle - dni w użyciu
Obuwie: Nike Lunar Glide - 1141 km przebiegu

Cel treningu:
- Praise Run
Łączny dystans: 12,5 km
Łączny czas: 00:74:??
Tempo średnie: 5:59/km
Komentarz do treningu:
- ok.

- Praise & Worship --- Hillsong Australia

Komentarz ogólny:
- ciężko było rano wstać, również dlatego, że Emi budziła się często w nocy, ale przede wszystkim dlatego, że po raz pierwszy od kilku miesięcy pobudka była zanim zrobiło się jasno na dworze. Ciężkie chmury potęgowały doświadczenie jesieni... Zwlokłem się jednak z łóżka, motywowany tym, że miałem zainaugurować nową jednostkę treningową - Praise Run. Na czym to polega? Otóż na tym, żeby biegiem chwalić Boga, nie przejmować się tempem i kilometrażem, po prostu biec. Wybrałem bieg po lesie i to był idealny wybór. Po pierwsze, las o 6 rano jest pusty i cichy. Nie ma rowerzystów, biegaczy, spacerowiczów. Ptaki budzą się dopiero i ich trele są nieśmiałe i stłumione.
Mgła zalegała nad łąkami i ścieżkami, w połączeniu z chmurami tworząc gęstą zasłonę, skrywającą świat przed ostrym światłem słońca. Na uszach miałem składankę moich ulubionych piosenek wielbieniowych Hillsong Australia, która to muzyka wypełniała mnie, las, i cały świat. Było pięknie, była modlitwa, było skupienie na tym, co w górze... Aż żal było wracać do domu i do rzeczywistości. Na pewno Praise Run zagości na stałe w moim planie treningowym, napełnia mnie bowiem tą mocą, której próżno szukać w Tempie, Interwałach czy sile biegowej. Polecam.
Pozdrawiam,
Kuba