1->99% - komentarze
Moderator: infernal
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
nie fochuj?
nie mam 13 lat...
a ile waze nie bede pisac, bo to faktycznie nie jest moje ulubione pytanie
ps. dzis zamiast biegac pije piwo i przemeblowuje pokoj, wakacje maja slodki smak desperadosa
nie mam 13 lat...
a ile waze nie bede pisac, bo to faktycznie nie jest moje ulubione pytanie
ps. dzis zamiast biegac pije piwo i przemeblowuje pokoj, wakacje maja slodki smak desperadosa
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- Gife
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5842
- Rejestracja: 27 lut 2010, 18:48
- Życiówka na 10k: 34:04
- Życiówka w maratonie: 2:42:10
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
ton wypowiedzi sprowadził mnie na ziemię ok, nie będę kwestii wagowej poruszał
Desperados to tragiczne piwo moim zdaniem :P
Ja wczoraj Warkę wypiłem, dzisiaj zrobiłem 8 km w 33 minuty
Motywację więc masz
Desperados to tragiczne piwo moim zdaniem :P
Ja wczoraj Warkę wypiłem, dzisiaj zrobiłem 8 km w 33 minuty
Motywację więc masz
Early Hardcore 4 Life!
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
jak tragiczne to nie pij. proste.dla mnie calkiem do szyku wiec od czasu do czasu pije.
a tonem wypowiedzi nie zamierzalam Cie sprowadzac na ziemie. zatem przepraszam, jesli uwazasz, ze mam za co.
ps. ten caly tydzien nie biegalam nic!
za to wlasnie niedawno wrocilam do domu, dawno juz tak dobrze nie zabawilam, nie sadzilam ze mozna tyle czasu przesiedziec w dragonie i nie zorientowac sie, ze za moment swita. no i ranek. ide spac.
ps2. od 1 stycznia nie palilam. dzis spalilam prawie paczke fajek.
jeszcze tydzien temu bylabym na siebie wsciekla.
dzis naprawde jest ok.
potrzebowalam zluzowania takiego totalnego. po 3 latach spiny moze troche schodzi cisnienie...?
nie wiem. nienawidze podsumowan. ale wiem za to, ze zaczynajac luzowanie dzis o 16 na kiekrzu pijac mohito za 5 zl <podle bylo, ale jak smakowalo ...>, koncze wlasnie na nowym lozku, ktore skrecilam sobie wczoraj sama. jest pozytywnie:)
zapadam w blogi sen.
psTysiac. gdyby to nie mial byc z gruntu blog/komentarz biegowy, to pokusilabym sie o podzielenie sie kilkoma historiami z dzis takimi z gatunku "jak mnie zycie zadziwia", ale mysle sobie, ze to moze nie pasuje tutaj. tak czy inaczej zycie i ludzie mnie zadziwiaja. i na plus- jak to sie moze milosc przydarzyc zagorzalym zdeklarowanym samowystarczalnym paniom, i na minus- jak to mozna miec kobiete w domu, ktora czeka, a mowic do innej- Ala, marry me. przedziwne.
no nic, dobranoc.
na pocieche i sobie i Czytelnikom moich wypocin, dodam tylko, ze po tygodniu totalnej glupawki postresowej i totalnego zaniechania- posty moje beda na powrot biegowe.
pozdrawiam.
a tonem wypowiedzi nie zamierzalam Cie sprowadzac na ziemie. zatem przepraszam, jesli uwazasz, ze mam za co.
ps. ten caly tydzien nie biegalam nic!
za to wlasnie niedawno wrocilam do domu, dawno juz tak dobrze nie zabawilam, nie sadzilam ze mozna tyle czasu przesiedziec w dragonie i nie zorientowac sie, ze za moment swita. no i ranek. ide spac.
ps2. od 1 stycznia nie palilam. dzis spalilam prawie paczke fajek.
jeszcze tydzien temu bylabym na siebie wsciekla.
dzis naprawde jest ok.
potrzebowalam zluzowania takiego totalnego. po 3 latach spiny moze troche schodzi cisnienie...?
nie wiem. nienawidze podsumowan. ale wiem za to, ze zaczynajac luzowanie dzis o 16 na kiekrzu pijac mohito za 5 zl <podle bylo, ale jak smakowalo ...>, koncze wlasnie na nowym lozku, ktore skrecilam sobie wczoraj sama. jest pozytywnie:)
zapadam w blogi sen.
psTysiac. gdyby to nie mial byc z gruntu blog/komentarz biegowy, to pokusilabym sie o podzielenie sie kilkoma historiami z dzis takimi z gatunku "jak mnie zycie zadziwia", ale mysle sobie, ze to moze nie pasuje tutaj. tak czy inaczej zycie i ludzie mnie zadziwiaja. i na plus- jak to sie moze milosc przydarzyc zagorzalym zdeklarowanym samowystarczalnym paniom, i na minus- jak to mozna miec kobiete w domu, ktora czeka, a mowic do innej- Ala, marry me. przedziwne.
no nic, dobranoc.
na pocieche i sobie i Czytelnikom moich wypocin, dodam tylko, ze po tygodniu totalnej glupawki postresowej i totalnego zaniechania- posty moje beda na powrot biegowe.
pozdrawiam.
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- mimik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4097
- Rejestracja: 16 maja 2009, 19:42
- Życiówka na 10k: 38:56
- Życiówka w maratonie: 03:44:08
- Lokalizacja: okolice wrocławia
wcześniej ładnie nabiegałaś dłuższe dystanse (pierwszy raz tyle).. tydzień w sam raz dla ciebie na porządną regenerację...ciekawa jestem swoją drogą co robi tydzień przerwy dla tak nieugruntowanej kondycji jak moja. zobaczymy.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 30 cze 2010, 18:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam kolezanko,
mam nadzieje ze z kolanami lepiej, poniewaz chce cos jeszcze poczytac o Twoich postepach! O bieganiu na razie nie wiem nic wiec merytorycznie nie zakomentuje wiele, ale podoba mi sie luz na tym blogu, i wenusowe podejscie do wszystkiego.
Jezeli chodzi o plany, to chyba jak w wiekszosci wszystkich rzeczy ulozonych przez "kogos" - to moze nie trafic do naszego organizmu, ale napewno nauczy dyscypliny i systematycznosci. A to juz jest domena successful people
Pozdrawiam i czekam na wpisy!
mam nadzieje ze z kolanami lepiej, poniewaz chce cos jeszcze poczytac o Twoich postepach! O bieganiu na razie nie wiem nic wiec merytorycznie nie zakomentuje wiele, ale podoba mi sie luz na tym blogu, i wenusowe podejscie do wszystkiego.
Jezeli chodzi o plany, to chyba jak w wiekszosci wszystkich rzeczy ulozonych przez "kogos" - to moze nie trafic do naszego organizmu, ale napewno nauczy dyscypliny i systematycznosci. A to juz jest domena successful people
Pozdrawiam i czekam na wpisy!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Robiłaś rozgrzewkę przed bieganiem i rozciąganie po?
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
rozgrzewką dla mnie jest bardzo bardzo świński trucht ok. 7-8 min (pierwszy km) po którym przystaję i się rozciągam i potem bieg zasadniczy
a po bieganiu się zawsze absolutnie zawsze rozciągam 10-15 minut
a po bieganiu się zawsze absolutnie zawsze rozciągam 10-15 minut
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
- Gife
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5842
- Rejestracja: 27 lut 2010, 18:48
- Życiówka na 10k: 34:04
- Życiówka w maratonie: 2:42:10
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
kolana..czyżby siadły po przerwie? Wspólczuję..
Teraz tylko czekać, aż pobiegamy, w końcu lipiec
EDIT: i się przełamałaś, napisałaś o wadze. Od razu inne nastawienie i inne porady na myśl przychodzą.
Radzę na wagę stawać raz w tygodniu, w poniedziałek przed śniadaniem, nago. Codzienne stawanie będzie Ci robiło mętlik w głowie i z dietą. Wiem po sobie.
Teraz tylko czekać, aż pobiegamy, w końcu lipiec
EDIT: i się przełamałaś, napisałaś o wadze. Od razu inne nastawienie i inne porady na myśl przychodzą.
Radzę na wagę stawać raz w tygodniu, w poniedziałek przed śniadaniem, nago. Codzienne stawanie będzie Ci robiło mętlik w głowie i z dietą. Wiem po sobie.
Early Hardcore 4 Life!
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Ala...
Bardzo podziwiam Twój zapał i kibicuję Tobie szczerze. Sam od października schudłem 10 kg.
Wiele się przez ten czas nauczyłem i wiem jakich błędów trzeba uniknąć.
Niektóre masz niestety szansę popełnić, więc chciałbym Cię przestrzec.
Po pierwsze, dieta. Jest kluczem do sukcesu.
Należy jednak pamiętać, że dieta to odpowiednie odżywianie, a nie ucinanie kalorii ile wlezie.
Przykład Twojego jadłospisu pokazuje, że jesz za mało, mówię to z dużą dozą pewności.
Powinnaś sobie obliczyć dzienne zapotrzebowanie na energię, korzystając z dobrego kalkulatora - poszukaj na sfd.pl (musisz też wykonać jaką pracę)
Od tego możesz dziennie obciąć nie więcej niż 500 kalorii.
Opowiem ci krótko co się dzieje, jak jesz za mało:
- nie tylko nie chudniesz, ale tyjesz - jak to się dzieje?
Twój organizm rozpoznaje nową, niekorzystną sytuację: oto dostaje o wiele mniej niż zwykł dostawać. Z tego powodu zwalnia metabolizm, czyli najprościej mówiąc mniej z tego co przyjmujesz jako pożywienie zamieniane jest w energię do codziennych czynności, więcej natomiast zamieniane jest w tłuszcz i odkładane jako rezerwa na ciężkie czasy, których zapowiedzią jest obecna sytuacja: dużo mnie jedzonka.
Efektem tego brak ci sił, humoru, energii, jesteś śpiąca, nie masz chęci na trening, a tłuszczu przybywa.
Nie rób tego sobie - zadbaj o dietę, o to, żeby za dużo nie obcinać i żeby jeść dobrze, pełnowartościowe produkty.
po drugie, napisz o tym ile i co pijesz, to bardzo ważne, a o tym nie wspomniałaś... Jak napiszesz, skomentuję.
Po trzecie, nie waż się codziennie - doprowadzi to tylko do Twojej frustracji... Wiesz ile czynników zafałszuje takie pomiary?
To, ile zjadłaś, to ile wypiłać, stopień aktualny Twojego za przeproszeniem wypróżnienia, faza cyklu miesięcznego, pogoda i jej wpływ na zatrzymanie wody w organizmie, inne kwestie hormonalne... Waż się raz w tygodniu i to wystarczy.
SZczerze i bez ogródek mówię Tobie - szkoda czasu na takie głupie błędy, których nie musisz popełniać, żeby się nauczyć.
Pozdrawiam i trzymam kciuki, zawsze gotów służyć (dobrą) radą,
Kuba
Bardzo podziwiam Twój zapał i kibicuję Tobie szczerze. Sam od października schudłem 10 kg.
Wiele się przez ten czas nauczyłem i wiem jakich błędów trzeba uniknąć.
Niektóre masz niestety szansę popełnić, więc chciałbym Cię przestrzec.
Po pierwsze, dieta. Jest kluczem do sukcesu.
Należy jednak pamiętać, że dieta to odpowiednie odżywianie, a nie ucinanie kalorii ile wlezie.
Przykład Twojego jadłospisu pokazuje, że jesz za mało, mówię to z dużą dozą pewności.
Powinnaś sobie obliczyć dzienne zapotrzebowanie na energię, korzystając z dobrego kalkulatora - poszukaj na sfd.pl (musisz też wykonać jaką pracę)
Od tego możesz dziennie obciąć nie więcej niż 500 kalorii.
Opowiem ci krótko co się dzieje, jak jesz za mało:
- nie tylko nie chudniesz, ale tyjesz - jak to się dzieje?
Twój organizm rozpoznaje nową, niekorzystną sytuację: oto dostaje o wiele mniej niż zwykł dostawać. Z tego powodu zwalnia metabolizm, czyli najprościej mówiąc mniej z tego co przyjmujesz jako pożywienie zamieniane jest w energię do codziennych czynności, więcej natomiast zamieniane jest w tłuszcz i odkładane jako rezerwa na ciężkie czasy, których zapowiedzią jest obecna sytuacja: dużo mnie jedzonka.
Efektem tego brak ci sił, humoru, energii, jesteś śpiąca, nie masz chęci na trening, a tłuszczu przybywa.
Nie rób tego sobie - zadbaj o dietę, o to, żeby za dużo nie obcinać i żeby jeść dobrze, pełnowartościowe produkty.
po drugie, napisz o tym ile i co pijesz, to bardzo ważne, a o tym nie wspomniałaś... Jak napiszesz, skomentuję.
Po trzecie, nie waż się codziennie - doprowadzi to tylko do Twojej frustracji... Wiesz ile czynników zafałszuje takie pomiary?
To, ile zjadłaś, to ile wypiłać, stopień aktualny Twojego za przeproszeniem wypróżnienia, faza cyklu miesięcznego, pogoda i jej wpływ na zatrzymanie wody w organizmie, inne kwestie hormonalne... Waż się raz w tygodniu i to wystarczy.
SZczerze i bez ogródek mówię Tobie - szkoda czasu na takie głupie błędy, których nie musisz popełniać, żeby się nauczyć.
Pozdrawiam i trzymam kciuki, zawsze gotów służyć (dobrą) radą,
Kuba
- mimik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4097
- Rejestracja: 16 maja 2009, 19:42
- Życiówka na 10k: 38:56
- Życiówka w maratonie: 03:44:08
- Lokalizacja: okolice wrocławia
rzecz względna... jak będziesz się tak zadręczać, to wtedy bardzo long way to gooj oj ojjj
long way to go
działaj dalej, trochę już nabiegałaś, potencjał rośnie, to jest najważniejsze... jeśli coś idzie nie tak wyciągaj wnioski, poprawiaj i jedz dalej z tym koksem..
jeśli chodzi o dietę nic ci nie doradzę, po prostu jedz tak żeby ci się lekko biegało i żebyś miała siłę dalej biegać... biegać coraz lepiej..
to tyle ode mnie protekcyjnych porad
pozdrawiam i czekam na następne wpisy
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
Panowie, dziekuje za wsparcie i konkretne rady. naprawde dzieki!
Qba, sporo sie naczytalam o odzywianiu. i absolutnie sie z Toba zgadzam. wiem, ze glodzeniem sie i dokladaniem wysilku nie osiagne niczego sensowego.
zatem obiecuje jesc wiecej.za to wartosciowo. teraz chce tylko troszke oczyscic jelita i ulzyc sobie po ostatnim obzastwie. takze kilka dni lzejszego jedzenia nie zaszkodzi przy zawalonych jelitach. prawda...?
Mimiku, napisalam Tobie w blogu dla porzadku. pije biala kawe i wode. zadnych slodzonych sokow, coli na codzien (tylko do alkoholu) etc.
zmeczona pozytywnie dzisiejszym sportem, ide spac. dobranoc.
aha. gapa ze mnie. co do wazenia sie.... hm... nie bede sciemniac. znajac mnie na razie bede sie wazyla codziennie rano. chce zobaczyc co sie dzieje. nie mialam wagi pod nosem wieki. i zaniedbalam przez to duzo. nie wiem nawet w jakim tempie i po czym tyje. a po czym i jak i kiedy schodzi cos z wagi. poczatkowo z jelit, potem z tluszczu mam nadzieje.
rozumiecie mnie?
daje slowo, ze nie popadne w skrajnosc.
tak mi dopomoz Zdrowy Rozsadku i czujni Forumowicze
Qba, sporo sie naczytalam o odzywianiu. i absolutnie sie z Toba zgadzam. wiem, ze glodzeniem sie i dokladaniem wysilku nie osiagne niczego sensowego.
zatem obiecuje jesc wiecej.za to wartosciowo. teraz chce tylko troszke oczyscic jelita i ulzyc sobie po ostatnim obzastwie. takze kilka dni lzejszego jedzenia nie zaszkodzi przy zawalonych jelitach. prawda...?
Mimiku, napisalam Tobie w blogu dla porzadku. pije biala kawe i wode. zadnych slodzonych sokow, coli na codzien (tylko do alkoholu) etc.
zmeczona pozytywnie dzisiejszym sportem, ide spac. dobranoc.
aha. gapa ze mnie. co do wazenia sie.... hm... nie bede sciemniac. znajac mnie na razie bede sie wazyla codziennie rano. chce zobaczyc co sie dzieje. nie mialam wagi pod nosem wieki. i zaniedbalam przez to duzo. nie wiem nawet w jakim tempie i po czym tyje. a po czym i jak i kiedy schodzi cos z wagi. poczatkowo z jelit, potem z tluszczu mam nadzieje.
rozumiecie mnie?
daje slowo, ze nie popadne w skrajnosc.
tak mi dopomoz Zdrowy Rozsadku i czujni Forumowicze
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
W porządku, ale uwierz na słowo, że codzienne ważenie nie mówi Tobie nic w temacie od czego tyjesz a od czego nie. Z dnia na dzień waga może się wahać nawet do 2 kg, a obraz daje ważenie dopiero po ok. tygodniu. Nie mówię, że nie masz się ważyć codziennie, ale lepiej nie wyciągać z tego od razu zbyt daleko idących wniosków.
Nie wiem jakie są Twoje nawyki żywieniowe, ale z doświadczenia swojego i kilkorga bliskich osób wiem, że największe efekty daje po pierwsze odstawienie śmieciożarcia, po drugie jedzenie mniej a częściej a po trzecie dbanie o nawodnienie, dlatego ponawiam pytanie:
Ile i czego dziennie pijesz?
Nie wiem jakie są Twoje nawyki żywieniowe, ale z doświadczenia swojego i kilkorga bliskich osób wiem, że największe efekty daje po pierwsze odstawienie śmieciożarcia, po drugie jedzenie mniej a częściej a po trzecie dbanie o nawodnienie, dlatego ponawiam pytanie:
Ile i czego dziennie pijesz?
- Gife
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5842
- Rejestracja: 27 lut 2010, 18:48
- Życiówka na 10k: 34:04
- Życiówka w maratonie: 2:42:10
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Dietka się wpasuje dopiero po miesiącu, jak ustalisz, że taki typ jedzenia i życia Ci odpowiada. Nie wspominając o sile do biegania.
Tak więc, troszkę dystansu a wyniki przyjdą same.
Tak więc, troszkę dystansu a wyniki przyjdą same.
Early Hardcore 4 Life!
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 30 cze 2010, 18:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nigdy nie próbowałem spinningu, nad tyłkiem też chciałbym popracować. Ale wszystko po kolei, najpierw bieganie.1->99% pisze:po spinningu tak mnie boli pupa, ze nie wiem co ja dzis zrobie tam
Podoba mi się podejście do diety, po ostatnich problemach żołądkowych postaram się też nad tym tematem pomyśleć przez weekend!
Pozdrawiam,
LuC
- 1->99%
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 22 mar 2009, 18:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: poznań
juz mowieIle i czego dziennie pijesz?
pisalam juz, ale to wazne wiec powtorze
pije wode wode wode a z niewody- biala mocno kawe nieslodzona ok 2-3 razy dziennie. za duzo wiem.
wody staram sie pic butelke dziennie, w taki upal wiadomo, ze wiecej. ale to z kolei malo cos czuje.
opisze w blogu, ale na wczorajszym spinningu kapalo ze mnie calosciowo, wchlonelam 0,7 wody w ciagu 50 min i bardzo brakowalo.
co z dieta.
no ja mam/miewam problem z gownianym zarciem. regularnosc mi wejdzie. kilka miesiecy temu jak odstawilam na prawie 10 tygodni cukier to zeby uniknac skokow cukru jadlam regularnie, no zeby sobie zycie ulatwic i nie miec az takiego ssania na cos slodkiego. i to zdaje egzamin absolutnie. ale jak to ze wszytskim, to trzeba robic. zaniechanie przynosci raczej slabe efekty. chyba ze jestes kozakiem maratonow i masz do "zrobienia" tapering.
ja na razie musze robic rozne rzeczy
o efektach na razie nie ma co gadac. w niedziele polapalam sie, ze wdeptnelam w nadwage a mamy srode. wczoraj zamiast pojsc w miasto bylam u kolezanki poplotkowac wiec wciagnelam kilka ciastek i pare chipsow. ale to byla ilosc jak na mnie zadna. wiec wracalam do domu z poczuciem, ze nie skaszanilam dnia, tylko sie jakos moze naucze polsrodkow, jakiegos umiaru. a nie popadanie ze skrajnosci w skrajnosc. bo ja to nawet umiem. tylko, ze na dluzsza mete nie wiem czy to ma sens. w ktoryms momencie zawsze mi pekala zylka.
a ja bym naprawde chciala wprowadzic nawet mniejsze zmieny, ale na dluzej. a nie takie rwanie bezsensowne.
czytelny jest moj tok mysli
?
co do wazenia. biore pod uwage co piszesz Qba. wiec z dystansem potraktuje moje codzienne wskoki na wage, a w czerwone koleczko bede brac cotygodniowe wyniki.
teraz uzupelnie wpis w blogu z wczoraj, ruchowo ciekawe to bylo czego na swoim ciele doswiadczylam
Uważaj, uważaj.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.
Nie ma nic gorszego, niż pogarda neofity.