Jurek Kuptel pisze:W szkole polskiej (z dużym szacunkiem Panie tsk86) bieganie na pulsometr zawodów sprawiało Mi nie lada problem. Dlaczego? Bo już na linii startu miałem tętno z pogranicza WB1 i WB2. Dlaczego? Adrenalina.
Ok, a co to ma wspolnego ze mna czy polska szkola treningowa? Nie pisalem nic o pulsometrze, i nie widze zadnego zwiazku miedzy "polska" szkola treningowa a startowaniem na zawodach ze sporttesterem.
Qba Krause pisze:Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, pozwolę sobie tylko zauważyć, że faktycznie w szkole amerykańskiej nie ma specjalnie siły biegowej... Sprawdzę jeszcze dlaczego.
Jak to nie ma, jest jej przeciez mnostwo.
Z calym szacunkiem dla uczestnikow dyskusji, ale chyba nie wiecie co porownujecie. Jesli utozsamiacie "polska szkole treningowa" z jakims internetowym planem maratonskim, a o treningu wyczynowym - w setkach klubow i sekcji LA w kraju - wiecie tylko tyle, ze sie odbywa, to nie mamy o czym mowic. Ze niby Daniels-innowator wprowadzil do treningu bieganie boso? U nas niby sie wszystko biega na tetno? No to zapukaj do wiekszosci klubow LA i zobacz ile osob ma tam pulsometr, w jak rozne sposoby pracuje sie nad sila i sprawnoscia, jak czesto konczy sie trening albo robi rytmy na bosaka, jak sie pracuje z pomiarami kwasu mlekowego itp. To naprawde nie jest tak, ze jestesmy "100 lat za murzynami" (o ironio

)
Z drugiej strony amerykanskie podejscie do biegow dlugich to nie jest wylacznie Daniels. Hudson czy Salazar maja troche inne koncepcje, a nawet osoby ceniace Jacka Danielsa np McMillan czy Vin Lanana w duzej mierze odchodza od jego schematow. Bieganie na tempo a nie na tetno to zadna szkola amerykanska. Duza ilosc treningow okoloprogowych tez nie. Zwracanie uwagi na relacje miedzy bodzcami a odpoczynkiem rowniez nie jest jakas wylaczna domena szkoly amerykanskiej. Tak samo nie jest tak, jak proponuje JD, ze na okreslonym treningu pracujesz wylacznie nad okreslonym przez fizjologow parametrze, jest to dosc duze uproszczenie i wg mnie zamykanie sie w pewnym schemacie myslowym.
Trening ma byc przede wszystkim skuteczny. Nagor nazwal kiedys dominujace w wiekszosci swiata podejscie "szkola amerykanska" i probowal to sprzedac jako alternatywe dla nieskutecznego treningu, proponowanego przez polskich trenerow, ktorzy maja klapki na oczach. Tylko, ze rzeczywistosc jest duzo bardziej zlozona i skomplikowana. Nie uwazam, ze to, co tutaj przyjelo sie nazywac szkola amerykanska to zly system. Wrecz przeciwnie, to bardzo dobre, majace mnostwo zalet, podejscie, w dodatku swietnie opakowane, zaprezentowane i opisane. Tyle ze ani to zadna ekskluzywnie amerykanska koncepcja, ani zadna wiedza tajemna, ani jedyna droga do wartosciowego wyniku.