jak mówiłem, tak zrobiłem. weekend wykorzystany w 110%
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
.
w sobotę tylko rozruchowy tetmajerek - w jednym miejscu śnieg był wyżej mej głowy (mierzę 172cm), a pod nogami prawie czarny asfalt.
natomiast dziś, niemal że autostradowy podbieg haszki (nawierzchnia luksusowa, jak nigdy) i do stasiówki - ślepą uliczką
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
. ten odcinek był najbardziej ekstremalnym odcinkiem jaki do tej pory przebiegłem. autko tamtędy nie jechało już dawno. niezmącona dzicz od polanek. dróżka udeptana przez ludków i sanie. sapanie non stop, jak przy sprincie. pod koniec kamienistego podbiegu nie mogłem doczekać się szczytu. lecz na nim, ku mojemu zdziwieniu "ślepa uliczka". droga zasypana totalne i tylko ślady jakiegoś szaleńca, który przedzierał się tamtędy przede mną. śnieg po pas, lecz stare zwały śniegu wystające odrobineczkę ponad śnieżną równinę były troszkę utwardzone (zlodowaciałe), co pozwoliło się nie zapadać po pas w miękkim puchu. czego, niestety nie dało się uniknąć- buciki mokrutkie. lecz jak zwykle, im trudniejsza traska, tym większe zadowolenie po niej i więcej endorfinek. spalenie wzorcowe. garstka śniegu na trasce, a po niej caluśka czekolada i 3 jajeczka + 0,5l piwniczaneczki i herbatka. no i jak tu nie biegać skoro "bieszczady" mamy tylko 10 min od mieściny. czyściutki, niczym nie zmącony bielutki puch, biel, czerń i echo zadyszki
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
- bajka. pewnie zimka poczeka do 21 III
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
.
no, może zmotywuje to resztę paczki - bo ostatnio leniuchują
![oczko ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
.
pozdrówko.