Przez jakiś czas wpisy będą wpisywane w biedniejszy sposób, ponieważ całe oprogramowanie mam zainstalowane na kompie w pracy, a będę pisał w domu, o czym m.in. poniżej
19 kwietnia, poniedziałek
W weekend wypoczywałem, noga po dwóch dniach biegania pod rząd była trochę zmęczona, więc dałem jej odpocząć. Po prawdzie, nie miałem jak pobiegać, o czym poniżej
W każdym razie dzisiaj wybrałem się przed południem na rundkę po Lasku Marcelińskim.
Piękna pogoda, ok. 12-14 stopni, słonecznie, doskonałe warunki do biegania.
Na nogach Lunary, na nadgarstku Garnek.
Cel: nie sprecyzowany, ale raczej lekko.
Najpierw 3 kilometry dobiegu, po ok. 5:20/km, rozciąganko, 1 km szybciej - 4:20/km, chwilka na zaczerpnięcie oddechu, 1 km lekko - 5:55/km, 1 km szybciej - 4:25/km, chwilka na oddech, po czym do domu 5 km po ok. 5:40. Razem 11 km-ów, w dobrym samopoczuciu. Noga - dobrze, po treningu również. Zobaczymy jutro. Po kilometrówkach musiałem chwilę postać by uspokoił się oddech, trzeba przycisnąć kurczę nie można wapnieć wapnieć wapnieć. Na usprawiedliwienie mam to co poniżej
Muzyka - różna. Chociaż znowu ta sama. Muszę pogrzebać w bibliotece i załadować coś innego.
Komentarz ogólny:
- po pierwsze, właśnie obejrzałem na ESPN America 2-godzinną ponad relację z Boston Marathon

Nareszcie zwróciła się inwestycja w N-kę

Niedługo już sobie za dużo nie pooglądam, o czym poniżej... W każdym razie w śród kobiet po pasjonującej końcówce zwyciężyła Etiopka przed Rosjanką, która dochodziła ją w oczach, ale nie dała rady...
Wśród mężczyzn wygrał Robert Cheruiyot,
ale nie ten, którego znamy (Kipkoech), tylko nowy (Kiprono). Czas - 2:50 z hakiem, nowy rekord trasy... Dał czadu chopok. Na 2 Etiopczyk, potem ubiegłoroczny zwycięzca, który do samej mety bronił się przed Ryanem Hallem, który tak jak w NJ na trasie najpierw stracił, by potem w końcówce połykać i odrabiać. W każdym razie Ryan czwarty z czasem poniżej 2:09, za nim Meb Keflezighi, czyli zwycięzca nowojorskiego z 2009. Coś chyba kontuzja do końca nie była wyleczona, bo kończył kulejąc.
- po drugie, i najważniejsze, ta dam dam dam, w niedzielę o godz. 0:57 urodziła nam się córeczka
Jest przepiękna... Zakochany jestem w niej po uszy. Ma na imię Emilka
Można gratulować
W związku z powyższym w moich wpisach będzie się pojawiać trochę treści pozabiegowej... Ale nie da się nie pisać o tej cudownej istotce, wybaczcie mi
Pozdrawiam serdecznie,
Qba