madeysky – 10K i HM z córeczką w listopadzie 2019 r.
Moderator: infernal
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Tydzień 29. marca - 4. kwietnia 2010r.
Total Time: 5:37:39
Average HR: 151
Kcal: 4531
Distance: ~53,3km
Waga: 80kg
Przyjemny, już typowo wiosenny tydzień.
Total Time: 5:37:39
Average HR: 151
Kcal: 4531
Distance: ~53,3km
Waga: 80kg
Przyjemny, już typowo wiosenny tydzień.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Wtorek, 6. kwietnia 2010r.
Start Time: 9:29
Total Time: 1:11:27
Average HR: 151
Highest HR: 177
Kcal: 968
Distance: ~10,8km
Chwilowa zmiana otoczenia. Rankiem miałem przyjemność pokluczyć po Parku Łazienkowskim. 60 minut swobodnego biegu między wiewiórkami po możliwie jak największym obwodzie, wzdłuż ogrodzeń i na zakończenie sześć interwałów po 30 sekund.
Start Time: 9:29
Total Time: 1:11:27
Average HR: 151
Highest HR: 177
Kcal: 968
Distance: ~10,8km
Chwilowa zmiana otoczenia. Rankiem miałem przyjemność pokluczyć po Parku Łazienkowskim. 60 minut swobodnego biegu między wiewiórkami po możliwie jak największym obwodzie, wzdłuż ogrodzeń i na zakończenie sześć interwałów po 30 sekund.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Czwartek, 8. kwietnia 2010r.
Start Time: 12:28
Total Time: 58:30
Average HR: 159
Highest HR: 179
Kcal: 856
Distance: ~9,8km
[Workout] Time: 45:30
[Workout] HR Zone: 166/178
[Workout] in HR zone: 27:46 (61%)
[Workout] Average HR: 166
W lesie, ciepło i przyjemnie, ale wykonanie teningu na 100% nie zmieściło mi się w głowie, przez to i w nogach. Do 4/5 dystansu leśna ścieżka wydawała się zrobiona ze stukrotnie utwardzonego betonu. W końcówce coś się otworzyło i zaczęło się biec. Taki trening "prawie".
Start Time: 12:28
Total Time: 58:30
Average HR: 159
Highest HR: 179
Kcal: 856
Distance: ~9,8km
[Workout] Time: 45:30
[Workout] HR Zone: 166/178
[Workout] in HR zone: 27:46 (61%)
[Workout] Average HR: 166
W lesie, ciepło i przyjemnie, ale wykonanie teningu na 100% nie zmieściło mi się w głowie, przez to i w nogach. Do 4/5 dystansu leśna ścieżka wydawała się zrobiona ze stukrotnie utwardzonego betonu. W końcówce coś się otworzyło i zaczęło się biec. Taki trening "prawie".
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Sobota, 10. kwietnia 2010r.
Start Time: 18:05
Total Time: 1:17:52
Average HR: 158
Highest HR: 181
Kcal: 1128
Distance: ~13,7km
12,5 kilometra w terenie. Cały czas lekka mżawka. Dobre chłodne powietrze. Garderoba 3/4. Swobodę biegu poczułem po przekroczeniu połowy dystansu. Drogę przebiegł mi młody jelonek - pełen złości. 6 przebieżek trzydziestosekundowych na asfalcie. Wyjście jakościowo w porządku.
Start Time: 18:05
Total Time: 1:17:52
Average HR: 158
Highest HR: 181
Kcal: 1128
Distance: ~13,7km
12,5 kilometra w terenie. Cały czas lekka mżawka. Dobre chłodne powietrze. Garderoba 3/4. Swobodę biegu poczułem po przekroczeniu połowy dystansu. Drogę przebiegł mi młody jelonek - pełen złości. 6 przebieżek trzydziestosekundowych na asfalcie. Wyjście jakościowo w porządku.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Niedziela, 11. kwietnia 2010r.
Start Time: 13:48
Total Time: 2:42:12
Average HR: 155
Highest HR: 173
Kcal: 2272
Distance: ~26,2km
Wycieczka biegowa w pełnym słowa znaczeniu. Laskiem, ptaszki, słonko dopisywało. Garderoba 3/4 - trochę zbyt gorąco, dlatego jedną warstwę zdjąłem i trzymałem w ręku razem z butelką. Ta część biegu miała 17km, po tym znalazłem się w mieście, tam pit-stop, czyli przerwa na lody i sok pomarańczowy. Powrót przy ulicach 9 km około godziny, wcześniejsza część - godzina czterdzieści. Spowrotem praktycznie cały czas podbieg, a wcześniej dużo z górki. Przerwa techniczna trochę zbyt długa, bo zdążyłem wystygnąć, do tego wiatr, a ja cały mokry. Stały wysiłek na 75% raczej bez szarpnięć. Zmęczenie po zakończeniu nie gigantyczne, ale w nogach czuję.
Start Time: 13:48
Total Time: 2:42:12
Average HR: 155
Highest HR: 173
Kcal: 2272
Distance: ~26,2km
Wycieczka biegowa w pełnym słowa znaczeniu. Laskiem, ptaszki, słonko dopisywało. Garderoba 3/4 - trochę zbyt gorąco, dlatego jedną warstwę zdjąłem i trzymałem w ręku razem z butelką. Ta część biegu miała 17km, po tym znalazłem się w mieście, tam pit-stop, czyli przerwa na lody i sok pomarańczowy. Powrót przy ulicach 9 km około godziny, wcześniejsza część - godzina czterdzieści. Spowrotem praktycznie cały czas podbieg, a wcześniej dużo z górki. Przerwa techniczna trochę zbyt długa, bo zdążyłem wystygnąć, do tego wiatr, a ja cały mokry. Stały wysiłek na 75% raczej bez szarpnięć. Zmęczenie po zakończeniu nie gigantyczne, ale w nogach czuję.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Tydzień 5 -11. kwietnia 2010r.
Total Time: 6:10:39
Average HR: 156
Kcal: 5225
Distance: ~60,5km
Waga: 80kg
Tydzień dobry pod względem dystansu. Szybkościowo mniej. Oprócz czwartku z tempem maratońskim, muszę dodatkowo przyspieszyć moje około godzinne biegi ciągłe (wtorek i sobota), o kilka procent na tętnie.
Total Time: 6:10:39
Average HR: 156
Kcal: 5225
Distance: ~60,5km
Waga: 80kg
Tydzień dobry pod względem dystansu. Szybkościowo mniej. Oprócz czwartku z tempem maratońskim, muszę dodatkowo przyspieszyć moje około godzinne biegi ciągłe (wtorek i sobota), o kilka procent na tętnie.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Wtorek, 13. kwietnia 2010r.
Start Time: 16:54
Total Time: 1:10:48
Average HR: 151
Highest HR: 179
Kcal: 955
Distance: ~11,5km
Godzina spokojnego biegu. Z początku pomału, żeby nogi się nagrzały i "przesmarowały". Dodatkowo przed wyjściem zostały posmarowane maścią rogrzewającą, a co. Zabiegi te sprawiły, że ścieżki leśne były miękkie jak nigdy. Pozwoliłem sobie też na kilka zrywów - szybszych przebieżek na równych i prostych odcinkach. Nie ma to jak łyknąć porządną dawkę tlenu. Powietrze przyjemnie chłodne, pomimo słońca. W końcówce jeszcze obowiązkowe interwały 8x20sek. p1min.
EDIT: błędna data treningu.
Start Time: 16:54
Total Time: 1:10:48
Average HR: 151
Highest HR: 179
Kcal: 955
Distance: ~11,5km
Godzina spokojnego biegu. Z początku pomału, żeby nogi się nagrzały i "przesmarowały". Dodatkowo przed wyjściem zostały posmarowane maścią rogrzewającą, a co. Zabiegi te sprawiły, że ścieżki leśne były miękkie jak nigdy. Pozwoliłem sobie też na kilka zrywów - szybszych przebieżek na równych i prostych odcinkach. Nie ma to jak łyknąć porządną dawkę tlenu. Powietrze przyjemnie chłodne, pomimo słońca. W końcówce jeszcze obowiązkowe interwały 8x20sek. p1min.
EDIT: błędna data treningu.
Ostatnio zmieniony 21 kwie 2010, 00:09 przez madeysky, łącznie zmieniany 1 raz.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Czwartek, 15. kwietnia 2010r.
Start Time: 10:34
Total Time: 1:03:00
Average HR: 145
Highest HR: 174
Kcal: 789
Distance: ~8,8km
[Workout] Time: 50:00
[Workout] HR Zone: 166/178
[Workout] in HR zone: 01:44 (3%)
[Workout] Average HR: 146
Dzień około godzinnego biegu w tempie maratońskim, czyli 10 minut rozgrzewki, a następnie wg. tętna wysiłek w strefie 166/178 na około 82% max, po mniej niż 5min./km. To miało być. A było prawie 25 minut rozgrzewki: to trucht, to zatrzymanie i ćwiczenia, bieg tyłem, przeplatanki, wymachy. Kontynuacja w spokojnym biegu. A w środku lasu, obezwładnił mnie on swoją magią: nad strumykiem miły dla ucha szum, śpiew ptaszków, słonko przebijające się przez dach z drzew i jednocześnie błogi spokój. Wręcz fizycznie mnie dotykało. Zwyczajnie żal bylo mi tak przemknąć, a nie zatrzymać się, żeby się podelektować.
Na marginesie, we wtorek dałem sobie popalić, po wieczornym treningu biegowym, byłem jeszcze na squashu. Dobrze się grało przez porządne wcześniejsze nagrzanie. Duża elastyczność ruchów. Wysiłek też duży. Efektem czego obolałe pośladki. Siedzenie jak na gwoździach. (Był to mój drugi mecz w squasha, w klubie fitnes w mojej dzielnicy - niespodziewanie jedyne miejsce w Gdańsku z kortami do squasha. Klub całodobowy, ludzie grają nawet o 3 w nocy. Koszt wynajęcia kortu na 1h, to 60zł. plus 12zł rakietki i piłka; cena do podziału między graczy.)
Start Time: 10:34
Total Time: 1:03:00
Average HR: 145
Highest HR: 174
Kcal: 789
Distance: ~8,8km
[Workout] Time: 50:00
[Workout] HR Zone: 166/178
[Workout] in HR zone: 01:44 (3%)
[Workout] Average HR: 146
Dzień około godzinnego biegu w tempie maratońskim, czyli 10 minut rozgrzewki, a następnie wg. tętna wysiłek w strefie 166/178 na około 82% max, po mniej niż 5min./km. To miało być. A było prawie 25 minut rozgrzewki: to trucht, to zatrzymanie i ćwiczenia, bieg tyłem, przeplatanki, wymachy. Kontynuacja w spokojnym biegu. A w środku lasu, obezwładnił mnie on swoją magią: nad strumykiem miły dla ucha szum, śpiew ptaszków, słonko przebijające się przez dach z drzew i jednocześnie błogi spokój. Wręcz fizycznie mnie dotykało. Zwyczajnie żal bylo mi tak przemknąć, a nie zatrzymać się, żeby się podelektować.
Na marginesie, we wtorek dałem sobie popalić, po wieczornym treningu biegowym, byłem jeszcze na squashu. Dobrze się grało przez porządne wcześniejsze nagrzanie. Duża elastyczność ruchów. Wysiłek też duży. Efektem czego obolałe pośladki. Siedzenie jak na gwoździach. (Był to mój drugi mecz w squasha, w klubie fitnes w mojej dzielnicy - niespodziewanie jedyne miejsce w Gdańsku z kortami do squasha. Klub całodobowy, ludzie grają nawet o 3 w nocy. Koszt wynajęcia kortu na 1h, to 60zł. plus 12zł rakietki i piłka; cena do podziału między graczy.)
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Sobota, 17. kwietnia 2010r.
Start Time: 21:39
Total Time: 58:09
Average HR: 142
Highest HR: 171
Kcal: 709
Distance: ~9,1km
8 kilometrów dosłownie ślimaczego truchtu, z pobolewaniem, pojękiwaniem, narzekaniem na wiatr, temperaturę i wszystko inne. Przerwa techniczna na siku w przysłowiowych krzakach. 6x30s w nowej jakości, wspaniałej elastyczności, sile i szybkości.
EDIT: błędna data treningu.
Start Time: 21:39
Total Time: 58:09
Average HR: 142
Highest HR: 171
Kcal: 709
Distance: ~9,1km
8 kilometrów dosłownie ślimaczego truchtu, z pobolewaniem, pojękiwaniem, narzekaniem na wiatr, temperaturę i wszystko inne. Przerwa techniczna na siku w przysłowiowych krzakach. 6x30s w nowej jakości, wspaniałej elastyczności, sile i szybkości.
EDIT: błędna data treningu.
Ostatnio zmieniony 21 kwie 2010, 00:09 przez madeysky, łącznie zmieniany 1 raz.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Niedziela, 18. kwietnia 2010r.
Start Time: 10:53
Total Time: 2:38:53
Average HR: 145
Highest HR: 174
Kcal: 2012
Distance: ~24,1km
Niedzielna wycieczka po lesie. Na głodnego, bez butelki wody i za grubo ubrany w połudnniowym słoneczku. Dociągnąłem. Na trasie spotkałem naprawde wielu biegaczy.
EDIT: Poprzestawiane parametry.
Start Time: 10:53
Total Time: 2:38:53
Average HR: 145
Highest HR: 174
Kcal: 2012
Distance: ~24,1km
Niedzielna wycieczka po lesie. Na głodnego, bez butelki wody i za grubo ubrany w połudnniowym słoneczku. Dociągnąłem. Na trasie spotkałem naprawde wielu biegaczy.
EDIT: Poprzestawiane parametry.
Ostatnio zmieniony 21 kwie 2010, 00:12 przez madeysky, łącznie zmieniany 1 raz.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Wtorek, 20. kwietnia 2010r.
Start Time: 20:03
Total Time: 1:11:57
Average HR: 143
Highest HR: 178
Kcal: 890
Distance: ~11,1km
Wypad do lasu, ale nie za głęboko bo nad jeziorko tylko (ok 1km od domu) i tam 7 pętli dookoła - biegu relaksacyjnego, chociaż na początku trochę nerwowego przez pobolewanie w prawej nodze, po jakimś czasie przestało. Nad jeziorkiem wędkarzy całe mnóstwo - ze spiningami na rybki drapieżne - może okonie, może szczupaki (w takiej kałuży?), jak się ściemniło wszyscy się pozmywali. Jeszcze na plaży odbywało się ognisko... nagle "policja, policja", a to 10-tonowy wóz strażacki, wszyscy uciekli, wóz podjechał zgasił ognisko i pojechał.
Drogę przeciął mi lisek i później jeszcze jakieś większe, czarne coś... pewnie też lis, ale strach ma wielkie oczy jak jest ciemno.
Przebieżki rozpocząłem jeszcze w terenie (2/8), pozostałe 6 x 30s na asfalcie osiedlowym. Niosło mnie uczucie, że mogę przyspieszać w nieskończoność.
Prosto z treningu, jeszcze rozgrzany na squasha. Godzinka dała mi w kość kondycyjnie. Myślałem, że się wypluję.
Start Time: 20:03
Total Time: 1:11:57
Average HR: 143
Highest HR: 178
Kcal: 890
Distance: ~11,1km
Wypad do lasu, ale nie za głęboko bo nad jeziorko tylko (ok 1km od domu) i tam 7 pętli dookoła - biegu relaksacyjnego, chociaż na początku trochę nerwowego przez pobolewanie w prawej nodze, po jakimś czasie przestało. Nad jeziorkiem wędkarzy całe mnóstwo - ze spiningami na rybki drapieżne - może okonie, może szczupaki (w takiej kałuży?), jak się ściemniło wszyscy się pozmywali. Jeszcze na plaży odbywało się ognisko... nagle "policja, policja", a to 10-tonowy wóz strażacki, wszyscy uciekli, wóz podjechał zgasił ognisko i pojechał.
Drogę przeciął mi lisek i później jeszcze jakieś większe, czarne coś... pewnie też lis, ale strach ma wielkie oczy jak jest ciemno.
Przebieżki rozpocząłem jeszcze w terenie (2/8), pozostałe 6 x 30s na asfalcie osiedlowym. Niosło mnie uczucie, że mogę przyspieszać w nieskończoność.
Prosto z treningu, jeszcze rozgrzany na squasha. Godzinka dała mi w kość kondycyjnie. Myślałem, że się wypluję.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Czwartek, 22. kwietnia 2010r.
Start Time: 23:40
Total Time: 51:46
Average HR: 135
Highest HR: 164
Kcal: 575
Distance: ~7,1km
Wieczorny, w zasadzie już nocny light. Krótko i łagodnie po osiedlowej pętli 7 razy 1km i na tym koniec. Oszczędzam siły na niedzielę - półmaraton w Bydgoszczy. Będę też trzymać kciuki za wszystkich startujących w Krakowie.
Miesiąc maj będzie wyjątkowo obfity w zawody w okolicy.
Start Time: 23:40
Total Time: 51:46
Average HR: 135
Highest HR: 164
Kcal: 575
Distance: ~7,1km
Wieczorny, w zasadzie już nocny light. Krótko i łagodnie po osiedlowej pętli 7 razy 1km i na tym koniec. Oszczędzam siły na niedzielę - półmaraton w Bydgoszczy. Będę też trzymać kciuki za wszystkich startujących w Krakowie.
Miesiąc maj będzie wyjątkowo obfity w zawody w okolicy.
- madeysky
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 505
- Rejestracja: 26 cze 2009, 21:42
- Życiówka na 10k: 39:50
- Życiówka w maratonie: 3:37
- Lokalizacja: Gdańsk
Niedziela, 25. kwietnia 2010r.
"IV Bydgoski Festival Biegów Ulicznych: Półmaraton"
Start Time: 12:15
Total Time: 1:44:46
Miejsce: 53/157, kat. M1: 9
Average HR: 169
Highest HR: 184
Kcal: 1682
Distance: 21,097km (półmaraton)
Relacja:
Połówka latem, po ulicach miasta. Biuro zawodów oraz przebieralnie mieściły się w centrum handlowym, opodal miejsca startu - dzięki temu pod ręką market i komfortowe toaletki. Warunki klimatyczne letnie: słoneczko, temperatura typowo letnia, lekki wiaterek. Spodziewałem się chłodu, więc na wyposażeniu miałem cały wachlarz garderoby. Wystąpiłem w krótkich spodenkach i podkoszulce bez ramiączek - dobra decyzja. W ręku miałem cytrynowego powerade'a.
Tuż przed startem odbył się przejazd rowerowy. W między czasie miały też miejsce pokazy tańców folklorystycznych i cheerleaderek. Zawsze to miłe dla serca.
Trasa biegła wzdłuż głównej ulicy - długa prosta, trochę pod górę, małe zboczenie w mniejszą uliczkę - tam nawrót - i główną spowrotem z górki - za raz po drugim nawrocie linia kontrolna (meta) i bufet. W ten sposób 4 okrążenia.
Rozpocząłem bieg dość szybko - puls skoczył do 180 - myśle: nie nie to za szybko, ponadto zaczęły mnie pobolewać nieprzepłukane jeszcze krwią piszczele. Zwolniłem i dogoniła mnie grupka klubu TKKF Kolejarz Bydgoszcz. Pozwoliłem sobie dołączyć. Grupa biegła w tempie nieco poniżej 5min./km, najszybszy chyba kilometr <4:30min. Mój międzyczas na 10km wynosił ok 47 minut, czyli na czas całości ok 1:35h. Po drugim nawrocie, na bufecie grupa się rodzieliła i ja zostałem dużo z tyłu. Na tym okrążeniu zostałem już sam ze swoją głową. I tu nadeszły myśli, że takie niewyspany, że nogi bolą, że inne starty ... ogólnie trzecie okrążenie w tym klimacie - najwolniejsze. Na początku 4. doszedłem z głową do ładu, ale i tak pozostawałem w tempie, które dawało mi pewien komfort. Na bufecie zafundowałem sobie kubek zimnej wody na głowę. W miarę równym tempem jechałem to okrążenie, łykając dużo tlenu. Wyprzedziłem 2 osoby, a w 97% dystansu zostałem wyprzedzony ja. Za nawrotem tuż przed metą zdecydowałem odrobić tę stratę. I o moje zdziwienie: w nogach siły, że aż się przelewało. Wyrwałem jak błyskawica, co miałem nadrobić odrobiłem. Wnioski, że specjalnie się nie przemęczałem. Czas od rekordu gorszy o 4 minuty, ale życiówka była jak najbardziej w moim zasięgu, no ale widocznie nie była w planach.
Paweł.
EDIT: Miejsce i czas oficjalnie.
"IV Bydgoski Festival Biegów Ulicznych: Półmaraton"
Start Time: 12:15
Total Time: 1:44:46
Miejsce: 53/157, kat. M1: 9
Average HR: 169
Highest HR: 184
Kcal: 1682
Distance: 21,097km (półmaraton)
Relacja:
Połówka latem, po ulicach miasta. Biuro zawodów oraz przebieralnie mieściły się w centrum handlowym, opodal miejsca startu - dzięki temu pod ręką market i komfortowe toaletki. Warunki klimatyczne letnie: słoneczko, temperatura typowo letnia, lekki wiaterek. Spodziewałem się chłodu, więc na wyposażeniu miałem cały wachlarz garderoby. Wystąpiłem w krótkich spodenkach i podkoszulce bez ramiączek - dobra decyzja. W ręku miałem cytrynowego powerade'a.
Tuż przed startem odbył się przejazd rowerowy. W między czasie miały też miejsce pokazy tańców folklorystycznych i cheerleaderek. Zawsze to miłe dla serca.
Trasa biegła wzdłuż głównej ulicy - długa prosta, trochę pod górę, małe zboczenie w mniejszą uliczkę - tam nawrót - i główną spowrotem z górki - za raz po drugim nawrocie linia kontrolna (meta) i bufet. W ten sposób 4 okrążenia.
Rozpocząłem bieg dość szybko - puls skoczył do 180 - myśle: nie nie to za szybko, ponadto zaczęły mnie pobolewać nieprzepłukane jeszcze krwią piszczele. Zwolniłem i dogoniła mnie grupka klubu TKKF Kolejarz Bydgoszcz. Pozwoliłem sobie dołączyć. Grupa biegła w tempie nieco poniżej 5min./km, najszybszy chyba kilometr <4:30min. Mój międzyczas na 10km wynosił ok 47 minut, czyli na czas całości ok 1:35h. Po drugim nawrocie, na bufecie grupa się rodzieliła i ja zostałem dużo z tyłu. Na tym okrążeniu zostałem już sam ze swoją głową. I tu nadeszły myśli, że takie niewyspany, że nogi bolą, że inne starty ... ogólnie trzecie okrążenie w tym klimacie - najwolniejsze. Na początku 4. doszedłem z głową do ładu, ale i tak pozostawałem w tempie, które dawało mi pewien komfort. Na bufecie zafundowałem sobie kubek zimnej wody na głowę. W miarę równym tempem jechałem to okrążenie, łykając dużo tlenu. Wyprzedziłem 2 osoby, a w 97% dystansu zostałem wyprzedzony ja. Za nawrotem tuż przed metą zdecydowałem odrobić tę stratę. I o moje zdziwienie: w nogach siły, że aż się przelewało. Wyrwałem jak błyskawica, co miałem nadrobić odrobiłem. Wnioski, że specjalnie się nie przemęczałem. Czas od rekordu gorszy o 4 minuty, ale życiówka była jak najbardziej w moim zasięgu, no ale widocznie nie była w planach.
Paweł.
EDIT: Miejsce i czas oficjalnie.
Ostatnio zmieniony 27 kwie 2010, 12:07 przez madeysky, łącznie zmieniany 1 raz.