Bleez blog
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
30 marca 2010
No to już humorek mi się poprawił Rodzinka od kilku dni w komplecie a ja po niedzielnej wizycie u lekarza dostałem zgodę na powolne wracanie do treningów. Wczoraj dla lekkiego rozruchu zrobiłem sobie ok 7km truchciku z małą przerwą. Po takiej końskiej dawce antybiotyków i innych leków przeciwwirusowych to biegło się niespodziewanie dobrze. Co prawda serce waliło dużo szybciej i silniej niż zwykle ale po zatrzymaniu się wracało wszystko do normy. Nie zmęczyło mnie to specjalnie, nawet ochotę miałem na przebiegnięcie dużo więcej, ale rozsądek podpowiadał, że nie warto przesadzać. Samopoczucie w trakcie jak i po biegu dość dobre.
Ten tydzień prawie cały poświęcę na lekkie truchty na powolny powrót do normalnego biegania. Zbliżają się też święta i trzeba co nie co porobić w domu i się trochę do nich przygotować , więc czasu też nie będzie za wiele. Od następnego tygodnia jeśli tylko zdrowie będzie dopisywało to zacznę trochę więcej i szybciej biegać.
Jeszcze jedno, przez te ostatnie kilkanaście dni schudłem ze 3 kilo. Może to dla niektórych nie dużo, ale przy mojej wadze i wzroście to dość widoczne. A wychudziła mnie cała ta sytuacja z żoną, nie spodziewałem się, że to wszystko tak na mnie wpłynie. Co stres potrafi zrobić z człowiekiem to pewno nie jeden z was się także przekonał.
Pozdrawiam Bleez
No to już humorek mi się poprawił Rodzinka od kilku dni w komplecie a ja po niedzielnej wizycie u lekarza dostałem zgodę na powolne wracanie do treningów. Wczoraj dla lekkiego rozruchu zrobiłem sobie ok 7km truchciku z małą przerwą. Po takiej końskiej dawce antybiotyków i innych leków przeciwwirusowych to biegło się niespodziewanie dobrze. Co prawda serce waliło dużo szybciej i silniej niż zwykle ale po zatrzymaniu się wracało wszystko do normy. Nie zmęczyło mnie to specjalnie, nawet ochotę miałem na przebiegnięcie dużo więcej, ale rozsądek podpowiadał, że nie warto przesadzać. Samopoczucie w trakcie jak i po biegu dość dobre.
Ten tydzień prawie cały poświęcę na lekkie truchty na powolny powrót do normalnego biegania. Zbliżają się też święta i trzeba co nie co porobić w domu i się trochę do nich przygotować , więc czasu też nie będzie za wiele. Od następnego tygodnia jeśli tylko zdrowie będzie dopisywało to zacznę trochę więcej i szybciej biegać.
Jeszcze jedno, przez te ostatnie kilkanaście dni schudłem ze 3 kilo. Może to dla niektórych nie dużo, ale przy mojej wadze i wzroście to dość widoczne. A wychudziła mnie cała ta sytuacja z żoną, nie spodziewałem się, że to wszystko tak na mnie wpłynie. Co stres potrafi zrobić z człowiekiem to pewno nie jeden z was się także przekonał.
Pozdrawiam Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
30 marca 2010 (wtorek)
Dzisiaj ciąg dalszy powrotu do normalnego biegania po chorobie. 11km w tempie ok 5:30 w połowie dystansu przerwa na lekki odpoczynek i małe rozciąganie. Pierwsza część treningu biegło się ciężko i tak jak wczoraj serce waliło mocniej. Po lekkim odpoczynku i rozciąganiu powrót do domu był wiele przyjemniejszy. Oddech był już spokojny i serce też równomiernie i spokojniej biło. Pewnie będzie to wymagało jakiegoś czasu zanim wszystko wróci do normy. Czas, antybiotyki i pewnie stres zrobiły swoje. Po wczorajszym treningu, mimo, że był bardzo słabiutki i z przerwami dziś rano miałem zakwasy. Mam tylko nadzieję, że do maratonu w Krakowie zdołam się doprowadzić do takiego stanu, aby go przynajmniej spokojnie przebiec.
Pozdrawiam Bleez
Dzisiaj ciąg dalszy powrotu do normalnego biegania po chorobie. 11km w tempie ok 5:30 w połowie dystansu przerwa na lekki odpoczynek i małe rozciąganie. Pierwsza część treningu biegło się ciężko i tak jak wczoraj serce waliło mocniej. Po lekkim odpoczynku i rozciąganiu powrót do domu był wiele przyjemniejszy. Oddech był już spokojny i serce też równomiernie i spokojniej biło. Pewnie będzie to wymagało jakiegoś czasu zanim wszystko wróci do normy. Czas, antybiotyki i pewnie stres zrobiły swoje. Po wczorajszym treningu, mimo, że był bardzo słabiutki i z przerwami dziś rano miałem zakwasy. Mam tylko nadzieję, że do maratonu w Krakowie zdołam się doprowadzić do takiego stanu, aby go przynajmniej spokojnie przebiec.
Pozdrawiam Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
3 kwietnia 2010 (Wielka Sobota)
Dzisiejszy trening zrobiony z rana. Po południu nie byłoby na to żadnych szans, przygotowania i sprzątania przedświąteczne w toku...
Pogoda fajna, samopoczucie po biegu dość dobre, ale siły jeszcze trochę brak. Trening co prawda był trochę szybszy, ale po samopoczuciu w trakcie biegu wiem, że to jeszcze nie jest to co powinno być.
Nabiegałem 12 km w tempie 5:09/km, po biegu rozciąganie.
Wszystkim życzę ZDROWYCH, WESOŁYCH I POGODNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
Pozdrawiam
Dzisiejszy trening zrobiony z rana. Po południu nie byłoby na to żadnych szans, przygotowania i sprzątania przedświąteczne w toku...
Pogoda fajna, samopoczucie po biegu dość dobre, ale siły jeszcze trochę brak. Trening co prawda był trochę szybszy, ale po samopoczuciu w trakcie biegu wiem, że to jeszcze nie jest to co powinno być.
Nabiegałem 12 km w tempie 5:09/km, po biegu rozciąganie.
Wszystkim życzę ZDROWYCH, WESOŁYCH I POGODNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
Pozdrawiam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
5 kwietnia 2010 (poniedziałek)
No to mamy po świętach...
Dzisiejszy trening godz 11:00 - deszczowo i nie za ciepło.
Dystans ok 13,5 km w tempie 4:53/km. Tempo dość mocne. Biegło się dobrze i co najważniejsze siły powoli wracają. Samopoczucie po biegu bardzo dobre.
Idę trochę odpocząć po tych świętach Pozdrawiam poświątecznie
No to mamy po świętach...
Dzisiejszy trening godz 11:00 - deszczowo i nie za ciepło.
Dystans ok 13,5 km w tempie 4:53/km. Tempo dość mocne. Biegło się dobrze i co najważniejsze siły powoli wracają. Samopoczucie po biegu bardzo dobre.
Idę trochę odpocząć po tych świętach Pozdrawiam poświątecznie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
6 kwietnia 2010 (wtorek)
Dzisiejszy trening dla mnie, to ten z tych trudniejszych. Po wczorajszym dość mocnym biegu, dziś też mocniejszy akcent. Po treningu czuję się zmęczony i mięśnie bolą, ale zadowolony z siebie. Szczegóły w tabelce.
Pogoda do biegania na pewno dobra. Co prawda pochmurno i buro, ale powietrze rześkie, temperatura ok 6 stopni.
W niedzielę zamierzam jechać do do Dąbrowy Górniczej na półmaraton. Mam tylko nadzieję, że nie będzie tak jak przed powitaniem wiosny, że już byłem wieczorem spakowany a tu klops....Jestem dobrej myśli Nie wiem jeszcze jaką strategię na bieg przyjmę, czy będzie to bieg na czas, czy potraktuję to jako spokojne wybieganie przed maratonem krakowskim. Wszystko okaże się na miejscu a konkretnie pewno w czasie biegu, jak się będę czuł i jaka będzie siła w nogach.
Dziś zarezerwowałem też noclegi w hostelu w Krakowie. Przyjeżdżam w sobotę przed południem i mam zamiar z rodziną miło spędzić weekend przy okazji przebiec w niedzielę maraton heeee :P Nie no, taki wyluzowany to ja nie jestem, mimo, że to będzie mój trzeci taki dystans to mam przed nim ogromny respekt.
Pozdro Bleez
Dzisiejszy trening dla mnie, to ten z tych trudniejszych. Po wczorajszym dość mocnym biegu, dziś też mocniejszy akcent. Po treningu czuję się zmęczony i mięśnie bolą, ale zadowolony z siebie. Szczegóły w tabelce.
Pogoda do biegania na pewno dobra. Co prawda pochmurno i buro, ale powietrze rześkie, temperatura ok 6 stopni.
W niedzielę zamierzam jechać do do Dąbrowy Górniczej na półmaraton. Mam tylko nadzieję, że nie będzie tak jak przed powitaniem wiosny, że już byłem wieczorem spakowany a tu klops....Jestem dobrej myśli Nie wiem jeszcze jaką strategię na bieg przyjmę, czy będzie to bieg na czas, czy potraktuję to jako spokojne wybieganie przed maratonem krakowskim. Wszystko okaże się na miejscu a konkretnie pewno w czasie biegu, jak się będę czuł i jaka będzie siła w nogach.
Dziś zarezerwowałem też noclegi w hostelu w Krakowie. Przyjeżdżam w sobotę przed południem i mam zamiar z rodziną miło spędzić weekend przy okazji przebiec w niedzielę maraton heeee :P Nie no, taki wyluzowany to ja nie jestem, mimo, że to będzie mój trzeci taki dystans to mam przed nim ogromny respekt.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
10 kwietnia 2010
Uzupełniam wpisy z treningów z dni poprzednich.
Czwartek - 10km w tempie 5:21/km
Piątek - 13,4km w tempie 5:15/km
Sobota zaplanowana była jako dzień odpoczynku przed półmaratonem dąbrowskim. Niestety ze względu na wielką tragedię jaka się dzisiaj wydarzyła w naszym kraju bieg odwołano.
Jutro zrobię sobie jakieś dłuższe wybieganie, myślę, że tak ok 20 - 22 km w zależności od samopoczucia. Przed Krakowem trzeba jeszcze coś dłuższego pobiec.
Pozdrawiam
Uzupełniam wpisy z treningów z dni poprzednich.
Czwartek - 10km w tempie 5:21/km
Piątek - 13,4km w tempie 5:15/km
Sobota zaplanowana była jako dzień odpoczynku przed półmaratonem dąbrowskim. Niestety ze względu na wielką tragedię jaka się dzisiaj wydarzyła w naszym kraju bieg odwołano.
Jutro zrobię sobie jakieś dłuższe wybieganie, myślę, że tak ok 20 - 22 km w zależności od samopoczucia. Przed Krakowem trzeba jeszcze coś dłuższego pobiec.
Pozdrawiam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
12 kwietnia 2010
Niedzielne dłuuuugie wybieganie.
Trening godzina 15:15
Pochmurno, deszczowo, temperatura ok 6 st.
Dystans - 23,74km
Czas - 2:00:25
Tempo - 5:04/km
Na niedzielę zaplanowany był półmaraton dąbrowski, odwołany zresztą ze względu na ogłoszoną żałobę narodową. To drugi zaplanowany start w tym roku, który nie doszedł do skutku. Trudno z siłami wyższymi się nie dyskutuje. Zamiast zawodów pobiegłem długie wybieganie. Było w tempie miej więcej mojego tempa maratońskiego, no może ciut szybciej. To ostatni taki długi bieg przed maratonem krakowskim. Za tydzień w sobotę planuję wystartować jeszcze na 10 km w biegu częstochowskim, jako akcent na zakończenie tego tygodnia. Potem już odpoczynek i może dwa albo trzy krótkie wyjścia spacerowo - biegowe.
Po wczorajszym długim biegu mogę nareszcie powiedzieć, że wróciłem mniej więcej do formy przed chorobą. W trakcie biegu nie męczyłem się specjalnie, oddech w miarę równy. Samopoczucie bardzo dobre, choć zmęczony i dziś bolą mięśnie nóg.
Zmokłem też wczoraj jak diabli. Cały dzień lało jak cholera, myślałem nawet już, że zrezygnuję albo wyjdę tylko na kilka kilometrów. Po biegu ostre uzupełnianie płynów i pyszna kolacja u Teściowej. Czuję się zregenerowany i wyluzowany
Pozdro
Niedzielne dłuuuugie wybieganie.
Trening godzina 15:15
Pochmurno, deszczowo, temperatura ok 6 st.
Dystans - 23,74km
Czas - 2:00:25
Tempo - 5:04/km
Na niedzielę zaplanowany był półmaraton dąbrowski, odwołany zresztą ze względu na ogłoszoną żałobę narodową. To drugi zaplanowany start w tym roku, który nie doszedł do skutku. Trudno z siłami wyższymi się nie dyskutuje. Zamiast zawodów pobiegłem długie wybieganie. Było w tempie miej więcej mojego tempa maratońskiego, no może ciut szybciej. To ostatni taki długi bieg przed maratonem krakowskim. Za tydzień w sobotę planuję wystartować jeszcze na 10 km w biegu częstochowskim, jako akcent na zakończenie tego tygodnia. Potem już odpoczynek i może dwa albo trzy krótkie wyjścia spacerowo - biegowe.
Po wczorajszym długim biegu mogę nareszcie powiedzieć, że wróciłem mniej więcej do formy przed chorobą. W trakcie biegu nie męczyłem się specjalnie, oddech w miarę równy. Samopoczucie bardzo dobre, choć zmęczony i dziś bolą mięśnie nóg.
Zmokłem też wczoraj jak diabli. Cały dzień lało jak cholera, myślałem nawet już, że zrezygnuję albo wyjdę tylko na kilka kilometrów. Po biegu ostre uzupełnianie płynów i pyszna kolacja u Teściowej. Czuję się zregenerowany i wyluzowany
Pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
13 kwietnia 2010 (wtorek)
Trening godzina 18:00
Pochmurno, deszczowo i strasznie nieprzyjemnie. Znowu na treningu zmokłem jak cholera. Temperatur przyzwoita do biegania, ale w połączeniu z deszczem jest okropnie. Słońca mi trzeba...
Dystans - 8,4km
Czas - 45:26
Tempo - 5:25/km czyli spokojnie.
Samopoczucie po biegu bardzo dobre. Po jednym dniu odpoczynku po niedzielnym długim wybieganiu praktycznie nie ma śladu. Nogi nie bolały i gdyby nie to, że tak lało to bym z chęcią pobiegł jeszcze kilka kilometrów.
W sobotę miałem jeszcze jechać na zawody do Częstochowy - 10km - na ten bieg byłem najbardziej nastawiony, bo oficjalnie takiego dystansu jeszcze nie biegłem. Wczoraj na stronkach podano, że bieg odwołany. Przełożony zostanie na inny jeszcze nie znany termin. Maraton w Krakowie miał być moim czwartym startem w zawodach w tym sezonie a się okazuje, że będzie pierwszym....
Pozdro
Trening godzina 18:00
Pochmurno, deszczowo i strasznie nieprzyjemnie. Znowu na treningu zmokłem jak cholera. Temperatur przyzwoita do biegania, ale w połączeniu z deszczem jest okropnie. Słońca mi trzeba...
Dystans - 8,4km
Czas - 45:26
Tempo - 5:25/km czyli spokojnie.
Samopoczucie po biegu bardzo dobre. Po jednym dniu odpoczynku po niedzielnym długim wybieganiu praktycznie nie ma śladu. Nogi nie bolały i gdyby nie to, że tak lało to bym z chęcią pobiegł jeszcze kilka kilometrów.
W sobotę miałem jeszcze jechać na zawody do Częstochowy - 10km - na ten bieg byłem najbardziej nastawiony, bo oficjalnie takiego dystansu jeszcze nie biegłem. Wczoraj na stronkach podano, że bieg odwołany. Przełożony zostanie na inny jeszcze nie znany termin. Maraton w Krakowie miał być moim czwartym startem w zawodach w tym sezonie a się okazuje, że będzie pierwszym....
Pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Ostatnio mało czasu było, mało się pisało ale trochę się nabiegało....
W czwartek miałem pobiegać, ale przywieźli mi opał na następną zimę - 5 kubików dębu. Musiałem to wszystko pozwozić i przygotować do cięcia. Oprócz tego, że się narobiłem jak diabli to zmokłem do suchej nitki, bo całe popołudnie lało. Ręce od wożenia tego dziadostwa miałem naciągnięte jak małpa do samej ziemi. Po robocie myślałem już tylko o ciepłej kąpieli i herbatce.
16 kwietnia - piątek
Dystans - 10,8km
Czas - 58:20
Tempo - 5:24/km - dość spokojnie, samopoczucie w trakcie biegu jak i po dość dobre.
17 kwietnia - sobota
Dystans - 6,75km
Czas - 35:44
Tempo - 5:18/km
Przerwa na gimnastykę i rozciąganie ok 10 minut
Następnie powrót do domu
Dystans - 6,75km
Czas - 35:50
Tempo - 5:19/km
Odczuwałem jakieś lekkie przesilenie wiosenne to chyba z powodu tego, że zaczęło się robić cieplej. Ubrałem się też trochę za grubo.
18 kwietnia - niedziela czyli dziś
Dystans - 13,65km
Czas - 1:10:57
Tempo - 5:12/km
Biegło się bardzo dobrze i luźno. Po biegu jednak odczuwam lekki przemęczenie.
Podsumowanie tygodnia:
4 treningi i w sumie nabieganych ponad 46km.
Ostatni tydzień przed Krakowem to czas odpoczynku i zbierania energii. Jeszcze tylko dwa lekkie treningi takie bardziej marszo - biegi.
Pozdro
W czwartek miałem pobiegać, ale przywieźli mi opał na następną zimę - 5 kubików dębu. Musiałem to wszystko pozwozić i przygotować do cięcia. Oprócz tego, że się narobiłem jak diabli to zmokłem do suchej nitki, bo całe popołudnie lało. Ręce od wożenia tego dziadostwa miałem naciągnięte jak małpa do samej ziemi. Po robocie myślałem już tylko o ciepłej kąpieli i herbatce.
16 kwietnia - piątek
Dystans - 10,8km
Czas - 58:20
Tempo - 5:24/km - dość spokojnie, samopoczucie w trakcie biegu jak i po dość dobre.
17 kwietnia - sobota
Dystans - 6,75km
Czas - 35:44
Tempo - 5:18/km
Przerwa na gimnastykę i rozciąganie ok 10 minut
Następnie powrót do domu
Dystans - 6,75km
Czas - 35:50
Tempo - 5:19/km
Odczuwałem jakieś lekkie przesilenie wiosenne to chyba z powodu tego, że zaczęło się robić cieplej. Ubrałem się też trochę za grubo.
18 kwietnia - niedziela czyli dziś
Dystans - 13,65km
Czas - 1:10:57
Tempo - 5:12/km
Biegło się bardzo dobrze i luźno. Po biegu jednak odczuwam lekki przemęczenie.
Podsumowanie tygodnia:
4 treningi i w sumie nabieganych ponad 46km.
Ostatni tydzień przed Krakowem to czas odpoczynku i zbierania energii. Jeszcze tylko dwa lekkie treningi takie bardziej marszo - biegi.
Pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
21 kwietnia 2010 (środa)
Przedostatni trening przed maratonem. Biegło się łatwo, przyjemnie i na luzie. Samopoczucie cały czas bardzo dobre.
Dystans - 10,57km
Czas - 57:04
Tempo - 5:24/km
Jeszcze jeden bieg w piątek - kilka kilometrów w podobnym tempie.
Teraz odpoczywam i staram się ładować energią tak żeby na biegu paliwa nie zabrakło. Planuję już w głowie co muszę ze sobą zabrać, jakie ciuchy przygotować i inne tam rzeczy. Jutro jadę na zakupy zaopatrzyć się w jakieś żele, może też kupię sobie nową czapeczkę bo ta w której biegam to już trochę wyblakła i nie wygląda zbyt atrakcyjnie. Do Krakowa mam zamiar przyjechać w sobotę rano, mam nadzieję, że nie będzie problemów z dojazdem i parkowanie w centrum . Przy okazji pobytu w Krakowie mamy zamiar z rodzinką trochę połazić i pozwiedzać miasto. Plan będzie dosyć napięty, oby mi tylko starczyło sił na następny dzień na bieg. Pozdro
Przedostatni trening przed maratonem. Biegło się łatwo, przyjemnie i na luzie. Samopoczucie cały czas bardzo dobre.
Dystans - 10,57km
Czas - 57:04
Tempo - 5:24/km
Jeszcze jeden bieg w piątek - kilka kilometrów w podobnym tempie.
Teraz odpoczywam i staram się ładować energią tak żeby na biegu paliwa nie zabrakło. Planuję już w głowie co muszę ze sobą zabrać, jakie ciuchy przygotować i inne tam rzeczy. Jutro jadę na zakupy zaopatrzyć się w jakieś żele, może też kupię sobie nową czapeczkę bo ta w której biegam to już trochę wyblakła i nie wygląda zbyt atrakcyjnie. Do Krakowa mam zamiar przyjechać w sobotę rano, mam nadzieję, że nie będzie problemów z dojazdem i parkowanie w centrum . Przy okazji pobytu w Krakowie mamy zamiar z rodzinką trochę połazić i pozwiedzać miasto. Plan będzie dosyć napięty, oby mi tylko starczyło sił na następny dzień na bieg. Pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
23 kwietnia 2010
Ostatni trening odbębniony - 10 km w totalnym luzie. Jakie było tempo tego nie wiem bo nie zabrałem ze sobą zegarka.
Dziś kupiłem też nową czapeczkę do biegania - jest czarna, bardzo mi się podoba. Zaopatrzyłem się też w dwa żele na bieg. Spakowany też już jestem, tu mam nadzieję, że niczego nie zapomniałem a jak zapomniałem to będę musiał się bez tego obejść. Jutro z samego rana wyjazd do Krakowa. Plan jest taki, że w sobotę zwiedzamy a w niedzielę ja biegnę a rodzinka kibicuje . Jestem pełen obaw co do tego biegu, zupełnie nie wiem na co się nastawić. Miałem dziś też mały kryzys, zastanawiałem się po cholerę ja tam w ogóle jadę, taka męczarnia a można byłoby spokojnie przesiedzieć przed TV. Zadzwoniłem dziś też do Jacka, który też tam pobiegnie. Pośmialiśmy się trochę pogadaliśmy o pierdołach i zaraz mi się polepszyło. Powoli zbieram się do spania. Musze się dobrze wyspać, bo przypuszczam, że noc przed maratonem będzie bardzo nerwowa i nie przespana. To by było na tyle. Po powrocie postaram się jak najszybciej napisać jakąś krótką relację z biegu. Pozdrawiam Bleez.
Ostatni trening odbębniony - 10 km w totalnym luzie. Jakie było tempo tego nie wiem bo nie zabrałem ze sobą zegarka.
Dziś kupiłem też nową czapeczkę do biegania - jest czarna, bardzo mi się podoba. Zaopatrzyłem się też w dwa żele na bieg. Spakowany też już jestem, tu mam nadzieję, że niczego nie zapomniałem a jak zapomniałem to będę musiał się bez tego obejść. Jutro z samego rana wyjazd do Krakowa. Plan jest taki, że w sobotę zwiedzamy a w niedzielę ja biegnę a rodzinka kibicuje . Jestem pełen obaw co do tego biegu, zupełnie nie wiem na co się nastawić. Miałem dziś też mały kryzys, zastanawiałem się po cholerę ja tam w ogóle jadę, taka męczarnia a można byłoby spokojnie przesiedzieć przed TV. Zadzwoniłem dziś też do Jacka, który też tam pobiegnie. Pośmialiśmy się trochę pogadaliśmy o pierdołach i zaraz mi się polepszyło. Powoli zbieram się do spania. Musze się dobrze wyspać, bo przypuszczam, że noc przed maratonem będzie bardzo nerwowa i nie przespana. To by było na tyle. Po powrocie postaram się jak najszybciej napisać jakąś krótką relację z biegu. Pozdrawiam Bleez.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
25 kwietnia 2010 (niedziela)
CRACOVIA MARATON
Cracowia Maraton przeszedł do historii. Nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolony z biegu. Nowa życiówka 3:33:15 poprawiona od poprzedniej o około 4 i pół minuty, więc trzeba być zadowolonym. Na razie to nieoficjalne wyniki i tylko brutto, netto według tego, co zaobserwowałem będzie wynikiem lepszym o ok. 30 sekund. Więcej sobie o wyniku popiszę jak się ukażą oficjalne wyniki z międzyczasami. Można będzie wtedy trochę więcej o stylu i taktyce podyskutować.
Jak już pisałem z biegu jestem bardzo zadowolony. Po cichu liczyłem, aby przebiec maraton z czasem 3:30 chociaż ten cel wyznaczyłem sobie dopiero na jesień. Pierwszy 10 kilometrów dało mi już mniej więcej obraz całego maratonu i już wiedziałem, że 3:30 jest poza moim zasięgiem. Początek był nie za bardzo udany. Nie wiem, co się stało, bo też nie wiem, jaki był czas po pierwszej dziesiątce, ale czułem się potwornie zmęczony. Nie miałem za bardzo siły i chęci biec dalej. Tempo było bardzo szarpane, przystanek na siusiu w trakcie biegu a następnie nadrabianie wybił mnie zupełnie z rytmu. Druga dziesiątka była już bardziej spokojna i wydaje mi się, że dość równa. Z osobami, z którymi rozmawiałem podczas biegu, co mieli te fajne urządzona, którego ja nie posiadam to tempo było coś w granicach 5min/km +- 2 sekundy. Wtedy też powróciły myśli, że może uda się zaatakować 3:30 bo z wyliczeń tak mniej więcej wychodziło. Do 35 kilometra czułem się w miarę dobrze, ostatnia siódemka dała mi już poważnie w kość. Silny wiatr, który na pewno nie ułatwiał biegu oraz ostre słońce powodowały, że było coraz gorzej. Najbardziej dobijały mnie te okrążenia na błoniach. Fakt, że przebiegało się już koło mety a tu jeszcze zostało jedno okrążenie do pokonania jakoś nienajlepiej na mnie wpłynęło psychicznie. Podobno to miało motywować a u mnie zadziałało zupełnie odwrotnie, ale co tam…. Na 41 kilometrze udało mi się jeszcze zebrać ostatnie siły i finiszowanie wydaje mi się, że było w dość dobrym stylu.
Na mecie byłem strasznie zmęczony, ale szczęśliwy. Każdy maraton uczy pokory, pokory do tego królewskiego dystansu. To jest mój trzeci maraton w życiu a za każdym razem jestem czymś nowym zaskoczony, cały czas dochodzą jakieś nowe doświadczenia, człowiek uczy się pewnych rzeczy na nowo.
Bardzo cieszę się, że udało nami się spotkać w tak miłym towarzystwie, porozmawiać, pośmiać się… Udało mi się poznać Fladre z rodzinką, Alexie, Mimika z siostrą, Patatajca, Rycha, Grozze chyba Radio i może jeszcze kogoś, ale teraz nie mogę sobie przypomnieć. Takie spotkania na pewno mobilizują i zachęcają to częstszego udziału w różnych imprezach. Ja nie miałem zbyt dużo czasu ze względu na to, że czas swój dzieliłem z rodzinką, z którą przyjechałem, ale i tak było super i dzięki Wam za to. Do zobaczenia na kolejnych imprezach biegowych.
P.S Maraton to nie je bajka
CRACOVIA MARATON
Cracowia Maraton przeszedł do historii. Nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolony z biegu. Nowa życiówka 3:33:15 poprawiona od poprzedniej o około 4 i pół minuty, więc trzeba być zadowolonym. Na razie to nieoficjalne wyniki i tylko brutto, netto według tego, co zaobserwowałem będzie wynikiem lepszym o ok. 30 sekund. Więcej sobie o wyniku popiszę jak się ukażą oficjalne wyniki z międzyczasami. Można będzie wtedy trochę więcej o stylu i taktyce podyskutować.
Jak już pisałem z biegu jestem bardzo zadowolony. Po cichu liczyłem, aby przebiec maraton z czasem 3:30 chociaż ten cel wyznaczyłem sobie dopiero na jesień. Pierwszy 10 kilometrów dało mi już mniej więcej obraz całego maratonu i już wiedziałem, że 3:30 jest poza moim zasięgiem. Początek był nie za bardzo udany. Nie wiem, co się stało, bo też nie wiem, jaki był czas po pierwszej dziesiątce, ale czułem się potwornie zmęczony. Nie miałem za bardzo siły i chęci biec dalej. Tempo było bardzo szarpane, przystanek na siusiu w trakcie biegu a następnie nadrabianie wybił mnie zupełnie z rytmu. Druga dziesiątka była już bardziej spokojna i wydaje mi się, że dość równa. Z osobami, z którymi rozmawiałem podczas biegu, co mieli te fajne urządzona, którego ja nie posiadam to tempo było coś w granicach 5min/km +- 2 sekundy. Wtedy też powróciły myśli, że może uda się zaatakować 3:30 bo z wyliczeń tak mniej więcej wychodziło. Do 35 kilometra czułem się w miarę dobrze, ostatnia siódemka dała mi już poważnie w kość. Silny wiatr, który na pewno nie ułatwiał biegu oraz ostre słońce powodowały, że było coraz gorzej. Najbardziej dobijały mnie te okrążenia na błoniach. Fakt, że przebiegało się już koło mety a tu jeszcze zostało jedno okrążenie do pokonania jakoś nienajlepiej na mnie wpłynęło psychicznie. Podobno to miało motywować a u mnie zadziałało zupełnie odwrotnie, ale co tam…. Na 41 kilometrze udało mi się jeszcze zebrać ostatnie siły i finiszowanie wydaje mi się, że było w dość dobrym stylu.
Na mecie byłem strasznie zmęczony, ale szczęśliwy. Każdy maraton uczy pokory, pokory do tego królewskiego dystansu. To jest mój trzeci maraton w życiu a za każdym razem jestem czymś nowym zaskoczony, cały czas dochodzą jakieś nowe doświadczenia, człowiek uczy się pewnych rzeczy na nowo.
Bardzo cieszę się, że udało nami się spotkać w tak miłym towarzystwie, porozmawiać, pośmiać się… Udało mi się poznać Fladre z rodzinką, Alexie, Mimika z siostrą, Patatajca, Rycha, Grozze chyba Radio i może jeszcze kogoś, ale teraz nie mogę sobie przypomnieć. Takie spotkania na pewno mobilizują i zachęcają to częstszego udziału w różnych imprezach. Ja nie miałem zbyt dużo czasu ze względu na to, że czas swój dzieliłem z rodzinką, z którą przyjechałem, ale i tak było super i dzięki Wam za to. Do zobaczenia na kolejnych imprezach biegowych.
P.S Maraton to nie je bajka
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
C.D. Cracovia Maratonu
Wstawiam tabelkę z międzyczasami oraz wyliczonym tempem odcinka oraz całego dystansu.
Tabelka została zmieniona bo jakieś guuupoty wychodziły.
Teraz to wygląda zupełnie inaczej. Nie wiem czy do końca jest to teraz poprawne, ale na razie niech tak zostanie.
Jak ktoś ma ochotę coś skomentować odnośnie danych w tabelce to będę bardzo wdzięczny.
Pozdro.
Rusek dzięki, że zwróciłeś na to uwagę
Wstawiam tabelkę z międzyczasami oraz wyliczonym tempem odcinka oraz całego dystansu.
Tabelka została zmieniona bo jakieś guuupoty wychodziły.
Teraz to wygląda zupełnie inaczej. Nie wiem czy do końca jest to teraz poprawne, ale na razie niech tak zostanie.
Jak ktoś ma ochotę coś skomentować odnośnie danych w tabelce to będę bardzo wdzięczny.
Pozdro.
Rusek dzięki, że zwróciłeś na to uwagę
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
28 kwietnia 2010 (środa)
Dziś rano zauważyłem, że pokazały się czasy netto z maratonu. Dalej są to wyniki nieoficjalne, ale raczej się nie zmienią. Czas netto jaki tam podają jest o minutę lepszy od brutto i wynosi 3:32:15.
Znalazłem w necie też jedną fotkę z zawodów i pozwoliłem sobie wkleić na bloga. Fotka zrobiona na kilkadziesiąt metrów przez meta.
Wczoraj wieczorem ok 20 minut poćwiczyłem i porozciągałem się, ale bardzo delikatnie. Dziś praktycznie czuję się już dobrze, organizm wypoczęty i energia wróciła. Może jutro albo w piątek już coś pobiegam. Na razie kupa roboty w domu bo rozpoczęła się coroczna akcja ciupania drewna
Pozdrawiam
Dziś rano zauważyłem, że pokazały się czasy netto z maratonu. Dalej są to wyniki nieoficjalne, ale raczej się nie zmienią. Czas netto jaki tam podają jest o minutę lepszy od brutto i wynosi 3:32:15.
Znalazłem w necie też jedną fotkę z zawodów i pozwoliłem sobie wkleić na bloga. Fotka zrobiona na kilkadziesiąt metrów przez meta.
Wczoraj wieczorem ok 20 minut poćwiczyłem i porozciągałem się, ale bardzo delikatnie. Dziś praktycznie czuję się już dobrze, organizm wypoczęty i energia wróciła. Może jutro albo w piątek już coś pobiegam. Na razie kupa roboty w domu bo rozpoczęła się coroczna akcja ciupania drewna
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 21 kwie 2016, 13:40 przez bleez, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
2 maja 2010
Trening pierwszy po maratonie. Tydzień odpoczywałem, mogłem spokojnie już wyjąć ok czwartku pobiegać jednak natłok pracy mi to uniemożliwił.
Dystans ok 10km
Tempo - 5:04/km
Samopoczucie w trakcie i po biegu bardzo dobre. Nie odczuwałem żadnego zmęczenia i żadnego bólu nóg. Muszę sobie ustalić jakiś pośredni cel na najbliższe miesiące bo brakuje motywacji do treningu. Następny tydzień biegam jeszcze spokojnie a potem zaczynam wprowadzać jakieś mocniejsze akcenty. Pozdro
Trening pierwszy po maratonie. Tydzień odpoczywałem, mogłem spokojnie już wyjąć ok czwartku pobiegać jednak natłok pracy mi to uniemożliwił.
Dystans ok 10km
Tempo - 5:04/km
Samopoczucie w trakcie i po biegu bardzo dobre. Nie odczuwałem żadnego zmęczenia i żadnego bólu nóg. Muszę sobie ustalić jakiś pośredni cel na najbliższe miesiące bo brakuje motywacji do treningu. Następny tydzień biegam jeszcze spokojnie a potem zaczynam wprowadzać jakieś mocniejsze akcenty. Pozdro