
Godzina: 11:00
Rozgrzewka: 20 min (skipy, podskoki, trucht,stretching + lekka gimnastyka)
Trasa:: http://www.polmaraton.antex.pl/trasa.html
Cały czas asfalt, dobre warunki do biegania
Pogoda: temp 15 stC; wiatr- lekki; opady- brak
Samopoczucie: dobre, 6h snu
Wynik III Półmaratonu Ślężańskiego: Brutto 01:42:42, 337 miejsce Open, 81 miejsce M20
Tętno: Śr. 177bpm; maks 183bpm .. trochę mocno, zwłaszcza, że ja oceniam swoje maks HR na 191bpm

Rezultat z Garmina: Tempo śr. 4.50min/km ; Dystans 21,25 km; Czas 01:42:34
Wyczerpany, ale zadowolony, że udało mi się pobiec w tym fajnym i ładnym biegu... Teraz jak to piszę jestem dalej cholernie zmęczony, nawet boli mnie lekko głowa.. Jeśli chodzi o to ile sił włożyłem w ten bieg, to naprawdę dałem gazu.. Ale od początku.. Przed biegiem, dobra organizacja... Zero problemu z parkowaniem, obok OSiR-u był przeznaczony do tego spory plac... Bez problemu odebrałem numer startowy i wybrałem się na Rynek w Sobótce na miejsce startu razem z moim ojcem... Osobą towarzyszącą przez moment był ojczulek, który postanowił wybrać się do Sobótki w celu spaceru na masyw Ślęży.. Po kilkunasto minutowej rozgrzewce ustawiłem się na stracie... Było kilka fajerwerków w postaci salw z armaty itp... Przed samym startem na niebie pojawił się nagle helikopter, na jakiś czas zawisał nad nami i odlatywał.. Było to bardzo efektowne... Helikopter jak zabawka latał nad nami przez pierwszą połowę trasy, trzaskali nam z góry zdjęcia...

Sam bieg... Na dzień dobry kilka km pod górę.. postanowiłem troche zaryzykować i pójść trochę na całość.. Ustawiłem sobie wirtualnego partnera na 4.55min/km... Założenie było takie, że jak mi się uda pociągnąć w tym tempie 6-7 km pod górę, to będę walczył do końca, jak nie to sobie odpuszczę i polecę znośnym tempem .. Największe i najdłuższe podbiegi były właśnie w pierwszej części biegów do 9km i niestety przegrałem z wirtualem o 150 m



Po biegu... Fajna impreza , bardzo ładna trasa.. polecam.. za 40zł .. W porównaniu do Biegu Sylwestrowego w Trzebnicy zabrakło pomiaru czasu netto i międzyczasów..Ale za to będzie więcej fotek.. oprócz helikoptera na trasie jechał quad i jeden dostawaczak z których trzaskali nam zdjęcia.. Dużo z bliska.. Jutro będę siebie szukał..
Samopoczucie? .. Ogólnie satysfakcja i frajda.. Nogi ?.. Nie pytajcie.. Pierwszy raz w życiu takie długie podbiegi i tak długo na takich tętnach... Ale co ciekawe bóle nóg pojawiły się na zbiegach.. Tam kości i mięśnie trochę dostały.. W sumie prawa noga jest ok ,ale lewa noga łydka i jak zginam kolano trochę pobolewają i jeszcze coś w śródstopiu coś pobolewa...
I jeszcze jedna ważna rzecz podczas tego biegu, o której zapomniałem napisać.. Punkty z napojami izotonicznymi, oraz wodą... Bez tego na bank nie przebiegł tego biegu w ten sposób... W sumie bylo ich na trasie trzy...
Jutro odpoczynek.. przygotuję posta ze zdjęciami i innymi pierdółkami.. Uff... pozdrawiam

Śniadanie:kilka kanapek z twarogiem , herbata z cytryną
Obiad: po zawodach: rosół, smażona ryba plus ziemniaki plus mizeria, kompot
Kolacja: kawałek dziczyzny
W miedzyczasie: na zawodach: napój izotoniczny
po zawodach w domu : troche żelków, banan, kawałek kabanosa z dzika
