Qba - misja 3:59/km
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
7 lutego, niedziela
Niedzielne spotkanie z Team Saucony Bartoszak.
Ok. -5 stopni, dosyć ładnie, śnieg nad Rusałką ubity przez biegaczy, którzy dzień wcześniej biegli w GP Poznania.
Warunki do biegania dobre.
razem 2,4 km razem truchtu przed i po głównym treningu
dwa kółka wokół Rusałki:
- pierwsze 28 minut, średnie tempo 5:36/km
- przerwa 4 i pół minuty,
- drugie 26:40, średnie tempo 5:20/km.
Komentarz do treningu:
- samopoczucie podczas treningu dobre, chociaż nie bardzo dobre:
czułem się zmęczony po całym tygodniu szybkiego jak dla mnie biegania, praktycznie bez Easy, dodatkowo kiedy tylko w niedzielę rano założyłem buty (Lunarglajdy, na tę chwilę 37,25 km przebiegu) zaczęły mnie boleć haluksy, mocno...
Podczas biegu nie odczuwałem bólu dziwnym trafem, za to kiedy wysiadałem z autobusu i szedłem do domu bolały bardzo...
- po biegu samopoczucie dobre, ale bolące haluksy...
- biegło się dosyć ciężko, szczególnie kiedy przyspieszyliśmy na drugim kółku, dałem radę, ale byłem naprawdę zmęczony.
Komentarz ogólny:
- na pewno w tym tygodniu będę biegał wolniej, na dzisiaj mam zaplanowane w głowie ok. 7,5 km Easy plus kilka przebieżek, ale na luzie, zobaczymy co z tego wyjdzie,
- cały poprzedni tydzień pod znakiem szybkiego biegania, dużo w docelowym tempie półmaratonu, jeszcze za jakiś czas, może pod koniec lutego zrobię sobie jakiś teścik na tempo docelowe, np. 15 km? Jeżeli taki dystans na treningu przebiegnę w tempie 5:40, to podczas zawodów całość powinienem dać radę. Z tabelek i kalkulatorów wynika, że już teraz powinienem z małym zapasem zmieścić się w dwóch godzinach w półmaratonie, ale ja sam tego jeszcze nie czuję...
- cały czas mnóstwo spraw na głowie, za dużo, i za dużo nerwów. Do jutra ma się rozwiązać sprawa z mieszkaniem, czy możemy je kupić... Bardzo Was proszę, trzymajcie kciuki, żeby się udało (ci, którzy mogą, duchowe kciuki). Ech...
Pozdrawiam,
Kuba
Niedzielne spotkanie z Team Saucony Bartoszak.
Ok. -5 stopni, dosyć ładnie, śnieg nad Rusałką ubity przez biegaczy, którzy dzień wcześniej biegli w GP Poznania.
Warunki do biegania dobre.
razem 2,4 km razem truchtu przed i po głównym treningu
dwa kółka wokół Rusałki:
- pierwsze 28 minut, średnie tempo 5:36/km
- przerwa 4 i pół minuty,
- drugie 26:40, średnie tempo 5:20/km.
Komentarz do treningu:
- samopoczucie podczas treningu dobre, chociaż nie bardzo dobre:
czułem się zmęczony po całym tygodniu szybkiego jak dla mnie biegania, praktycznie bez Easy, dodatkowo kiedy tylko w niedzielę rano założyłem buty (Lunarglajdy, na tę chwilę 37,25 km przebiegu) zaczęły mnie boleć haluksy, mocno...
Podczas biegu nie odczuwałem bólu dziwnym trafem, za to kiedy wysiadałem z autobusu i szedłem do domu bolały bardzo...
- po biegu samopoczucie dobre, ale bolące haluksy...
- biegło się dosyć ciężko, szczególnie kiedy przyspieszyliśmy na drugim kółku, dałem radę, ale byłem naprawdę zmęczony.
Komentarz ogólny:
- na pewno w tym tygodniu będę biegał wolniej, na dzisiaj mam zaplanowane w głowie ok. 7,5 km Easy plus kilka przebieżek, ale na luzie, zobaczymy co z tego wyjdzie,
- cały poprzedni tydzień pod znakiem szybkiego biegania, dużo w docelowym tempie półmaratonu, jeszcze za jakiś czas, może pod koniec lutego zrobię sobie jakiś teścik na tempo docelowe, np. 15 km? Jeżeli taki dystans na treningu przebiegnę w tempie 5:40, to podczas zawodów całość powinienem dać radę. Z tabelek i kalkulatorów wynika, że już teraz powinienem z małym zapasem zmieścić się w dwóch godzinach w półmaratonie, ale ja sam tego jeszcze nie czuję...
- cały czas mnóstwo spraw na głowie, za dużo, i za dużo nerwów. Do jutra ma się rozwiązać sprawa z mieszkaniem, czy możemy je kupić... Bardzo Was proszę, trzymajcie kciuki, żeby się udało (ci, którzy mogą, duchowe kciuki). Ech...
Pozdrawiam,
Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
9 lutego, wtorek
Easy wkoło domu plus lekkie przebieżki.
-5, wiatru brak, ulice i chodniki prawie całkowicie czarne. Warunki do biegania dobre
Komentarz do treningu:
- ponieważ w poprzednim tygodniu cały czas biegałem szybko, praktycznie poza Easy, to w tym
postanowiłem troszkę odpuścić. Na wczoraj zaplanowałem kilka km Easy, żeby nie było zbyt easy,
dodałem kilka przebieżek,
- w trakcie treningu samopoczucie dobre (pierwsze 2 km bolący haluks prawej nogi, potem przeszło),
po treningu bardzo dobre,
- przebieżki biegane na czuja, po kilkanaście sekund z przerwą w wolnym truchcie, na jednej pętelce 1,5 km
wyszło ich 6.
Nike LunarGLide+ , 46,65 km przebiegu
Jeremy Camp - chrześcijański rock
Komentarz ogólny:
- ale czadowo się biega przebieżki, człowiek czuje, że fruwa... Ale jak sobie pomyślę, że inni w takim tempie normalnie trenują, albo, co gorsza, jest to ich Easy, to lekka załamka mnie dopada... Czy ja kiedyś będę w stanie tak fruwać chociaż dłuższą chwilę? Czy będę?
- klamka zapadła, kupujemy mieszkanie z Anią. Dzięi za kciuki wszystkim, którzy trzymali, udało nam się przedstawić wystarczająco atrakcyjną ofertę właścicielom, teraz czeka nas cała procedura kredytowa i kombinowanie skąd wziąć gotówkę na wszelkie formalności... Uff...
Easy wkoło domu plus lekkie przebieżki.
-5, wiatru brak, ulice i chodniki prawie całkowicie czarne. Warunki do biegania dobre
Komentarz do treningu:
- ponieważ w poprzednim tygodniu cały czas biegałem szybko, praktycznie poza Easy, to w tym
postanowiłem troszkę odpuścić. Na wczoraj zaplanowałem kilka km Easy, żeby nie było zbyt easy,
dodałem kilka przebieżek,
- w trakcie treningu samopoczucie dobre (pierwsze 2 km bolący haluks prawej nogi, potem przeszło),
po treningu bardzo dobre,
- przebieżki biegane na czuja, po kilkanaście sekund z przerwą w wolnym truchcie, na jednej pętelce 1,5 km
wyszło ich 6.
Nike LunarGLide+ , 46,65 km przebiegu
Jeremy Camp - chrześcijański rock
Komentarz ogólny:
- ale czadowo się biega przebieżki, człowiek czuje, że fruwa... Ale jak sobie pomyślę, że inni w takim tempie normalnie trenują, albo, co gorsza, jest to ich Easy, to lekka załamka mnie dopada... Czy ja kiedyś będę w stanie tak fruwać chociaż dłuższą chwilę? Czy będę?
- klamka zapadła, kupujemy mieszkanie z Anią. Dzięi za kciuki wszystkim, którzy trzymali, udało nam się przedstawić wystarczająco atrakcyjną ofertę właścicielom, teraz czeka nas cała procedura kredytowa i kombinowanie skąd wziąć gotówkę na wszelkie formalności... Uff...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
11 lutego, czwartek
Wymyśliłem sobie BNS po świeżym śniegu.
Świeży śnieg, -5 stopni. Wiatr. Warunki trudne.
Bez sensu. Chciałem ze wszystkim zdążyć - spotkać się ze znajomymi, posiedzieć u nich, załatwić sprawy mieszkania, pograć na PS2, pobiegać, wyszło na to, że zacząłem bez rozgrzewki. Po pierwszym kółku moja astma powiedziała stop a moje nogi posłuchały. Prawie nie mogłem zaczerpnąć powietrza do płuc. Byłem tak zły na siebie, jak można być tak bezmyślnym?!
Stwierdziłem, że nie, nie przejdę do truchtu i nie zacznę raz jeszcze po dogrzaniu, tylko pójdę do domu. Za karę.
Taki trening dla psychiki - chcesz coś ominąć, myślisz, że się uda, że się wywiniesz, nie ma bata, idziesz do domu.
Stałem się na chwilę własnym trenerem, który wywala zawodnika z treningu. A co, trzeba szkolić również własną dyńkę/garnek/łepetynę, żeby pracowała równie sprawnie jak ciało, a nie wymyślała sobie, że w świeżym śniegu można ot tak sobie zacząć Tempo Run z niczego...
Po czasie okazało się, że przerwanie treningu było szczęściem w nieszczęściu w nieszczęściu.
Wczoraj pobolewała mnie stopa - jedno ze ścięgien na połączeniu stopy i golenia. Pomyślałem sobie,
że zobaczę jak będzie podczas biegania, nie było źle, więc biegałem. Strach pomyśleć co by było jakbym biegł np. 50 minut...
Kilka razy w nocy budziłem się z bólem stopy, rano nie mogłem chodzić. Puściłem sobie strumień lodowatej wody na stopę, posmarowałem Ketonalem i trochę puściło. Trochę. To trochę oznacza kilka dni przerwy od biegania. Lepiej poczekać aż cholerstwo przestanie boleć niż zmajstrować sobie kontuzję i nie pobiec w półmaratonie...
Jestem zły.
Wymyśliłem sobie BNS po świeżym śniegu.
Świeży śnieg, -5 stopni. Wiatr. Warunki trudne.
Bez sensu. Chciałem ze wszystkim zdążyć - spotkać się ze znajomymi, posiedzieć u nich, załatwić sprawy mieszkania, pograć na PS2, pobiegać, wyszło na to, że zacząłem bez rozgrzewki. Po pierwszym kółku moja astma powiedziała stop a moje nogi posłuchały. Prawie nie mogłem zaczerpnąć powietrza do płuc. Byłem tak zły na siebie, jak można być tak bezmyślnym?!
Stwierdziłem, że nie, nie przejdę do truchtu i nie zacznę raz jeszcze po dogrzaniu, tylko pójdę do domu. Za karę.
Taki trening dla psychiki - chcesz coś ominąć, myślisz, że się uda, że się wywiniesz, nie ma bata, idziesz do domu.
Stałem się na chwilę własnym trenerem, który wywala zawodnika z treningu. A co, trzeba szkolić również własną dyńkę/garnek/łepetynę, żeby pracowała równie sprawnie jak ciało, a nie wymyślała sobie, że w świeżym śniegu można ot tak sobie zacząć Tempo Run z niczego...
Po czasie okazało się, że przerwanie treningu było szczęściem w nieszczęściu w nieszczęściu.
Wczoraj pobolewała mnie stopa - jedno ze ścięgien na połączeniu stopy i golenia. Pomyślałem sobie,
że zobaczę jak będzie podczas biegania, nie było źle, więc biegałem. Strach pomyśleć co by było jakbym biegł np. 50 minut...
Kilka razy w nocy budziłem się z bólem stopy, rano nie mogłem chodzić. Puściłem sobie strumień lodowatej wody na stopę, posmarowałem Ketonalem i trochę puściło. Trochę. To trochę oznacza kilka dni przerwy od biegania. Lepiej poczekać aż cholerstwo przestanie boleć niż zmajstrować sobie kontuzję i nie pobiec w półmaratonie...
Jestem zły.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
11-15 lutego
Przerwa w bieganiu.
Poprzedni wpis pisałem z pracy i opisywałem ból stopy. No więc teges...
Po kilku godzinach przy kompie spróbowałem wstać... Aua!!! Bolało jak.. jak... no, w każdym razie bardzo
Po powrocie do domu okłady z lodu, Ketonal lek, a i tak w końcu musiałem wziąć porządny ketonal bo bym nie zasnął na bank.
Przez weekend dbałem o siebie i dzisiaj mogę już chodzić. Zobaczymy jak będzie jutro, czy da się trochę pobiegać.
Nie chciałbym by to się rozwinęło w jakąś kontuzję bo do półmaratonu coraz mniej czasu.
Z drugiej strony w zeszłym tygodniu straciłem de facto trzy treningi, czas najwyższy wrócić do pracy...
Trzymajcie kciuki, żeby już nic nie bolało
Przerwa w bieganiu.
Poprzedni wpis pisałem z pracy i opisywałem ból stopy. No więc teges...
Po kilku godzinach przy kompie spróbowałem wstać... Aua!!! Bolało jak.. jak... no, w każdym razie bardzo
Po powrocie do domu okłady z lodu, Ketonal lek, a i tak w końcu musiałem wziąć porządny ketonal bo bym nie zasnął na bank.
Przez weekend dbałem o siebie i dzisiaj mogę już chodzić. Zobaczymy jak będzie jutro, czy da się trochę pobiegać.
Nie chciałbym by to się rozwinęło w jakąś kontuzję bo do półmaratonu coraz mniej czasu.
Z drugiej strony w zeszłym tygodniu straciłem de facto trzy treningi, czas najwyższy wrócić do pracy...
Trzymajcie kciuki, żeby już nic nie bolało
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
16 lutego, wtorek
Spróbować czy noga nie będzie bolała.
-1 stopień, bez wiatru. Chodniki i ulica prawie całkowicie czarne.
Dobre warunki do biegania.
Komentarz do treningu:
- ponieważ stopa przy gwałtowniejszych ruchach nadal troszkę pobolewała,
trening krótki, kontrolny,
- po dotruchtaniu na pętelkę myknąłem ją 3 razy, za każdym razem szybciej,
- o mamo, jak ja lubię taki ogień z d..y, jak czuję, że nogi mnie niosą,
- w czwartek zobaczymy ile da się przebiec w tempie 5:00/km,
- samopoczucie podczas treningu bardzo dobre, małe bóle gdzieś tam w nogach,
ale byłem bardzo wyczulony, więc może sobie je sam znalazłem... Po treningu samopoczucie bardzo dobre, teraz (kilkanaście godzin po treningu) noga nie boli, więc chyba będzie ok,
Komentarz do nogi
- biegłem w starych Reebokach,
- to co mnie bolało to mięsień prostownik palców krótki (mniejszy ból),
oraz ścięgno mięśnia prostownika długiego (duuuuuuuuuuuuuży ból).
Lunary mają przebieg na dziś 48,5 km.
Jeremy Camp - Unplugged
Komentarz ogólny:
- mam nadzieję, że podczas przerwy krzywa superkompensacji poszybowała w górę i zanotuję (przysłowiowy już u nas na forum) skokowy przyrost formy Wszystko okaże się w czwartek, kiedy to mam nadzieję zrobić mocny trening.
- muszę więcej biegać Easy, bo nie mam co pisać w komentarzach ogólnych - nie mam kiedy na treningu ze sobą porozmawiać. Bieganie po chodnikach i ulicach Poznania nie obfituje w niesamowite przeszkody, chociaż nie powiem, ostatnio jeden piesek miał ochotę chapnąć mnie w cokolwiek, właściciel jak mnie widział już z daleka wziął go krótko, postawił między nogami i ścisnął, ale nawet pomimo tego, że przeszedłem do marszu wyrywał się z kłapał jadaką. Na następnej pętelce zbiegłem na jezdnię żeby minąć go wystarczająco szerokim łukiem...
- na marginesie, czytam sobie bloga Nagóra - bardzo podoba mi się ostatni wpis - zapieprz z zachrzanem jako przepis na dobre bieganie
Pozdrawiam,
Qba
Spróbować czy noga nie będzie bolała.
-1 stopień, bez wiatru. Chodniki i ulica prawie całkowicie czarne.
Dobre warunki do biegania.
Komentarz do treningu:
- ponieważ stopa przy gwałtowniejszych ruchach nadal troszkę pobolewała,
trening krótki, kontrolny,
- po dotruchtaniu na pętelkę myknąłem ją 3 razy, za każdym razem szybciej,
- o mamo, jak ja lubię taki ogień z d..y, jak czuję, że nogi mnie niosą,
- w czwartek zobaczymy ile da się przebiec w tempie 5:00/km,
- samopoczucie podczas treningu bardzo dobre, małe bóle gdzieś tam w nogach,
ale byłem bardzo wyczulony, więc może sobie je sam znalazłem... Po treningu samopoczucie bardzo dobre, teraz (kilkanaście godzin po treningu) noga nie boli, więc chyba będzie ok,
Komentarz do nogi
- biegłem w starych Reebokach,
- to co mnie bolało to mięsień prostownik palców krótki (mniejszy ból),
oraz ścięgno mięśnia prostownika długiego (duuuuuuuuuuuuuży ból).
Lunary mają przebieg na dziś 48,5 km.
Jeremy Camp - Unplugged
Komentarz ogólny:
- mam nadzieję, że podczas przerwy krzywa superkompensacji poszybowała w górę i zanotuję (przysłowiowy już u nas na forum) skokowy przyrost formy Wszystko okaże się w czwartek, kiedy to mam nadzieję zrobić mocny trening.
- muszę więcej biegać Easy, bo nie mam co pisać w komentarzach ogólnych - nie mam kiedy na treningu ze sobą porozmawiać. Bieganie po chodnikach i ulicach Poznania nie obfituje w niesamowite przeszkody, chociaż nie powiem, ostatnio jeden piesek miał ochotę chapnąć mnie w cokolwiek, właściciel jak mnie widział już z daleka wziął go krótko, postawił między nogami i ścisnął, ale nawet pomimo tego, że przeszedłem do marszu wyrywał się z kłapał jadaką. Na następnej pętelce zbiegłem na jezdnię żeby minąć go wystarczająco szerokim łukiem...
- na marginesie, czytam sobie bloga Nagóra - bardzo podoba mi się ostatni wpis - zapieprz z zachrzanem jako przepis na dobre bieganie
Pozdrawiam,
Qba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
18 lutego, czwartek
5:00 do odmowy. Najlepiej dopiero po 10 km
Około zera, może lekko na plusie. Lekki wiatr. Chodniki i ulice w 95% czarne, mokre.
Warunki do biegania całkiem całkiem.
Komentarz do treningu:
- miałem ochotę na coś szybszego również dzięki pogodzie
- na początek 1,8 km Easy, potem 2 minutki przerwy, kilka ćwiczeń i ruszamy,
- zakładane tempo to 5:00/km, chciałem pobiec aż organizm odmówi dalszego biegu,
najlepiej gdyby udało się przebiec 10km,
- żeby to osiągnąć każda pętelka 1,5 km miała być w tempie 7:30,
- na każdej z pętelek minimalna strata, finisz zacząłem na 250 ostatnich metrach,
udało się odrobić prawie na styk, tempo łączne wyszło minimalnie poniżej 5:00/km,
ale wpisałem 4:59, żeby ładniej wyglądało
- ponieważ tylko orientacyjnie wiedziałem, gdzie wypada 10km, złapałem dwa międzyczasy,
na drugiej i czwartej latarni za przystankiem czyli w takich miejscach, które potem
na Google Earth da się zidentyfikować. Wg Google Earth druga latarnia to 9,98 km, czwarta - 10,04 km.
- samopoczucie podczas biegu dobre, nawet bardzo dobre, po biegu również, chociaż czułem zmęczenie mięśni nóg,
- udało się pobiec 10 km poniżej 50 minut, co oznacza, że wczoraj zrealizowałem cel biegowy na luty
Bardzo się cieszę!!!
Nike Lunar Glide + , na tę chwilę ok. 60 km przebiegu.
House of Lords - Cartesian Dreams (AOR)
Komentarz ogólny:
- na pewno na moje dobre samopoczucie miała wpływ pogoda - wreszcie czuje się ciepło, albo inaczej, nie czuje się zimna.
Ręce bez rękawiczek nie marzły, również podczas biegu pod koniec zdjąłem rękawiczki.
- niesamowite jest dla mnie to, że podczas zimy, kiedy są mrozy, nie potrafię sobie aż wyobrazić, jak to jest latem, jak to jest kiedy jest gorąco, pot spływa z czoła, wzrokiem szuka się cienia i budek z lodami; z kolei latem nie przyjmuję do wiadomości, że temperatura może spaść poniżej zera, a wszystko wokół pokryć się lodem. Ale wystarczy taki jeden cieplejszy dzień, jak wczoraj, i pod kopułką czaszki zaczyna się coś dziać, jakby synapsy natychmiast wypuszczały wiosenne pączki
Do tego jeszcze w Poznaniu wczoraj słońce operowało całkiem odważnie, tak więc wszystko się topiło. Miałem wielką satysfakcję utrącać ręką osłabione sople, udeptywać zmiękczony śnieg, gestami tymi obwieszczając światu, że zima w końcu zniknie, zemrze, odejdzie!
Pozdrawiam,
Kuba
5:00 do odmowy. Najlepiej dopiero po 10 km
Około zera, może lekko na plusie. Lekki wiatr. Chodniki i ulice w 95% czarne, mokre.
Warunki do biegania całkiem całkiem.
Komentarz do treningu:
- miałem ochotę na coś szybszego również dzięki pogodzie
- na początek 1,8 km Easy, potem 2 minutki przerwy, kilka ćwiczeń i ruszamy,
- zakładane tempo to 5:00/km, chciałem pobiec aż organizm odmówi dalszego biegu,
najlepiej gdyby udało się przebiec 10km,
- żeby to osiągnąć każda pętelka 1,5 km miała być w tempie 7:30,
- na każdej z pętelek minimalna strata, finisz zacząłem na 250 ostatnich metrach,
udało się odrobić prawie na styk, tempo łączne wyszło minimalnie poniżej 5:00/km,
ale wpisałem 4:59, żeby ładniej wyglądało
- ponieważ tylko orientacyjnie wiedziałem, gdzie wypada 10km, złapałem dwa międzyczasy,
na drugiej i czwartej latarni za przystankiem czyli w takich miejscach, które potem
na Google Earth da się zidentyfikować. Wg Google Earth druga latarnia to 9,98 km, czwarta - 10,04 km.
- samopoczucie podczas biegu dobre, nawet bardzo dobre, po biegu również, chociaż czułem zmęczenie mięśni nóg,
- udało się pobiec 10 km poniżej 50 minut, co oznacza, że wczoraj zrealizowałem cel biegowy na luty
Bardzo się cieszę!!!
Nike Lunar Glide + , na tę chwilę ok. 60 km przebiegu.
House of Lords - Cartesian Dreams (AOR)
Komentarz ogólny:
- na pewno na moje dobre samopoczucie miała wpływ pogoda - wreszcie czuje się ciepło, albo inaczej, nie czuje się zimna.
Ręce bez rękawiczek nie marzły, również podczas biegu pod koniec zdjąłem rękawiczki.
- niesamowite jest dla mnie to, że podczas zimy, kiedy są mrozy, nie potrafię sobie aż wyobrazić, jak to jest latem, jak to jest kiedy jest gorąco, pot spływa z czoła, wzrokiem szuka się cienia i budek z lodami; z kolei latem nie przyjmuję do wiadomości, że temperatura może spaść poniżej zera, a wszystko wokół pokryć się lodem. Ale wystarczy taki jeden cieplejszy dzień, jak wczoraj, i pod kopułką czaszki zaczyna się coś dziać, jakby synapsy natychmiast wypuszczały wiosenne pączki
Do tego jeszcze w Poznaniu wczoraj słońce operowało całkiem odważnie, tak więc wszystko się topiło. Miałem wielką satysfakcję utrącać ręką osłabione sople, udeptywać zmiękczony śnieg, gestami tymi obwieszczając światu, że zima w końcu zniknie, zemrze, odejdzie!
Pozdrawiam,
Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
21 lutego, niedziela
Niedzielne bieganie z Pyrlandia Team.
Żeby długo było.
Kilka stopni na plusie, słoneczko. Pod stopami zbity śnieg, miejscami bardzo nierówny i śliski.
Warunki ogólnie bardzo dobre choć nawierzchnia ciężka, więc w sumie tylko dobre.
W sumie wyszło ok. 20 km, może 21. Kilka drobnych przerw w trakcie.
Tempa ok. 6:00-5:30, w zależności od stopnia śliskości tego co pod nogami,
przez część czasu Easy, ale przez część szybciej, ta "martwa strefa" amerykańska,
wysiłkowo jednak odpowiadająca chyba intensywności półmaratonu.
Komentarz do treningu:
- samopoczucie podczas treningu bardzo dobre, choć pod koniec czułem kolana, po treningu bardzo dobre,
choć kolana bolały całkiem mocno, jak również mięśnie nóg.
- dzisiaj nogi czują się lepiej, i lepiej niż myślałem, że będzie,
- trening razem z grupą - przyjemnie się biegło i rozmawiało, dzięki wszystkim!
Pozdrawiam,
Kuba
Niedzielne bieganie z Pyrlandia Team.
Żeby długo było.
Kilka stopni na plusie, słoneczko. Pod stopami zbity śnieg, miejscami bardzo nierówny i śliski.
Warunki ogólnie bardzo dobre choć nawierzchnia ciężka, więc w sumie tylko dobre.
W sumie wyszło ok. 20 km, może 21. Kilka drobnych przerw w trakcie.
Tempa ok. 6:00-5:30, w zależności od stopnia śliskości tego co pod nogami,
przez część czasu Easy, ale przez część szybciej, ta "martwa strefa" amerykańska,
wysiłkowo jednak odpowiadająca chyba intensywności półmaratonu.
Komentarz do treningu:
- samopoczucie podczas treningu bardzo dobre, choć pod koniec czułem kolana, po treningu bardzo dobre,
choć kolana bolały całkiem mocno, jak również mięśnie nóg.
- dzisiaj nogi czują się lepiej, i lepiej niż myślałem, że będzie,
- trening razem z grupą - przyjemnie się biegło i rozmawiało, dzięki wszystkim!
Pozdrawiam,
Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
23 lutego, wtorek
Easy plus przebieżki.
Około 1 stopnia na plusie, deszcz i wiatr. Chodniki mokre, kałuże.
Warunki do biegania utrudnione.
Komentarz do treningu:
- założenie - Easy plus przebieżki zrealizowane,
- samopoczucie podczas treningu dobre, po treningu również,
- dzisiaj lekki ból ostatnio kontuzjowanego miejsca (a wczoraj biegłem w Lunarach) - zobaczymy czy się rozwinie,
- 5 pętelek bieganych na czucie, tzn. tempo dobrałem tak, by było Easy, łapałem lapy, ale na nie nie patrzyłem ,
dopiero po zakończenie treningu , okazało się, że tempo czułem dosyć dobrze, i zgadza się z McMillanem,
- na szóstej pętelce 6 przebieżek po około 20 sekund, z przerwą w truchcie - biegane również na czuja, z prędkością chyba trochę szybciej niż 4:00/km,
- w czwartek chyba interwały szybsze, ale to się okaże w czwartek... A może BNS?
Nike Lunar Glide+ , na tę chwilę 70 km przebiegu
Kenny Wayne Shepherd - Trouble Is...
Komentarz ogólny:
Tak mnie troszkę natchnęło... Wczoraj do mp3 wrzuciłem płytę Kenny'ego Wayne Shepherd'a - Trouble Is...
To pierwsza płyta CD, którą sobie kupiłem, 13 lat temu. Razem z rodzicami i starszym bratem pojechaliśmy do jednego z największych w tamtych czasach sklepu RTV w Poznaniu, przy ul. Bukowskiej, niedaleko miejsca gdzie dzisiaj stoi King Cross Marcelin. Cel: zakup pierwszego w historii naszej rodziny odtwarzacza CD. Wybraliśmy pięknego boomboxa Panasonica, do którego wszyscy (chyba) się dołożyli, po czym z bratem wybraliśmy sobie jeszcze po jednej płycie - on kupił Mart'ego Friedmana, ja Kenny'ego Wayne Shepherda. Po powrocie do domu oczywiście trzeba było sprawdzić sprzęt, po kilku minutach bluesowego i heavy metalowego łomotu rodzice mieli dość, a my zgodnie kiwaliśmy głową: dobry sprzęt...
Tak się zaczęła moja przygoda z muzyką na CD, która trwała ładnych parę lat, a swoje apogeum osiągnęła w liceum i na pierwszych dwóch latach studiów... Dzisiaj: płyty kurzą się na stojakach, rzadko lądują w odtwarzaczu, ale za każdym razem kiedy po nie sięgam, dają mi emocje i radość tak samo wielkie, jak przy pierwszym przesłuchaniu. Stary boombox dzisiaj stoi w salce w kościele i służy podczas prób, nic się z nim nie stało mimo kilku upadków. Czyta wszystkie płyty, nie trzeszczy, nie buczy... Dobry sprzęt...
Pozdrawiam,
Kuba
Easy plus przebieżki.
Około 1 stopnia na plusie, deszcz i wiatr. Chodniki mokre, kałuże.
Warunki do biegania utrudnione.
Komentarz do treningu:
- założenie - Easy plus przebieżki zrealizowane,
- samopoczucie podczas treningu dobre, po treningu również,
- dzisiaj lekki ból ostatnio kontuzjowanego miejsca (a wczoraj biegłem w Lunarach) - zobaczymy czy się rozwinie,
- 5 pętelek bieganych na czucie, tzn. tempo dobrałem tak, by było Easy, łapałem lapy, ale na nie nie patrzyłem ,
dopiero po zakończenie treningu , okazało się, że tempo czułem dosyć dobrze, i zgadza się z McMillanem,
- na szóstej pętelce 6 przebieżek po około 20 sekund, z przerwą w truchcie - biegane również na czuja, z prędkością chyba trochę szybciej niż 4:00/km,
- w czwartek chyba interwały szybsze, ale to się okaże w czwartek... A może BNS?
Nike Lunar Glide+ , na tę chwilę 70 km przebiegu
Kenny Wayne Shepherd - Trouble Is...
Komentarz ogólny:
Tak mnie troszkę natchnęło... Wczoraj do mp3 wrzuciłem płytę Kenny'ego Wayne Shepherd'a - Trouble Is...
To pierwsza płyta CD, którą sobie kupiłem, 13 lat temu. Razem z rodzicami i starszym bratem pojechaliśmy do jednego z największych w tamtych czasach sklepu RTV w Poznaniu, przy ul. Bukowskiej, niedaleko miejsca gdzie dzisiaj stoi King Cross Marcelin. Cel: zakup pierwszego w historii naszej rodziny odtwarzacza CD. Wybraliśmy pięknego boomboxa Panasonica, do którego wszyscy (chyba) się dołożyli, po czym z bratem wybraliśmy sobie jeszcze po jednej płycie - on kupił Mart'ego Friedmana, ja Kenny'ego Wayne Shepherda. Po powrocie do domu oczywiście trzeba było sprawdzić sprzęt, po kilku minutach bluesowego i heavy metalowego łomotu rodzice mieli dość, a my zgodnie kiwaliśmy głową: dobry sprzęt...
Tak się zaczęła moja przygoda z muzyką na CD, która trwała ładnych parę lat, a swoje apogeum osiągnęła w liceum i na pierwszych dwóch latach studiów... Dzisiaj: płyty kurzą się na stojakach, rzadko lądują w odtwarzaczu, ale za każdym razem kiedy po nie sięgam, dają mi emocje i radość tak samo wielkie, jak przy pierwszym przesłuchaniu. Stary boombox dzisiaj stoi w salce w kościele i służy podczas prób, nic się z nim nie stało mimo kilku upadków. Czyta wszystkie płyty, nie trzeszczy, nie buczy... Dobry sprzęt...
Pozdrawiam,
Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
25 lutego, czwartek
Mocniej, pomimo niechcenia.
Kilka stopni na plusie, wiatr słaby. Chodniki suche, ulica mokra.
Bardzo dobre warunki do biegania.
Objaśnienie do tabelki:
- konieczne, bo trening był z fantazją, a za kilka tygodni nie będę pamiętał o co mi chodziło
- wymyśliłem sobie BNS, ale coś za szybko przyspieszałem,
- na czwartym kółku prędkość wzrosła do ok. 4:30/km, w połowie kółka organizm powiedział:
nie przyspieszaj już, nie błagał o litość, nie zdychał, więc pewna rezerwa była, ale nie chciałem za mocno
dawać mu do wiwatu,
- kolejne 0,25 km marsze, po czym wznowiłem bieg, jaki widać dość żwawo, choć mnie się wydawało,
że wcale nie jest szybko,
- na kolejnym kółku (to właściwie jest kopnięty czworokąt) najpierw szybko, potem chwila marszu, potem już taka prędkość ku-domowa, utrzymywana do samego domu
Komentarz do treningu:
- podczas biegu samopoczucie dobre, po biegu bardzo dobre,
- dzisiaj tj, następnego dnia nic nie boli,
- z braku laku wyszło całkiem ciekawie, jestem zadowolony z treningu.
Księżycowe Glajdy - 78 km przebiegu
Dave Matthews Band - Stay
Piękna płyta
Spróbowałem Powerade'a - niebieskiego (w lodówce jeszcze czerwony), żeby sprawdzić czy nie działa niekorzystnie na mój żołądek, w perspektywie napojów podczas Półmaratonu Poznańskiego. Jest ok.
Pozdrawiam,
Qba
Mocniej, pomimo niechcenia.
Kilka stopni na plusie, wiatr słaby. Chodniki suche, ulica mokra.
Bardzo dobre warunki do biegania.
Objaśnienie do tabelki:
- konieczne, bo trening był z fantazją, a za kilka tygodni nie będę pamiętał o co mi chodziło
- wymyśliłem sobie BNS, ale coś za szybko przyspieszałem,
- na czwartym kółku prędkość wzrosła do ok. 4:30/km, w połowie kółka organizm powiedział:
nie przyspieszaj już, nie błagał o litość, nie zdychał, więc pewna rezerwa była, ale nie chciałem za mocno
dawać mu do wiwatu,
- kolejne 0,25 km marsze, po czym wznowiłem bieg, jaki widać dość żwawo, choć mnie się wydawało,
że wcale nie jest szybko,
- na kolejnym kółku (to właściwie jest kopnięty czworokąt) najpierw szybko, potem chwila marszu, potem już taka prędkość ku-domowa, utrzymywana do samego domu
Komentarz do treningu:
- podczas biegu samopoczucie dobre, po biegu bardzo dobre,
- dzisiaj tj, następnego dnia nic nie boli,
- z braku laku wyszło całkiem ciekawie, jestem zadowolony z treningu.
Księżycowe Glajdy - 78 km przebiegu
Dave Matthews Band - Stay
Piękna płyta
Spróbowałem Powerade'a - niebieskiego (w lodówce jeszcze czerwony), żeby sprawdzić czy nie działa niekorzystnie na mój żołądek, w perspektywie napojów podczas Półmaratonu Poznańskiego. Jest ok.
Pozdrawiam,
Qba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
27 marca, sobota
Sobotnie Easy z Agi.
Pięknie. ok. 6-8 stopni na plusie, słoneczko, które potęgowało uczucie ciepła.
Lekki wiatr, nie chłodził zbytnio. Pod stopami: w lasku błoto jak nie wiem co, ulice: trochę suche, trochę mokre, resztki śniegu.
Bardzo dobre warunki do biegania.
Glajdy - ok. 93 km przebiegu.
Sweterek Adidasa i wiatrówka Kalenji. Było cieplutko.
Ciężko powiedzieć, ile zrobiliśmy km. Były dwie przerwy na marsz (rozciąganko plus rozmowa telefoniczna), wydaje mi się, że nabiegałem podczas całego treningu ok. 15 km.
Czyli: 15 km Easy.
Komentarz do treningu:
- podczas biegu samopoczucie bardzo dobre, po również,
- pogoda zdecydowanie działało wspomagająco - światło, ciepło, ja mam chyba jakieś baterie słoneczne wbudowane,
- miło się biegało, naprawdę szybko zleciało, chętnie bym jeszcze z godzinkę tak pobiegał,
- wydaje mi się, że wzrasta tolerancja organizmu na dłuższe treningi.
Powerade czerwony - lepszy nawet smakowo niż niebieski, nic niepokojącego w brzuchu i jelitach się nie działo
Komentarz ogólny:
- wieczorem Justyna po fantastycznym biegu zdobyła złoty medal w biegu na 30 km techniką klasyczną.
Oczywiście razem z Anią oglądaliśmy i kibicowaliśmy. Po biegu nasunęło mi się kilka refleksji:
1. Po prostu można. W kraju bez zaplecza w postaci wielu tras, długiej zimy, dobrej infrastruktury, prężnego związku, pomocy sponsorów, itd. (chociaż oczywiście Justyna dostała mnóstwo kasy na przygotowania do Igrzysk od władz) - można treningiem, pracą, determinacją dojść do najwyższego poziomu sportowego. Przykład tym jaskrawszy, że Justyna nie jest typem: zdolny, ale leniwy, talent brylant, tylko tytanem pracy, organizacji, podporządkowania całego życia określonym celom.
2. Zwycięstwo. Pamiętam jak kilka lat temu nasz team męski siatkarski (Gruszka, Świderski, Papke itd.) wdzierali się na areny międzynarodowe, walczyli jak równy z równym z najlepszymi na świecie, i... wciąż przegrywali. Piękna walka, heroiczne wyczyny i proste błędy w końcówce, kolejny wspaniały mecz i znowu: grali jak nigdy przegrywali jak zwykle.
Na marginesie, fantastyczni polscy komentatorzy tenisa ziemnego, panowie ś.p. Zdzisław Ambroziak oraz Karol Stopa często zwracali uwagę na fakt, iż mistrzowska klasa zawodnika objawia się tym, jak radzi sobie w decydujących momentach walki, jak zagrywa najtrudniejsze piłki, jak radzi sobie w końcówkach wyścigów. Justyna świetnie rozegrała bieg, w odpowiednim momencie wyszła na prowadzenie, by nie stracić szansy na zwycięstwo na zjazdach, na których jest gorsza od Marit, by ta nie oderwała się od niej za zakręcie tuż przed stadionem. W końcówce pomimo szaleńczego sprintu nie oddała prowadzenia. Jak sama powiedziała, to był jej najlepszy bieg na 30 km w karierze... Najwyższa forma, wspaniała jazda, niesamowita walka, i efekt: końcowe zwycięstwo. Można.
3. Pomyślałem sobie: ciekawe kto wygra w plebiscycie na najlepszego sportowca 2010? Jeżeli nie będzie jakichś spektakularnych sukcesów naszych zawodników, walka rozegra się pewnie pomiędzy Kowalczyk a Małyszem. Kto wtedy wygra? Myślę, że większe szanse ma Małysz. Inaczej trochę: na pewno jest zawodnikiem bardziej lubianym. Błędy językowe, porażki, powroty, prostolinijność, wąs, wszystko to składa się na obraz Polaka: ze swoimi wadami, swojskiego, naszego, równego nam. Kowalczyk: profesjonalistka, wygadana, indywidualistka, krytyczna wobec otoczenia, wytykająca błędy, broniąca swojego zdania, jest chyba bardziej mniej "swoja"...
- nie wiem czemu ma służyć ta pisanina... Gdybym miał wyciągnąć nioski dla siebie z tych Igrzysk, to na pewno przykład Kowalczyk: praca u podstaw. To jest coś co mogę zastosować u siebie, nawet jeśli rezultatem nie będzie olimpijskie złoto.
Pozdrawiam,
Kuba
Sobotnie Easy z Agi.
Pięknie. ok. 6-8 stopni na plusie, słoneczko, które potęgowało uczucie ciepła.
Lekki wiatr, nie chłodził zbytnio. Pod stopami: w lasku błoto jak nie wiem co, ulice: trochę suche, trochę mokre, resztki śniegu.
Bardzo dobre warunki do biegania.
Glajdy - ok. 93 km przebiegu.
Sweterek Adidasa i wiatrówka Kalenji. Było cieplutko.
Ciężko powiedzieć, ile zrobiliśmy km. Były dwie przerwy na marsz (rozciąganko plus rozmowa telefoniczna), wydaje mi się, że nabiegałem podczas całego treningu ok. 15 km.
Czyli: 15 km Easy.
Komentarz do treningu:
- podczas biegu samopoczucie bardzo dobre, po również,
- pogoda zdecydowanie działało wspomagająco - światło, ciepło, ja mam chyba jakieś baterie słoneczne wbudowane,
- miło się biegało, naprawdę szybko zleciało, chętnie bym jeszcze z godzinkę tak pobiegał,
- wydaje mi się, że wzrasta tolerancja organizmu na dłuższe treningi.
Powerade czerwony - lepszy nawet smakowo niż niebieski, nic niepokojącego w brzuchu i jelitach się nie działo
Komentarz ogólny:
- wieczorem Justyna po fantastycznym biegu zdobyła złoty medal w biegu na 30 km techniką klasyczną.
Oczywiście razem z Anią oglądaliśmy i kibicowaliśmy. Po biegu nasunęło mi się kilka refleksji:
1. Po prostu można. W kraju bez zaplecza w postaci wielu tras, długiej zimy, dobrej infrastruktury, prężnego związku, pomocy sponsorów, itd. (chociaż oczywiście Justyna dostała mnóstwo kasy na przygotowania do Igrzysk od władz) - można treningiem, pracą, determinacją dojść do najwyższego poziomu sportowego. Przykład tym jaskrawszy, że Justyna nie jest typem: zdolny, ale leniwy, talent brylant, tylko tytanem pracy, organizacji, podporządkowania całego życia określonym celom.
2. Zwycięstwo. Pamiętam jak kilka lat temu nasz team męski siatkarski (Gruszka, Świderski, Papke itd.) wdzierali się na areny międzynarodowe, walczyli jak równy z równym z najlepszymi na świecie, i... wciąż przegrywali. Piękna walka, heroiczne wyczyny i proste błędy w końcówce, kolejny wspaniały mecz i znowu: grali jak nigdy przegrywali jak zwykle.
Na marginesie, fantastyczni polscy komentatorzy tenisa ziemnego, panowie ś.p. Zdzisław Ambroziak oraz Karol Stopa często zwracali uwagę na fakt, iż mistrzowska klasa zawodnika objawia się tym, jak radzi sobie w decydujących momentach walki, jak zagrywa najtrudniejsze piłki, jak radzi sobie w końcówkach wyścigów. Justyna świetnie rozegrała bieg, w odpowiednim momencie wyszła na prowadzenie, by nie stracić szansy na zwycięstwo na zjazdach, na których jest gorsza od Marit, by ta nie oderwała się od niej za zakręcie tuż przed stadionem. W końcówce pomimo szaleńczego sprintu nie oddała prowadzenia. Jak sama powiedziała, to był jej najlepszy bieg na 30 km w karierze... Najwyższa forma, wspaniała jazda, niesamowita walka, i efekt: końcowe zwycięstwo. Można.
3. Pomyślałem sobie: ciekawe kto wygra w plebiscycie na najlepszego sportowca 2010? Jeżeli nie będzie jakichś spektakularnych sukcesów naszych zawodników, walka rozegra się pewnie pomiędzy Kowalczyk a Małyszem. Kto wtedy wygra? Myślę, że większe szanse ma Małysz. Inaczej trochę: na pewno jest zawodnikiem bardziej lubianym. Błędy językowe, porażki, powroty, prostolinijność, wąs, wszystko to składa się na obraz Polaka: ze swoimi wadami, swojskiego, naszego, równego nam. Kowalczyk: profesjonalistka, wygadana, indywidualistka, krytyczna wobec otoczenia, wytykająca błędy, broniąca swojego zdania, jest chyba bardziej mniej "swoja"...
- nie wiem czemu ma służyć ta pisanina... Gdybym miał wyciągnąć nioski dla siebie z tych Igrzysk, to na pewno przykład Kowalczyk: praca u podstaw. To jest coś co mogę zastosować u siebie, nawet jeśli rezultatem nie będzie olimpijskie złoto.
Pozdrawiam,
Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
28 lutego, niedziela
Niedzielne bieganie z Pyrlandią.
Ok. 5 stopni na plusie, wiaterek trochę mocniejszy niż poprzedniego dnia.
Pod nogami miejscami bardzo ślisko, miejscami bardzo grząsko.
Warunki do biegania dobre, pogodowe bardzo dobre.
Ubranko to samo co dzień wcześniej, na nogach Reeboki.
I znów ciężko powiedzieć ile przebiegłem
Eddie pomieszał z trasą na pierwszym kółku, za co już go na miejscu zrypaliśmy, więc spuśćmy zasłonę milczenia
Generalnie rzecz ujmując, oceniam dystans całkowity treningu na 13,5 km.
Intensywność mocniejsze Easy podchodzące pod intensywność półmaratonu.
Komentarz do treningu:
- miejscami trzeba było mocno grzebać w topniejącym śniegu, innym razem bardzo ostrożnie biec śliskim,
- samopoczucie podczas treningu bardzo dobre, po - również,
- nóżki cały czas wyrywają się do przodu to cieszy,
Jeszcze w następnym tygodniu strzelę sobie jakieś dłuższe treningi, ewentualnie w kolejnym jeżeli nie zdecyduję się na Maniacką. Na treningach w tygodniu przez dwa tygodnie dużo pracy - interwały, przebieżki, BNS, a w dwóch ostatnich tygodniach odpuszczę nieco, pobawię się jakoś w gonienie kotów czy coś takiego. Albo jak DeGie- wyruszę na poszukiwanie psów, które chciałyby się zaprzyjaźnić z moimi stopami
A tak właściwie, może Wy mi doradzicie co robić w ostatnich tygodniach, dniach przed startem?
Pozdrawiam,
Qba
Niedzielne bieganie z Pyrlandią.
Ok. 5 stopni na plusie, wiaterek trochę mocniejszy niż poprzedniego dnia.
Pod nogami miejscami bardzo ślisko, miejscami bardzo grząsko.
Warunki do biegania dobre, pogodowe bardzo dobre.
Ubranko to samo co dzień wcześniej, na nogach Reeboki.
I znów ciężko powiedzieć ile przebiegłem
Eddie pomieszał z trasą na pierwszym kółku, za co już go na miejscu zrypaliśmy, więc spuśćmy zasłonę milczenia
Generalnie rzecz ujmując, oceniam dystans całkowity treningu na 13,5 km.
Intensywność mocniejsze Easy podchodzące pod intensywność półmaratonu.
Komentarz do treningu:
- miejscami trzeba było mocno grzebać w topniejącym śniegu, innym razem bardzo ostrożnie biec śliskim,
- samopoczucie podczas treningu bardzo dobre, po - również,
- nóżki cały czas wyrywają się do przodu to cieszy,
Jeszcze w następnym tygodniu strzelę sobie jakieś dłuższe treningi, ewentualnie w kolejnym jeżeli nie zdecyduję się na Maniacką. Na treningach w tygodniu przez dwa tygodnie dużo pracy - interwały, przebieżki, BNS, a w dwóch ostatnich tygodniach odpuszczę nieco, pobawię się jakoś w gonienie kotów czy coś takiego. Albo jak DeGie- wyruszę na poszukiwanie psów, które chciałyby się zaprzyjaźnić z moimi stopami
A tak właściwie, może Wy mi doradzicie co robić w ostatnich tygodniach, dniach przed startem?
Pozdrawiam,
Qba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Liczba treningów: 13
Kilometraż: 129 km
Cel treningowy na luty zrealizowany: 18 lutego pobiegłem 10 km w czasie poniżej 50 min.
Niestety 3 albo 4 treningi wypadły ze względu na bolącą stopę.
Pomimo tej przerwy udało się zrealizować cel treningowy na dany miesiąc, z czego jestem bardzo zadowolony.
Wszystko idzie swoim tempem do przodu - do półmaratonu zostały niecałe 4 tygodnie, czuję narastające podekscytowanie.
Wklejam też aktualną tabelkę z kalkulatora McMillana, podstawą do wyliczeń 10km z 18 lutego:
Pozdrawiam, Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
2 marca, wtorek
Easy z przebieżkami.
+5 stopni, lekki wiatr, chodniki i ulica suche.
Bardzo dobre warunki do biegania.
Glajdy - ok. 103 km.
9 km w tempie Easy oscylującym wokół 6min/km.
3 tylko przebieżki, jedna długa, dwie krótsze ale mocne.
Komentarz do treningu:
- samopoczucie w trakcie i po dobre,
- spokojnie miło Easy przez 9 km,
- potem przyspieszyło mi się, ale jakoś tak, że chciałem biec i biec, po czym jednak stwierdziłem, że nie , i zamieszałem się do tego stopnia, że zawróciłem w kierunku domu, po drodze jeszcze dwie przebieżki, mocno,
Jeremy Camp
Komentarz ogólny:
- jakiś taki byłem niedogotowany wczoraj, więc nie cisnąłem się mocno, na to przyjdzie czas w czwartek:
- w czwartek mam zamiar zrobić interwały - kilometrówki na przerwie pół kilometra, dobrze by było 6-7 powtórzeń, w tempie 4:45/km,
- zobaczymy co z tego wyjdzie.
Pozdrawiam,
Kuba
Easy z przebieżkami.
+5 stopni, lekki wiatr, chodniki i ulica suche.
Bardzo dobre warunki do biegania.
Glajdy - ok. 103 km.
9 km w tempie Easy oscylującym wokół 6min/km.
3 tylko przebieżki, jedna długa, dwie krótsze ale mocne.
Komentarz do treningu:
- samopoczucie w trakcie i po dobre,
- spokojnie miło Easy przez 9 km,
- potem przyspieszyło mi się, ale jakoś tak, że chciałem biec i biec, po czym jednak stwierdziłem, że nie , i zamieszałem się do tego stopnia, że zawróciłem w kierunku domu, po drodze jeszcze dwie przebieżki, mocno,
Jeremy Camp
Komentarz ogólny:
- jakiś taki byłem niedogotowany wczoraj, więc nie cisnąłem się mocno, na to przyjdzie czas w czwartek:
- w czwartek mam zamiar zrobić interwały - kilometrówki na przerwie pół kilometra, dobrze by było 6-7 powtórzeń, w tempie 4:45/km,
- zobaczymy co z tego wyjdzie.
Pozdrawiam,
Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
4 marca, czwartek
Mocno. 6-7 interwałów 1km w tempie 4:45 na przerwie 0,5 km.
Ok. 2 stopni na plusie. Raczej bez wiatru.
Chodniki i ulica suche.
Bardzo dobre warunki do biegania.
Glajdy - ok.120 km
Komentarz do treningu:
- po raz pierwszy robiłem trening interwałowy sensu stricto, bardzo ciekawe doznania,
- ponieważ pętelka moja ma 1,5 km, stwierdziłem, że pobiegnę kilometrówki na przerwie 0,5 km,
- tempo dobrałem wg aktualnej tabelki z kalkulatora McMillana, rubryka Speed Workouts, pozycja 1000m,
ale ponieważ łatwiej mi było kontrolować czas na bieżąco przy tempie 4:40, takim właśnie starałem się biec,
- na początku 1,8 km Easy, potem chwilka ćwiczeń: krążenia plus rozciągania, następnie część właściwa treningu,
- tempo, odległość, przerwa w truchcie, wszystko okazało się być bardzo dobrze dobrane, chociaż przed każdym powtórzeniem nie miałem pewności, czy uda mi się je ukończyć, razem wyszło 7 powtórzeń wykonanych w założonym tempie,
- jestem bardzo zadowolony: mocny trening, dobrze wykonany, super!
- samopoczucie podczas treningu bardzo dobre, po treningu znakomite.
Kevin Chalfant śpiewał piosenki Journey
Po biegu Gatorade niebieski, jeżynowy - wyśmienity, lepszy nawet od czerwonego Powerade'a.
Potem również Vitamin Shot od Oshee - paskudztwo, to był pierwszy i ostatni raz.
Komentarz ogólny:
- uwielbiam podczas biegania zamykać oczy i biec "na ślepo", kilka, kilkanaście kroków (ponieważ biegnę po ulicy i chodniku, ze słuchawkami w uszach, wolę nie ryzykować więcej), nie dość, że ćwiczę czucie własnego ciała, doskonale odczuwam swoje ruchy, technikę biegu, to dodatkowo uwielbiam samo to uczucie... Polecam, spróbujcie, tylko nie wpadnijcie pod samochód albo w jakieś drzewo
- wczoraj ulica po której biegam była całkowicie ciemna, lampy uliczne nie działały, po drugiej stronie ulicy nieoświetlone ogródki pracownicze, prawie żadnych samochodów, niesamowicie się biegało. Rzadko można doświadczyć ciemności w mieście, gdzie wszędzie są lampy, reflektory samochodów, światła billboardów i ludzkich domostw. A tu: ciemna ulica, i ja biegnący wprost w tę ciemność. Jakbym zanurzał się w miękki materiał, który spowija od stóp do głów, daje schronienie, spokój, ciszę. Biegając np. po lesie w nocy, trzeba mieć czołówkę albo inne źródło światła, do tego pojawiają się cienie, niepokoją, rozpraszają, nęcą, straszą... Wczoraj nie było cieni bo nie było światła, tylko mały kawałek ciemności poruszający się na tle większego...
Pozdrawiam,
Kuba
Mocno. 6-7 interwałów 1km w tempie 4:45 na przerwie 0,5 km.
Ok. 2 stopni na plusie. Raczej bez wiatru.
Chodniki i ulica suche.
Bardzo dobre warunki do biegania.
Glajdy - ok.120 km
Komentarz do treningu:
- po raz pierwszy robiłem trening interwałowy sensu stricto, bardzo ciekawe doznania,
- ponieważ pętelka moja ma 1,5 km, stwierdziłem, że pobiegnę kilometrówki na przerwie 0,5 km,
- tempo dobrałem wg aktualnej tabelki z kalkulatora McMillana, rubryka Speed Workouts, pozycja 1000m,
ale ponieważ łatwiej mi było kontrolować czas na bieżąco przy tempie 4:40, takim właśnie starałem się biec,
- na początku 1,8 km Easy, potem chwilka ćwiczeń: krążenia plus rozciągania, następnie część właściwa treningu,
- tempo, odległość, przerwa w truchcie, wszystko okazało się być bardzo dobrze dobrane, chociaż przed każdym powtórzeniem nie miałem pewności, czy uda mi się je ukończyć, razem wyszło 7 powtórzeń wykonanych w założonym tempie,
- jestem bardzo zadowolony: mocny trening, dobrze wykonany, super!
- samopoczucie podczas treningu bardzo dobre, po treningu znakomite.
Kevin Chalfant śpiewał piosenki Journey
Po biegu Gatorade niebieski, jeżynowy - wyśmienity, lepszy nawet od czerwonego Powerade'a.
Potem również Vitamin Shot od Oshee - paskudztwo, to był pierwszy i ostatni raz.
Komentarz ogólny:
- uwielbiam podczas biegania zamykać oczy i biec "na ślepo", kilka, kilkanaście kroków (ponieważ biegnę po ulicy i chodniku, ze słuchawkami w uszach, wolę nie ryzykować więcej), nie dość, że ćwiczę czucie własnego ciała, doskonale odczuwam swoje ruchy, technikę biegu, to dodatkowo uwielbiam samo to uczucie... Polecam, spróbujcie, tylko nie wpadnijcie pod samochód albo w jakieś drzewo
- wczoraj ulica po której biegam była całkowicie ciemna, lampy uliczne nie działały, po drugiej stronie ulicy nieoświetlone ogródki pracownicze, prawie żadnych samochodów, niesamowicie się biegało. Rzadko można doświadczyć ciemności w mieście, gdzie wszędzie są lampy, reflektory samochodów, światła billboardów i ludzkich domostw. A tu: ciemna ulica, i ja biegnący wprost w tę ciemność. Jakbym zanurzał się w miękki materiał, który spowija od stóp do głów, daje schronienie, spokój, ciszę. Biegając np. po lesie w nocy, trzeba mieć czołówkę albo inne źródło światła, do tego pojawiają się cienie, niepokoją, rozpraszają, nęcą, straszą... Wczoraj nie było cieni bo nie było światła, tylko mały kawałek ciemności poruszający się na tle większego...
Pozdrawiam,
Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
6 marca, sobota
Sobotnie Easy po lasku. Tym razem sam.
Lekki mróz, dość dużo słońca. Pod nogami lodośnieg, miejscami ślisko.
Warunki do biegania dobre.
Glajdy - po biegu 135 km przebiegu.
Komentarz do treningu:
- samopoczucie podczas treningu dobre, po - bardzo dobre,
- biegało się milutko dzięki dużej ilości słońca, pod stopami trochę ślisko - wszystko co podczas kilku dni odwilży się roztopiło zmroziły nocne chłody, na szczęście na warstwie śliskiego leżało trochę świeżego śniegu, dzięki czemu można było złapać większą przyczepność,
- po dobiegu do lasku chwila rozciąganka, po czym rozpocząłem standardową pętelkę - przy jej końcu zauważyłem biegacza, który biegł w mniej więcej moim tempie, pomyślałem sobie: ach, dołączę, pogadamy, czas szybciej minie, jak go prawie dogoniłem, to mi skręcił gdzie nie trzeba, za chwilkę nawróciłem małą pętelką, to akurat miał przerwę, zrobiłem jeszcze jedną pętelkę, wpadłem wprost na niego pobiegaliśmy chwilę razem, bo już kończył, ale zaprosiłem go na następy dzień nad Rusałkę na bieganie razem z Pyrlandią,
- tempo wyszło bardzo przyjemniutkie - superowo.
Nightwish - Dark Passion Play
Świetna płyta, nareszcie bez "piejo-kury-piejo" Tarji za to z porządnym rockowym wokalem
Testu izotoników ciąg dalszy - pomarańczowy Powerade czyli smak mango - pychota!!!
Pozdrawiam,
Qba
Sobotnie Easy po lasku. Tym razem sam.
Lekki mróz, dość dużo słońca. Pod nogami lodośnieg, miejscami ślisko.
Warunki do biegania dobre.
Glajdy - po biegu 135 km przebiegu.
Komentarz do treningu:
- samopoczucie podczas treningu dobre, po - bardzo dobre,
- biegało się milutko dzięki dużej ilości słońca, pod stopami trochę ślisko - wszystko co podczas kilku dni odwilży się roztopiło zmroziły nocne chłody, na szczęście na warstwie śliskiego leżało trochę świeżego śniegu, dzięki czemu można było złapać większą przyczepność,
- po dobiegu do lasku chwila rozciąganka, po czym rozpocząłem standardową pętelkę - przy jej końcu zauważyłem biegacza, który biegł w mniej więcej moim tempie, pomyślałem sobie: ach, dołączę, pogadamy, czas szybciej minie, jak go prawie dogoniłem, to mi skręcił gdzie nie trzeba, za chwilkę nawróciłem małą pętelką, to akurat miał przerwę, zrobiłem jeszcze jedną pętelkę, wpadłem wprost na niego pobiegaliśmy chwilę razem, bo już kończył, ale zaprosiłem go na następy dzień nad Rusałkę na bieganie razem z Pyrlandią,
- tempo wyszło bardzo przyjemniutkie - superowo.
Nightwish - Dark Passion Play
Świetna płyta, nareszcie bez "piejo-kury-piejo" Tarji za to z porządnym rockowym wokalem
Testu izotoników ciąg dalszy - pomarańczowy Powerade czyli smak mango - pychota!!!
Pozdrawiam,
Qba