Bleez blog
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
15 stycznia 2010
Wczoraj nie biegałem. Wieczór przeznaczony był na ćwiczenia wzmacniające ze szczególnym uwzględnieniem mięśni brzucha. Pomachałem też trochę hantlami i trochę ćwiczeń na nogi a na koniec lekkie rozciąganie.
Dziś natomiast wyszedłem pobiegać. Nie wiem co mnie pokusiło, że polazłem na stadion. Zupełnie nieprzemyślana decyzja. Co prawda były tam jakieś ślady na bieżni, ale biegało się fatalnie. Zrobiłem pięć kółek i poleciałem pobiegać po ulicach. Nie mierzyłem dzisiaj czasu ani dystansu, ale było tego około 9 km, tak to mniej więcej szacuję. Biegało się dobrze, ale wróciłem do domu niezbyt zadowolony z siebie. Takie warunki zimowe i bieganie po ulicach powoli zaczynają mnie denerwować. Nie mam też pomysłu na urozmaicenie treningu w takich warunkach zimowych, a takie człapanie, mam wrażenie, prowadzi u mnie do zaczłapania.
Jutro jak nic niespodziewanego nie wyskoczy to zrobię sobie długie wybieganie –jupi już się nie umiem doczekać…
Pozdro Bleez
Wczoraj nie biegałem. Wieczór przeznaczony był na ćwiczenia wzmacniające ze szczególnym uwzględnieniem mięśni brzucha. Pomachałem też trochę hantlami i trochę ćwiczeń na nogi a na koniec lekkie rozciąganie.
Dziś natomiast wyszedłem pobiegać. Nie wiem co mnie pokusiło, że polazłem na stadion. Zupełnie nieprzemyślana decyzja. Co prawda były tam jakieś ślady na bieżni, ale biegało się fatalnie. Zrobiłem pięć kółek i poleciałem pobiegać po ulicach. Nie mierzyłem dzisiaj czasu ani dystansu, ale było tego około 9 km, tak to mniej więcej szacuję. Biegało się dobrze, ale wróciłem do domu niezbyt zadowolony z siebie. Takie warunki zimowe i bieganie po ulicach powoli zaczynają mnie denerwować. Nie mam też pomysłu na urozmaicenie treningu w takich warunkach zimowych, a takie człapanie, mam wrażenie, prowadzi u mnie do zaczłapania.
Jutro jak nic niespodziewanego nie wyskoczy to zrobię sobie długie wybieganie –jupi już się nie umiem doczekać…
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
16 stycznia 2010 (sobota)
Półmaraton zimowy - no prawie półmaraton, ale na pewno zimowy .
No dziś było długie wybieganie czyli te amerykańskie long run. Nabiegałem prawie półmaraton. W tych zimowych, ciężkich warunkach przy minus 4 stopniach było tego ok 20,34 km w czasie 1:50:48 co daje tempo 5:27/km. Dawno takiego dystansu jednorazowo nie robiłem, a w takich warunkach to pewno w zeszłym roku, wtedy też zima była podobna. Do ok 14 km było całkiem dobrze, potem zacząłem się już dość mordować i umęczyłem się koszmarnie. Jak dobiegałem do domu to miałem wrażenie, że zaczynam mieć jakieś mroczki przed oczami. Czułem się jak bym przebiegł przynajmniej z trzydzieści kilometrów, albo przerzucił kilka ton węgla . W domu przez kilka chwil dochodziłem do siebie. Zmarzłem też trochę , więć po szybkim rozciąganiu wskoczyłem do wanny żeby trochę dojść do siebie. Wcześniej byłem z córą na sankach i trochę poszalałem na śniegu co pewnie przyczyniło się także do zmęczenia. Wróciłem streszliwie głodny do domu. Jak wlazłem do kuchni to pożerałem wszystko co natrafiło się na mojej drodze. Wypiłem tez sporą ilość płynów: magnez rozpuszczalny oraz wodę z cytryna i miodem.
Teraz spędzam przyjemnie czas z żonką opychając się pizzą, którą sam zrobiłem, i popijając piwkiem. Trzeba trochę nadrobić to co dziś spaliłem. Pewnie spece od żywienia będą kręcić głowami na takie fast fudowe jedzenie, ale co mi tam. Sam sobie pizze ukulałem i jest bardzo dobra...to tyle z Blezzoewj kuchni na dziś. Aha tak mi się jeszcze nasunęło, że żeby ukulać taką pizze to trzeba się trochę naugniatać tego ciasta i ręce bolą bleee...ale jaka frajda.
Jutro siedzę 6,5 godziny na pupie słuchając niezwykle ciekawego wykładu. Zjazd na podyplomówce....Po powrocie jeszcze do kościółka i pewno nie będzie mi się chciało nic a nic pobiegać. Następny trening "planuję" na poniedziałek.
Tyleż to na dziś. Pozdro Bleez
Półmaraton zimowy - no prawie półmaraton, ale na pewno zimowy .
No dziś było długie wybieganie czyli te amerykańskie long run. Nabiegałem prawie półmaraton. W tych zimowych, ciężkich warunkach przy minus 4 stopniach było tego ok 20,34 km w czasie 1:50:48 co daje tempo 5:27/km. Dawno takiego dystansu jednorazowo nie robiłem, a w takich warunkach to pewno w zeszłym roku, wtedy też zima była podobna. Do ok 14 km było całkiem dobrze, potem zacząłem się już dość mordować i umęczyłem się koszmarnie. Jak dobiegałem do domu to miałem wrażenie, że zaczynam mieć jakieś mroczki przed oczami. Czułem się jak bym przebiegł przynajmniej z trzydzieści kilometrów, albo przerzucił kilka ton węgla . W domu przez kilka chwil dochodziłem do siebie. Zmarzłem też trochę , więć po szybkim rozciąganiu wskoczyłem do wanny żeby trochę dojść do siebie. Wcześniej byłem z córą na sankach i trochę poszalałem na śniegu co pewnie przyczyniło się także do zmęczenia. Wróciłem streszliwie głodny do domu. Jak wlazłem do kuchni to pożerałem wszystko co natrafiło się na mojej drodze. Wypiłem tez sporą ilość płynów: magnez rozpuszczalny oraz wodę z cytryna i miodem.
Teraz spędzam przyjemnie czas z żonką opychając się pizzą, którą sam zrobiłem, i popijając piwkiem. Trzeba trochę nadrobić to co dziś spaliłem. Pewnie spece od żywienia będą kręcić głowami na takie fast fudowe jedzenie, ale co mi tam. Sam sobie pizze ukulałem i jest bardzo dobra...to tyle z Blezzoewj kuchni na dziś. Aha tak mi się jeszcze nasunęło, że żeby ukulać taką pizze to trzeba się trochę naugniatać tego ciasta i ręce bolą bleee...ale jaka frajda.
Jutro siedzę 6,5 godziny na pupie słuchając niezwykle ciekawego wykładu. Zjazd na podyplomówce....Po powrocie jeszcze do kościółka i pewno nie będzie mi się chciało nic a nic pobiegać. Następny trening "planuję" na poniedziałek.
Tyleż to na dziś. Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Coś mi się zdaje, że zanosi się na kilka dni przerwy. Przeziębiłem się, mam katar, leci mi z nosa i ogólnie nie najlepiej się czuję. Dziś wieczorem jest już znaczne lepiej niż było wczoraj albo dziś rano. Wróciłem właśnie z podwórka, bo padający śnieg pozasypywał mi wszystko w około. Muszę stwierdzić, że trochę pracy przy łopacie dobrze mi zrobiło, może lekarstwem jest dla mnie praca fizyczna??? . Trening jednak odpuszczę, poczekam aż będzie całkiem dobrze. Pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
24 stycznia 2010 (niedziela)
Heja, dziś pierwszy trening po lekkim przeziębieniu. Dobrze się już czuje od wczoraj i mogłem spokojnie iść na trening, jednak wczorajszy dzień spędziłem na uczelni i po powrocie tradycyjnie nic mi się nie chciało. Leń jestem i tyle....
Przy dzisiejszych mrozach bieganie to nie lada wyczyn, osoby, które mijałem po drodze patrzyły na mnie jak bym przyleciał z Marsa. Jedyną odsłoniętą częścią mojego ciała to były oczy, ubiór prezentowany kilka wpisów wcześniej, czyli jak to niektórzy określili na ninje, sprawdza się - jest przynajmniej ciepło w twarz i nic mi tam nie zamarza. Ostro świecące słońce powodowało, że widoki dziś były niesamowite. Wstawię kilka fotek zrobionych telefonem, choć one nie odzwierciedlają tego co tak naprawdę widać. Nabiegałem dzisiaj ok 11km w tempie 5:27, dość spokojnie było. Podobnym tempem biegłem ostatnio długie wybieganie czyli te 20 km, które zrobiłem w zeszłą sobotę. Samopoczucie po biegu bardzo dobre.
Teraz klika fotem z zalewu Nakło Chechło
i druga - zamarznięty zalew
Pozdro Bleez
Heja, dziś pierwszy trening po lekkim przeziębieniu. Dobrze się już czuje od wczoraj i mogłem spokojnie iść na trening, jednak wczorajszy dzień spędziłem na uczelni i po powrocie tradycyjnie nic mi się nie chciało. Leń jestem i tyle....
Przy dzisiejszych mrozach bieganie to nie lada wyczyn, osoby, które mijałem po drodze patrzyły na mnie jak bym przyleciał z Marsa. Jedyną odsłoniętą częścią mojego ciała to były oczy, ubiór prezentowany kilka wpisów wcześniej, czyli jak to niektórzy określili na ninje, sprawdza się - jest przynajmniej ciepło w twarz i nic mi tam nie zamarza. Ostro świecące słońce powodowało, że widoki dziś były niesamowite. Wstawię kilka fotek zrobionych telefonem, choć one nie odzwierciedlają tego co tak naprawdę widać. Nabiegałem dzisiaj ok 11km w tempie 5:27, dość spokojnie było. Podobnym tempem biegłem ostatnio długie wybieganie czyli te 20 km, które zrobiłem w zeszłą sobotę. Samopoczucie po biegu bardzo dobre.
Teraz klika fotem z zalewu Nakło Chechło
i druga - zamarznięty zalew
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
26 stycznia 2010 (wtorek)
Jednak dało się w tych warunkach wykonać coś szybszego niż zwykłe człapanie. Dziś taki zimowy treshold przy temperaturze ok minus 14 stopni, śniegu i pięknym słoneczku. Wyszedłem biegać zaraz po pracy. 8,2 km prosto w las. Tempo 4:58, aż sam się zdziwiłem, że po ubitym śniegu i grudach lodu da się ciut szybciej biec. Trochę to ryzykowne, bo ślisko i noga stawała na śniegu bardzo niepewnie, nie wiele trzeba, aby się poślizgnąć albo źle postawić stopę. Udało się jednak w miarę bezpiecznie przebiec. Przepiździało mnie też niemiłosiernie, mimo, że na biegu spędziłem tylko 40 minut. Twarz tradycyjnie zasłonięta na, ninje, ale na rzęsach robiły mi się drobne kryształki lodu. Och jak ja bym już chciał żeby ta wiosna szybko przyszła...
A tak z innej beczki to ostatnio próbuję coś ustalić odnośnie wiosennych startów. Jest wiele fajnych imprez, w których chciałbym wziąć udział. Kilka z nich kolidują z moim planem studiów, więc będę musiał je w tym roku odpuścić. Nie jestem jeszcze zdecydowany, co do wiosennego startu w maratonie. Na pewno chciałbym przynajmniej jeden zaliczyć. Początkowo w planach była Silesia, teraz, co raz częściej po głowie chodzi mi maraton w Krakowie. Czasu do zastanowienia jest niewiele i w najbliższym czasie należałoby podjąć ostateczną decyzję. Za Krakowem przemawia to, że jeszcze tam nie biegłem i wiem także, że kilku znajomych tez planuje tam start, a dla niektórych będzie to debiut. Fajnie byłoby się spotkać i móc wspólnie przebiec te kilometry.
Pozdro Bleez
Jednak dało się w tych warunkach wykonać coś szybszego niż zwykłe człapanie. Dziś taki zimowy treshold przy temperaturze ok minus 14 stopni, śniegu i pięknym słoneczku. Wyszedłem biegać zaraz po pracy. 8,2 km prosto w las. Tempo 4:58, aż sam się zdziwiłem, że po ubitym śniegu i grudach lodu da się ciut szybciej biec. Trochę to ryzykowne, bo ślisko i noga stawała na śniegu bardzo niepewnie, nie wiele trzeba, aby się poślizgnąć albo źle postawić stopę. Udało się jednak w miarę bezpiecznie przebiec. Przepiździało mnie też niemiłosiernie, mimo, że na biegu spędziłem tylko 40 minut. Twarz tradycyjnie zasłonięta na, ninje, ale na rzęsach robiły mi się drobne kryształki lodu. Och jak ja bym już chciał żeby ta wiosna szybko przyszła...
A tak z innej beczki to ostatnio próbuję coś ustalić odnośnie wiosennych startów. Jest wiele fajnych imprez, w których chciałbym wziąć udział. Kilka z nich kolidują z moim planem studiów, więc będę musiał je w tym roku odpuścić. Nie jestem jeszcze zdecydowany, co do wiosennego startu w maratonie. Na pewno chciałbym przynajmniej jeden zaliczyć. Początkowo w planach była Silesia, teraz, co raz częściej po głowie chodzi mi maraton w Krakowie. Czasu do zastanowienia jest niewiele i w najbliższym czasie należałoby podjąć ostateczną decyzję. Za Krakowem przemawia to, że jeszcze tam nie biegłem i wiem także, że kilku znajomych tez planuje tam start, a dla niektórych będzie to debiut. Fajnie byłoby się spotkać i móc wspólnie przebiec te kilometry.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
28 stycznia 2010 (czwartek)
Ta zima nam nie daje żadnych szans...
Po powrocie z pracy miałem zaplanowane bieganie, jednak nie, nie dało się tego zrealizować. Nasypało tyle śniegu, że pierwsze co to musiałem zrobić to odśnieżyć cały plac i chodnik przed domem. Żeby tego było mało to nawiało mi śniegu pod wiatę gdzie składuję drewno opałowe. Zanim to wszystko odkopałem, napaliłem w piecu, zjadłem obiad, wypiłem kawę, usiadłem zadowolony z dobrze wykonanej pracy, popatrzałem przez okno i co??? jak to co - śliczne białe płatki spokojnie opadają na ziemię - no myślę sobie, przecież dawno nie padało, w końcu mamy zimę hurrra...Nie, nie nie dałem się sprowokować, udałem, że nic nie widzę
Jak już trochę przetrawiłem obiad, wybrałem się na lekki truchcik po okolicy. Bardziej to było kicanie po śniegu, bo w wielu miejscach chodniki i ulice nie były odśnieżone. Pobiegałem ok 35 minut w tempie ok 5:40 czyli dość spokojnie. Po biegu trochę ćwiczeń na brzuch i krótkie rozciąganie.
Z planów na najbliższe dni to chciałbym jutro po pracy przebiec ok 12 km, bo weekend będę miał całkowicie zajęty.
No chyba tyle na dziś. Pozdro Bleez
Ta zima nam nie daje żadnych szans...
Po powrocie z pracy miałem zaplanowane bieganie, jednak nie, nie dało się tego zrealizować. Nasypało tyle śniegu, że pierwsze co to musiałem zrobić to odśnieżyć cały plac i chodnik przed domem. Żeby tego było mało to nawiało mi śniegu pod wiatę gdzie składuję drewno opałowe. Zanim to wszystko odkopałem, napaliłem w piecu, zjadłem obiad, wypiłem kawę, usiadłem zadowolony z dobrze wykonanej pracy, popatrzałem przez okno i co??? jak to co - śliczne białe płatki spokojnie opadają na ziemię - no myślę sobie, przecież dawno nie padało, w końcu mamy zimę hurrra...Nie, nie nie dałem się sprowokować, udałem, że nic nie widzę
Jak już trochę przetrawiłem obiad, wybrałem się na lekki truchcik po okolicy. Bardziej to było kicanie po śniegu, bo w wielu miejscach chodniki i ulice nie były odśnieżone. Pobiegałem ok 35 minut w tempie ok 5:40 czyli dość spokojnie. Po biegu trochę ćwiczeń na brzuch i krótkie rozciąganie.
Z planów na najbliższe dni to chciałbym jutro po pracy przebiec ok 12 km, bo weekend będę miał całkowicie zajęty.
No chyba tyle na dziś. Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
2 luty 2010 (wtorek)
Trening godzina 16:00 zaraz po pracy. Dystans 11,76 km w tempie 5:16 czyli dość szybko jak dla mnie zważywszy na to, że warunki dalej niezmienne czyli mróz i kupa śniegu. Biegło się dość dobrze, na trasie cicho i spokojnie, spotkałem też kilku młodych biegaczy i dość sporą grupę na biegówkach. W tygodniu rzadko się zdarza, że kogoś spotkam, a tu dziś takie zaskoczenie. Moda na bieganie, moda na sport...
Pozdro
Trening godzina 16:00 zaraz po pracy. Dystans 11,76 km w tempie 5:16 czyli dość szybko jak dla mnie zważywszy na to, że warunki dalej niezmienne czyli mróz i kupa śniegu. Biegło się dość dobrze, na trasie cicho i spokojnie, spotkałem też kilku młodych biegaczy i dość sporą grupę na biegówkach. W tygodniu rzadko się zdarza, że kogoś spotkam, a tu dziś takie zaskoczenie. Moda na bieganie, moda na sport...
Pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Dzisiejszy trening nareszcie trochę urozmaicony i pobiegałem coś innego niż zwykłe człapanie. Wyszedłem o 18:00 warunki na dworze generalnie bez zmian, kupa śniegu, ślisko i nierówno, no jedynie zrobiło się zdecydowanie cieplej niż jeszcze kilka dni temu - temperatura ok minus 1 st.
Na początek ok 2,9 km rozgrzewki - tempo ok 5:31/km, następnie
4X0,34km - 1'28"; 1'29"; 1'34", 1'33" - powrót w truchcie i krótkie odpoczywanko
Odcinki były dość ciężkie, ok 0,2km na lekkim podbiegu na dodatek po nawierzchni nierównej i zaśnieżonej.
Ponieważ ryzyko skręcenia kostki było dość wysokie, dalsza część treningu odbyła się na końcu tej trasy. Jest tam w miarę równo i śnieg dobrze ubity. A więc:
6X0,14km - 28"; 29", 29", 29", 28", 31" - czas odpoczynku mniej więcej tyle co czas biegu.
Powrót do domu - 0,8km.
Wyszło tego w sumie 5,9km.
Po powrocie do domu 20 min ćwiczeń stabilności ogólnej i rozciąganie.
Dzisiejszy trening był fajny, bo inny od tych wszystkich, które robiłem ostatnio.
Pozdro
Na początek ok 2,9 km rozgrzewki - tempo ok 5:31/km, następnie
4X0,34km - 1'28"; 1'29"; 1'34", 1'33" - powrót w truchcie i krótkie odpoczywanko
Odcinki były dość ciężkie, ok 0,2km na lekkim podbiegu na dodatek po nawierzchni nierównej i zaśnieżonej.
Ponieważ ryzyko skręcenia kostki było dość wysokie, dalsza część treningu odbyła się na końcu tej trasy. Jest tam w miarę równo i śnieg dobrze ubity. A więc:
6X0,14km - 28"; 29", 29", 29", 28", 31" - czas odpoczynku mniej więcej tyle co czas biegu.
Powrót do domu - 0,8km.
Wyszło tego w sumie 5,9km.
Po powrocie do domu 20 min ćwiczeń stabilności ogólnej i rozciąganie.
Dzisiejszy trening był fajny, bo inny od tych wszystkich, które robiłem ostatnio.
Pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
5 lutego 2010
Dzisiejszy trening nic specjalnego, zwykłe człapanie 8,2 km w tempie 5:36/km po wczorajszym mocniejszym akcencie. Oprócz tego ujechałem na lodzie, nogi mi się rozjechały, mały telemark i bum na ziemię. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Boli mnie tylko trochę ręka, ale z tym to można biegać.
Po cholernie ciężkim tygodniu pracy z koszmarnym piątkiem, nareszcie jutro weekend. Mam zamiar się trochę wybyczyć, to znaczy nie tak do końca, bo biegania nie odpuszczam - toż to czysta przyjemność i rekreacja Pozdro
Dzisiejszy trening nic specjalnego, zwykłe człapanie 8,2 km w tempie 5:36/km po wczorajszym mocniejszym akcencie. Oprócz tego ujechałem na lodzie, nogi mi się rozjechały, mały telemark i bum na ziemię. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Boli mnie tylko trochę ręka, ale z tym to można biegać.
Po cholernie ciężkim tygodniu pracy z koszmarnym piątkiem, nareszcie jutro weekend. Mam zamiar się trochę wybyczyć, to znaczy nie tak do końca, bo biegania nie odpuszczam - toż to czysta przyjemność i rekreacja Pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
6 lutego 2010 (sobota)
Dzisiaj trening w samo południe przy bardzo przyjemnym słoneczku. Normalnie wiosnę było czuć!!! Bardzo przyjemnie, taki jakiś optymizm we mnie wszedł, oczywiście treningowy...Tempo trochę wyższe niż wczoraj i kilometraż też. Wyszło tego 13,4 km w tempie 5:18. Biegałem częściowo drogami gdzie śnieg był bardzo ujeżdżony i częściowo ścieżki leśne. Było bardzo ślisko w niektórych miejscach to nawet trudno było ustać. Tak więc tempo przy tych warunkach jest bardzo dobre. Napawa to optymizmem na konkretniejsze już bieganie wiosenne...
Pozdro Bleez
Dzisiaj trening w samo południe przy bardzo przyjemnym słoneczku. Normalnie wiosnę było czuć!!! Bardzo przyjemnie, taki jakiś optymizm we mnie wszedł, oczywiście treningowy...Tempo trochę wyższe niż wczoraj i kilometraż też. Wyszło tego 13,4 km w tempie 5:18. Biegałem częściowo drogami gdzie śnieg był bardzo ujeżdżony i częściowo ścieżki leśne. Było bardzo ślisko w niektórych miejscach to nawet trudno było ustać. Tak więc tempo przy tych warunkach jest bardzo dobre. Napawa to optymizmem na konkretniejsze już bieganie wiosenne...
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
7 lutego 2010 (niedziela)
Wczoraj się cieszyłem, że już wiosnę czuć, że słoneczko fajnie świeci... a dziś, znowu padał śnieg, pochmurno i mroźno - ci co jeżdżą na biegówkach to się cieszą, ja nie bardzo. Weekend treningowo dość fajnie wykorzystany. Dziś co prawda bez jakiś specjalnych akcentów, tylko zwykły bieg ciągły. Nabiegałem ok 11.7km w tempie 5:26/km.
Cały miniony tydzień też dość dobrze przepracowany, 5 treningów i w sumie 54 km. Z tempa biegu jestem bardzo zadowolony i na tych dystansach w tych warunkach śnieżnych i zimowych bieganie 5:15 - 5:25 nie jest dla mnie bardzo wykańczające. Czuję się dobrze, nie występują żadne bóle mięśni, żadne zakwasy. Po biegach też bardzo szybko się regeneruję. Na razie jest dobrze i oby tak dalej.
Ten tydzień już wiem, że nie będzie taki bogaty w treningi jak ten co minął. Dwa dni będę miał wieczorne dyżury przy dziecku a sobota i niedziela na studiach i pewno po powrocie nie będzie mi się już nic chciało.
Jeszcze z takich ciekawostek to razem z kumplami zgłosiliśmy się do biegu sztafetowego w Bochni. Żeby jednak tam móc pobiec to oprócz zgłoszenia trzeba mieć szczęście w losowaniu, bo liczba sztafet jest ograniczona. Losowanie 12 lutego tak więc trzymajcie kciuki. Jakby tak dobrze poszło to z początkiem marca będziemy biegali w kopalni pod ziemią, będą to pierwsze zawody w tym roku, w których wziąłbym udział. Tyle na dziś Pozdro Bleez
Wczoraj się cieszyłem, że już wiosnę czuć, że słoneczko fajnie świeci... a dziś, znowu padał śnieg, pochmurno i mroźno - ci co jeżdżą na biegówkach to się cieszą, ja nie bardzo. Weekend treningowo dość fajnie wykorzystany. Dziś co prawda bez jakiś specjalnych akcentów, tylko zwykły bieg ciągły. Nabiegałem ok 11.7km w tempie 5:26/km.
Cały miniony tydzień też dość dobrze przepracowany, 5 treningów i w sumie 54 km. Z tempa biegu jestem bardzo zadowolony i na tych dystansach w tych warunkach śnieżnych i zimowych bieganie 5:15 - 5:25 nie jest dla mnie bardzo wykańczające. Czuję się dobrze, nie występują żadne bóle mięśni, żadne zakwasy. Po biegach też bardzo szybko się regeneruję. Na razie jest dobrze i oby tak dalej.
Ten tydzień już wiem, że nie będzie taki bogaty w treningi jak ten co minął. Dwa dni będę miał wieczorne dyżury przy dziecku a sobota i niedziela na studiach i pewno po powrocie nie będzie mi się już nic chciało.
Jeszcze z takich ciekawostek to razem z kumplami zgłosiliśmy się do biegu sztafetowego w Bochni. Żeby jednak tam móc pobiec to oprócz zgłoszenia trzeba mieć szczęście w losowaniu, bo liczba sztafet jest ograniczona. Losowanie 12 lutego tak więc trzymajcie kciuki. Jakby tak dobrze poszło to z początkiem marca będziemy biegali w kopalni pod ziemią, będą to pierwsze zawody w tym roku, w których wziąłbym udział. Tyle na dziś Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
11 lutego 2010
Szaro, buro i ponuro - jak nie ma słoneczka to brak ochoty na bieganie
Wczoraj wyszedłem pobiegać ok 16 temp na dworze ok zera. Biegło się ciężko, nie tylko ze względu na to, że śnieg, który wczoraj był miękki, ale jakoś wczoraj nie miałem siły biegać. Nogi jakby z waty, serce mocniej pikało, samopoczucie w trakcie biegów ogólnie nie za dobre. Planowałem sobie ok 12 km i kilka przebieżek, a wyszło tak:
4,1km - tempo 5:44 - straszna męczarnia
4X100m na podbiegu - jeszcze większa męczarnia, poza tym miało ich być minimum 8 ale nie dałem rady więcej. Na dodatek robiłem je byle jak, tak na odwal, bez przekonania, bez przykładania się.
4,1 - tempo 5:35 - powrót do domu - było już trochę lepiej, po przebieżkach trochę odpocząłem i też może dlatego.
Czasami taki dni się zdarzają, że trening za nic w świecie nie wychodzi a wczoraj jeszcze nie sprawiał mi przyjemności. Ważne jednak, że się odbył a następny na pewno będzie lepszy. Pozdro
Szaro, buro i ponuro - jak nie ma słoneczka to brak ochoty na bieganie
Wczoraj wyszedłem pobiegać ok 16 temp na dworze ok zera. Biegło się ciężko, nie tylko ze względu na to, że śnieg, który wczoraj był miękki, ale jakoś wczoraj nie miałem siły biegać. Nogi jakby z waty, serce mocniej pikało, samopoczucie w trakcie biegów ogólnie nie za dobre. Planowałem sobie ok 12 km i kilka przebieżek, a wyszło tak:
4,1km - tempo 5:44 - straszna męczarnia
4X100m na podbiegu - jeszcze większa męczarnia, poza tym miało ich być minimum 8 ale nie dałem rady więcej. Na dodatek robiłem je byle jak, tak na odwal, bez przekonania, bez przykładania się.
4,1 - tempo 5:35 - powrót do domu - było już trochę lepiej, po przebieżkach trochę odpocząłem i też może dlatego.
Czasami taki dni się zdarzają, że trening za nic w świecie nie wychodzi a wczoraj jeszcze nie sprawiał mi przyjemności. Ważne jednak, że się odbył a następny na pewno będzie lepszy. Pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
12 lutego 2010 (piątek)
Trening godzina 16:46 pochmurno i lekko prószył śnieg.
Nabiegałem dziś ok 11,7 km w tempie 5:43 - biegło się bardzo ciężko, dosypało trochę świeżego śniegu i przez większość trasy trudno było przebrnąć. W tym tygodniu były już dwa razy ćwiczenia stabilności ogólnej, jest mały postęp zaczynam się do nich przekonywać i wychodzą mi też całkiem nieźle. Pozdro
Trening godzina 16:46 pochmurno i lekko prószył śnieg.
Nabiegałem dziś ok 11,7 km w tempie 5:43 - biegło się bardzo ciężko, dosypało trochę świeżego śniegu i przez większość trasy trudno było przebrnąć. W tym tygodniu były już dwa razy ćwiczenia stabilności ogólnej, jest mały postęp zaczynam się do nich przekonywać i wychodzą mi też całkiem nieźle. Pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
15 lutego 2010 (poniedziałek)
Trening godzina 13:00, warunki na bieganie koszmarne, grząski śnieg, pod śniegiem warstwa lodu, strasznie męcząco i niebezpiecznie a żeby tego było mało to ciągle tego śniegu dosypuje. Temperatura na zewnątrz znośna bo ok zera stopni.
Kierunek jak zwykle - Zalew Nakło Chechło.
- 4,1 km w tempie 5:38/km
- 6X100m na podbiegu, powrót w truchcie i lekki odpoczynek (trochę mnie pogięło, żeby w takich warunkach to biegać, ale trzeba coś robić aby uniknąć efektu całkowitego zaczłapania i trochę ten trening urozmaicić. Szaleństwa na tych odcinkach nie było, przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo - nie wiadomo gdzie się nogę stawia a i pod śniegiem czyhają różne niespodzianki).
- 4,1 km w tempie 5:31/km - powrót do domu
W domu lekkie rozciąganie.
Na dobrą regenerację nie ma jak dobry sen i też właśnie po obiedzie zmrużyłem oko na kilka chwil. To tyle na dziś. Pozdro
Trening godzina 13:00, warunki na bieganie koszmarne, grząski śnieg, pod śniegiem warstwa lodu, strasznie męcząco i niebezpiecznie a żeby tego było mało to ciągle tego śniegu dosypuje. Temperatura na zewnątrz znośna bo ok zera stopni.
Kierunek jak zwykle - Zalew Nakło Chechło.
- 4,1 km w tempie 5:38/km
- 6X100m na podbiegu, powrót w truchcie i lekki odpoczynek (trochę mnie pogięło, żeby w takich warunkach to biegać, ale trzeba coś robić aby uniknąć efektu całkowitego zaczłapania i trochę ten trening urozmaicić. Szaleństwa na tych odcinkach nie było, przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo - nie wiadomo gdzie się nogę stawia a i pod śniegiem czyhają różne niespodzianki).
- 4,1 km w tempie 5:31/km - powrót do domu
W domu lekkie rozciąganie.
Na dobrą regenerację nie ma jak dobry sen i też właśnie po obiedzie zmrużyłem oko na kilka chwil. To tyle na dziś. Pozdro