Kasia - powrót do formy po ciąży / maraton 2:59
Moderator: infernal
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
piątek, 5 lutego
spokojne 40 min
sobota, 6 lutego
rano: 60 min w tym 3x6 x70''p20'' p3'
wieczorem: 43 min
Dzisiaj Wisia zarządziła wyjście na spacer-powiedziała, że wychodzi ze mną i Witem już i natychmiast, a Tatuś zostaje domu pilnować, bo jest chory. Na pytanie czy Tatuś sobie poradzi sam odpowiedziała, że wystarczy leżeć i nic nie robić. Po chwili namysłu dodała: A jak przyjdzie złodziej i zapuka, to tata przecież nie będzie wiedział, że to złodziej i mu nie otworzy i nie będzie musiał się bić. Wyszliśmy na spacer. Młoda głównie zajmowała się kopaniem w śniegu i pomyśleć, że dorośli tak niechętnie odśnieżają...
Jutro wybieramy się na zabawę karnawałową. Właśnie skończyłyśmy szykować strój. (Ur)wisia na początku chciała być piratem, ale po rozmowie z koleżanką zdecydowała, że jednak będzie księżniczką. W końcu stanęło na tym, że przebierze się za Panią Zimę. Jak komuś pogoda nie odpowiada może składać zażalenia do mojej córci, bo rzeczywiście w tym roku pogoda taka jak młodej charakterek.
KOMENTARZE
spokojne 40 min
sobota, 6 lutego
rano: 60 min w tym 3x6 x70''p20'' p3'
wieczorem: 43 min
Dzisiaj Wisia zarządziła wyjście na spacer-powiedziała, że wychodzi ze mną i Witem już i natychmiast, a Tatuś zostaje domu pilnować, bo jest chory. Na pytanie czy Tatuś sobie poradzi sam odpowiedziała, że wystarczy leżeć i nic nie robić. Po chwili namysłu dodała: A jak przyjdzie złodziej i zapuka, to tata przecież nie będzie wiedział, że to złodziej i mu nie otworzy i nie będzie musiał się bić. Wyszliśmy na spacer. Młoda głównie zajmowała się kopaniem w śniegu i pomyśleć, że dorośli tak niechętnie odśnieżają...
Jutro wybieramy się na zabawę karnawałową. Właśnie skończyłyśmy szykować strój. (Ur)wisia na początku chciała być piratem, ale po rozmowie z koleżanką zdecydowała, że jednak będzie księżniczką. W końcu stanęło na tym, że przebierze się za Panią Zimę. Jak komuś pogoda nie odpowiada może składać zażalenia do mojej córci, bo rzeczywiście w tym roku pogoda taka jak młodej charakterek.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
niedziela, 7 lutego
spokojne długie wybieganie 2:10 min
samopoczucie:dobre, czułam lekką sztywność nóg
KIJEK
Dostałam na urodziny kijek. Wypróbowałam modele sprinter (sztywniejszy) i marathon. Choć lubię mocny masaż, bardziej odpowiadał mi ten drugi . Miałam wrażenie, że lepiej dociera tam gdzie powinien. I wstyd mi bardzo, ale jestem nim zachwycona, choć byłam przekonana, że to kolejny niepotrzebny gadżet. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że gdzieniegdzie jestem spięta. I chyba rzeczywiście wspomaga regenerację, bo gdy biegałam dwa razy dziennie, podczas wieczornego treningu nie czułam tego porannego w nogach.
KOMENTARZE
spokojne długie wybieganie 2:10 min
samopoczucie:dobre, czułam lekką sztywność nóg
KIJEK
Dostałam na urodziny kijek. Wypróbowałam modele sprinter (sztywniejszy) i marathon. Choć lubię mocny masaż, bardziej odpowiadał mi ten drugi . Miałam wrażenie, że lepiej dociera tam gdzie powinien. I wstyd mi bardzo, ale jestem nim zachwycona, choć byłam przekonana, że to kolejny niepotrzebny gadżet. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że gdzieniegdzie jestem spięta. I chyba rzeczywiście wspomaga regenerację, bo gdy biegałam dwa razy dziennie, podczas wieczornego treningu nie czułam tego porannego w nogach.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
~120 km w tym sporo szybszego : II zakres - 38', III zakres- 25' + siła
waga- 51 kg
warunki nadal zimowe
Ostatnio zmieniony 09 lut 2010, 12:05 przez kapan, łącznie zmieniany 1 raz.
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
wtorek, 9 lutego
rano: 65 min w tym 3x10' BCIII p5'
wieczorem: spokojne 42 min
CZY...?
Tak się zastanawiam nad rachunkiem zysków i strat w związku z bieganiem. I nie chodzi tu oczywiście o aspekt finansowy. Wiele dobrych rzeczy zdarzyło mi się w związku z bieganiem. Być może nie bylibyśmy z moim mężem razem, gdyby nie cudowne rozmowy podczas biegania. Długo podczas wspólnych wyjść nie byłam wstanie koncentrować się na bieganiu, nie potrafiłam też się przyznać, że wymiękam, że biegniemy za szybko i za długo i denerwowałam się kiedy mi uciekał z rozbawioną miną, a ja ledwo zipałam w obcym lesie. Maraton, nie tylko ten pierwszy, był czymś, co dawało mi uczucie niewiarygodnej siły, miałam wrażenie, że wszystko jest możliwe. Zawody to także okazja do spotkań z rodziną i znajomymi. Nasz ślub był na maratonie. Maraton z czarną wstążeczką pobiegłam po śmierci mojego dziadka-sportowca, wspominałam wspólne chwile i powoli godziłam się z rzeczywistością i szybciej niż się tego spodziewałam dotarłam na metę. Zawsze (no prawie zawsze) bieganie było dla mnie czymś ważnym.
Teraz zastanawiam się czy moje bieganie nie odbywa się kosztem rodziny. Trochę poświęca się na nie czasu, może lepiej by było w tym czasie dziecku czytać bajkę, gotować obiad czy pisać pracę magisterską. Zdarza się, że nie chce mi się wyjść z dziećmi na spacer i tłumacze sobie, że pogoda taka, że może to i lepiej, a tak naprawdę jestem zmęczona. W domu bałagan, a mamuśka idzie sobie biegać. A dzisiaj skończyłam 5 min później niż się umawiałam z Wojtkiem, niby to nie wiele, ale autobus na niego nie zaczeka. Pewnie, że lepiej żebym biegała niż swoje flustracje przelewała na bliskich. Kiedyś trzeba naładować akumulatory, a właśnie bieganie szczególnie to zimowe dostarcza mi dużo radości, a tylko szczęśliwa matka może wychować szczęśliwe dzieci. Ale czy na pewno nie przesadzam? Czy czegoś przypadkiem nie próbuję sobie udowadniać? Czy...?
KOMENTARZE
rano: 65 min w tym 3x10' BCIII p5'
wieczorem: spokojne 42 min
CZY...?
Tak się zastanawiam nad rachunkiem zysków i strat w związku z bieganiem. I nie chodzi tu oczywiście o aspekt finansowy. Wiele dobrych rzeczy zdarzyło mi się w związku z bieganiem. Być może nie bylibyśmy z moim mężem razem, gdyby nie cudowne rozmowy podczas biegania. Długo podczas wspólnych wyjść nie byłam wstanie koncentrować się na bieganiu, nie potrafiłam też się przyznać, że wymiękam, że biegniemy za szybko i za długo i denerwowałam się kiedy mi uciekał z rozbawioną miną, a ja ledwo zipałam w obcym lesie. Maraton, nie tylko ten pierwszy, był czymś, co dawało mi uczucie niewiarygodnej siły, miałam wrażenie, że wszystko jest możliwe. Zawody to także okazja do spotkań z rodziną i znajomymi. Nasz ślub był na maratonie. Maraton z czarną wstążeczką pobiegłam po śmierci mojego dziadka-sportowca, wspominałam wspólne chwile i powoli godziłam się z rzeczywistością i szybciej niż się tego spodziewałam dotarłam na metę. Zawsze (no prawie zawsze) bieganie było dla mnie czymś ważnym.
Teraz zastanawiam się czy moje bieganie nie odbywa się kosztem rodziny. Trochę poświęca się na nie czasu, może lepiej by było w tym czasie dziecku czytać bajkę, gotować obiad czy pisać pracę magisterską. Zdarza się, że nie chce mi się wyjść z dziećmi na spacer i tłumacze sobie, że pogoda taka, że może to i lepiej, a tak naprawdę jestem zmęczona. W domu bałagan, a mamuśka idzie sobie biegać. A dzisiaj skończyłam 5 min później niż się umawiałam z Wojtkiem, niby to nie wiele, ale autobus na niego nie zaczeka. Pewnie, że lepiej żebym biegała niż swoje flustracje przelewała na bliskich. Kiedyś trzeba naładować akumulatory, a właśnie bieganie szczególnie to zimowe dostarcza mi dużo radości, a tylko szczęśliwa matka może wychować szczęśliwe dzieci. Ale czy na pewno nie przesadzam? Czy czegoś przypadkiem nie próbuję sobie udowadniać? Czy...?
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
środa, 10 lutego
60 min w tym 40' BCII w śniegu
Wczoraj był lekko zwariowany dzień. Wielkie sprzątanie, wizyty sąsiedzkie, telewizja, ksiądz po kolędzie, a zamiast wieczornego biegania obiad o 19. Tak nawiasem mówiąc byłam miło zaskoczona księdzem, starszy Pan z krzaczastymi brwiami i szerokim uśmiechem, ze spokojem przyjął ekipę TV, z która się minął w drzwiach, trzy psy i dwójka dzieci również nie zrobiła na nim wrażenia. Nie spieszył się, porozmawialiśmy, trochę tylko się rozczulił jak młody mi na kolanach usnął. Koperty nie przyjął tłumacząc, że w tej parafii do której należymy jest taki zwyczaj, że wrzuca się datki do puszek pod kościołem. I serdecznie zaprosił do kościoła, ale bez zbędnego naciskania. Super.
czwartek, 11 lutego
rano: 1:25 min w tym 12 x 10''/50'' + 8 x 4' p 1'
wieczorem: spokojne 44 min
W sobotę wybieramy się na Bieg Wedla. Cieszę się na rodzinna wycieczkę i start na zawodach i ciekawa jestem jak będzie, ale jakoś się nie napinam na wynik, tylko po prostu chce mi się biegać, a klimat zawodów i szybkie bieganie (przynajmniej jak na mnie) zawsze lubiłam. Ni i Wisia się cieszy na swoje bieganie. Fajnie jak imprezie dla dorosłych towarzyszą biegi dla najmłodszych.
KOMENTARZE
60 min w tym 40' BCII w śniegu
Wczoraj był lekko zwariowany dzień. Wielkie sprzątanie, wizyty sąsiedzkie, telewizja, ksiądz po kolędzie, a zamiast wieczornego biegania obiad o 19. Tak nawiasem mówiąc byłam miło zaskoczona księdzem, starszy Pan z krzaczastymi brwiami i szerokim uśmiechem, ze spokojem przyjął ekipę TV, z która się minął w drzwiach, trzy psy i dwójka dzieci również nie zrobiła na nim wrażenia. Nie spieszył się, porozmawialiśmy, trochę tylko się rozczulił jak młody mi na kolanach usnął. Koperty nie przyjął tłumacząc, że w tej parafii do której należymy jest taki zwyczaj, że wrzuca się datki do puszek pod kościołem. I serdecznie zaprosił do kościoła, ale bez zbędnego naciskania. Super.
czwartek, 11 lutego
rano: 1:25 min w tym 12 x 10''/50'' + 8 x 4' p 1'
wieczorem: spokojne 44 min
W sobotę wybieramy się na Bieg Wedla. Cieszę się na rodzinna wycieczkę i start na zawodach i ciekawa jestem jak będzie, ale jakoś się nie napinam na wynik, tylko po prostu chce mi się biegać, a klimat zawodów i szybkie bieganie (przynajmniej jak na mnie) zawsze lubiłam. Ni i Wisia się cieszy na swoje bieganie. Fajnie jak imprezie dla dorosłych towarzyszą biegi dla najmłodszych.
KOMENTARZE
Ostatnio zmieniony 14 lut 2010, 17:38 przez kapan, łącznie zmieniany 1 raz.
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
piątek, 12 lutego
40 min w tym 10 x 30''/60''
samopoczucie: Boli mnie głowa, tak że ojojoj. Więc nic dzisiaj nie napiszę, żeby młodzieży nie deprawować.
KOMENTARZE
40 min w tym 10 x 30''/60''
samopoczucie: Boli mnie głowa, tak że ojojoj. Więc nic dzisiaj nie napiszę, żeby młodzieży nie deprawować.
KOMENTARZE
Ostatnio zmieniony 14 lut 2010, 17:38 przez kapan, łącznie zmieniany 1 raz.
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
sobota, 13 lutego
9km (9,2 km?) 39:36
samopoczucie: dobre
komentarz: Park Skaryszewski, warunki zimowe, nie było najgorzej. Trochę brakuje przyśpieszenia, które bardzo by mi się przydało na końcówce .
Teraz rozumiem dlaczego na trasie usłyszałam- "K. ,mała nieźle daje. Patrz jeszcze jedna leci. Te baby mnie wykończą"
http://www.maratonczyk.pl/Galeria/bieg_ ... _0794.html
KOMENTARZE
9km (9,2 km?) 39:36
samopoczucie: dobre
komentarz: Park Skaryszewski, warunki zimowe, nie było najgorzej. Trochę brakuje przyśpieszenia, które bardzo by mi się przydało na końcówce .
Teraz rozumiem dlaczego na trasie usłyszałam- "K. ,mała nieźle daje. Patrz jeszcze jedna leci. Te baby mnie wykończą"
http://www.maratonczyk.pl/Galeria/bieg_ ... _0794.html
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
niedziela, 14 lutego
długie spokojne wybieganie 2:14
samopoczucie: Bardzo dobre, nawet mnie nóżki niosły, a byłam pewna, że raczej będą niczym kołki.
Jeszcze mi się gęba uśmiecha na myśl o wczorajszym starcie. Już, już miałam wychodzić na start, gdy młody się budzi przeraźliwie głodny, czyli jak zawsze. Wiec go karmię, a on je i je i ani myśli przestać. W końcu jakoś małą pijawkę odkleiłam i chcę biec na start, ale nie mogę znaleźć czapki. Patrzę na zegarek mam jeszcze 2 min. Kolejny przegląd rzeczy i poleciałam ... bez czapki. Na pytanie gdzie jest start, jakiś Pan powiedział: "tam, ale już wystartowali". Na szczęście było to prawda tylko w połowie i to tej lepszej, tzn start rzeczywiście był tam gdzie Pan wskazywał, ale jeszcze nie wystartowali. A pomyśleć, że mogło być odwrotnie tzn. start mógł być gdzie indziej, a zawodnicy już na trasie. Zdążyłam nawet jeszcze dziewczynie znanej tylko z widzenia podrzucić swój polar, bo okazało się, że po najszybszym odcinku tzn. biegu na start jestem nieco zgrzana. Za mną dotarły jeszcze ze dwie ofiary losu i wystartowaliśmy. Zaraz na początku dogonił mnie mąż wręczył swoją czapkę i zaczął uciekać nie słuchając moich tłumaczeń. I do końca nie udało mi się go dogonić... Muszę trochę potrenować, abyśmy jak dawniej mogli kłócić się na trasie. Nigdy nie zapomnę maratonu w Marianówku i małżeńskiej kłótni na 40 km wśród pól truskawkowych.
spory kilometraż na dużej intensywności:
~115km w tym: 1:50 III zakres + 40' II zakres
Nie zważyłam się, ale chyba bez zmian.
KOMENTARZE
długie spokojne wybieganie 2:14
samopoczucie: Bardzo dobre, nawet mnie nóżki niosły, a byłam pewna, że raczej będą niczym kołki.
Jeszcze mi się gęba uśmiecha na myśl o wczorajszym starcie. Już, już miałam wychodzić na start, gdy młody się budzi przeraźliwie głodny, czyli jak zawsze. Wiec go karmię, a on je i je i ani myśli przestać. W końcu jakoś małą pijawkę odkleiłam i chcę biec na start, ale nie mogę znaleźć czapki. Patrzę na zegarek mam jeszcze 2 min. Kolejny przegląd rzeczy i poleciałam ... bez czapki. Na pytanie gdzie jest start, jakiś Pan powiedział: "tam, ale już wystartowali". Na szczęście było to prawda tylko w połowie i to tej lepszej, tzn start rzeczywiście był tam gdzie Pan wskazywał, ale jeszcze nie wystartowali. A pomyśleć, że mogło być odwrotnie tzn. start mógł być gdzie indziej, a zawodnicy już na trasie. Zdążyłam nawet jeszcze dziewczynie znanej tylko z widzenia podrzucić swój polar, bo okazało się, że po najszybszym odcinku tzn. biegu na start jestem nieco zgrzana. Za mną dotarły jeszcze ze dwie ofiary losu i wystartowaliśmy. Zaraz na początku dogonił mnie mąż wręczył swoją czapkę i zaczął uciekać nie słuchając moich tłumaczeń. I do końca nie udało mi się go dogonić... Muszę trochę potrenować, abyśmy jak dawniej mogli kłócić się na trasie. Nigdy nie zapomnę maratonu w Marianówku i małżeńskiej kłótni na 40 km wśród pól truskawkowych.
spory kilometraż na dużej intensywności:
~115km w tym: 1:50 III zakres + 40' II zakres
Nie zważyłam się, ale chyba bez zmian.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
wtorek, 16 lutego
1:15 w tym 3x6x 70''/20'' , bo mi się pomyliło miało być 60 min
samopoczucie: Bardzo dobre
Jakoś wczoraj bardzo brakowało mi biegania, po tak intensywnym okresie, jakoś mi dziwnie było bez nawet małego tuputup. Parę razy się zastanawiałam: Kiedy wyjdę pobiegać, co dzisiaj biegam itd. acha dzisiaj nie biegam. A kiedy ostatnio wytrzymałam cały dzień bez biegania? Znalazłam to był czwartek 28 stycznia. Niestety koniec lenistwa i powrót do rzeczywistości w której nie ma miejsca na tyle biegania. Plan na najbliższe 2 tygodnie, który dostałam dzisiaj od mojego kochanego męża:
pn-
dzisiaj 3x6x70''/20''
śr 3x15' MP (w tempie połówki) razem 75'
czw 90' na początku 18x10''/50''
pt-
sob 8x4'p1'
ndz 2h
pn-
wt 3x10' MP (w tempie połówki) razem 65'
śr 1:40
czw 8x3'p2' razem 65'
pt-
sob 45min w tym 8x1'/1'
ndz PÓŁMARATON WIĄZOWNA
Wrzucam tutaj aby karteczki nie zgubić.
KOMENTARZE
1:15 w tym 3x6x 70''/20'' , bo mi się pomyliło miało być 60 min
samopoczucie: Bardzo dobre
Jakoś wczoraj bardzo brakowało mi biegania, po tak intensywnym okresie, jakoś mi dziwnie było bez nawet małego tuputup. Parę razy się zastanawiałam: Kiedy wyjdę pobiegać, co dzisiaj biegam itd. acha dzisiaj nie biegam. A kiedy ostatnio wytrzymałam cały dzień bez biegania? Znalazłam to był czwartek 28 stycznia. Niestety koniec lenistwa i powrót do rzeczywistości w której nie ma miejsca na tyle biegania. Plan na najbliższe 2 tygodnie, który dostałam dzisiaj od mojego kochanego męża:
pn-
dzisiaj 3x6x70''/20''
śr 3x15' MP (w tempie połówki) razem 75'
czw 90' na początku 18x10''/50''
pt-
sob 8x4'p1'
ndz 2h
pn-
wt 3x10' MP (w tempie połówki) razem 65'
śr 1:40
czw 8x3'p2' razem 65'
pt-
sob 45min w tym 8x1'/1'
ndz PÓŁMARATON WIĄZOWNA
Wrzucam tutaj aby karteczki nie zgubić.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
środa, 17 lutego
40 min BC1
samopoczucie: złe
Miało być:
śr 3x15' MP (w tempie połówki) razem 75'
Może jeszcze wyjdę i zrobię chociaż ze dwie pietnasto-minutówki. Rano się źle czułam i odpuściłam. Zresztą ostatnio często boli mnie głowa i mam mdłości , napady gorąca... Teraz już dobrze. Nie wyszłam drugi raz. Wycieczka z dzieciakami na uczelnię do Warszawy. Młodego miałam w chuście przez parę godzin, bo przedzieranie się z wózkiem przez zaspy i noszenie go po schodach nie należy do moich ulubionych sportów. Wyszłam cało ze spotkania z promotorem, który jest bardzo miłym człowiekiem, ale mam wrażenie, że nawet święty by stracił cierpliwość do mnie. Podczas seminarium Wisią zajmował się nowy pan... pracujący na portierni, elegancki zarówno w wyglądzie jak i mowie, skończył polonistykę. Uprzejmy, gościnny. Na biurku sterta książek. Chyba tylko w Polsce jest możliwe, aby człowiek tego pokroju pracował w szatni. Na koniec chwilę porozmawialiśmy, podziękował młodej damie za towarzystwo i polecieliśmy dalej. Inne atrakcje dnia to wizyta w dziekanacie i bibliotece, a nawet dwóch bibliotekach. I znowu 1,5 km ze stacji. Nie wiem jak ta Wisia sobie radzi z taką matką, jeszcze mi podziękowała za fantastyczny dzień. Szczególnie była zachwycona rozmowami z Panem na temat myśliwych, których oboje nie lubią i ekologii.
KOMENTARZE
40 min BC1
samopoczucie: złe
Miało być:
śr 3x15' MP (w tempie połówki) razem 75'
Może jeszcze wyjdę i zrobię chociaż ze dwie pietnasto-minutówki. Rano się źle czułam i odpuściłam. Zresztą ostatnio często boli mnie głowa i mam mdłości , napady gorąca... Teraz już dobrze. Nie wyszłam drugi raz. Wycieczka z dzieciakami na uczelnię do Warszawy. Młodego miałam w chuście przez parę godzin, bo przedzieranie się z wózkiem przez zaspy i noszenie go po schodach nie należy do moich ulubionych sportów. Wyszłam cało ze spotkania z promotorem, który jest bardzo miłym człowiekiem, ale mam wrażenie, że nawet święty by stracił cierpliwość do mnie. Podczas seminarium Wisią zajmował się nowy pan... pracujący na portierni, elegancki zarówno w wyglądzie jak i mowie, skończył polonistykę. Uprzejmy, gościnny. Na biurku sterta książek. Chyba tylko w Polsce jest możliwe, aby człowiek tego pokroju pracował w szatni. Na koniec chwilę porozmawialiśmy, podziękował młodej damie za towarzystwo i polecieliśmy dalej. Inne atrakcje dnia to wizyta w dziekanacie i bibliotece, a nawet dwóch bibliotekach. I znowu 1,5 km ze stacji. Nie wiem jak ta Wisia sobie radzi z taką matką, jeszcze mi podziękowała za fantastyczny dzień. Szczególnie była zachwycona rozmowami z Panem na temat myśliwych, których oboje nie lubią i ekologii.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
czwartek, 18 lutego
1:32 min w tym 18x10''/50'' + 2x15' MP* p 5'
*) tempo półmaratonu-tak na czuja jak ja bym dzisiaj poleciała połóweczkę
samopoczucie: rewelacyjne
Miało być bez 15-minutówek, bo zaległości się nie odrabia. Niestety zaśpiewały ptaszki, zaświeciło słoneczko, moje nogi zaczęły drgać z podniecenia, gdy zobaczyłam nagi asfalt. Nie wytrzymałam i pogrzałam. W domu mąż krzyczał, ale było warto.
KOMENTARZE
1:32 min w tym 18x10''/50'' + 2x15' MP* p 5'
*) tempo półmaratonu-tak na czuja jak ja bym dzisiaj poleciała połóweczkę
samopoczucie: rewelacyjne
Miało być bez 15-minutówek, bo zaległości się nie odrabia. Niestety zaśpiewały ptaszki, zaświeciło słoneczko, moje nogi zaczęły drgać z podniecenia, gdy zobaczyłam nagi asfalt. Nie wytrzymałam i pogrzałam. W domu mąż krzyczał, ale było warto.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
piątek, 19 lutego
wolne
sobota, 20 lutego
8x4'p1' razem z rozgrzewką i rozbieganiem 1:13
*) tempo startowe 10 km - tak na czuja, może minimalnie wolniej
samopoczucie: bardzo dobre
niedziela, 21 lutego
długie spokojne wybieganie 2:13 , według mojego taty, a dokładniej jego pedometru 27km, ale ja nie do końca wierzę takim gadżetom (bo tacie to raczej wierzę). Wydawało mi się, że toczymy się (tzn Ania, Wojtek, mój tata i ja) bardzo powoli, i na moje wyczucie było na pewno powyżej 5min/km. Nieważne. Za to miłe towarzystwo bezcenne.
samopoczucie: bardzo dobre
Dziadkowie przyjechali na Wisi czwarte urodziny, więc obżarłam się tortem jak głupia. Wreszcie się zważyłam -zwykle (nie) ważę się w niedzielę rano przed bieganiem 49kg, więc może dobrze, że trochę połasuchowałam, bo to z pewnością nie jest moja zimowa waga.
Zastanawiam się czy biegać Wiązowną czy rwać ósemkę. Oczywiście wolę to pierwsze, ale rozsadek wskazywałby na te drugie. Gdy zaczyna zwyciężać rozsądek, myślę sobie, że przy okazji półmaratonu rozgrywany jest chyba najlepszy bieg krasnoludka w Polsce, na który moja Wisia czeka cały rok... Decyzję podejmę za chwilę, bo do dzisiaj niższe wpisowe.
nie mało, dość intensywnie:
~83km w tym: 56' III zakres + 30' II zakres plan prawie zrealizowany, oprócz treningu środowego, kiedy się źle czułam.
waga 49 kg
KOMENTARZE
wolne
sobota, 20 lutego
8x4'p1' razem z rozgrzewką i rozbieganiem 1:13
*) tempo startowe 10 km - tak na czuja, może minimalnie wolniej
samopoczucie: bardzo dobre
niedziela, 21 lutego
długie spokojne wybieganie 2:13 , według mojego taty, a dokładniej jego pedometru 27km, ale ja nie do końca wierzę takim gadżetom (bo tacie to raczej wierzę). Wydawało mi się, że toczymy się (tzn Ania, Wojtek, mój tata i ja) bardzo powoli, i na moje wyczucie było na pewno powyżej 5min/km. Nieważne. Za to miłe towarzystwo bezcenne.
samopoczucie: bardzo dobre
Dziadkowie przyjechali na Wisi czwarte urodziny, więc obżarłam się tortem jak głupia. Wreszcie się zważyłam -zwykle (nie) ważę się w niedzielę rano przed bieganiem 49kg, więc może dobrze, że trochę połasuchowałam, bo to z pewnością nie jest moja zimowa waga.
Zastanawiam się czy biegać Wiązowną czy rwać ósemkę. Oczywiście wolę to pierwsze, ale rozsadek wskazywałby na te drugie. Gdy zaczyna zwyciężać rozsądek, myślę sobie, że przy okazji półmaratonu rozgrywany jest chyba najlepszy bieg krasnoludka w Polsce, na który moja Wisia czeka cały rok... Decyzję podejmę za chwilę, bo do dzisiaj niższe wpisowe.
nie mało, dość intensywnie:
~83km w tym: 56' III zakres + 30' II zakres plan prawie zrealizowany, oprócz treningu środowego, kiedy się źle czułam.
waga 49 kg
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
wtorek, 23 lutego
(poniedziałek był tradycyjnie wolny)
rano 3x10' MP* p 5' razem 70 min
*) tempo półmaratonu
samopoczucie: wyśmienite
warunki: ciepło miło, lodowisko
Dzisiaj szklanka, czyli warunki idealne do obijania się miałam do wyboru: 1) ostrożne bieganie starając się utrzymywać przede wszystkim przyczepność, a dopiero w drugiej kolejności właściwe tempo, czyli systematyczne obijanie się przez cały trening lub 2) pobiegnięcie we właściwym tempie i zaliczenie wywrotki na pierwszym zakręcie, czyli jednorazowe, ale dość bolesne poobijanie się i szybki powrót do domu. Oczywiście wybrałam pierwszą możliwość i nawet wyszło nie najgorzej, ale wymagało to dużej koncentracji i na pewno nie było w równym tempie.
KOMENTARZE
(poniedziałek był tradycyjnie wolny)
rano 3x10' MP* p 5' razem 70 min
*) tempo półmaratonu
samopoczucie: wyśmienite
warunki: ciepło miło, lodowisko
Dzisiaj szklanka, czyli warunki idealne do obijania się miałam do wyboru: 1) ostrożne bieganie starając się utrzymywać przede wszystkim przyczepność, a dopiero w drugiej kolejności właściwe tempo, czyli systematyczne obijanie się przez cały trening lub 2) pobiegnięcie we właściwym tempie i zaliczenie wywrotki na pierwszym zakręcie, czyli jednorazowe, ale dość bolesne poobijanie się i szybki powrót do domu. Oczywiście wybrałam pierwszą możliwość i nawet wyszło nie najgorzej, ale wymagało to dużej koncentracji i na pewno nie było w równym tempie.
KOMENTARZE
- kapan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 891
- Rejestracja: 01 paź 2007, 18:24
- Życiówka na 10k: 38:51
- Życiówka w maratonie: 2:59:29
środa, 24 lutego
1:27- końcówka ok 5 min szybko
samopoczucie: dobre
warunki: mokro i błotniście
KOMENTARZE
1:27- końcówka ok 5 min szybko
samopoczucie: dobre
warunki: mokro i błotniście
KOMENTARZE