Qba - misja 3:59/km
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
16 stycznia, sobota
Weekendowe długie Easy.
Ok. -5 stopni, mroźny wiatr. W lesie śnieg ubity, dobre warunki do biegania.
Komentarz do treningu:
- bardzo fajny trening wyszedł, długi i w niezłym tempie, jestem bardzo zadowolony,
- samopoczucie podczas treningu bardzo dobre, chociaż w końcówce już byłem zmęczony..., po treningu samopoczucie świetne,
- podczas treningu spotkaliśmy razem z Agi kilka psów, spacerowiczów (zarówno w wersji z Nordic Walking jak i bez) oraz piłkarzy Lecha Poznań, którzy wyglądali trochę jakby się zagubili w lesie
Raul Midon - State Of Mind (gorrrąco polecam)
Komentarz ogólny:
- nie chciałbym, by mnie posądzono, że podśmiechuję się z najlepszych piłkarzy w kraju, więc pozwólcie, że zaintonuję: Lech Lech Kolejorz!!! W górę serca niech zwycięża Lech!!! I takie tam...,
- chciałbym pozdrowić i podziękować mojej żonie Ani, która mi zagląda przez ramię i poprawia błędy
- a następnego dnia miałem wybrać się na bieganie grupy Michała Bartoszaka nad Rusałkę... Ale o tym... w następnym wpisie
Pozdrawiam,
Kuba
Weekendowe długie Easy.
Ok. -5 stopni, mroźny wiatr. W lesie śnieg ubity, dobre warunki do biegania.
Komentarz do treningu:
- bardzo fajny trening wyszedł, długi i w niezłym tempie, jestem bardzo zadowolony,
- samopoczucie podczas treningu bardzo dobre, chociaż w końcówce już byłem zmęczony..., po treningu samopoczucie świetne,
- podczas treningu spotkaliśmy razem z Agi kilka psów, spacerowiczów (zarówno w wersji z Nordic Walking jak i bez) oraz piłkarzy Lecha Poznań, którzy wyglądali trochę jakby się zagubili w lesie
Raul Midon - State Of Mind (gorrrąco polecam)
Komentarz ogólny:
- nie chciałbym, by mnie posądzono, że podśmiechuję się z najlepszych piłkarzy w kraju, więc pozwólcie, że zaintonuję: Lech Lech Kolejorz!!! W górę serca niech zwycięża Lech!!! I takie tam...,
- chciałbym pozdrowić i podziękować mojej żonie Ani, która mi zagląda przez ramię i poprawia błędy
- a następnego dnia miałem wybrać się na bieganie grupy Michała Bartoszaka nad Rusałkę... Ale o tym... w następnym wpisie
Pozdrawiam,
Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
15 grudnia - 9 stycznia
Liczba treningów: 10
Łączny dystans: 97 km
Komentarz:
- pomimo kilku "wpadek" treningowych jestem zadowolony z tego miesiąca, zarówno z liczby treningów, jaki kilometrażu.
- uczę się biegać zimą: jak się ubrać, jak się rozgrzać, jak dostosować trening do warunków pogodowych, jak się zmotywować pomimo niesprzyjającej aury, szczególnie jeżeli chodzi o temperaturę... To moja pierwsza biegowa zima, więc wszystko jest dla mnie nowe. Bardzo się cieszę, że póki co nie zachorowałem przez bieganie w nieodpowiednim stroju, za długo czy za szybko itd.
- Jeżeli chodzi o tempa do fantastyczny wynik w wigilię Bożego Narodzenia dał mi mnóstwo radości, ale sam początek Nowego Roku był już trochę gorszy. Nie przejmuję się jednak tym i skupiam na tym, by po prostu biegać. Tempa, tabelki itd. traktuję jako pewne drogowskazy, ale jeżeli droga w innym kierunku wygląda zachęcająco, to nie mam skrupułów, by nie trzymać się sztywno planu.
Zdecydowałem, że od stycznia będę liczył biegowe miesiące tak jak kalendarzowe, czyli na początku lutego zrobię podsumowanie za styczeń. W ten sposób zrobię trochę bałaganu, ponieważ o dwóch tygodniach styczniowych napiszę jeszcze raz w podsumowaniu stycznia, ale dzięki temu będę miał porządek do końca roku. Dodatkowo półmaraton w Poznaniu jest 28 marca, więc ładnie zamknie mi marcowe bieganie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
17 stycznia, niedziela
Pierwszy trening razem z grupą Pyrlandia Team Saucony Bartoszak...
Nerwy, podekscytowanie, niepewność czy nie pocisną za szybko
Ok. -5 stopni, wiatr słaby, śnieg raczej ubity. Warunki do biegania bardzo dobre (jak na zimę).
Ok. 3,7 km km truchtu na początek i koniec treningu (żeby dobiec do i z autobusu, nad Rusałkę i do domu)
Dwa kółka wkoło Rusałki po 5 km
pierwsze - ok. 29:10, tempo 5:50/km
przerwa 5:30
drugie - ok. 28:07 (+20 sekund przerwy w środku), tempo 5:38/km
Komentarz do treningu:
- podczas biegu samopoczucie bardzo dobre, po - znakomite
- dzisiaj mnie bolą nogi
- sam na pewno tak szybko bym nie pobiegł - to dzięki grupie!!!
- tempo dla mnie idealne- jakbym sam miał je wybierać to bym wybrał właśnie takie
- oczywiście ciągnąłem się gdzieś w ogonie - dla grupy to był o wiele lżejszy bieg niż dla mnie...
Komentarz ogólny:
- Dziękuję pięknie wszystkim, którzy w niedzielę biegali - część z Was już poznałem, pozostałych mam nadzieję poznać następnym razem! Dziękuję też trenerowi, Michałowi Bartoszakowi, za miłe przyjęcie
- ............więcej napisze jak mi się w głowie myśli poukładają..............
Pierwszy trening razem z grupą Pyrlandia Team Saucony Bartoszak...
Nerwy, podekscytowanie, niepewność czy nie pocisną za szybko
Ok. -5 stopni, wiatr słaby, śnieg raczej ubity. Warunki do biegania bardzo dobre (jak na zimę).
Ok. 3,7 km km truchtu na początek i koniec treningu (żeby dobiec do i z autobusu, nad Rusałkę i do domu)
Dwa kółka wkoło Rusałki po 5 km
pierwsze - ok. 29:10, tempo 5:50/km
przerwa 5:30
drugie - ok. 28:07 (+20 sekund przerwy w środku), tempo 5:38/km
Komentarz do treningu:
- podczas biegu samopoczucie bardzo dobre, po - znakomite
- dzisiaj mnie bolą nogi
- sam na pewno tak szybko bym nie pobiegł - to dzięki grupie!!!
- tempo dla mnie idealne- jakbym sam miał je wybierać to bym wybrał właśnie takie
- oczywiście ciągnąłem się gdzieś w ogonie - dla grupy to był o wiele lżejszy bieg niż dla mnie...
Komentarz ogólny:
- Dziękuję pięknie wszystkim, którzy w niedzielę biegali - część z Was już poznałem, pozostałych mam nadzieję poznać następnym razem! Dziękuję też trenerowi, Michałowi Bartoszakowi, za miłe przyjęcie
- ............więcej napisze jak mi się w głowie myśli poukładają..............
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
19 stycznia, wtorek
Tempo Run. Z powodu targów nie z pracy do domu, ale na pętelce koło domu.
Ok. -5 stopni, lekki wiatr. Nawierzchnia: w połowie prawie przetarte chodniki,
w połowie ulica pokryta cienką warstwą masy pośniegowej. Warunki do biegania dobre.
Komentarz do treningu:
- ponieważ w tym tygodniu całe dnie spędzam na BUDMIE, trening wypadł na pętelce koło domu,
- dobieg (0,3 km) i pierwsza pętelka 1,5 km powolutku, po pierwsze żeby się rozgrzać, po drugie,
żeby sprawdzić czy nawierzchnia pozwala na trening. Było ok, więc na następnym kółku
przyspieszyłem i rozpocząłem właściwy trening,
- pierwsze kółko jeszcze z pewną dozą ostrożności, ale biegło się na tyle dobrze, że drugie poszło już szybko,
a trzecie pobiegłem w tempie poniżej 5:00/km! Hurra!!! Niesamowite! Kolejne kółko praiwe tak samo szybko, potem finisz ostatkiem sił i... rekord pobity o ponad pół minuty! Alleluja!
- na zakończenie treningu 0,5 km truchtem do domu,
- podczas biegu samopoczucie bardzo dobre, po biegu znakomite.
Hillsong: Now That You're Near, Let Creation Sing, All I Need Is You, Highest
Komentarz ogólny:
- cały tydzień siedzę od rana do wieczora na targach BUDMA, więc trening z konieczności koło domu i bez plecaka,
- ostatnio czytałem znowu wywiad z Ryanem Hallem i oglądałem film na youtube - tłem jest piosenka Hillsong. Pomyślałem sobie, że Hillsong będzie dobrym podkładem muzycznym do biegania, więc wgrałem kilka piosenek na mojego mp3 playera i dzisiaj biegałem z Hillsongiem. Puste ulice, ciemność wieczoru, przybrudzona biel śniegu na chodnikach, światła latarni ulicznych i cudowna muzyka na uszach spowodowały, że wytworzył się niesamowity klimat... Naprawdę czułem, że biegiem uwielbiam Boga. Mam nadzieję, że to uczucie będzie częściej towarzyszyć mi podczas treningów, i to niezależnie od muzycznego podkładu,
- ogólnie zauważyłem, że kiedy biegam, otoczenie wkoło mnie nabiera więcej klimatu: las pokryty kołdrą śniegu, wieczorne miasto... Ciekawe, czy Wy macie podobnie? Jak to jest u Was?
Pozdrawiam,
Kuba
Tempo Run. Z powodu targów nie z pracy do domu, ale na pętelce koło domu.
Ok. -5 stopni, lekki wiatr. Nawierzchnia: w połowie prawie przetarte chodniki,
w połowie ulica pokryta cienką warstwą masy pośniegowej. Warunki do biegania dobre.
Komentarz do treningu:
- ponieważ w tym tygodniu całe dnie spędzam na BUDMIE, trening wypadł na pętelce koło domu,
- dobieg (0,3 km) i pierwsza pętelka 1,5 km powolutku, po pierwsze żeby się rozgrzać, po drugie,
żeby sprawdzić czy nawierzchnia pozwala na trening. Było ok, więc na następnym kółku
przyspieszyłem i rozpocząłem właściwy trening,
- pierwsze kółko jeszcze z pewną dozą ostrożności, ale biegło się na tyle dobrze, że drugie poszło już szybko,
a trzecie pobiegłem w tempie poniżej 5:00/km! Hurra!!! Niesamowite! Kolejne kółko praiwe tak samo szybko, potem finisz ostatkiem sił i... rekord pobity o ponad pół minuty! Alleluja!
- na zakończenie treningu 0,5 km truchtem do domu,
- podczas biegu samopoczucie bardzo dobre, po biegu znakomite.
Hillsong: Now That You're Near, Let Creation Sing, All I Need Is You, Highest
Komentarz ogólny:
- cały tydzień siedzę od rana do wieczora na targach BUDMA, więc trening z konieczności koło domu i bez plecaka,
- ostatnio czytałem znowu wywiad z Ryanem Hallem i oglądałem film na youtube - tłem jest piosenka Hillsong. Pomyślałem sobie, że Hillsong będzie dobrym podkładem muzycznym do biegania, więc wgrałem kilka piosenek na mojego mp3 playera i dzisiaj biegałem z Hillsongiem. Puste ulice, ciemność wieczoru, przybrudzona biel śniegu na chodnikach, światła latarni ulicznych i cudowna muzyka na uszach spowodowały, że wytworzył się niesamowity klimat... Naprawdę czułem, że biegiem uwielbiam Boga. Mam nadzieję, że to uczucie będzie częściej towarzyszyć mi podczas treningów, i to niezależnie od muzycznego podkładu,
- ogólnie zauważyłem, że kiedy biegam, otoczenie wkoło mnie nabiera więcej klimatu: las pokryty kołdrą śniegu, wieczorne miasto... Ciekawe, czy Wy macie podobnie? Jak to jest u Was?
Pozdrawiam,
Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
21 stycznia, czwartek
Tempo Run na pętelce wkoło domu.
-8 stopni, lekki wiatr. Nawierzchnia: to samo co we wtorek, trochę pośniegowej masy, częściami czysto.
Warunki do biegania dobre.
Komentarz do treningu:
- tak samo jak we wtorek: dobieg 0,3 km i jedna pętelka powolutku, potem trening właściwy,
- każde kolejne kółko biegłem coraz szybciej, co widać w tabelce,
- samopoczucie podczas biegu bardzo dobre, po biegu również,
-dzisiaj był ciężki dzień na targach, niewygodne buty bardzo uwierały, sporo pracy, a pomimo tego czas się niemiłosiernie dłużył - wynikiem tego w tramwaju w drodze do domu prawie zasnąłem, przed treningiem miałem bardzo mało energii... Piszę to wszystko po to, żeby zaznaczyć, że jak na formę psycho-fizyczną wykonanie treningu bardzo dobre.
Hillsong - różne
Z braku weny i czasu komentarza ogólnego brak dzisiaj
Dobranoc
Tempo Run na pętelce wkoło domu.
-8 stopni, lekki wiatr. Nawierzchnia: to samo co we wtorek, trochę pośniegowej masy, częściami czysto.
Warunki do biegania dobre.
Komentarz do treningu:
- tak samo jak we wtorek: dobieg 0,3 km i jedna pętelka powolutku, potem trening właściwy,
- każde kolejne kółko biegłem coraz szybciej, co widać w tabelce,
- samopoczucie podczas biegu bardzo dobre, po biegu również,
-dzisiaj był ciężki dzień na targach, niewygodne buty bardzo uwierały, sporo pracy, a pomimo tego czas się niemiłosiernie dłużył - wynikiem tego w tramwaju w drodze do domu prawie zasnąłem, przed treningiem miałem bardzo mało energii... Piszę to wszystko po to, żeby zaznaczyć, że jak na formę psycho-fizyczną wykonanie treningu bardzo dobre.
Hillsong - różne
Z braku weny i czasu komentarza ogólnego brak dzisiaj
Dobranoc
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
23 stycznia, sobota
Weekendowe Easy, tym spokojniejsze, że...
-14 stopni, na szczęście słoneczko, więc bardzo przyjemnie było.
Warunki do biegania dobre, gdyby nie temperatura - bardzo dobre.
Komentarz do treningu:
- temperatura... niska... Ale nie taki diabeł straszny, ciepłe ubranko i dobry humor poradziły sobie z mrozem,
- biegałem razem z Piotrkiem i Agi, więc tempo było dostosowane do ich możliwości. Prawdę mówiąc, nie wiem jak bym przeżył 19 km we własnym tempie, naprawdę mocno się zastanawiam: lepiej bo krócej bym biegł, gorzej, bo bym się bardziej zmęczył szybszym tempem, tak samo??? Ciekawe...
- w czasie biegu samopoczucie bardzo dobre, po biegu również; oczywiście pod koniec czułem już kolana, ale bolały mniej, niż na tej samej trasie kilka tygodni wcześniej - jest postęp,
- pod koniec tempo spadło wyraźnie, ponieważ Piotrek miał poważne problemy z kolanami, trzeba było po prostu dobiec do domu,
- pierwsza pętla 4,9 km po lesie spokojnym jednostajnym tempem, na drugie zrobiliśmy siedem minutowych przyspieszeń, w tym jedno podbieg-zbieg, pomiędzy przyspieszeniami normalny spokojny bieg, nieco wolniejszy niż na pierwszej pętli - tak by odpocząć przed kolejnym przyspieszeniem.
Komentarz ogólny:
- cudowna pogoda - wreszcie, po miesiącu chmur i chmur i chmur i chmur i chmur wyszło słońce... Od razu poczułem przypływ energii i radości. Mamy okna po wschodniej stronie, więc zaraz po samym przebudzeniu słoneczko ustawiło mój nastrój na cały dzień
- po raz kolejny przekonałem się, że jestem osobnikiem potrzebującym dużo światła - naprawdę funkcjonuję na wyższym poziomie energetycznym... Wrażenie tym większe, że nagle światła zrobiło się bardzo dużo, a to przez fakt, że promienie słońca odbijają się jeszcze od bielutkiego śniegu. Uwielbiam to!!!
Pozdrawiam,
Kuba
Weekendowe Easy, tym spokojniejsze, że...
-14 stopni, na szczęście słoneczko, więc bardzo przyjemnie było.
Warunki do biegania dobre, gdyby nie temperatura - bardzo dobre.
Komentarz do treningu:
- temperatura... niska... Ale nie taki diabeł straszny, ciepłe ubranko i dobry humor poradziły sobie z mrozem,
- biegałem razem z Piotrkiem i Agi, więc tempo było dostosowane do ich możliwości. Prawdę mówiąc, nie wiem jak bym przeżył 19 km we własnym tempie, naprawdę mocno się zastanawiam: lepiej bo krócej bym biegł, gorzej, bo bym się bardziej zmęczył szybszym tempem, tak samo??? Ciekawe...
- w czasie biegu samopoczucie bardzo dobre, po biegu również; oczywiście pod koniec czułem już kolana, ale bolały mniej, niż na tej samej trasie kilka tygodni wcześniej - jest postęp,
- pod koniec tempo spadło wyraźnie, ponieważ Piotrek miał poważne problemy z kolanami, trzeba było po prostu dobiec do domu,
- pierwsza pętla 4,9 km po lesie spokojnym jednostajnym tempem, na drugie zrobiliśmy siedem minutowych przyspieszeń, w tym jedno podbieg-zbieg, pomiędzy przyspieszeniami normalny spokojny bieg, nieco wolniejszy niż na pierwszej pętli - tak by odpocząć przed kolejnym przyspieszeniem.
Komentarz ogólny:
- cudowna pogoda - wreszcie, po miesiącu chmur i chmur i chmur i chmur i chmur wyszło słońce... Od razu poczułem przypływ energii i radości. Mamy okna po wschodniej stronie, więc zaraz po samym przebudzeniu słoneczko ustawiło mój nastrój na cały dzień
- po raz kolejny przekonałem się, że jestem osobnikiem potrzebującym dużo światła - naprawdę funkcjonuję na wyższym poziomie energetycznym... Wrażenie tym większe, że nagle światła zrobiło się bardzo dużo, a to przez fakt, że promienie słońca odbijają się jeszcze od bielutkiego śniegu. Uwielbiam to!!!
Pozdrawiam,
Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
24 stycznia, niedziela
Niedzielne bieganie razem z Pyrlandia Team.
-14 stopni, piękna pogoda, nic ino biegać! Warunki ok.
3,6 km truchtu przed i po właściwym treningu.
Trening właściwy:
dwa kółka wokół Rusałki, pierwsze ok. 30:43, tempo ok. 6:09/km,
przerwa półtorej minuty, drugie kółko ok. 27:50, tempo ok. 5:34/km
Komentarz do treningu:
- podczas biegu samopoczucie bardzo dobre, po biegu również,
- nogi niosą byle tak dalej!
Niedzielne bieganie razem z Pyrlandia Team.
-14 stopni, piękna pogoda, nic ino biegać! Warunki ok.
3,6 km truchtu przed i po właściwym treningu.
Trening właściwy:
dwa kółka wokół Rusałki, pierwsze ok. 30:43, tempo ok. 6:09/km,
przerwa półtorej minuty, drugie kółko ok. 27:50, tempo ok. 5:34/km
Komentarz do treningu:
- podczas biegu samopoczucie bardzo dobre, po biegu również,
- nogi niosą byle tak dalej!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
26 stycznia, wtorek
W niedzielę w rozmowie z Piotrkiem (Russia) opowiadałem mu o moim celach biegowych
na najbliższe miesiące. Stwierdził, że 5 km poniżej 25 minut już teraz pyknę...
Postanowiłem sprawdzić, czy chłopak tylko tak inteligentnie wygląda, czy faktycznie ma rację
Dodatkową motywacją były nowe buty, które należało godnie ochrzcić
-15 stopni, wiatr słaby, nie przeszkadzał. Zimno bardzo. Chodniki i ulica przetarte prawie na całej trasie.
Warunki do biegania dobre.
1, 8 km Easy na rozgrzanie, potem sprawdzian na ok. 5km.
Ponieważ pętelki mam obliczone po 1,5 km, pobiegłem 3, potem (również odliczone) 0,44 km (potrzebne do mierzenia 4 mil), po czym pobiegłem jeszcze kawałeczek do końca ulicy, żeby dobić do 5 km. Po sprawdzeniu na Google Earth wyszło razem 5,05 km, i taki dystans wpisuję do poniższej tabelki:
Komentarz do treningu:
- samopoczucie podczas biegu dobre, chociaż buty nie są jeszcze idealnie wygodne, pojawiły się jakieś różne bóle, ale chyba z powodu wysokiego tempa na mrozie, dodatkowo mp3 mi wysiadło po pierwszym kilometrze, więc biegłem przy dźwiękach własnego organizmu, co zbyt piękną muzyką nie jest,
- wysokie tempo odczułem - chwilami nie bardzo wiedziałem co się dzieje wokół mnie, możliwe, że z powodu ogromnych kłębów pary, które dobywały się z mojej paszczy przy każdym wydechu,
- samopoczucie po biegu dobre, chociaż odezwał się haluks - mam nadzieję, że to nie wina butów... No i dzisiaj jestem trochę ogólnie połamany,
- udało mi się utrzymać w miarę równe tempo przez trzy pętelki, i nawet pod koniec przyspieszyć - jestem bardzo zadowolony z wyniku, cel styczniowy oficjalnie zrealizowany (fanfary!),
- mam nadzieję, że lutowy pójdzie równie dobrze
- Russia - możesz być ze mnie dumny Ja z siebie jestem
Nowe buty: Nike Lunar Glide +
Czuć zdecydowanie amortyzację w pięcie, moje stare Reeboki już się ubiły...
Zdecydowanie też czuję, że kontrolują pronację - zwracają moją piętę do zewnątrz. Poza tym są miękkie, wygodne, i zachęcają do szybszego przechodzenia na przednią część stopy - czy to się nazywa przetaczanie?
Jedyna ostrzegawcza lampka zapaliła się w związku z bólem haluksów - czyżby były jednak zbyt wąskie w tej części?
Zobaczymy po kolejnych treningach.
Generalnie większość butów, które przymierzałem - Kalenji Kiprun Comfort, Reebok Road Plus KFS, Puma Complete Calibus,
Nike Pegasus 25 i w końcu Lunar Glide - pasowały, leżały itd. Jednakże Lunar Glide'y zdecydowanie najbardziej mi się podobają jeżeli chodzi o wygląd - wzornictwo, fason, kolory. Są śliczne, słitaśne itd.
Mam nadzieję, że będą dobrze się sprawować.
Kuba
W niedzielę w rozmowie z Piotrkiem (Russia) opowiadałem mu o moim celach biegowych
na najbliższe miesiące. Stwierdził, że 5 km poniżej 25 minut już teraz pyknę...
Postanowiłem sprawdzić, czy chłopak tylko tak inteligentnie wygląda, czy faktycznie ma rację
Dodatkową motywacją były nowe buty, które należało godnie ochrzcić
-15 stopni, wiatr słaby, nie przeszkadzał. Zimno bardzo. Chodniki i ulica przetarte prawie na całej trasie.
Warunki do biegania dobre.
1, 8 km Easy na rozgrzanie, potem sprawdzian na ok. 5km.
Ponieważ pętelki mam obliczone po 1,5 km, pobiegłem 3, potem (również odliczone) 0,44 km (potrzebne do mierzenia 4 mil), po czym pobiegłem jeszcze kawałeczek do końca ulicy, żeby dobić do 5 km. Po sprawdzeniu na Google Earth wyszło razem 5,05 km, i taki dystans wpisuję do poniższej tabelki:
Komentarz do treningu:
- samopoczucie podczas biegu dobre, chociaż buty nie są jeszcze idealnie wygodne, pojawiły się jakieś różne bóle, ale chyba z powodu wysokiego tempa na mrozie, dodatkowo mp3 mi wysiadło po pierwszym kilometrze, więc biegłem przy dźwiękach własnego organizmu, co zbyt piękną muzyką nie jest,
- wysokie tempo odczułem - chwilami nie bardzo wiedziałem co się dzieje wokół mnie, możliwe, że z powodu ogromnych kłębów pary, które dobywały się z mojej paszczy przy każdym wydechu,
- samopoczucie po biegu dobre, chociaż odezwał się haluks - mam nadzieję, że to nie wina butów... No i dzisiaj jestem trochę ogólnie połamany,
- udało mi się utrzymać w miarę równe tempo przez trzy pętelki, i nawet pod koniec przyspieszyć - jestem bardzo zadowolony z wyniku, cel styczniowy oficjalnie zrealizowany (fanfary!),
- mam nadzieję, że lutowy pójdzie równie dobrze
- Russia - możesz być ze mnie dumny Ja z siebie jestem
Nowe buty: Nike Lunar Glide +
Czuć zdecydowanie amortyzację w pięcie, moje stare Reeboki już się ubiły...
Zdecydowanie też czuję, że kontrolują pronację - zwracają moją piętę do zewnątrz. Poza tym są miękkie, wygodne, i zachęcają do szybszego przechodzenia na przednią część stopy - czy to się nazywa przetaczanie?
Jedyna ostrzegawcza lampka zapaliła się w związku z bólem haluksów - czyżby były jednak zbyt wąskie w tej części?
Zobaczymy po kolejnych treningach.
Generalnie większość butów, które przymierzałem - Kalenji Kiprun Comfort, Reebok Road Plus KFS, Puma Complete Calibus,
Nike Pegasus 25 i w końcu Lunar Glide - pasowały, leżały itd. Jednakże Lunar Glide'y zdecydowanie najbardziej mi się podobają jeżeli chodzi o wygląd - wzornictwo, fason, kolory. Są śliczne, słitaśne itd.
Mam nadzieję, że będą dobrze się sprawować.
Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
28 stycznia, czwartek
Tempo Run w śniegu.
Ok. -2 stopnie, lekki śnieg, wiatr. Chodniki i ulice miejscami zaśnieżone.
Warunki dobre.
Komentarz do treningu:
- błąd: w pracy wypiłem dwa kubki yerba mate- przeczyściło mnie już w pracy, trzymało do wieczora,
biegając czułem wyładowania termojądrowe w żołądku i jelitach, tak więc samopoczucie podczas biegu złe, po:
średnie,
- jakaś taka kiepska faza była, miałem zamiar przebiec 10km, przebiegłem tylko 6 - są takie dni, że trzeba szybciej wracać do domu,
- trening zaliczony, ale taki trochę bez sensu, taka podróż między Easy a Tempo, bez wyraźniej konkluzji,
- plusem to, że w ogóle się zebrałem i pobiegłem.
Miejmy nadzieję, że w weekend będzie lepiej.
Składanka przebojów energetyzujących...
Tempo Run w śniegu.
Ok. -2 stopnie, lekki śnieg, wiatr. Chodniki i ulice miejscami zaśnieżone.
Warunki dobre.
Komentarz do treningu:
- błąd: w pracy wypiłem dwa kubki yerba mate- przeczyściło mnie już w pracy, trzymało do wieczora,
biegając czułem wyładowania termojądrowe w żołądku i jelitach, tak więc samopoczucie podczas biegu złe, po:
średnie,
- jakaś taka kiepska faza była, miałem zamiar przebiec 10km, przebiegłem tylko 6 - są takie dni, że trzeba szybciej wracać do domu,
- trening zaliczony, ale taki trochę bez sensu, taka podróż między Easy a Tempo, bez wyraźniej konkluzji,
- plusem to, że w ogóle się zebrałem i pobiegłem.
Miejmy nadzieję, że w weekend będzie lepiej.
Składanka przebojów energetyzujących...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
30 stycznia, niedziela
Weekendowe Easy z Piotrkiem i Agi.
Kilka stopni mrozu, lekki wiatr. Pod nogami nierówno na chodnikach,
w lesie świeży śnieg. Warunki ciężkie.
Komentarz do treningu:
- było słabo: już po 2 km, kiedy przystanęliśmy na światłach, poczułem jakbym miał zemdleć...
To wyraźnie nie był mój dzień, czułem się osłabiony i byle jaki,
- samopoczucie podczas biegu złe, po biegu dostateczne,
- przerwa na światłach oraz wyjątkowe nierówności terenu spowodowały zafałszowanie tempa
na drugim odcinku,
- w lesie świeży śnieg, bardzo ciężko się biegało... W związku z tym tempo na odcinku leśnym grubo
powyżej 7 min/km,
- dodatkowo Piotrka bolało kolano, Agi też niedomagała, wszystko razem złożyło się na to,
że przebiegliśmy dużo krótszy dystans niż zwykle, ale po prostu nie było sensu. Trening odbyty, tyle.
Komentarz ogólny:
- źle się czułem z tym sobotnim biegiem - złe samopoczucie, słaby dystans, ogólne wrażenie niekorzystne.
Do tego katar i kaszel... Ania skwitowała wprost: jesteś chory. Sam się trochę tego obawiałem, ponieważ
jednak nie czułem bólu w plecach i ogólnej nadwrażliwości (co mam zawsze, kiedy przychodzi choroba)
z nadzieją patrzyłem na bieganie następnego dnia z Team Saucony Bartoszak.
Weekendowe Easy z Piotrkiem i Agi.
Kilka stopni mrozu, lekki wiatr. Pod nogami nierówno na chodnikach,
w lesie świeży śnieg. Warunki ciężkie.
Komentarz do treningu:
- było słabo: już po 2 km, kiedy przystanęliśmy na światłach, poczułem jakbym miał zemdleć...
To wyraźnie nie był mój dzień, czułem się osłabiony i byle jaki,
- samopoczucie podczas biegu złe, po biegu dostateczne,
- przerwa na światłach oraz wyjątkowe nierówności terenu spowodowały zafałszowanie tempa
na drugim odcinku,
- w lesie świeży śnieg, bardzo ciężko się biegało... W związku z tym tempo na odcinku leśnym grubo
powyżej 7 min/km,
- dodatkowo Piotrka bolało kolano, Agi też niedomagała, wszystko razem złożyło się na to,
że przebiegliśmy dużo krótszy dystans niż zwykle, ale po prostu nie było sensu. Trening odbyty, tyle.
Komentarz ogólny:
- źle się czułem z tym sobotnim biegiem - złe samopoczucie, słaby dystans, ogólne wrażenie niekorzystne.
Do tego katar i kaszel... Ania skwitowała wprost: jesteś chory. Sam się trochę tego obawiałem, ponieważ
jednak nie czułem bólu w plecach i ogólnej nadwrażliwości (co mam zawsze, kiedy przychodzi choroba)
z nadzieją patrzyłem na bieganie następnego dnia z Team Saucony Bartoszak.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
31 stycznia, niedziela
Niedzielne bieganie z Team Saucony Bartoszak
-10 stopni, wiatr słaby, pod nogami dużo śniegu, tylko częściowo ubity.
Warunki dobre.
Komentarz do treningu:
- dzisiaj obfity komentarz, bo ciekawy trening plus kilka wątpliwości czasowo-dystansowych...
- pierwsze kółko wkoło Rusałki dość spokojnie, w środku była ok. minutowa przerwa techniczna,
ale nie wiem ile dokładnie trwała, równie dobrze mogło to być 50 sekund jak i 90,
- potem kilka minut przerwy, po których ruszyliśmy na drugie kółko, niestety dopiero po kilku chwilach
zdałem sobie sprawę, że nie złapałem międzyczasu, więc pomiar kolejnego odcinka zacząłem po 0,5 km
(dokładnie, bo przy słupku),
- okazało się, że Russia zaproponował by pobiec nad Strzeszynek, i grupa w pewnym momencie podzieliła się -
ponieważ myślałem, że raczej wszyscy pobiegną, skręciłem za Michałem i Russią, po czym okazało się, że biegnie nas tylko czterech... razem z w/w wymiataczami... Musiałem nieźle wyciągać nogi by za nimi nadążyć, ale jakoś się udało,
- wg Russii nad Strzeszynek miało być 7 km, mnie i Google Earth wyszło 6,2 - nie jestem do końca pewien (trasę wyznaczałem na czuja, zupełnie nie znam tych rejonów, szczególnie, że zimą wyglądają trochę inaczej niż latem) ale wydaje mi się, że mój dystans bliższy jest prawdzie,
- nad Strzeszynkiem chwilka przerwy i bieg z powrotem - tutaj już nie bło dobrze, pomimo dużego wysiłku czułem, że zaczyna być mi zimno, na szczęście nad Strzeszynkiem spotkaliśmy Rafała, który biegł z nami, i który miał zaparkowany samochód na trasie - zabrałem się z nim, ięc z powrotem nad Rusałkę nie dobiegłem,
- podczas treningu samopoczucie bardzo dobre, pomimo problemów poprzedniego dnia. Chwilami było naprawdę ciężko, ale dałem radę , po treningu samopoczucie bardzo dobre,
- całkowity dystans treningu dodawszy dobieg na autobus, na miejsce zbiórki, pół kilometra drugiego kółka, i dobieg z przystanku do dom - ok. 16,2 km - piękny wynik i bardzo dobry trening.
Trochę funku, Stevie Wonder...
Komentarz ogólny:
- bieganie w grupie naprawdę motywuje - bardzo się cieszę, że trzeci tydzień z rzędu mogłem biegać razem z Pyrlandia Team - dzięki wielkie!!!
- imponuje mi to, jak np. Michałowi i Piotrkowi tempo, które mnie odbiera oddech, przychodzi z lekkością i łatwością. Super się biegnie za kimś, kto sprawia wrażenie, jakby ślizgał się po leśnych ścieżkach, podczas gdy ja każdym metr znaczę dudnieniem nóg i sapaniem jak parowóz
- powoli myślę, co z moim bieganiem będzie po półmaratonie. Chciałbym przebiec maraton w październiku w Poznaniu, ale chyba wystarczą 3 miesiące przygotowań do niego. Pozostaje co najmniej drugie tyle, myślę, że w tym czasie chciałbym zrobić 10 km w 45 minut... Na pewno będę potrzebował, by treningi były szybkie i konkretne, w końcu będę już tatą (by the way, będzie dziewczynka ) Oczywiście, jak się podzieliłem tym z Russią, stwierdził, że powinienem uderzać w 40 minut na dychę, ale to by chyba było porywanie się z motyką na słońce... Czas pokaże... A łobuz potrafi mi podłożyć dynamit pod moje pomysły...
- przez ostatnie 2-3 tygodnie biegałem 4 razy w tygodniu, co daje całkiem niezły kilometraż, nie mogę się doczekać podsumowania miesiąca (stycznia), zrobię je na dniach.
- ponieważ przez najbliższe dwa weekendy biegam bez Agi, spróbuje coś pokombinować z treningami, najchętniej chyba spróbowałbym pobiegać trochę w docelowym tempie półmaratonu, by zobaczyć, jak się z nim będę czuł...
Wczoraj przy okazji gotowania obiadku, spróbowałem pokombinować trochę z panierką dla indyka:
Normalnie używa się, ja również tak robię, bułki tartej, czasami dodając mąki. Ja często dodaję płatki owsiane, a wczoraj spróbowałem dołożyć dużą ilość (połowę całej panierki) pokruszonych płatków kukurydzianych. Panierka wyszła pyszna, chrupiąca, o wyrazistym smaku i pięknym kolorze. Polecam więc, jeżeli już smażyć, to z klasą!!!
Pozdrawiam,
Kuba
Niedzielne bieganie z Team Saucony Bartoszak
-10 stopni, wiatr słaby, pod nogami dużo śniegu, tylko częściowo ubity.
Warunki dobre.
Komentarz do treningu:
- dzisiaj obfity komentarz, bo ciekawy trening plus kilka wątpliwości czasowo-dystansowych...
- pierwsze kółko wkoło Rusałki dość spokojnie, w środku była ok. minutowa przerwa techniczna,
ale nie wiem ile dokładnie trwała, równie dobrze mogło to być 50 sekund jak i 90,
- potem kilka minut przerwy, po których ruszyliśmy na drugie kółko, niestety dopiero po kilku chwilach
zdałem sobie sprawę, że nie złapałem międzyczasu, więc pomiar kolejnego odcinka zacząłem po 0,5 km
(dokładnie, bo przy słupku),
- okazało się, że Russia zaproponował by pobiec nad Strzeszynek, i grupa w pewnym momencie podzieliła się -
ponieważ myślałem, że raczej wszyscy pobiegną, skręciłem za Michałem i Russią, po czym okazało się, że biegnie nas tylko czterech... razem z w/w wymiataczami... Musiałem nieźle wyciągać nogi by za nimi nadążyć, ale jakoś się udało,
- wg Russii nad Strzeszynek miało być 7 km, mnie i Google Earth wyszło 6,2 - nie jestem do końca pewien (trasę wyznaczałem na czuja, zupełnie nie znam tych rejonów, szczególnie, że zimą wyglądają trochę inaczej niż latem) ale wydaje mi się, że mój dystans bliższy jest prawdzie,
- nad Strzeszynkiem chwilka przerwy i bieg z powrotem - tutaj już nie bło dobrze, pomimo dużego wysiłku czułem, że zaczyna być mi zimno, na szczęście nad Strzeszynkiem spotkaliśmy Rafała, który biegł z nami, i który miał zaparkowany samochód na trasie - zabrałem się z nim, ięc z powrotem nad Rusałkę nie dobiegłem,
- podczas treningu samopoczucie bardzo dobre, pomimo problemów poprzedniego dnia. Chwilami było naprawdę ciężko, ale dałem radę , po treningu samopoczucie bardzo dobre,
- całkowity dystans treningu dodawszy dobieg na autobus, na miejsce zbiórki, pół kilometra drugiego kółka, i dobieg z przystanku do dom - ok. 16,2 km - piękny wynik i bardzo dobry trening.
Trochę funku, Stevie Wonder...
Komentarz ogólny:
- bieganie w grupie naprawdę motywuje - bardzo się cieszę, że trzeci tydzień z rzędu mogłem biegać razem z Pyrlandia Team - dzięki wielkie!!!
- imponuje mi to, jak np. Michałowi i Piotrkowi tempo, które mnie odbiera oddech, przychodzi z lekkością i łatwością. Super się biegnie za kimś, kto sprawia wrażenie, jakby ślizgał się po leśnych ścieżkach, podczas gdy ja każdym metr znaczę dudnieniem nóg i sapaniem jak parowóz
- powoli myślę, co z moim bieganiem będzie po półmaratonie. Chciałbym przebiec maraton w październiku w Poznaniu, ale chyba wystarczą 3 miesiące przygotowań do niego. Pozostaje co najmniej drugie tyle, myślę, że w tym czasie chciałbym zrobić 10 km w 45 minut... Na pewno będę potrzebował, by treningi były szybkie i konkretne, w końcu będę już tatą (by the way, będzie dziewczynka ) Oczywiście, jak się podzieliłem tym z Russią, stwierdził, że powinienem uderzać w 40 minut na dychę, ale to by chyba było porywanie się z motyką na słońce... Czas pokaże... A łobuz potrafi mi podłożyć dynamit pod moje pomysły...
- przez ostatnie 2-3 tygodnie biegałem 4 razy w tygodniu, co daje całkiem niezły kilometraż, nie mogę się doczekać podsumowania miesiąca (stycznia), zrobię je na dniach.
- ponieważ przez najbliższe dwa weekendy biegam bez Agi, spróbuje coś pokombinować z treningami, najchętniej chyba spróbowałbym pobiegać trochę w docelowym tempie półmaratonu, by zobaczyć, jak się z nim będę czuł...
Wczoraj przy okazji gotowania obiadku, spróbowałem pokombinować trochę z panierką dla indyka:
Normalnie używa się, ja również tak robię, bułki tartej, czasami dodając mąki. Ja często dodaję płatki owsiane, a wczoraj spróbowałem dołożyć dużą ilość (połowę całej panierki) pokruszonych płatków kukurydzianych. Panierka wyszła pyszna, chrupiąca, o wyrazistym smaku i pięknym kolorze. Polecam więc, jeżeli już smażyć, to z klasą!!!
Pozdrawiam,
Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
2 lutego, wtorek
Tempo Run koło domu.
Ok. - 5 stopni, lekki wiatr, chodniki prawie całkowicie przetarte, miejscami śnieg.
Na ulicy cienka warstewka masy pośniegowej. Warunki do biegania dobre.
Komentarz do treningu:
- miałem mało czasu, trzeba było zdążyć z treningiem po pracy a przed Mszą Św.,
z tego względu szybko szybko Tempo Run, nawet bez jednego rozgrzewkowego okrążenia,
- poszło super, 6 km w tempie średnim poniżej 5 min/km. Może uda się zrealizować cel na luty...
- w trakcie biegu samopoczucie dobre, po - bardzo dobre.
Składanka energetyzująca.
Pozdrawiam,
Kuba
Tempo Run koło domu.
Ok. - 5 stopni, lekki wiatr, chodniki prawie całkowicie przetarte, miejscami śnieg.
Na ulicy cienka warstewka masy pośniegowej. Warunki do biegania dobre.
Komentarz do treningu:
- miałem mało czasu, trzeba było zdążyć z treningiem po pracy a przed Mszą Św.,
z tego względu szybko szybko Tempo Run, nawet bez jednego rozgrzewkowego okrążenia,
- poszło super, 6 km w tempie średnim poniżej 5 min/km. Może uda się zrealizować cel na luty...
- w trakcie biegu samopoczucie dobre, po - bardzo dobre.
Składanka energetyzująca.
Pozdrawiam,
Kuba
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
4 lutego, czwartek
Zrobić to co przyjdzie mnie do głowy.
Pozostać w łączności z samym sobą.
Ok. -3 stopnie, lekki wiatr. Chodniki i ulica raczej odśnieżone, miejscami nawet suche.
Warunki dobre.
Komentarz do treningu:
- w czasie treningu samopoczucie dobre, po treningu bardzo dobre,
- pierwsze cztery kółka tempem półmaratonu, potem jedno kółko wygłupów:
przyspieszenia z przerwą w marszu (chyba 4),
- na początku treningu 300 m truchtu, po treningu schłodzenie 300 m marszu do domu,
- trening udany.
Składanka energetyzująca
Komentarz ogólny
Po pierwsze, wczoraj czułem się jakoś troszkę słabiej, tzn. miałem ochotę na odrobinę lżejszy trening, stąd fizycznie lżej, za to psychicznie ciężej - tempo półmaratonu, przy którym jakoś się zatykam, nie wiem, czy to jakaś obawa czy coś, ale pojawił się ból w klatce, lekki bo lekki, ale zawsze. Być może ten ból jest na tle nerwowym... Śmieszne trochę ale może tak być W każdym razie trening wczorajszy cenny dla psychiki, bo raz, zrobiłem coś trochę innego, bo tak moje Ja chciało, więc okazałem wysoki poziom autoresponsywności , dwa, poćwiczyłem niewygodne dla psychy tempo.
Mam zamiar w sobotę, jak dobrze pójdzie, pobiec trochę dłużej w tempie docelowym półmaratonu (5:40/km).
Po drugie, ostatnie dni obfitują w wydarzenia i sprawy, które obciążają mi łepetynę - denerwuję się po prostu i stresuję szczególnie, że w większości tych kwestii nie mogę sam nic zrobić, muszę zdać się na innych - nie lubię tej niepewności, tego braku kontroli nad wydarzeniami. Niestety już teraz część spraw okazała się mieć negatywny rezultat, dzisiaj decydują się kolejne - czuję się trochę jak tygrys w klatce, jak mnie wypuszczą to kogoś pogryzę, nawet bez przyczyny, po prostu z nerwów... Bieganie mi trochę pomaga, ale żeby wywalić ze łba wszystkie schizy, musiałbym chyba zrobić dwugodzinny fartlek czy inny kosmos. Grr...
Zrobić to co przyjdzie mnie do głowy.
Pozostać w łączności z samym sobą.
Ok. -3 stopnie, lekki wiatr. Chodniki i ulica raczej odśnieżone, miejscami nawet suche.
Warunki dobre.
Komentarz do treningu:
- w czasie treningu samopoczucie dobre, po treningu bardzo dobre,
- pierwsze cztery kółka tempem półmaratonu, potem jedno kółko wygłupów:
przyspieszenia z przerwą w marszu (chyba 4),
- na początku treningu 300 m truchtu, po treningu schłodzenie 300 m marszu do domu,
- trening udany.
Składanka energetyzująca
Komentarz ogólny
Po pierwsze, wczoraj czułem się jakoś troszkę słabiej, tzn. miałem ochotę na odrobinę lżejszy trening, stąd fizycznie lżej, za to psychicznie ciężej - tempo półmaratonu, przy którym jakoś się zatykam, nie wiem, czy to jakaś obawa czy coś, ale pojawił się ból w klatce, lekki bo lekki, ale zawsze. Być może ten ból jest na tle nerwowym... Śmieszne trochę ale może tak być W każdym razie trening wczorajszy cenny dla psychiki, bo raz, zrobiłem coś trochę innego, bo tak moje Ja chciało, więc okazałem wysoki poziom autoresponsywności , dwa, poćwiczyłem niewygodne dla psychy tempo.
Mam zamiar w sobotę, jak dobrze pójdzie, pobiec trochę dłużej w tempie docelowym półmaratonu (5:40/km).
Po drugie, ostatnie dni obfitują w wydarzenia i sprawy, które obciążają mi łepetynę - denerwuję się po prostu i stresuję szczególnie, że w większości tych kwestii nie mogę sam nic zrobić, muszę zdać się na innych - nie lubię tej niepewności, tego braku kontroli nad wydarzeniami. Niestety już teraz część spraw okazała się mieć negatywny rezultat, dzisiaj decydują się kolejne - czuję się trochę jak tygrys w klatce, jak mnie wypuszczą to kogoś pogryzę, nawet bez przyczyny, po prostu z nerwów... Bieganie mi trochę pomaga, ale żeby wywalić ze łba wszystkie schizy, musiałbym chyba zrobić dwugodzinny fartlek czy inny kosmos. Grr...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Podsumowanko stycznia:
Liczba treningów: 16!!!
Kilometraż: ok. 167 km!!!
Świetny treningowy miesiąc, dużo treningów, duży kilometraż.
Stała poprawa wyników oraz zrealizowany cel na styczeń: 5 km w tempie poniżej 5:00/km
Dodatkowy element: nowe buty, Nike Lunarglide+ , na tę chwilę 25,25 km przebiegu.
Oby tak dalej!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
6 stycznia, sobota
10 km po lesie w docelowym tempie półmaratonu - ok. 5:40
Ok. -5 stopni, lekki wiatr, pod nogami ubity śnieg, w lesie miejscami wcale nie ubity
Warunki do biegania całkiem przyzwoite.
Komentarz do treningu:
- "korzystając" z nieobecności Piotrka i Agi, w planach na dziś było dłuższe bieganie
w tempie założonym na półmaraton,
- po 3 km rozgrzewkowych zacząłem w lesie 10 km w tempie półmaratonu,
- źle obliczyłem potrzebne międzyczasy, do tego warunki w lesie były gorsze niż myślałem,
z tych powodów pierwsza pętla 5 km wolniej niż założone tempo, druga już lepiej,
- po 10 km stwierdziłem, że chyba dam radę dobiec do domu w tym tempie, co też uczyniłem,
- czułem się gorzej niż w lesie, a tempo było lepsze, co dowodzi, że przy suchym asfalcie utrzymałbym zakładane tempo,
- w trakcie biegu samopoczucie dobre, po biegu bardzo dobre,
- buty: Reeboki (bałem się, że będzie mokro/grząsko, niepotrzebnie, mogłem biec w Nike'ach),
- w tabelce wyboldowałem 13 km bez pierwszych 3 rozgrzewkowych.
Mp3 szybko się rozładowała, więc bieganie z muzyką lasu
Komentarz ogólny:
- w lasku, na pierwszej pętli, w pewnym momencie zauważyłem trzy sarny, biegły ze mną kawałek, po czym jakieś 5 metrów przede mną przebiegły przez ścieżkę, którą biegłem. Biegliśmy równolegle przez następne 20 metrów, po czym znowu przebiegły mi przed nosem, tym razem w druga stronę, i zniknęły w lesie. Wiem, że dla Patatajców i innych podobnych zamieszkujących dzikie knieje i przepastne bory, to nic nadzwyczajnego, dla mnie natomiast, miastowego chopoka, trzy takie futrzaste cuda to niesamowite wrażenie
Pozdrawiam,
Kuba
10 km po lesie w docelowym tempie półmaratonu - ok. 5:40
Ok. -5 stopni, lekki wiatr, pod nogami ubity śnieg, w lesie miejscami wcale nie ubity
Warunki do biegania całkiem przyzwoite.
Komentarz do treningu:
- "korzystając" z nieobecności Piotrka i Agi, w planach na dziś było dłuższe bieganie
w tempie założonym na półmaraton,
- po 3 km rozgrzewkowych zacząłem w lesie 10 km w tempie półmaratonu,
- źle obliczyłem potrzebne międzyczasy, do tego warunki w lesie były gorsze niż myślałem,
z tych powodów pierwsza pętla 5 km wolniej niż założone tempo, druga już lepiej,
- po 10 km stwierdziłem, że chyba dam radę dobiec do domu w tym tempie, co też uczyniłem,
- czułem się gorzej niż w lesie, a tempo było lepsze, co dowodzi, że przy suchym asfalcie utrzymałbym zakładane tempo,
- w trakcie biegu samopoczucie dobre, po biegu bardzo dobre,
- buty: Reeboki (bałem się, że będzie mokro/grząsko, niepotrzebnie, mogłem biec w Nike'ach),
- w tabelce wyboldowałem 13 km bez pierwszych 3 rozgrzewkowych.
Mp3 szybko się rozładowała, więc bieganie z muzyką lasu
Komentarz ogólny:
- w lasku, na pierwszej pętli, w pewnym momencie zauważyłem trzy sarny, biegły ze mną kawałek, po czym jakieś 5 metrów przede mną przebiegły przez ścieżkę, którą biegłem. Biegliśmy równolegle przez następne 20 metrów, po czym znowu przebiegły mi przed nosem, tym razem w druga stronę, i zniknęły w lesie. Wiem, że dla Patatajców i innych podobnych zamieszkujących dzikie knieje i przepastne bory, to nic nadzwyczajnego, dla mnie natomiast, miastowego chopoka, trzy takie futrzaste cuda to niesamowite wrażenie
Pozdrawiam,
Kuba