B&B - komentarze
Moderator: infernal
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Jeśli w ciągu tych 30s. przebiegniesz 150m, i tak z 20 razy, to na pewno się zmęczysz .
Nie wiem co to znaczy "zmęczyć się z głową" i chyba nikt nie wie, wiem natomiast, że trzeba mieć głowę do tego, żeby umieć się zmęczyć na treningu i na zawodach, a to naprawdę sztuka .
Nie wiem co to znaczy "zmęczyć się z głową" i chyba nikt nie wie, wiem natomiast, że trzeba mieć głowę do tego, żeby umieć się zmęczyć na treningu i na zawodach, a to naprawdę sztuka .
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Chodzi o to, że w ciągu 30 sekundowych przebieżek (ja wolę nawet 20 sekundowe) - choćby było ich 100, dajemy mięśniom wystarczająco mocny bodziec do innej pracy ("odmulającej"). Ale w przeciwieństwie do 400 metrówek nie wejdziemy w wysiłek beztlenowy, nie zakwasimy się.
To tak jak gdybyśmy poszli na siłownię i odwalili kawał siłowej roboty ale bez zmuszania do pracy układów oddechowego, krwionośnego.
Może mięśnie będą nas bolały - ale to jest inne zmęczenie, po którym można nawet zrobić mocny trening biegowy bez nakładania się na siebie tego samego typu zmęczenia.
Akurat klasycznym przykładem trenera którego ideą trenowania jest trenowanie na nakładającym się zmęczeniu jest właśnie nie kto inny, tylko Twój były trener Beata.
Miał sukcesy u kobiet, nie przeczę, ale u mężczyzn odwrotnie.
Łukaszowi Parszczyńskiemu narazie idzie na szczęście, oby jak najdłużej.
To tak jak gdybyśmy poszli na siłownię i odwalili kawał siłowej roboty ale bez zmuszania do pracy układów oddechowego, krwionośnego.
Może mięśnie będą nas bolały - ale to jest inne zmęczenie, po którym można nawet zrobić mocny trening biegowy bez nakładania się na siebie tego samego typu zmęczenia.
Akurat klasycznym przykładem trenera którego ideą trenowania jest trenowanie na nakładającym się zmęczeniu jest właśnie nie kto inny, tylko Twój były trener Beata.
Miał sukcesy u kobiet, nie przeczę, ale u mężczyzn odwrotnie.
Łukaszowi Parszczyńskiemu narazie idzie na szczęście, oby jak najdłużej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 527
- Rejestracja: 30 gru 2008, 15:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Konst
Aniu, nie przejmuj sie tymi czekoladkami! Tak trzeba, nie mozna dac sie zwariowac, ja wsuwam i bede wsuwal czekoladki i nic tego nie zmieni, no i Tobie zycze smacznego.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Tak to jest, że potrzebujesz endorfin, które zamiast produkować się w wyniku treningu produkują się w następstwie zjedzenia czekolady.
Czekoladki są super, pod warunkiem, że okazyjnie a nie jako stały element jadłospisu
Czekoladki są super, pod warunkiem, że okazyjnie a nie jako stały element jadłospisu
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 15 gru 2009, 16:50
...ale trening ma właśnie polegać na zakwaszaniu się, oczywiście z głową. Jak rozumiem dyskusja dotyczyła zasadności wykonywania krótkich odcinków interwałowych w treningu maratońskim a nie przebieżek, które są zupełnie innym środkiem terningowym. Mówiąc już zupełnie poważnie trening interwałowy np 15-25X400m czy 10-20X500m ma podnieść możliwości aerobowe włókien mięśniowych, przerwy zaś nauczyć organizm jak wykorzystując włókna wolnokurczliwe radzić sobie z wysokim zakwaszeniem, redukować poziom mleczanu. Jeśli zaś chodzi o nakładanie się akcentów treningowych, czyli zmęczenia w metodach treningowych Marka (i wielu innych doświadczonych trenerów) to jest to oczywiście celowe i tak naprawdę jest istotą tereningu wytrzymałości. Właściwy trening powinien przypominać bowiem wchodzenie po schodach. Akcent (np. trening interwałowy) pozwala nam przesunąć się trzy stopnie wyżej, następnie powinna nastąpić regeneracja (ale nie pełna), czyli zejście w dół maksimum o dwa stopnie co pozwoli nam w sumie przesunąć się o jeden w górę i po np. 12 tygodniach osiągnąć szczyt schodów i formy. Po nim powinna nastąpić pełna regeneracja. W ten sposób buduje się 2-3 szczyty formy w sezonie. Aby coś osiągnąć w wytrzymałości trzeba mocno trenować, nie ma innej drogi i jak mówi Beata (to być może jest najtrudniejsze) trzeba mieć do tego głowę. Mówiąc wprost - trzeba zap...dalać. Tak trenował Zatopek, Bikila, Cierpiński (nawet nazwisko wskazuje na to jak trenował ), Bordin, Thugwane, Baldini, Wanjiru,i tak dzisiaj trenuje człowiek, który zwycięży w maratonie podczas IO w Londynie.Adam Klein pisze:Chodzi o to, że w ciągu 30 sekundowych przebieżek (ja wolę nawet 20 sekundowe) - choćby było ich 100, dajemy mięśniom wystarczająco mocny bodziec do innej pracy ("odmulającej"). Ale w przeciwieństwie do 400 metrówek nie wejdziemy w wysiłek beztlenowy, nie zakwasimy się.
- mimik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4097
- Rejestracja: 16 maja 2009, 19:42
- Życiówka na 10k: 38:56
- Życiówka w maratonie: 03:44:08
- Lokalizacja: okolice wrocławia
Ciekawy sposób pokonania strachu, poprostu go uniknąć wybierając się na bieżnię..Beauty&Beast pisze:Znowu wystraszyłam się mrozu. Ale postanowiłam jakoś temu zaradzić.
Zachęcam do terapii "nie taki diabeł straszny". Naprawdę nie jest tak zle z tym mrozem, za to dodatkowa satysfakcja...
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
No właśnie nie - na obozach poznałam też "inne szkoły" i tak pracuje większość naszych trenerów. Wręcz miałam wrażenie, że trening Jakubowskiego, patrząc na intensywność, to przy treningu choćby trenera Rosłona był ultra lajt.Adam Klein pisze:Akurat klasycznym przykładem trenera którego ideą trenowania jest trenowanie na nakładającym się zmęczeniu jest właśnie nie kto inny, tylko Twój były trener Beata.
Miał sukcesy u kobiet, nie przeczę, ale u mężczyzn odwrotnie.
Akurat od Rosłona, co prawda po przejściu do Jakubowskiego, do ubiegłego roku biegały jeszcze i to bardzo dobrze trzy zawodniczki. Starsze ode mnie. Jak zatem widać, mocna szkoła za juniora jakoś ich nie zajechała.
Co do treningu kobiet i facetów - to są dwie różne sprawy, dochodzą też czynniki psychologiczne. Z kobietami, mimo wszystko pracuje się łatwiej, do facetów trzeba mieć naprawdę twardą rękę. A poza tym, za moich czasów trener Jakubowski po prostu z nami biegał - i to bardzo mocne zabawy biegowe czy ciągłe. Naprawdę taki trening to był duży stres i ogromny wysiłek, ale miało się poczucie dobrze wykonanej roboty. Z chłopakami, jak sam nawet mówił, nie dał by rady tak mocno biegać, biegali zatem sami i efektów nie było.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Komentarze zeszły na zupełnie inny tor - chyba wpadłam w trans, bo zupełnie zapomniałam, w jakim wątku piszę .
To jeszcze dwa słowa nt treningu zimą.
Teraz są bieżnie, Gymnasiony, i jakie inne cuda - fajnie, chodzi przecież o to, żeby ludzie się ruszali. Ale nawet najmocniejszy trening na bieżni mechanicznej nie zastąpi treningu na śniegu. Zima hartuje, i fizycznie i psychicznie. Dlatego właśnie w zimowym treningu nie chodzi o to, żeby klepać jakieś interwały, tylko solidnie zmęczyć się na długich wybieganiach po śniegu. Czasem nawet kopnym. To daje dużo siły, innej, niż standardowa siła biegowa. Do tego jakieś crossy po terenie, zabawy biegowe. Warto wykorzystać warunki.
Podobało mi się to, co napisała Kasia, chyba w tym wątku - że nie robi klasycznej siły biegowej, tylko "orze" przez pola, piachy czy śnieg do kolan. I o to chodzi, to jest najbardziej efektywna siła, ale też najtrudniejsza.
Ja nie mam tyle zaparcia, żeby biegać po trudnym terenie, albo mając drogę leśna uderzyć w las i jechać na przełaj.
Ale taki trening jest bardzo dobry, nie zamula i jak żaden inny kształtuje technikę, co widać po Kasi stylu - muszę przyznać, że naprawdę ładnie i bardzo naturalnie biegasz - tak trochę ... po kenijsku ?
To jeszcze dwa słowa nt treningu zimą.
Teraz są bieżnie, Gymnasiony, i jakie inne cuda - fajnie, chodzi przecież o to, żeby ludzie się ruszali. Ale nawet najmocniejszy trening na bieżni mechanicznej nie zastąpi treningu na śniegu. Zima hartuje, i fizycznie i psychicznie. Dlatego właśnie w zimowym treningu nie chodzi o to, żeby klepać jakieś interwały, tylko solidnie zmęczyć się na długich wybieganiach po śniegu. Czasem nawet kopnym. To daje dużo siły, innej, niż standardowa siła biegowa. Do tego jakieś crossy po terenie, zabawy biegowe. Warto wykorzystać warunki.
Podobało mi się to, co napisała Kasia, chyba w tym wątku - że nie robi klasycznej siły biegowej, tylko "orze" przez pola, piachy czy śnieg do kolan. I o to chodzi, to jest najbardziej efektywna siła, ale też najtrudniejsza.
Ja nie mam tyle zaparcia, żeby biegać po trudnym terenie, albo mając drogę leśna uderzyć w las i jechać na przełaj.
Ale taki trening jest bardzo dobry, nie zamula i jak żaden inny kształtuje technikę, co widać po Kasi stylu - muszę przyznać, że naprawdę ładnie i bardzo naturalnie biegasz - tak trochę ... po kenijsku ?
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
I dlatego dzisiaj rano było 15 km krosu po lesie. Po śniegu kopnym, ubitym i różnym innym. I okazało się, że -12 nie jest takie straszne Tylko, że w tygodniu rano to jednak mam do dyspozycji raczej śliski chodnik niż zaśnieżony las. Zostaje mi weekend. Jutro może wybiegnę w stronę Falenicy...beata pisze:Ale nawet najmocniejszy trening na bieżni mechanicznej nie zastąpi treningu na śniegu.
mimik, 00jan, jak na rozpoczęty czwarty rok biegania to mam niezłą średnią, skoro wczoraj poszłam PIERWSZY raz na bieżnię mechaniczną. W zeszłym roku zasuwałam treningi o 5 rano przy -22 Nie wiem, jak to robiłam, ale teraz pewnie za tydzień też mi już będzie bez różnicy. Tylko muszę się przestawić.
A Kasia faktycznie bardzo ładnie biega...Mam podobne wrażenie, jak Beata.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 826
- Rejestracja: 26 sie 2009, 00:18
- Życiówka na 10k: 40:14
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Jak na 4 lata to niezła średnia.
Apropo biegania w takich warunkach to tak mniej wiecej lata 70-80 włoch biegał codziennie przez 4 lata po kilka godzin po wydmach. NIe wiem dokładnie czy robił coś innego. Pobił rekord świata na 400 lub 800 metrów. Niestety jego wyczynu nie uznali.
Apropo biegania w takich warunkach to tak mniej wiecej lata 70-80 włoch biegał codziennie przez 4 lata po kilka godzin po wydmach. NIe wiem dokładnie czy robił coś innego. Pobił rekord świata na 400 lub 800 metrów. Niestety jego wyczynu nie uznali.
- DOM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2101
- Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
- Życiówka na 10k: 34:27
- Życiówka w maratonie: 2:36:045
- Lokalizacja: Warszawa
Chyba to nie do końca prawda, bo w takim razie zawodnicy nie "uciekaliby" na zimę w cieplejsze rejony. Wielu czołowych biegaczy na całą zimę.beata pisze:
To jeszcze dwa słowa nt treningu zimą.
Teraz są bieżnie, Gymnasiony, i jakie inne cuda - fajnie, chodzi przecież o to, żeby ludzie się ruszali. Ale nawet najmocniejszy trening na bieżni mechanicznej nie zastąpi treningu na śniegu.
Subiektywnie napiszę, że zawsze chyba najbardziej lubiłam biegać zimą. Niestety w tym roku to zbyt niebezpieczne. Pozostaje cieszyć się, że istnieje coś takiego jak bieżnia elektryczna
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 826
- Rejestracja: 26 sie 2009, 00:18
- Życiówka na 10k: 40:14
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
A najlepsi zawodnicy nie wyjezdzaja do afryki zeby podpatrzec mistrzow? Wtedy maja tylko czas na "inny" trening. Pozatyt tam w caly kraj(etiopia czy kenia) jest stosunkowo wysoka w porownaniu do polski.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Dom, ale ja piszę o bieganiu na bieżni mechanicznej, a nie w cieplejszych rejonach.DOM pisze:Chyba to nie do końca prawda, bo w takim razie zawodnicy nie "uciekaliby" na zimę w cieplejsze rejony. Wielu czołowych biegaczy na całą zimę
W cieplejsze rejony sama bym chętnie uciekła .
Inna sprawa, że teraz uciekają, bo są takie możliwości, ale kiedyś nie uciekali, a biegali też bardzo dobrze, może nawet lepiej.
Ale to już temat na inną dyskusję.