rwJasiu- Przełamać się psychicznie+ 9'15'' na 3km(bieżnia)
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
06.11.09r
PIĄTEK
Dzień słabo się rozpoczął... wstałem zaspany pomimo 9cio godzinnego snu... jakaś apatia mnie dopadła, na szczęście na treningu było już super. To jest jednak lekarstwo na wszystko;) samopoczucie bardzo dobre, nic nie dolegało, co mnie cieszy- okostne powoli odpuszczają i treningi zaczynają być czystą przyjemnością. Ból w lędźwiach też ustaje ale póki do końca tego nie wyleczę to chucham na zimne, oszczędzam się na rytmach, nie robię jakiś szybszych zrywów bo sprawa jest na tyle delikatna, że wystarczy jeden mały niewinny ruch i zabawa zaczyna się od początku. Co sezon to nowe nadzieje, nowe cele i motywacje ale po tylu rozczarowaniach wiem, że bez zdrowia nie osiągnę niczego dlatego dbam o siebie bardziej niż kiedykolwiek starając się eliminować wszelkie ryzyko. Jestem pewny, że jeśli nie dopadnie mnie jakaś kontuzja a choroby będą omijać mnie szerokim łukiem to wyniki powinny być na prawdę zadowalające.
Dobre jedzonko również wpływa na jakość treningu. Zauważyłem, że szybciej się regeneruje, wydolność jest lepsza, nie wspomnę o samopoczuciu. Jest to niestety duże poświęcenie ale myślę, że warto. Z każdym dniem wykraczam poza swoje "bariery" ostatnio przełamałem nienawiść do niektórych warzyw a co więcej zacząłem je regularnie jeść ZE SMAKIEM:) pierś z kurczaka z brokułami na parze... mniam:D
Niestety nie radzę sobie ze słodyczami... to już niestety narkotyk ale pracuję nad tym;)
~8.4km Vśr~ 4'45''-4'55''
Avg 159/ Max 179 ( niskie średnie, większa prędkość, zbawienny wpływ samopoczucia)
- stretching + rozgrzewka biegowa
- Sprawność na sali z piłkami lekarskimi
- przebieżki + lekki trucht
Pod wieczór BASEN- 400m rekreacyjnego pływania, 10' hydromasaże, 10' jaccuzi, 10' sauna- po tym wszystkim czuje się niczym boski apollo :D
PIĄTEK
Dzień słabo się rozpoczął... wstałem zaspany pomimo 9cio godzinnego snu... jakaś apatia mnie dopadła, na szczęście na treningu było już super. To jest jednak lekarstwo na wszystko;) samopoczucie bardzo dobre, nic nie dolegało, co mnie cieszy- okostne powoli odpuszczają i treningi zaczynają być czystą przyjemnością. Ból w lędźwiach też ustaje ale póki do końca tego nie wyleczę to chucham na zimne, oszczędzam się na rytmach, nie robię jakiś szybszych zrywów bo sprawa jest na tyle delikatna, że wystarczy jeden mały niewinny ruch i zabawa zaczyna się od początku. Co sezon to nowe nadzieje, nowe cele i motywacje ale po tylu rozczarowaniach wiem, że bez zdrowia nie osiągnę niczego dlatego dbam o siebie bardziej niż kiedykolwiek starając się eliminować wszelkie ryzyko. Jestem pewny, że jeśli nie dopadnie mnie jakaś kontuzja a choroby będą omijać mnie szerokim łukiem to wyniki powinny być na prawdę zadowalające.
Dobre jedzonko również wpływa na jakość treningu. Zauważyłem, że szybciej się regeneruje, wydolność jest lepsza, nie wspomnę o samopoczuciu. Jest to niestety duże poświęcenie ale myślę, że warto. Z każdym dniem wykraczam poza swoje "bariery" ostatnio przełamałem nienawiść do niektórych warzyw a co więcej zacząłem je regularnie jeść ZE SMAKIEM:) pierś z kurczaka z brokułami na parze... mniam:D
Niestety nie radzę sobie ze słodyczami... to już niestety narkotyk ale pracuję nad tym;)
~8.4km Vśr~ 4'45''-4'55''
Avg 159/ Max 179 ( niskie średnie, większa prędkość, zbawienny wpływ samopoczucia)
- stretching + rozgrzewka biegowa
- Sprawność na sali z piłkami lekarskimi
- przebieżki + lekki trucht
Pod wieczór BASEN- 400m rekreacyjnego pływania, 10' hydromasaże, 10' jaccuzi, 10' sauna- po tym wszystkim czuje się niczym boski apollo :D
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
07.11.09
SOBOTA
Od ostatniego wpisu minęło trochę czasu.... nie miałem siły, ochoty, chęci... z prostych powodów. ZNÓW to samo. Na początek trening jaki robiłem:
-OWB1 26'41'' avg 172 Max 182
Vśr 5'/km - teren pagórkowaty.
- Podbiegi pod górę 5 x 150m p. 150m trucht
- FARTLEK
AVG 173 MAX 190
Wszystko było pięknie super, aż do przed ostatniego szybszego odcinka fartleka... poczułem ogromny ból w nieszczęsnym odcinku lędźwiowo krzyżowym, po ostatnim odcinku ból był już taki że wracałem do domu pieszo.... a i to były ogromne męki. Ledwo co chodziłem. ZAŁAMKA. Od razu zapisałem się do lekarza pierwszego kontaktu do przychodni rejonowej. Postanowiłem, że nie będę już kombinował po swojemu tylko zrobię wszystko od podstaw.... szczerze to w naszym kraju zawodnik nie jest objęty jakąkolwiek opieką, tak na prawdę to wiem co mam robić, nie wiem jak postępować w takiej sytuacji- jestem bezradny. No ale cóż poszedłem... dostałem lekarstwa i skierowanie na RTG.
Co więcej w noc poprzedzającą wizytę miałem gorączkę... jak się później okazało ANGINA. Tydzień pauzy + antybiotyki. Świetnie.
Zastanawiam się ile razy jeszcze będę musiał upaść i kiedy odbije się od dna. Co zacznę to zaraz muszę przerywać.... męczy mnie to niesamowicie. W zasadzie od początku mojej "kariery'' okres jesienno zimowy jest dla mnie utrapieniem ze względu na infekcję... a teraz doszły jeszcze kontuzje.
SOBOTA
Od ostatniego wpisu minęło trochę czasu.... nie miałem siły, ochoty, chęci... z prostych powodów. ZNÓW to samo. Na początek trening jaki robiłem:
-OWB1 26'41'' avg 172 Max 182
Vśr 5'/km - teren pagórkowaty.
- Podbiegi pod górę 5 x 150m p. 150m trucht
- FARTLEK
AVG 173 MAX 190
Wszystko było pięknie super, aż do przed ostatniego szybszego odcinka fartleka... poczułem ogromny ból w nieszczęsnym odcinku lędźwiowo krzyżowym, po ostatnim odcinku ból był już taki że wracałem do domu pieszo.... a i to były ogromne męki. Ledwo co chodziłem. ZAŁAMKA. Od razu zapisałem się do lekarza pierwszego kontaktu do przychodni rejonowej. Postanowiłem, że nie będę już kombinował po swojemu tylko zrobię wszystko od podstaw.... szczerze to w naszym kraju zawodnik nie jest objęty jakąkolwiek opieką, tak na prawdę to wiem co mam robić, nie wiem jak postępować w takiej sytuacji- jestem bezradny. No ale cóż poszedłem... dostałem lekarstwa i skierowanie na RTG.
Co więcej w noc poprzedzającą wizytę miałem gorączkę... jak się później okazało ANGINA. Tydzień pauzy + antybiotyki. Świetnie.
Zastanawiam się ile razy jeszcze będę musiał upaść i kiedy odbije się od dna. Co zacznę to zaraz muszę przerywać.... męczy mnie to niesamowicie. W zasadzie od początku mojej "kariery'' okres jesienno zimowy jest dla mnie utrapieniem ze względu na infekcję... a teraz doszły jeszcze kontuzje.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
09.11.09- 16.11.09
ANGINA, Antybiotyk...
Dziś jadę na rtg, jak tylko otrzymam zdjęcie jadę na SKRĘ - centrum medycyny sportowej.
Problemy kończcie się.........................
ANGINA, Antybiotyk...
Dziś jadę na rtg, jak tylko otrzymam zdjęcie jadę na SKRĘ - centrum medycyny sportowej.
Problemy kończcie się.........................
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Po chwilowym zawieszeniu bloga powoli wracam.... aczkolwiek nie podpalam się aby znów gorzko się nie rozczarować ...
Trenuję od 2 tygodni, bardzo spokojnie, intensywność i objętość mozolnie wzrasta a ja obserwuje swój organizm.
W końcu dowiedziałem się co mi jest...niewielka SKOLIOZA,część kręgów uciskało na nerwy i z tego powodu odczuwam bóle...
Robię ćwiczenia które zalecił mi mój GURU ( w końcu znalazłem kompetentna osobę) i z dnia na dzień jest lepiej.
Do uwag ogólnych dodam, że biega mi się strasznie ciężko... nabrałem znów masy mięśniowej :/ przez okres nie trenowania musiałem jakoś zapełnić lukę w treningach i robiłem sprawność opierającą się na ćwiczeniach z wykorzystaniem własnego obciążenia + drążek.
Nie wiele mi potrzeba żeby nabrać masy... i jest jak jest.
Trenuję od 2 tygodni, bardzo spokojnie, intensywność i objętość mozolnie wzrasta a ja obserwuje swój organizm.
W końcu dowiedziałem się co mi jest...niewielka SKOLIOZA,część kręgów uciskało na nerwy i z tego powodu odczuwam bóle...
Robię ćwiczenia które zalecił mi mój GURU ( w końcu znalazłem kompetentna osobę) i z dnia na dzień jest lepiej.
Do uwag ogólnych dodam, że biega mi się strasznie ciężko... nabrałem znów masy mięśniowej :/ przez okres nie trenowania musiałem jakoś zapełnić lukę w treningach i robiłem sprawność opierającą się na ćwiczeniach z wykorzystaniem własnego obciążenia + drążek.
Nie wiele mi potrzeba żeby nabrać masy... i jest jak jest.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
czas coś naskrobać.... trenuję już od 1 grudnia ale nie będę się rozwodził i szczegółowo opisywał wszystkich treningów począwszy właśnie od 1.12 bo po prostu nie ma sensu;) typowe treningi wprowadzające, nic konkretnego,
spokojne bieganie w tempie żółwim...
jakie to szczęście, że znów można się delektować treningiem, brakowało mi zapachu śmierdzącej koszulki, zakwasów i innych tego typu przyjemności, nie ma to jak zastrzyk endrofinek po ciężkim dniu...
generalnie nie jest łatwo, przybyło mi troszkę smalcu ( nie mylić z pewnym amatorem biegania) w związku z czym czuje się jak kanapowy wujo biegający z ciężkim maciusiem wyhodowanym na bazie polskiego chmielu.
Żeby przyśpieszyć proces topnienia smalcu wziąłem się za dietę a w zasadzie przestrzegam kilku zasad... czyli nie słodzę, unikam białej mąki, piję tylko wodę, nie jem słodyczy.... itd w zasadzie to nic nie jem, mięsa nie jem bo przecież to nie etyczne a ja jestem wolnym człowiekiem który poprzez bunt może sprzeciwić się złu świata i nie jeść świnek i innych żywych zwierzątek na czterech łapkach ( i nie tylko).
Kondycja powoli wraca... kręgosłup boli mniej, wszystko jest na dobrej drodze ale wole się nie podpalać... pechowy rok się jeszcze nie skończył kto wie co się może jeszcze wydarzyć :D... nie to żebym był malkontentem ale doświadczenia edukują:] trenuję więc tak, jakby jutrzejszy trening miał być ostatnim, czerpie przyjemność z tego, że nóżka się kręci...... ŁAPIE CHWILE ULOTNE JAK ULOTKA... carpie diem i inne popularne powiedzonka, yooooooooo
do rzeczy... bo rozpisuje się nie wiem po co, niestety nie mam lekkości pióra ale co tam, piszę bo piszę, jedyna umiejętność wyuczona w szkole która przydaje się na co dzień- pisanie i czytanie.
11.12.09
PIĄTEK
OWB1- 55'
Vśr 4'50
A.169/Max 184
+ ćwiczenia korekcyjne
Uwagi: dyszałem jak pies, ciężko !!!!
12.12.09
SOBOTA
Cross1- 25' + rozgrzewka
ZB- 6 x 2'/2'
Tempo szybszych 2minutówek- 3'20'-30''/km
na koniec WB- 10' + stretching
Uwagi: wyplute płuca.
14.12.09
PONIEDZIAŁEK
OWB1- 30'
Vśr 4'45''
+ Sprawność 45'
Ból okostnej... Kuuuuuuuuuuuur !!
15.12.09
WTOREK
OWB1- 3km Vśr 5'/km + rozgrzewka
BC2- 6km Vśr 4'10''/km
+ R 6 x 100m p. 100m trucht
2km schłodzenia + stretching
Uhhhhhhhhh palą się płuca palą................aaaaaaaaaa
16.12.09
ŚRODA
OWB1 60'- Vśr 4'50''/km
A. 172/ M. 185
Bieg po terenie góra... dół....
moje poślady ;(....
to tyle....pozdro
spokojne bieganie w tempie żółwim...
jakie to szczęście, że znów można się delektować treningiem, brakowało mi zapachu śmierdzącej koszulki, zakwasów i innych tego typu przyjemności, nie ma to jak zastrzyk endrofinek po ciężkim dniu...
generalnie nie jest łatwo, przybyło mi troszkę smalcu ( nie mylić z pewnym amatorem biegania) w związku z czym czuje się jak kanapowy wujo biegający z ciężkim maciusiem wyhodowanym na bazie polskiego chmielu.
Żeby przyśpieszyć proces topnienia smalcu wziąłem się za dietę a w zasadzie przestrzegam kilku zasad... czyli nie słodzę, unikam białej mąki, piję tylko wodę, nie jem słodyczy.... itd w zasadzie to nic nie jem, mięsa nie jem bo przecież to nie etyczne a ja jestem wolnym człowiekiem który poprzez bunt może sprzeciwić się złu świata i nie jeść świnek i innych żywych zwierzątek na czterech łapkach ( i nie tylko).
Kondycja powoli wraca... kręgosłup boli mniej, wszystko jest na dobrej drodze ale wole się nie podpalać... pechowy rok się jeszcze nie skończył kto wie co się może jeszcze wydarzyć :D... nie to żebym był malkontentem ale doświadczenia edukują:] trenuję więc tak, jakby jutrzejszy trening miał być ostatnim, czerpie przyjemność z tego, że nóżka się kręci...... ŁAPIE CHWILE ULOTNE JAK ULOTKA... carpie diem i inne popularne powiedzonka, yooooooooo
do rzeczy... bo rozpisuje się nie wiem po co, niestety nie mam lekkości pióra ale co tam, piszę bo piszę, jedyna umiejętność wyuczona w szkole która przydaje się na co dzień- pisanie i czytanie.
11.12.09
PIĄTEK
OWB1- 55'
Vśr 4'50
A.169/Max 184
+ ćwiczenia korekcyjne
Uwagi: dyszałem jak pies, ciężko !!!!
12.12.09
SOBOTA
Cross1- 25' + rozgrzewka
ZB- 6 x 2'/2'
Tempo szybszych 2minutówek- 3'20'-30''/km
na koniec WB- 10' + stretching
Uwagi: wyplute płuca.
14.12.09
PONIEDZIAŁEK
OWB1- 30'
Vśr 4'45''
+ Sprawność 45'
Ból okostnej... Kuuuuuuuuuuuur !!
15.12.09
WTOREK
OWB1- 3km Vśr 5'/km + rozgrzewka
BC2- 6km Vśr 4'10''/km
+ R 6 x 100m p. 100m trucht
2km schłodzenia + stretching
Uhhhhhhhhh palą się płuca palą................aaaaaaaaaa
16.12.09
ŚRODA
OWB1 60'- Vśr 4'50''/km
A. 172/ M. 185
Bieg po terenie góra... dół....
moje poślady ;(....
to tyle....pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Hejo
Wczoraj dość krótki trening... dzień również.... przez paraliż komunikacyjny.
Spędziłem wczoraj 5h w pociągach i autobusach podczas gdy standardowo zabiera mi to około 2h...( dojeżdżam do szkoły do warszawy) ZIMA ZNOWU ZASKOCZYŁA DROGOWCÓW, bardzo smutno było mi z tą myślą... że marnuje swój czas w ten sposób, moja irytacja była podsycona przez innych ludzi, mięcho leciało, babcie pchały się bardziej niż zwykle....
Nowoczesne autobusiki warszawa zafundowała mieszkańcom.. na tyle nowoczesne, że można sobie urozmaicać podróż oglądaniem spotów reklamowych wyświetlanych na monitorach LCD... ale do czego zmierzam...!
Wściekłe zimno, nie ludzki tłok... poczucie marnotrawstwa czasu... hałas, smród, korki, groźne babcie... jednym słowem uroki warszawy z perspektywy pasażera komunikacji miejskiej a w tle... SPOT REKLAMOWY pt. "Zakochaj się w Warszawie na święta" .
Tak, już kocham.
Co do treningu:
-30' OWB1 Vśr 4'45''-50''
Avg 170/ Max 181
-Rozgrzewka
-Siła biegowa 4 x (40m wznosy kolan,40m skip A, 40m nożyce, 40m skip C, 60m przebieżka)
-Na koniec 8' WB.
Co mnie martwi... moja waga, jestem Klocem. Przy karłowatym wzroście 162 ważę 54-55 kg... czuje się ciężki... zdaje sobie sprawę, że z takimi proporcjami wagi do wzrostu wiele nie zdziałam na polskim podwórku dystansów średnich... piekielnie ciężko jest mi zrzucić choć odrobinę wagi... mimo tego, że trwam w postanowieniach dietetycznych....
najgorsze jest to, że jestem budowy mezomorficznej... w związku z czym strasznie szybko przybieram na masie mięśniowej... ale pocieszam się tym, że dopiero zaczynam treningi, minie troszkę czasu, będą dłuższe wybiegania i mam nadzieje, że mój organizm pozbędzie się nadmiaru ...
tego co nie jest potrzebne:]
Wczoraj dość krótki trening... dzień również.... przez paraliż komunikacyjny.
Spędziłem wczoraj 5h w pociągach i autobusach podczas gdy standardowo zabiera mi to około 2h...( dojeżdżam do szkoły do warszawy) ZIMA ZNOWU ZASKOCZYŁA DROGOWCÓW, bardzo smutno było mi z tą myślą... że marnuje swój czas w ten sposób, moja irytacja była podsycona przez innych ludzi, mięcho leciało, babcie pchały się bardziej niż zwykle....
Nowoczesne autobusiki warszawa zafundowała mieszkańcom.. na tyle nowoczesne, że można sobie urozmaicać podróż oglądaniem spotów reklamowych wyświetlanych na monitorach LCD... ale do czego zmierzam...!
Wściekłe zimno, nie ludzki tłok... poczucie marnotrawstwa czasu... hałas, smród, korki, groźne babcie... jednym słowem uroki warszawy z perspektywy pasażera komunikacji miejskiej a w tle... SPOT REKLAMOWY pt. "Zakochaj się w Warszawie na święta" .
Tak, już kocham.
Co do treningu:
-30' OWB1 Vśr 4'45''-50''
Avg 170/ Max 181
-Rozgrzewka
-Siła biegowa 4 x (40m wznosy kolan,40m skip A, 40m nożyce, 40m skip C, 60m przebieżka)
-Na koniec 8' WB.
Co mnie martwi... moja waga, jestem Klocem. Przy karłowatym wzroście 162 ważę 54-55 kg... czuje się ciężki... zdaje sobie sprawę, że z takimi proporcjami wagi do wzrostu wiele nie zdziałam na polskim podwórku dystansów średnich... piekielnie ciężko jest mi zrzucić choć odrobinę wagi... mimo tego, że trwam w postanowieniach dietetycznych....
najgorsze jest to, że jestem budowy mezomorficznej... w związku z czym strasznie szybko przybieram na masie mięśniowej... ale pocieszam się tym, że dopiero zaczynam treningi, minie troszkę czasu, będą dłuższe wybiegania i mam nadzieje, że mój organizm pozbędzie się nadmiaru ...
tego co nie jest potrzebne:]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Trening:
18.12.09
60' OWB1
Vśr- bliżej nie określone, okolice 5'-30'' ze względu na górzysty teren...
Avg 171 Max 181
Nie było lekko dziś( zresztą ostatnio w ogóle nie było lekko;D), tętno jak widać dość wysokie ale nic dziwnego, biegałem po trasie "górzystej". Dużo podbiegów, zbiegów, krótszych, dłuższych, kocham tą trasę nie tylko pod względem uroku ale i tego, że jest wymagająca... mieszkając w aglomeracji warszawskiej mam możliwość biegania po tak wspaniałym terenie... to daje poczucie pełnej satysfakcji treningu.... cisza, słychać tylko trzask śniegu pod butami, wokoło mnie wszystko pokryte śniegiem. Ja, moje myśli.... i "KUŹNIA CIAŁA:)"
18.12.09
60' OWB1
Vśr- bliżej nie określone, okolice 5'-30'' ze względu na górzysty teren...
Avg 171 Max 181
Nie było lekko dziś( zresztą ostatnio w ogóle nie było lekko;D), tętno jak widać dość wysokie ale nic dziwnego, biegałem po trasie "górzystej". Dużo podbiegów, zbiegów, krótszych, dłuższych, kocham tą trasę nie tylko pod względem uroku ale i tego, że jest wymagająca... mieszkając w aglomeracji warszawskiej mam możliwość biegania po tak wspaniałym terenie... to daje poczucie pełnej satysfakcji treningu.... cisza, słychać tylko trzask śniegu pod butami, wokoło mnie wszystko pokryte śniegiem. Ja, moje myśli.... i "KUŹNIA CIAŁA:)"
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
19.12.09r
SOBOTA
-3km OWB1
- rozgrzewka biegowa
- 12 x200m p. 1'30''
( Vśr 34''-36'')
- 10' wybiegania
Uwagi:
Kopny śnieg i zróżnicowany teren znacznie utrudniał bieganie na tej prędkości, nogi od około 150m strasznie zmęczone, zajechałem się tym treningiem... jestem żałośnie słaby szybkościowo.
21.12.09r
PONIEDZIAŁEK
- Owb1 9km ( Vśr 4'55''km)- ciężkie warunki, dużo śniegu
- sprawność na sali z piłkami lekarskimi, brzuszki, ćwiczenia rozciągające
22.12.09r
WTOREK
- 3km Owb1
- rozgrzewka biegowa
- Zabawa biegowa- 5 x 900m przerwa po każdym odcinku kolejno 90''/120''/180''/ 240''
- trucht 8'
Prędkość na każdym odcinku sukcesywnie wzrastała, tempo kształtowało się w okolicach 3'20''-30''/km
Na ostatnim odcinku poległem.... po 400m jakby odcięli prąd, to był już trucht, dawno nie czułem takiej bezsilności, nie jestem jeszcze przygotowany na tego typu trening... tak intensywny... dołujące i demotywujące zarazem ale jestem świadom tego, że niestety nie jestem zawodnikiem z predyspozycjami tylko z upartym charakterem... który wierzy i łudzi się, że ciężką pracą też można. Dziś mimo wszystko, mimo ambicji która nie pozwala się poddać... nie zdołałem wykrzesać z siebie ani źdźbła więcej. ZGON.
23.12.09r
ŚRODA
Owb1- 50' Vśr 5'10''-20''......
Avg 170, Max 185
Warunki atmosferyczne zdecydowanie były przeciwko bieganiu, praktycznie woda po kostki i śliskie podłoże uniemożliwiało bieganie... nie zrobiłem zakładanej siły biegowej którą przekładam na jutro. Mam nadzieję, że warunki będą lepsze.
Od jutra na czas przerwy świątecznej aż do nowego roku włączamy do normalnych treningów rozruchy które będą ograniczały do truchtu 4-5km + stretching.
Treningi póki co lekkie.. wprowadzające, spokojnie dozujemy objętość i intensywność, progresywnie zwiększając te dwa elementy.
SOBOTA
-3km OWB1
- rozgrzewka biegowa
- 12 x200m p. 1'30''
( Vśr 34''-36'')
- 10' wybiegania
Uwagi:
Kopny śnieg i zróżnicowany teren znacznie utrudniał bieganie na tej prędkości, nogi od około 150m strasznie zmęczone, zajechałem się tym treningiem... jestem żałośnie słaby szybkościowo.
21.12.09r
PONIEDZIAŁEK
- Owb1 9km ( Vśr 4'55''km)- ciężkie warunki, dużo śniegu
- sprawność na sali z piłkami lekarskimi, brzuszki, ćwiczenia rozciągające
22.12.09r
WTOREK
- 3km Owb1
- rozgrzewka biegowa
- Zabawa biegowa- 5 x 900m przerwa po każdym odcinku kolejno 90''/120''/180''/ 240''
- trucht 8'
Prędkość na każdym odcinku sukcesywnie wzrastała, tempo kształtowało się w okolicach 3'20''-30''/km
Na ostatnim odcinku poległem.... po 400m jakby odcięli prąd, to był już trucht, dawno nie czułem takiej bezsilności, nie jestem jeszcze przygotowany na tego typu trening... tak intensywny... dołujące i demotywujące zarazem ale jestem świadom tego, że niestety nie jestem zawodnikiem z predyspozycjami tylko z upartym charakterem... który wierzy i łudzi się, że ciężką pracą też można. Dziś mimo wszystko, mimo ambicji która nie pozwala się poddać... nie zdołałem wykrzesać z siebie ani źdźbła więcej. ZGON.
23.12.09r
ŚRODA
Owb1- 50' Vśr 5'10''-20''......
Avg 170, Max 185
Warunki atmosferyczne zdecydowanie były przeciwko bieganiu, praktycznie woda po kostki i śliskie podłoże uniemożliwiało bieganie... nie zrobiłem zakładanej siły biegowej którą przekładam na jutro. Mam nadzieję, że warunki będą lepsze.
Od jutra na czas przerwy świątecznej aż do nowego roku włączamy do normalnych treningów rozruchy które będą ograniczały do truchtu 4-5km + stretching.
Treningi póki co lekkie.. wprowadzające, spokojnie dozujemy objętość i intensywność, progresywnie zwiększając te dwa elementy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
23.12.09r
ŚRODA
Owb1- 50' Vśr 5'10''-20''......
Avg 170, Max 185
Warunki atmosferyczne zdecydowanie były przeciwko bieganiu, praktycznie woda po kostki i śliskie podłoże uniemożliwiało bieganie... nie zrobiłem zakładanej siły biegowej którą przekładam na jutro. Mam nadzieję, że warunki będą lepsze.
Od jutra na czas przerwy świątecznej aż do nowego roku włączamy do normalnych treningów rozruchy które będą ograniczały do truchtu 4-5km + stretching.
24.12.09r
CZWARTEK- Wigilia
Trening rano:
8:45
Rozruch
Owb1- 21'08'' ~ 4km
Uwagi: Na czczo, przed wyjściem wypiłem 0.5l wody.
Po rozruchu lekki stretching.
Trening główny:
14:35
Owb1- 1h01'54''- ~ 12km
Avg- 162/ Max 172
Uwagi: Trening na Białkach (Teren bardzo urozmaicony, długie strome podbiegi przeplatane krótkimi zbiegami).
Ciężko się biegało ze względu na topniejący śnieg... brak stabilizacji stopy, ślisko, tempo dość wolne- szybciej zwyczajnie się nie dało tzn... sposobność oczywiście była ale ryzyko głupiej kontuzji za wysokie.
Po treningu cały przemoczony.... Lekki stretching a potem krótka sprawność:
* Ćwiczenia stabilizujące
* Ćwiczenia wzmacniające mięśnie grzbietu ( drążek, podciągania nachwytem, podchwytem), brzucha ( brzuszki skośne, podciąganie nóg) pompki( na wąskim rozstawie, szerokim, z nogami w górze)
Znów nie było możliwości na zrobienie siły biegowej... woda po kostki. W zamian zrobiłem:
- wypady na jedną nogę
- pół przysiady
- wznosy zgiętej nogi w podporze
- odwodzenie nogi
- wspięcia łydek na schodku
- "krzesełko"
- wypady do klęku
- ćwierć przysiady na jednej nodze
Wszystkie ćwiczenia wykonywane w zakresie 15-20 powtórzeń ( jedna seria)
Wieczorem kiepskie samopoczucie... apatia... senność.
25.12.09r
Piątek
LDB- leżenie do góry brzuchem- planowe.
Uwagi: biegunka, lekki katar, początki lekkiego kaszlu... jednym słowem POTRENOWANE....
Mam nadzieję, że do jutra przejdzie, leże w łóżku... aspirynka, dresik i spanie. Nadzieja umiera ostatnia... oby ambitne plany wykorzystania przerwy świątecznej na ciężki trening nie zakończyły się leżeniem w łóżku... zwyczajnie dosyć mam przerw w tym roku. :/
26.12.09r
Sobota
No i niestety, infekcja na dobre... kaszel w zasadzie w dzień nie jest jakiś okropnie uciążliwy, w nocy niestety jest maskiera... zwyczajnie coś siedzi na płucach, towarzyszy temu lekkie osłabienie, wolę posiedzieć w domu dzień dłużej niż później bujać się z tym kolejny tydzień. Nauka na własnych błędach jest nie oceniona... a nadgorliwość gorsza od faszyzmu:)...
Pamiętne HMP w 2007 roku.... start z 39cio stopniową gorączką... na 5km.... nauka na całe życie. Dlatego wole odpuścić.
27.12.09r
Niedziela
Samopoczucie lepsze, ale siedzie jeszcze w domu... już ten jeden dzień różnicy nie zrobi... ale wiadomo, ciągnie żeby wyjść i ten dziwny niepokój który zawsze występuje jak nie zrobię treningu. Cóż... żeby się nie zastać zrobiłem komplet ćwiczeń na nogi- to samo co w czwartek
28.12.09r
Poniedziałek
Owb1- 1h12'' ~~14km
Avg: 166/ Max 184
Trening- białki. Świetne warunki do biegania, śnieg dowalił, lekki mróz... aż nie chce się wracać. Trening robiony około godziny 20. Zaletą biegania zimną jest to, że można biegać o każdej porze dnia, nawet jak jest ciemno.
Bieganie z wujkiem ultrasem A. Magierem, moim mentorem:) chłopina niestety lata świetności ma za sobą ale...jego żelazna płuca i stalowe nogi daja mi do zrozumienia, że do moich celów jeszcze na prawdę dłuuuuuuga droga... ciężka i wyboista, ale wiem, że warto.
Uwagi: mokry kaszel....:/
29.12.09r
Wtorek
Owb1-11km
54'27''
Vśr 4'45''
Avg 169/ Max 181
- rozgrzewka biegowa
- Rytm 10 x 100m
- Trucht 8'
Uwagi: mokry kaszel, gorsze samopoczucie znów....
Za mocno dwa ostatnie rytmy.....ostro dałem sobie popalić.
30.12.09r
Środa
-Wybieganie 3km- 15'15''- avg 154 max 163
- ZB 5 x 3' p. 3' w truchcie/ marszu, po ostatnim odcinku 5' przerwy i ostatni kilometrowy odcinek 1km w 3'30''
- wybieganie 2km
3'- biegane progresywnie- pierwszy odcinek w tempie 3'50''/km, drugi i trzeci 3'45'',czwarty 3'40'', ostatni 3'35''
Dość ciężko biegało się na tych prędkościach zważywszy na kopny śnieg i poślizg. Tętno średnie kształtowało się na poziomie 180, maksymalny pomiar 193. Ostatni kilometr- 3'31''.... umierałem strasznie.... płuca trzeszczały, dałem z siebie na prawdę dużoooo.
31.12.09r
Czwartek
Planowo 12km.... ale zrobiłem tylko 6km... fatalnie znów się czułem, kaszel .... tym razem na poważniej :/ raz lepiej raz gorzej, nie wiem czy bagatelizować czy iść normalnie na trening... postawiłem na rozsądek.... lekki trening.... potem inhalatory.... i syropy. Oby jutro było już ok!!
Sylwester !!!!!!!! Impreza u znajomka z gim. było sympatycznie, z alkoholem nie szalałem, szanuje to, że powoli udaje mi się w miarę systematycznie trenować... więc wolę nie obciążąć organizmu tym szlachetnym trunkiem... ale symbolicznie trzeba. Życzę sobie żeby pech mijał mnie szerokim łukiem i żebym w końcu do cholery mógł regularnie trenować! bez przeklętych infekcji........ gdybym nie dbał o siebie to mogę winę zrzucić na siebie... ale tak....:/
UKŁADZIE IMMUNOLOGICZNY apeluję na nowy rok o większą odporność ! z góry dzięki.
NOWY ROK 2010
OWb1- 1h10''
Avg 157 Max 171
Wolne tempo...
Biegałem razem z Dawidem, białki. Wczorajszy dzień luzu okazał się zbawienny, dziś dużo lepiej !
Trening robiłem o 20, bo wcześniej praca od 12 do 18.
02.01.10
Sobota
Owb1 31''27''
Avg 157 max 176
- rozgrzewka biegowa, stretching
- SB 6 x 150m ( na oko... było nawet dużo ponad planowe 150m)
Czasy odcinków w zakresie od 43''-40''
Samopoczucie średnie, rozbudziłem się dopiero po 3 odcinku, siłowo jest coraz lepiej...
- wybieganie 13'
03.01.10r
Niedziela
- owb 3km
avg 159 max 172
- Owb2- 7km- 28''20''
Avg- 180 Max 197...
Vśr ~~ 4'02''
Biegałem ten trening z Dawidem... obaj wytrzymaliśmy tempo jak na warunki bardzo mocne. Myślę, że gdyby nie ten kopny śnieg spokojnie średnie tempo wyniosło by ~~ 3'50''
- Rytm 6 x 100m p. trucht
- wybieganie 2km
04.01.10r
Poniedziałek
Owb 1- 4km
Sprawność na sali- 30'
Uwagi: dobre samopoczucie, czułem luz i dynamikę. Lekki trening.
MRÓZ :/
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
05.01.10r
WTOREK
-Owb1- 16'
Avg 150/Max 165
- rozgrzewka biegowa w tym rytmy 3 x 100m
- Owb2
Avg 174 Max 193
Vśr~~ 3'50''-4'
- trucht 2'
- 8x 200/200 trucht.(33'-36'')
uwagi: ciężkie warunki na "bieżni"
06.01.10r
ŚRODA
OWB1-70'20''
Avg-161 Max 175
Uwagi: silny śnieg, biegałem na białkach.
Samopoczucie bez rewelacji. Kopny śnieg
...
07.01.10r
CZWARTEK
-OWB1- 44'50''
Avg 164 Max 178
- siła biegowa + Rytm 3 x100m
- Wybieganie 6'
Uwagi: bardzo dobre samopoczucie, ciężko robiło się SB...ślisko !
Organizm coraz lepiej reaguje na wysiłek. Bieganie po górzystym terenie
daje niesamowite efekty. Na ostrych podbiegach tętno nie skacze już jak szalone,
oddech jest uregulowany.... nóżki coraz silniejsze ma to swoje odzwierciedlenie nie tylko
na podbiegach ale i nogi dłużej wytrzymują na wyższej intensywności typu drugi zakres.
( odczułem to chociażby na treningu wtorkowym).
PIĄTEK
08.01.10r
OWb1 46'32''
Avg- 157 Max 172
- sprawność sala 40'
Uwagi: zły dzień, gorsze samopoczucie, bez sił
09.01.10r
SOBOTA
Owb1
1h18''55''/ Avg 164 Max 181/
Uwagi: straszne warunki do biegania, zimno ... lubię Cię ale...., ponaciągane dwójki
10.01.10r
NIEDZIELA
- Owb1 25'55'' Avg 162/ max 172, Vśr 6'/km..........
- rozgrzewka
- ZB 12 x 1' p 2' trucht.
1' dość szybko jak na panujące warunki, na każdym odcinku 300m z hakiem udawało się przebiec
Po treningu niesamowicie zmęczony- 2h snu
wieczorkiem, basen, jaccuzi, sauna, masaże
WTOREK
-Owb1- 16'
Avg 150/Max 165
- rozgrzewka biegowa w tym rytmy 3 x 100m
- Owb2
Avg 174 Max 193
Vśr~~ 3'50''-4'
- trucht 2'
- 8x 200/200 trucht.(33'-36'')
uwagi: ciężkie warunki na "bieżni"
06.01.10r
ŚRODA
OWB1-70'20''
Avg-161 Max 175
Uwagi: silny śnieg, biegałem na białkach.
Samopoczucie bez rewelacji. Kopny śnieg
...
07.01.10r
CZWARTEK
-OWB1- 44'50''
Avg 164 Max 178
- siła biegowa + Rytm 3 x100m
- Wybieganie 6'
Uwagi: bardzo dobre samopoczucie, ciężko robiło się SB...ślisko !
Organizm coraz lepiej reaguje na wysiłek. Bieganie po górzystym terenie
daje niesamowite efekty. Na ostrych podbiegach tętno nie skacze już jak szalone,
oddech jest uregulowany.... nóżki coraz silniejsze ma to swoje odzwierciedlenie nie tylko
na podbiegach ale i nogi dłużej wytrzymują na wyższej intensywności typu drugi zakres.
( odczułem to chociażby na treningu wtorkowym).
PIĄTEK
08.01.10r
OWb1 46'32''
Avg- 157 Max 172
- sprawność sala 40'
Uwagi: zły dzień, gorsze samopoczucie, bez sił
09.01.10r
SOBOTA
Owb1
1h18''55''/ Avg 164 Max 181/
Uwagi: straszne warunki do biegania, zimno ... lubię Cię ale...., ponaciągane dwójki
10.01.10r
NIEDZIELA
- Owb1 25'55'' Avg 162/ max 172, Vśr 6'/km..........
- rozgrzewka
- ZB 12 x 1' p 2' trucht.
1' dość szybko jak na panujące warunki, na każdym odcinku 300m z hakiem udawało się przebiec
Po treningu niesamowicie zmęczony- 2h snu
wieczorkiem, basen, jaccuzi, sauna, masaże
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
11.01.10r
Poniedziałek
Owb1 8km
Sprawność 30'
12.01.10r
Wtorek
-Owb1 15'33''
Avg 151 Max 164
- rozgrzewka biegowa
- Owb2/3
Odcinek 1: 8'06'' Avg 178 Max 190
Przerwa 3'
Odcinek 2: 8'14'' Avg 175 Max 193
Przerwa 4'
Odcinek 3: 3'50'' Avg 181 Max 193
Biegałem po nie wymierzonej trasie, na stadionie 50cm śniegu i lód. Tutaj chociaż odśnieżona kostka brukowa, gdzieniegdzie szary bruk:) Samopoczucie kiepskie.
Po 1... mój błąd... nie wymuszony... za szybki początek, nie mam jeszcze kompletnie wyczucia tempa, "naturalnego zegarka", co by nie było za małe doświadczenie biegowe... nie mając odmierzonej trasy nie jestem w stanie biegać na odpowiednich prędkościach
Po 2 Połowa pierwszego odcinka... wyszła.. w 3'52'' a więc w perspektywie ostatniego odcinka- bardzo mocno- za mocno. Drugi odcinek- dużo wolniejszy ( konsekwencja poprzedniego). Szczerze wysiadłem wydolnościowo... płuca nie nadążały.... mięśniowo ok, nawet nie zakwasiłem się za mocno
ogólnie kiepski dzień dzisiaj... długa historia, ale spałem 5h... kiedy moje optimum to 8, ciągła pogoń itd itd też miało na pewno wpływ na trening, ale cóż, nie zawsze jest z górki, nie zawsze jest jak się chce
13.01.10r
Środa
Owb1- 1h 00'39''
Avg 159/ Max 174
Biegałem po swojej ulubionej trasie- białki czyli teren górzysty;) Samopoczucie niestety kiepskie, wczorajszy trening mocno odczuwam do tej pory.
14.01.10r
CZWARTEK
Owb1- 44'57''
Avg 164/Max 171
Vśr 4'40''-5'
- rozgrzewka
- SB 5x100m(20m skipC+50m skip A+30m nożyce)
3x100m(60m wieloskok+ 40m przebieżka),
- RT 3x 20''/ na 1', wyb. 1km
15.01.10r
PIĄTEK
Owb1- 46'08''
Avg 160/ max 169
- sprawność na sali 40'
16.01.10r
SOBOTA
- Owb1 15'
- 8km-OWB2- 33'41'' ( Vśr 4'11'')
Avg176/ Max 182
- przerwa 4'- 5x 20''/ prz. 1' , wyb. 2 km
Biegałem na swojej starej trasie chodowej, jedynie tam mogłem przeprowadzić trening na większej prędkości, trasa jest wahadłowa, 700m w jedną stronę... tak więc dość dużo traciłem na nawrotach + strasznie ślisko. Myślę, że w optymalnych warunkach średnia prędkość była by dużo wyższa. Bardzo dobre samopoczucie.
17.01.10r
Niedziela
Owb1- 1h'37'16'' ~~ 18-19km
- Avg 160, Max 179
Pierwsze tak długie wybieganie w moim stażu biegowym. Bardzo dobre samopoczucie, po 1h czułem się jak superman:) zero kryzysu. Tlenowo jestem dość mocny, jednak praca treningowa którą wykonałem chodząc nie poszła w las. Po treningu kojący basen:) potem potulnie poszedłem spać.
18.01.10r
Poniedziałek
Owb1- 54'
Avg 160 Max 179
- sprawność na sali 40'
19.01.10r
Wtorek
- Owb1- 15'
- rozgrzewka
- Owb2/owb3 6 x 1km p. 2'30''-3' trucht
1km-3'33'' Avg 172/ Max 181 p. 2'32''
1km-3'37'' Avg 176/ Max 185 p. 2'51''
1km-3'31'' Avg 178/ Max 190 p. 3'
1km-3'35'' Avg 176/ Max 188 p. 2'55''
1km-3'31'' Avg 176/ Max 188 p. 2'59''
1km-3'30'' Avg 177/ Max 188
- po ostatnim odcinku trucht 10'
Uwagi: Ślisko, ból piszczeli... strasznie tupałem:/ kiepsko technicznie, może dlatego, że pierwszy raz od 3tyg biegałem po asfalcie... a nie po miękkim śniegu. Wydolnościowo super, zmęczenie poczułem dopiero na ostatnim odcinku. Nie jest źle, oby zdrowie dopisało.
Poniedziałek
Owb1 8km
Sprawność 30'
12.01.10r
Wtorek
-Owb1 15'33''
Avg 151 Max 164
- rozgrzewka biegowa
- Owb2/3
Odcinek 1: 8'06'' Avg 178 Max 190
Przerwa 3'
Odcinek 2: 8'14'' Avg 175 Max 193
Przerwa 4'
Odcinek 3: 3'50'' Avg 181 Max 193
Biegałem po nie wymierzonej trasie, na stadionie 50cm śniegu i lód. Tutaj chociaż odśnieżona kostka brukowa, gdzieniegdzie szary bruk:) Samopoczucie kiepskie.
Po 1... mój błąd... nie wymuszony... za szybki początek, nie mam jeszcze kompletnie wyczucia tempa, "naturalnego zegarka", co by nie było za małe doświadczenie biegowe... nie mając odmierzonej trasy nie jestem w stanie biegać na odpowiednich prędkościach
Po 2 Połowa pierwszego odcinka... wyszła.. w 3'52'' a więc w perspektywie ostatniego odcinka- bardzo mocno- za mocno. Drugi odcinek- dużo wolniejszy ( konsekwencja poprzedniego). Szczerze wysiadłem wydolnościowo... płuca nie nadążały.... mięśniowo ok, nawet nie zakwasiłem się za mocno
ogólnie kiepski dzień dzisiaj... długa historia, ale spałem 5h... kiedy moje optimum to 8, ciągła pogoń itd itd też miało na pewno wpływ na trening, ale cóż, nie zawsze jest z górki, nie zawsze jest jak się chce
13.01.10r
Środa
Owb1- 1h 00'39''
Avg 159/ Max 174
Biegałem po swojej ulubionej trasie- białki czyli teren górzysty;) Samopoczucie niestety kiepskie, wczorajszy trening mocno odczuwam do tej pory.
14.01.10r
CZWARTEK
Owb1- 44'57''
Avg 164/Max 171
Vśr 4'40''-5'
- rozgrzewka
- SB 5x100m(20m skipC+50m skip A+30m nożyce)
3x100m(60m wieloskok+ 40m przebieżka),
- RT 3x 20''/ na 1', wyb. 1km
15.01.10r
PIĄTEK
Owb1- 46'08''
Avg 160/ max 169
- sprawność na sali 40'
16.01.10r
SOBOTA
- Owb1 15'
- 8km-OWB2- 33'41'' ( Vśr 4'11'')
Avg176/ Max 182
- przerwa 4'- 5x 20''/ prz. 1' , wyb. 2 km
Biegałem na swojej starej trasie chodowej, jedynie tam mogłem przeprowadzić trening na większej prędkości, trasa jest wahadłowa, 700m w jedną stronę... tak więc dość dużo traciłem na nawrotach + strasznie ślisko. Myślę, że w optymalnych warunkach średnia prędkość była by dużo wyższa. Bardzo dobre samopoczucie.
17.01.10r
Niedziela
Owb1- 1h'37'16'' ~~ 18-19km
- Avg 160, Max 179
Pierwsze tak długie wybieganie w moim stażu biegowym. Bardzo dobre samopoczucie, po 1h czułem się jak superman:) zero kryzysu. Tlenowo jestem dość mocny, jednak praca treningowa którą wykonałem chodząc nie poszła w las. Po treningu kojący basen:) potem potulnie poszedłem spać.
18.01.10r
Poniedziałek
Owb1- 54'
Avg 160 Max 179
- sprawność na sali 40'
19.01.10r
Wtorek
- Owb1- 15'
- rozgrzewka
- Owb2/owb3 6 x 1km p. 2'30''-3' trucht
1km-3'33'' Avg 172/ Max 181 p. 2'32''
1km-3'37'' Avg 176/ Max 185 p. 2'51''
1km-3'31'' Avg 178/ Max 190 p. 3'
1km-3'35'' Avg 176/ Max 188 p. 2'55''
1km-3'31'' Avg 176/ Max 188 p. 2'59''
1km-3'30'' Avg 177/ Max 188
- po ostatnim odcinku trucht 10'
Uwagi: Ślisko, ból piszczeli... strasznie tupałem:/ kiepsko technicznie, może dlatego, że pierwszy raz od 3tyg biegałem po asfalcie... a nie po miękkim śniegu. Wydolnościowo super, zmęczenie poczułem dopiero na ostatnim odcinku. Nie jest źle, oby zdrowie dopisało.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Postaram się regularnie prowadzić blog.. strasznie się opuściłem... wpisy są troszkę od niechcenia ale cóż. Brak czasu poza tym de motywuje mnie blog chociażby Patatajca... nigdy mój blog nie będzie wyglądał jak jego !... Ten to dopiero ma lekkie piórko:)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
20.01.10r
ŚRODA
Owb1- 59'47''
Vśr 4'50''-5'
Avg 161- Max 173/
W domu połowa rodziny już chora... szczerze i ja nie czuje się w pełni sił, może chwilowe przemęczenie które narasta proporcjonalnie do treningów. Nie mam pojęcia. Śpię dużo... mimo tego i tak wstaję nie wyspany, potem pół dnia chodzę lekko jakby śnięty... to samo dziś przed treningiem. Strasznie się długo do niego zbierałem... oczywiście przed musiałem pójść spać i ostatecznie wyszedłem na trening o 20. Późno... ale podczas biegu byłem jak nowo narodzony. Tętno niskie, samopoczucie bardzo dobre, ale dałem sobie na luz dziś. Wolny bieg, nastawiony na refleksję i masaż mięśni;). Uwielbiam to egzystowanie z samym sobą podczas wybiegań... relacja... ja-myśli, myśli-ja. Bieganie daje poczucie niesamowitego sensu... bo niestety na próżno go szukać w codzienności, przynajmniej ja osobiście nie potrafię. Coraz bardziej przytłacza mnie ludzka mentalność zdobywców, materialnych szczurów... ekh.
Załapałem się na cała drugą połowę ME w szczypiorniaku.. nic tylko brać przykład z chłopaków! Zacięcie... pasja, zaangażowanie. Dla nich gra z orzełkiem to najwyższy zaszczyt, nie premie za wygrane mecze. Strasznie podoba mi się takie podejście, piłkarze.... znaleźć czas pomiędzy imprezami i codziennymi zakupami na obejrzenie choć jednego meczu, wtedy może zrozumiecie na czym polega sport.
pozdro
ŚRODA
Owb1- 59'47''
Vśr 4'50''-5'
Avg 161- Max 173/
W domu połowa rodziny już chora... szczerze i ja nie czuje się w pełni sił, może chwilowe przemęczenie które narasta proporcjonalnie do treningów. Nie mam pojęcia. Śpię dużo... mimo tego i tak wstaję nie wyspany, potem pół dnia chodzę lekko jakby śnięty... to samo dziś przed treningiem. Strasznie się długo do niego zbierałem... oczywiście przed musiałem pójść spać i ostatecznie wyszedłem na trening o 20. Późno... ale podczas biegu byłem jak nowo narodzony. Tętno niskie, samopoczucie bardzo dobre, ale dałem sobie na luz dziś. Wolny bieg, nastawiony na refleksję i masaż mięśni;). Uwielbiam to egzystowanie z samym sobą podczas wybiegań... relacja... ja-myśli, myśli-ja. Bieganie daje poczucie niesamowitego sensu... bo niestety na próżno go szukać w codzienności, przynajmniej ja osobiście nie potrafię. Coraz bardziej przytłacza mnie ludzka mentalność zdobywców, materialnych szczurów... ekh.
Załapałem się na cała drugą połowę ME w szczypiorniaku.. nic tylko brać przykład z chłopaków! Zacięcie... pasja, zaangażowanie. Dla nich gra z orzełkiem to najwyższy zaszczyt, nie premie za wygrane mecze. Strasznie podoba mi się takie podejście, piłkarze.... znaleźć czas pomiędzy imprezami i codziennymi zakupami na obejrzenie choć jednego meczu, wtedy może zrozumiecie na czym polega sport.
pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
21.01.10r
CZWARTEK
Owb1- 39'
Avg 161 max 169/ Vś 4'45''-5'/
- siła biegowa 6 x 150m
- Rt 3 x 100m
- wybieganie 1km
Kiepskie samopoczucie, strasznie ciężki się czułem, może dlatego ze dwa treningi w przeciągu 14 zrobiłem. Strasznie napięty dzień... może gdybym wcześniej wstał to nie miałbym problemu z załatwieniem wszystkiego bez pośpiechu ale... tak dobrze pod cieplutką kołderką ;)
45' z życia zostało mi bezpowrotnie zabrane... bo właśnie przez tyle męczyłem się z zawiązaniem krawata na studniówkę !! Dobrze, że istnieje internet a w nim filmiki instruktażowe:D
22.01.10r
Piątek
Owb1-50'
Avg 151/Max 171
- Rytm 10 x 100m p. marsz/trucht. Prędkości(17''-19'')
Dobre samopoczucie po wczorajszej studniówce... przyznam się wypiłem troszkę ale bardziej symbolicznie, dziś za to czułem się jak młody bóg... z tym, że bóg lekko nie wyspany ale poza tym wszystko było ok. Strasznie niskie tętno... nie wiem dlaczego, zbawienne działanie alkoholu?
Jutro 2gi zakresik... jazda:)
Pozdro
CZWARTEK
Owb1- 39'
Avg 161 max 169/ Vś 4'45''-5'/
- siła biegowa 6 x 150m
- Rt 3 x 100m
- wybieganie 1km
Kiepskie samopoczucie, strasznie ciężki się czułem, może dlatego ze dwa treningi w przeciągu 14 zrobiłem. Strasznie napięty dzień... może gdybym wcześniej wstał to nie miałbym problemu z załatwieniem wszystkiego bez pośpiechu ale... tak dobrze pod cieplutką kołderką ;)
45' z życia zostało mi bezpowrotnie zabrane... bo właśnie przez tyle męczyłem się z zawiązaniem krawata na studniówkę !! Dobrze, że istnieje internet a w nim filmiki instruktażowe:D
22.01.10r
Piątek
Owb1-50'
Avg 151/Max 171
- Rytm 10 x 100m p. marsz/trucht. Prędkości(17''-19'')
Dobre samopoczucie po wczorajszej studniówce... przyznam się wypiłem troszkę ale bardziej symbolicznie, dziś za to czułem się jak młody bóg... z tym, że bóg lekko nie wyspany ale poza tym wszystko było ok. Strasznie niskie tętno... nie wiem dlaczego, zbawienne działanie alkoholu?
Jutro 2gi zakresik... jazda:)
Pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 354
- Rejestracja: 03 maja 2008, 18:00
- Życiówka na 10k: <35'
- Życiówka w maratonie: brak
Zapraszam na swój blog który będzie nieco czytelny i prowadzony na prawdę bardzo starannie.
http://biegiemposens.blox.pl/html
pozdro
http://biegiemposens.blox.pl/html
pozdro