PATATAJEC - Powrót do regularnego biegania
Moderator: infernal
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
piątek, 4 grudnia 2009
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,4
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: złe
Super! Hiper! Mega...
...gówno! Zły jak cholera jestem. Wymyśliłem sobie na dziś podbiegi. Wolnym easy dobiegłem (2,5 km) do górki, potem na nią wbiegłem, mierząc dystans i zbiegłem do gałęzi, która oznaczała start. Wyłączyłem stoper, zacząłem rozciąganie. Po pięciu minutach z werwą wdusiłem start (!!!) i pobiegłem. Na górze wcisnąłem lap (żeby złapać międzyczas) i zbiegłem odpoczywając. Potem znowu lap (kolejny międzyczas) i na górkę. Powtarzałem całą procedurę 5 razy, po czym zdecydowałem się zobaczyć jakie mam tętno... Tętno było wysokie - w granicach 95%, ale co ja widzę - czas wcale nie płynie (???). Na pół sekundy zamieniłem się w Sherlock'a Holmes'a i wydedukowałem, że oczywiście zamiast wystartować stoper przed pierwszym podbiegiem, to na zastopowanym czasie wcisnąłem lap, co nie wystartowało czasu. Wciskałem jak głupek ten lap jeszcze 10 razy i nie zauważyłem, że bieg się nie nagrywa... Odechciało mi się wszystkiego. Takie ładne podbiegi trzasnąłem i się nie nagrały! Moje pierwsze podbiegi! Będę płakał!
Jak już obrzucałem się wszystkimi możliwymi epitetami za bezmyślność, postanowiłem coś jeszcze zrobić z tym treningiem. Dodałem więc pętlę, żeby zbliżyć się do 10 km ogólnego wybiegania, co i tak się nie udało, bo zabrakło mi 200 metrów. Te dodatkowe 7 km, po tych podbiegach zmęczyło mnie niesamowicie. Tempo siadło, tętno nie dało się opanować - nogi spuchnięte i obolałe... Co za sromotna porażka.
Ehhh... Idę zeżreć schaboszczaka - on mnie pocieszy!
Pora dnia: 12:36
Warunki pogodowe: bezwietrznie, pochmurno
Temperatura: 8 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (81 dni w użyciu)
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (377 km przebiegu)
Całkowity dystans: 9,82 km
Całkowity czas: 00:57:44 godz
Średnie tętno: 156 bpm
Szczytowe tętno: 182 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:52
Średnia prędkość (km/h): 10,21
Średnia prędkość (m/s): 2,83
Łączna liczba uderzeń serca: 8988
Liczba spalonych kalorii: 752 kcal
Międzyczasy:
ID. ∙∙∙∙∙ DYSTANS ∙∙∙∙∙∙ ŚREDNIE TEMPO ∙∙∙∙∙∙∙ PULS ŚREDNI/MAX
——————————————————————————————
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:33 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 147/158 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:46 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/159 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:22 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 147/176 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:20 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 152/182 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:08 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/159 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:51 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/166 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:32 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/168 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:34 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 159/162 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 162/168 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 0,82 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:00 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 164/174 bpm
Widzicie ten wspaniały czas na 4. kilometrze?! Co za żenada!
Dieta:
11:30: małe danio
14:00: słoiczek malin + sok z malin rozcieńczony z wodą jako izotonik (?)
15:30: schabowy z ziemniakami i z kalafiorem podsmażanym - mmmmm
16:30: kiwi
19:30: pół chałki z kakao
21:30: muesli z jogurtem i banan
Suplementy: Vitaral, Iskial, Artresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,4
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: złe
Super! Hiper! Mega...
...gówno! Zły jak cholera jestem. Wymyśliłem sobie na dziś podbiegi. Wolnym easy dobiegłem (2,5 km) do górki, potem na nią wbiegłem, mierząc dystans i zbiegłem do gałęzi, która oznaczała start. Wyłączyłem stoper, zacząłem rozciąganie. Po pięciu minutach z werwą wdusiłem start (!!!) i pobiegłem. Na górze wcisnąłem lap (żeby złapać międzyczas) i zbiegłem odpoczywając. Potem znowu lap (kolejny międzyczas) i na górkę. Powtarzałem całą procedurę 5 razy, po czym zdecydowałem się zobaczyć jakie mam tętno... Tętno było wysokie - w granicach 95%, ale co ja widzę - czas wcale nie płynie (???). Na pół sekundy zamieniłem się w Sherlock'a Holmes'a i wydedukowałem, że oczywiście zamiast wystartować stoper przed pierwszym podbiegiem, to na zastopowanym czasie wcisnąłem lap, co nie wystartowało czasu. Wciskałem jak głupek ten lap jeszcze 10 razy i nie zauważyłem, że bieg się nie nagrywa... Odechciało mi się wszystkiego. Takie ładne podbiegi trzasnąłem i się nie nagrały! Moje pierwsze podbiegi! Będę płakał!
Jak już obrzucałem się wszystkimi możliwymi epitetami za bezmyślność, postanowiłem coś jeszcze zrobić z tym treningiem. Dodałem więc pętlę, żeby zbliżyć się do 10 km ogólnego wybiegania, co i tak się nie udało, bo zabrakło mi 200 metrów. Te dodatkowe 7 km, po tych podbiegach zmęczyło mnie niesamowicie. Tempo siadło, tętno nie dało się opanować - nogi spuchnięte i obolałe... Co za sromotna porażka.
Ehhh... Idę zeżreć schaboszczaka - on mnie pocieszy!
Pora dnia: 12:36
Warunki pogodowe: bezwietrznie, pochmurno
Temperatura: 8 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (81 dni w użyciu)
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (377 km przebiegu)
Całkowity dystans: 9,82 km
Całkowity czas: 00:57:44 godz
Średnie tętno: 156 bpm
Szczytowe tętno: 182 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:52
Średnia prędkość (km/h): 10,21
Średnia prędkość (m/s): 2,83
Łączna liczba uderzeń serca: 8988
Liczba spalonych kalorii: 752 kcal
Międzyczasy:
ID. ∙∙∙∙∙ DYSTANS ∙∙∙∙∙∙ ŚREDNIE TEMPO ∙∙∙∙∙∙∙ PULS ŚREDNI/MAX
——————————————————————————————
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:33 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 147/158 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:46 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/159 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:22 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 147/176 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:20 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 152/182 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:08 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/159 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:51 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/166 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:32 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/168 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:34 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 159/162 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 162/168 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 0,82 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:00 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 164/174 bpm
Widzicie ten wspaniały czas na 4. kilometrze?! Co za żenada!
Dieta:
11:30: małe danio
14:00: słoiczek malin + sok z malin rozcieńczony z wodą jako izotonik (?)
15:30: schabowy z ziemniakami i z kalafiorem podsmażanym - mmmmm
16:30: kiwi
19:30: pół chałki z kakao
21:30: muesli z jogurtem i banan
Suplementy: Vitaral, Iskial, Artresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
sobota, 5 grudnia 2009
Waga: 72,3 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: doskonałe
Jak szczekał, to pierdział!
Dziś dzień lenistwa! Najpierw wyjazd do mojej siostrzyczki i szwagra, którzy zaprosili nas na obiad. Zawsze wychodzę od nich solidnie najedzony! Tym razem było nie inaczej. Podczas obiadu rozmawialiśmy o chińskim zwyczaju jedzenia psów. Dowiedziałem się (dzięki szwagier), że psa najpierw się tuczy, potem głodzi, a dzień przed posiłkiem, tłucze się biedaka, żeby skruszał. Przy obiedzie było też o tym, które mięso śmierdzi; czego to by się w życiu nie zjadło; o tym, że Chińczycy jedzą martwe płody ludzkie, z poronień (dzięki Magda) i są podobno genialne na cerę. Ja opowiedziałem o tym, że jako dziecko, będąc na obozie wędrownym, zrobiłem kupę do wiadra, które było przeznaczone do parzenia herbaty - Pani bardzo się zdenerwowała i pytała wszystkie dzieci, które z nas to zrobiło - nie przyznałem się. Herbata była na śniadanie. Tata zrewanżował się historyjką o psie, którego miał za młodu, i który to pies na starość nabawił się takiej przypadłości, że jak szczekał to pierdział - i to całkiem głośno. Ot takie rodzinne opowiastki przy stole.
Po powrocie do domu spotkałem się z kumplem. Bardzo mi pomógł w kwestii mojego knucia i rozkminiania . Potem resztę dnia przesiedziałem przed kompem, czytając dużo, grając na klawiszu i knując. W nocy wyszedłem na godzinny spacer po swojej wiosce. Szedłem tak sobie i knułem. Po powrocie znowu komp, knucie i rozkminianie. O 3. w nocy przypomniałem sobie o wpisie, a teraz idę spać.
Jutro pobiegnę sobie coś dłuższego, tak, żeby wstydu nie było pod koniec tygodnia.
Dieta:
11:30: danio małe (wiśniowe), kawałek chałki i 1/8 kubka kakao - tylko tyle mleka było! Za to teraz mam 2 zgrzewki!
14:00: Zupa pomidorowo-cudaczna. Z kluseczkami, zacierkami, kurczakiem, groszkiem, marchewką
14:30: wołowina w sosie, z kaszą gryczaną (?) + sałatka z cykorii i sałtka z ogórka, papryki z czymś jeszcze (cebula chyba) - taka piklowa.
15:00: 2 kawałki sernika na zimno, na biszkopicie, z klementynkami w galaretce!
19:00: miska zupy pomidorowej
22:00: mała puszka makreli w sosie pomidorowym z bułką
22:30: bananeiro
Suplementy: Zapomniałem
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,3 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: doskonałe
Jak szczekał, to pierdział!
Dziś dzień lenistwa! Najpierw wyjazd do mojej siostrzyczki i szwagra, którzy zaprosili nas na obiad. Zawsze wychodzę od nich solidnie najedzony! Tym razem było nie inaczej. Podczas obiadu rozmawialiśmy o chińskim zwyczaju jedzenia psów. Dowiedziałem się (dzięki szwagier), że psa najpierw się tuczy, potem głodzi, a dzień przed posiłkiem, tłucze się biedaka, żeby skruszał. Przy obiedzie było też o tym, które mięso śmierdzi; czego to by się w życiu nie zjadło; o tym, że Chińczycy jedzą martwe płody ludzkie, z poronień (dzięki Magda) i są podobno genialne na cerę. Ja opowiedziałem o tym, że jako dziecko, będąc na obozie wędrownym, zrobiłem kupę do wiadra, które było przeznaczone do parzenia herbaty - Pani bardzo się zdenerwowała i pytała wszystkie dzieci, które z nas to zrobiło - nie przyznałem się. Herbata była na śniadanie. Tata zrewanżował się historyjką o psie, którego miał za młodu, i który to pies na starość nabawił się takiej przypadłości, że jak szczekał to pierdział - i to całkiem głośno. Ot takie rodzinne opowiastki przy stole.
Po powrocie do domu spotkałem się z kumplem. Bardzo mi pomógł w kwestii mojego knucia i rozkminiania . Potem resztę dnia przesiedziałem przed kompem, czytając dużo, grając na klawiszu i knując. W nocy wyszedłem na godzinny spacer po swojej wiosce. Szedłem tak sobie i knułem. Po powrocie znowu komp, knucie i rozkminianie. O 3. w nocy przypomniałem sobie o wpisie, a teraz idę spać.
Jutro pobiegnę sobie coś dłuższego, tak, żeby wstydu nie było pod koniec tygodnia.
Dieta:
11:30: danio małe (wiśniowe), kawałek chałki i 1/8 kubka kakao - tylko tyle mleka było! Za to teraz mam 2 zgrzewki!
14:00: Zupa pomidorowo-cudaczna. Z kluseczkami, zacierkami, kurczakiem, groszkiem, marchewką
14:30: wołowina w sosie, z kaszą gryczaną (?) + sałatka z cykorii i sałtka z ogórka, papryki z czymś jeszcze (cebula chyba) - taka piklowa.
15:00: 2 kawałki sernika na zimno, na biszkopicie, z klementynkami w galaretce!
19:00: miska zupy pomidorowej
22:00: mała puszka makreli w sosie pomidorowym z bułką
22:30: bananeiro
Suplementy: Zapomniałem
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
niedziela, 6 grudnia 2009
Waga: 72,5 kg
BMI: 22,4
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: spałem dobrze
Samopoczucie: doskonałe
Wycieczka biegowa!
Dziś, jak w każdą niedzielę, wycieczka biegowa.
Dzień wcześniej przeczytałem na forum, że część z Was biega na czczo. Postanowiłem i ja poeksperymentować i pobiec z pustym brzuchem. Zabralem też ze sobą garść rodzynek, w plastikowej torebce - dzięki za tipa. Plan był ambitny - zrobić olbrzymią pętlę i pobić dotyczczasowy rekord długiego wybiegania. Pierwsze 5 kilometrów było męczące. Bolały mnie łydki i achillesy. Kiedy dobiegłem do zielonego mostku na kanale zaborowskim, zatrzymałem się na chwilę i zrobiłem szybkie rozciąganie. To co poczułem po, było niesamowite. Cały ból łydek, to napięcie i wrażenie ciężkich nóg zupełnie zniknęło. Zamiast bólu pojawiła się lekkość i sprężystość, wręcz miałem wrażenie, że nogi oddychają - niesamowite. Po rozciąganiu biegło się po prostu rewelacyjnie. To będzie standardowa procedura podczas wybiegań - zatrzymać się na chwilę i rozciągnąć giry! Praktycznie do 17 kilometra nie odczuwałem zmęczenia nóg. Dopiero potem czułem jakieś napięcia w okolicach kostek. W międzyczasie minąłem grupę nordyckich spacerowiczów, 2 starsze pary (w odstępie 5 km od siebie), dwóch gości w białych szalikach, kraciastych kurtkach i obcisłych gaciach (? wtf!?) i 4 osobową rodzinkę z wózkiem. Wszystkich pozdrowiłem z wzajemnością, choć nad gośćmi w kraciatych kurtach zastanawiałem się do ostatniej chwili :P
Kiedy już byłem w okolicach swoich 10. kilometrowych wybiegań zdecydowałem się odbić w prawo i wydłużyć trasę. Starałem się jak mogłem by pokonać granicę 20 km i kluczyłem jak tylko się dało. Udało się. Garmin jednak zrobił mi psikusa i namieszał coś w ścieżce. Widać warunki atmosferyczne pod koniec zniekształciły nieco odbiór i ścieżka niekorzystnie dla mnie odbiła mocno w prawo od faktycznej trasy. Gdyby nie to, to pewnie miałbym zarejestrowany półmaraton . Ważne jednak, że mam go w nogach!
Podsumowując: dzisiejszy bieg, mimo trudnego początku, uważam za bardzo udany. Pomysł z bieganiem na czczo - trafiony. Wcale nie byłem głodny i nic nie chlupało mi w żołądku. Rodzynki zajadałem sobie co 2-3 km, pewnie dodały mi energii, ale jednoznacznie nie potrafię stwierdzić, ale że lubię rodzynki, to pewnie będę je zabierał. Zresztą - wszystkich nie zjadłem. Po bieganiu nie czuję się jakoś szczególnie zmęczony. Podczas wybiegania straciłem sporo wody. Różnica w wadze przd i po treningu - 1,4 kg - szok. Co i raz rozciągam nogi. Raczej jutro nie będzie gorzej, niż po przebiegnięciu 18 km. Jest dobrze.
Linka do trasy: http://img16.imageshack.us/img16/1008/p ... 091206.jpg
Pora dnia: 13:23
Warunki pogodowe: wilgotno, pochmurno, lekki wiatr
Temperatura: 5 °C
Użyty sprzęt:
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (398 km przebiegu)
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (83 dni w użyciu)
Całkowity dystans: 20,90 km
Całkowity czas: 01:57:13 godz
Średnie tętno: 160 bpm
Szczytowe tętno: 171 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:36
Średnia prędkość (km/h): 10,70
Średnia prędkość (m/s): 2,97
Łączna liczba uderzeń serca: 18703
Liczba spalonych kalorii: 1633 kcal
Międzyczasy:
ID. ∙∙∙∙∙ DYSTANS ∙∙∙∙∙∙ ŚREDNIE TEMPO ∙∙∙∙∙∙∙ PULS ŚREDNI/MAX
——————————————————————————————
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:30 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 149/161 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:42 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/160 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:51 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/158 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:50 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/161 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:37 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 156/160 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:02 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/160 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:41 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/159 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:33 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/165 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:35 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/167 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:31 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 158/164 bpm
11. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 159/162 bpm
12. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:24 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/165 bpm
13. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/164 bpm
14. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:25 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 163/167 bpm
15. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 168/171 bpm
16. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:34 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/165 bpm
17. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:48 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 166/170 bpm
18. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:36 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 165/169 bpm
19. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 165/168 bpm
20. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:05 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 162/168 bpm
21. ∙∙∙∙∙ 0,90 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:55 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 167/171 bpm
Dieta:
15:30: banan
16:00: leczo z kaszą gryczaną
17:00: banan
20:00: 4 kanapki z wędliną i ogórkiem
22:00: małe danio
jeszcze coś wtrącę
Suplementy: AAAA! Zapomniałem znowu!
Łączny dystans: 53,16 km
Łączny czas: 5 godz. 2 minuty
Liczba dni biegowych: 4
Średnia prędkość (min/km): 5:41
Średni puls: 158 bpm
Łączna liczba spalonych kalorii: 4138 kcal
Napotkane zwierzaki: 0
Dobre długie wybieganie pozwoliło zwiększyć ogólny kilometraż. W przyszłym tygodniu pewnie będzie trochę krótszy. Docelowo chciałbym przez zimę utrzymać bilans 50 km na tydzień. Powinienem dać radę.
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,5 kg
BMI: 22,4
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: spałem dobrze
Samopoczucie: doskonałe
Wycieczka biegowa!
Dziś, jak w każdą niedzielę, wycieczka biegowa.
Dzień wcześniej przeczytałem na forum, że część z Was biega na czczo. Postanowiłem i ja poeksperymentować i pobiec z pustym brzuchem. Zabralem też ze sobą garść rodzynek, w plastikowej torebce - dzięki za tipa. Plan był ambitny - zrobić olbrzymią pętlę i pobić dotyczczasowy rekord długiego wybiegania. Pierwsze 5 kilometrów było męczące. Bolały mnie łydki i achillesy. Kiedy dobiegłem do zielonego mostku na kanale zaborowskim, zatrzymałem się na chwilę i zrobiłem szybkie rozciąganie. To co poczułem po, było niesamowite. Cały ból łydek, to napięcie i wrażenie ciężkich nóg zupełnie zniknęło. Zamiast bólu pojawiła się lekkość i sprężystość, wręcz miałem wrażenie, że nogi oddychają - niesamowite. Po rozciąganiu biegło się po prostu rewelacyjnie. To będzie standardowa procedura podczas wybiegań - zatrzymać się na chwilę i rozciągnąć giry! Praktycznie do 17 kilometra nie odczuwałem zmęczenia nóg. Dopiero potem czułem jakieś napięcia w okolicach kostek. W międzyczasie minąłem grupę nordyckich spacerowiczów, 2 starsze pary (w odstępie 5 km od siebie), dwóch gości w białych szalikach, kraciastych kurtkach i obcisłych gaciach (? wtf!?) i 4 osobową rodzinkę z wózkiem. Wszystkich pozdrowiłem z wzajemnością, choć nad gośćmi w kraciatych kurtach zastanawiałem się do ostatniej chwili :P
Kiedy już byłem w okolicach swoich 10. kilometrowych wybiegań zdecydowałem się odbić w prawo i wydłużyć trasę. Starałem się jak mogłem by pokonać granicę 20 km i kluczyłem jak tylko się dało. Udało się. Garmin jednak zrobił mi psikusa i namieszał coś w ścieżce. Widać warunki atmosferyczne pod koniec zniekształciły nieco odbiór i ścieżka niekorzystnie dla mnie odbiła mocno w prawo od faktycznej trasy. Gdyby nie to, to pewnie miałbym zarejestrowany półmaraton . Ważne jednak, że mam go w nogach!
Podsumowując: dzisiejszy bieg, mimo trudnego początku, uważam za bardzo udany. Pomysł z bieganiem na czczo - trafiony. Wcale nie byłem głodny i nic nie chlupało mi w żołądku. Rodzynki zajadałem sobie co 2-3 km, pewnie dodały mi energii, ale jednoznacznie nie potrafię stwierdzić, ale że lubię rodzynki, to pewnie będę je zabierał. Zresztą - wszystkich nie zjadłem. Po bieganiu nie czuję się jakoś szczególnie zmęczony. Podczas wybiegania straciłem sporo wody. Różnica w wadze przd i po treningu - 1,4 kg - szok. Co i raz rozciągam nogi. Raczej jutro nie będzie gorzej, niż po przebiegnięciu 18 km. Jest dobrze.
Linka do trasy: http://img16.imageshack.us/img16/1008/p ... 091206.jpg
Pora dnia: 13:23
Warunki pogodowe: wilgotno, pochmurno, lekki wiatr
Temperatura: 5 °C
Użyty sprzęt:
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (398 km przebiegu)
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (83 dni w użyciu)
Całkowity dystans: 20,90 km
Całkowity czas: 01:57:13 godz
Średnie tętno: 160 bpm
Szczytowe tętno: 171 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:36
Średnia prędkość (km/h): 10,70
Średnia prędkość (m/s): 2,97
Łączna liczba uderzeń serca: 18703
Liczba spalonych kalorii: 1633 kcal
Międzyczasy:
ID. ∙∙∙∙∙ DYSTANS ∙∙∙∙∙∙ ŚREDNIE TEMPO ∙∙∙∙∙∙∙ PULS ŚREDNI/MAX
——————————————————————————————
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:30 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 149/161 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:42 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/160 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:51 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/158 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:50 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/161 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:37 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 156/160 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:02 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/160 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:41 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/159 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:33 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/165 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:35 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/167 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:31 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 158/164 bpm
11. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 159/162 bpm
12. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:24 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/165 bpm
13. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/164 bpm
14. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:25 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 163/167 bpm
15. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 168/171 bpm
16. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:34 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/165 bpm
17. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:48 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 166/170 bpm
18. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:36 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 165/169 bpm
19. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 165/168 bpm
20. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:05 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 162/168 bpm
21. ∙∙∙∙∙ 0,90 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:55 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 167/171 bpm
Dieta:
15:30: banan
16:00: leczo z kaszą gryczaną
17:00: banan
20:00: 4 kanapki z wędliną i ogórkiem
22:00: małe danio
jeszcze coś wtrącę
Suplementy: AAAA! Zapomniałem znowu!
Łączny dystans: 53,16 km
Łączny czas: 5 godz. 2 minuty
Liczba dni biegowych: 4
Średnia prędkość (min/km): 5:41
Średni puls: 158 bpm
Łączna liczba spalonych kalorii: 4138 kcal
Napotkane zwierzaki: 0
Dobre długie wybieganie pozwoliło zwiększyć ogólny kilometraż. W przyszłym tygodniu pewnie będzie trochę krótszy. Docelowo chciałbym przez zimę utrzymać bilans 50 km na tydzień. Powinienem dać radę.
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
poniedziałek, 7 grudnia 2009
Waga: 72,1 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Przemeblowanie
Nie ma co pisać w zasadzie. Poniedziałek poświęciłem na przemeblowanie. Trzeba było poprzesuwać regały na dole, przenieść jeden z góry na dół. Problem w tym, że regały były wypełnione książkami i zajęło mnóstwo czasu opróżnienie ich, poprzesuwanie/przeniesienie i załadowanie książkami z powrotem. W domu mam około 5 tysięcy książek, jeśli nie więcej i tak się zastanawiam, kto to wszystko przeczyta - ja nie dam rady. Niektóre meble trzeba było jeszcze potraktować młotkiem, bo ze starości się rozlatywały. Przemeblowanie będzie jeszcze większe, ale to robota na 2-3 dni (łącznie z malowaniem) i trzeba się zabrać do tego z głową, więc odczekam i przemyślę. Celem jest uwolnienie jednego pokoju, który służył mi będzie tylko i wyłącznie do pracy.
Aha z racji tego, że byłem zajęty, zapomniałem o jedzeniu - efekt był taki, że w nocy zgłodniałem i nażarłem się leczo... przed snem...
Dieta:
13:00: 6 kanapek z krakowską i z ogórkiem
15:00: gruszka
17:00: kawałek chałki z kakao
00:00: leczo z kaszą gryczaną
00:30: leczo z bułką
01:30: pomarańcza
Suplementy: Vitaral, Iskial, Artresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,1 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Przemeblowanie
Nie ma co pisać w zasadzie. Poniedziałek poświęciłem na przemeblowanie. Trzeba było poprzesuwać regały na dole, przenieść jeden z góry na dół. Problem w tym, że regały były wypełnione książkami i zajęło mnóstwo czasu opróżnienie ich, poprzesuwanie/przeniesienie i załadowanie książkami z powrotem. W domu mam około 5 tysięcy książek, jeśli nie więcej i tak się zastanawiam, kto to wszystko przeczyta - ja nie dam rady. Niektóre meble trzeba było jeszcze potraktować młotkiem, bo ze starości się rozlatywały. Przemeblowanie będzie jeszcze większe, ale to robota na 2-3 dni (łącznie z malowaniem) i trzeba się zabrać do tego z głową, więc odczekam i przemyślę. Celem jest uwolnienie jednego pokoju, który służył mi będzie tylko i wyłącznie do pracy.
Aha z racji tego, że byłem zajęty, zapomniałem o jedzeniu - efekt był taki, że w nocy zgłodniałem i nażarłem się leczo... przed snem...
Dieta:
13:00: 6 kanapek z krakowską i z ogórkiem
15:00: gruszka
17:00: kawałek chałki z kakao
00:00: leczo z kaszą gryczaną
00:30: leczo z bułką
01:30: pomarańcza
Suplementy: Vitaral, Iskial, Artresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
wtorek, 8 grudnia 2009
Waga: 72,3 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: źle spałem
Samopoczucie: neutralne
Megafajny trening i zmiana taktyki
No więc tak. Dziś znowu na czczo. Po raz kolejny nie odczułem żadnych niedogodności z tym związanych. Być może powinienem jednak coś wtrąbić, bo zdecydowałem się dziś na mocniejszy akcent - 20 minutowy Treshold, który finalnie wyszedł mi nieco szybciej od zaleceń Daniels'a.
Powoli będę starał się wplatać do swojego biegania elementy treningu, które zaleca Daniels. Niestety, nie jestem na tyle wytrwały, żeby przetrawić 'Running Formula', ponieważ mój angielski jest słaby... Na necie jest jednak trochę po polsku na ten temat, więc przynajmniej załapię podstawy. Świetny artykuł o podstawach Daniels'a można przeczytać na blogu Nagora, zresztą kiedyś wisiał na tym portalu. Sporo rozjaśnił mi w kwestii tego jak biegać Daniels'a. W kwestii układania sobie treningu jestem kompletnym laikiem, więc na początek przyjmę zasadę, że mocniejsze akcenty pobiegam według samopoczucia - 2x w tygodniu, przeplotę to dużą domieszką easy, a jako wisienkę zostawię sobie long run'a na niedzielę...
Chciałbym biegać na tempo, które zalecają tabele Daniels'owskie, a mniej przejmować się tętnem. Jeśli do tej pory czuję się dobrze, biegając na relatywnie wysokim tętnie, to myślę, że dużo się nie zmieni w kwestii mojego samopoczucia, jeśli nadal będę tak biegał. Daniels stworzył również tabele, które określają w punktach jak forsujący był trening. Jednak bazują one na czasie spędzonym w danym przedziale tętna, a nie na prędkościach... W każdym razie chcę również stosować tę punktację. Pewnie będzie nieco zawyżona (ponieważ moje tętno w tabelach nie odpowiada wartości Daniels'owskiego tempo), ale wyznacznikiem tutaj będzie moje samopoczucie. W momencie, kiedy dojdę do wartości dla mnie męczących, wtedy ilość punktów, których nie powinienem przekraczać określi się sama.
Nieco to wszystko zagmatwane, co napisałem, ale póki mam to w głowie, to się nie pogubię .
Zmieniłem też nieco format przedstawiania międzyczasów. Jest z tym nieco więcej roboty, ale wpisy będą bardziej konkretne. Zresztą, plugin Michała i tak prawie robi całą robotę za mnie. Mam tylko nadzieję, że wszystko jest czytelne
Może wreszcie napiszę coś o treningu :D! No więc biegało się świetnie! Najpierw rozgrzewka (spokojny bieg), potem rozciąganie i w końcu 20. minutowy bodziec. Zdecydowałem się biec po asfalcie. Jedyną niefajną rzeczą było to, że ruch był dość duży, a ciężarówy pędząc, generowały podmuchy, które mnie stopowały. Na szczęście niedługo ciężarówki nie będą przejeżdżać przez moją miejscowość. Raz też gość z tyłu, wyprzedzając ciężarówkę minął mnie o 20 cm! Tempo wyszło szybsze o parę sekund na km, niż to zalecane przez Danielsa, ale czułem się komfortowo. Pogoniły mnie też dwa psy, a dwie małolaty ze wsi śmiały się z mojego stroju. Po szybkim odcinku, rozciąganie przy drzewie. Jak pracowałem nad achillesami, usłyszałem nad głową chrobot. Spojrzałem w górę, spodziewając się wiewiórki, a zobaczyłem kowalika! Obsypał mnie fragmentami kory i odleciał... Po rozciąganiu nogi były jak nowe! Biegło się bardzo lekko do samego końca!
Pora dnia: 12:47
Warunki pogodowe: Lekka mżawka, pochmurno
Temperatura: 4 °C
Użyty sprzęt:
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (410 km przebiegu)
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (85 dni w użyciu)
Całkowity dystans: 12,40 km
Całkowity czas: 01:04:26 godz
Średnie tętno: 162 bpm
Szczytowe tętno: 183 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:11
Średnia prędkość (km/h): 11,55
Średnia prędkość (m/s): 3,21
Łączna liczba uderzeń serca: 10465
Liczba spalonych kalorii: 967 kcal
Punkty Intensywności wg. Daniels'a: 22,5
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:22 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 147/156 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:50 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 150/157 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:51 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/165 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 0,58 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:47 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/158 bpm
SUMA: 20:26 min / 3,58 km = 05:42 min/km (avg. 151 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:26 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 166/176 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 175/178 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:23 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 177/183 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:32 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 176/181 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 0,45 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:46 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 178/181 bpm
SUMA: 20:00 min / 4,45 km = 04:29 min/km (avg. 174 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:40 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/171 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 163/167 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:30 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 164/167 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 163/167 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 0,37 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:05 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 164/165 bpm
SUMA: 24:00 min / 4,37 km = 05:29 min/km (avg. 163 bpm)
Dieta:
14:00: rosół z kurczakiem
17:00: serek danio z rogalem
20:00: twaróg
22:00: 6 kanapek ze startym serem żółtym i katchupem ('Krzepki Radek' - oł jeeah!)
Suplementy: Vitaral, Iskial, Artresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,3 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: źle spałem
Samopoczucie: neutralne
Megafajny trening i zmiana taktyki
No więc tak. Dziś znowu na czczo. Po raz kolejny nie odczułem żadnych niedogodności z tym związanych. Być może powinienem jednak coś wtrąbić, bo zdecydowałem się dziś na mocniejszy akcent - 20 minutowy Treshold, który finalnie wyszedł mi nieco szybciej od zaleceń Daniels'a.
Powoli będę starał się wplatać do swojego biegania elementy treningu, które zaleca Daniels. Niestety, nie jestem na tyle wytrwały, żeby przetrawić 'Running Formula', ponieważ mój angielski jest słaby... Na necie jest jednak trochę po polsku na ten temat, więc przynajmniej załapię podstawy. Świetny artykuł o podstawach Daniels'a można przeczytać na blogu Nagora, zresztą kiedyś wisiał na tym portalu. Sporo rozjaśnił mi w kwestii tego jak biegać Daniels'a. W kwestii układania sobie treningu jestem kompletnym laikiem, więc na początek przyjmę zasadę, że mocniejsze akcenty pobiegam według samopoczucia - 2x w tygodniu, przeplotę to dużą domieszką easy, a jako wisienkę zostawię sobie long run'a na niedzielę...
Chciałbym biegać na tempo, które zalecają tabele Daniels'owskie, a mniej przejmować się tętnem. Jeśli do tej pory czuję się dobrze, biegając na relatywnie wysokim tętnie, to myślę, że dużo się nie zmieni w kwestii mojego samopoczucia, jeśli nadal będę tak biegał. Daniels stworzył również tabele, które określają w punktach jak forsujący był trening. Jednak bazują one na czasie spędzonym w danym przedziale tętna, a nie na prędkościach... W każdym razie chcę również stosować tę punktację. Pewnie będzie nieco zawyżona (ponieważ moje tętno w tabelach nie odpowiada wartości Daniels'owskiego tempo), ale wyznacznikiem tutaj będzie moje samopoczucie. W momencie, kiedy dojdę do wartości dla mnie męczących, wtedy ilość punktów, których nie powinienem przekraczać określi się sama.
Nieco to wszystko zagmatwane, co napisałem, ale póki mam to w głowie, to się nie pogubię .
Zmieniłem też nieco format przedstawiania międzyczasów. Jest z tym nieco więcej roboty, ale wpisy będą bardziej konkretne. Zresztą, plugin Michała i tak prawie robi całą robotę za mnie. Mam tylko nadzieję, że wszystko jest czytelne
Może wreszcie napiszę coś o treningu :D! No więc biegało się świetnie! Najpierw rozgrzewka (spokojny bieg), potem rozciąganie i w końcu 20. minutowy bodziec. Zdecydowałem się biec po asfalcie. Jedyną niefajną rzeczą było to, że ruch był dość duży, a ciężarówy pędząc, generowały podmuchy, które mnie stopowały. Na szczęście niedługo ciężarówki nie będą przejeżdżać przez moją miejscowość. Raz też gość z tyłu, wyprzedzając ciężarówkę minął mnie o 20 cm! Tempo wyszło szybsze o parę sekund na km, niż to zalecane przez Danielsa, ale czułem się komfortowo. Pogoniły mnie też dwa psy, a dwie małolaty ze wsi śmiały się z mojego stroju. Po szybkim odcinku, rozciąganie przy drzewie. Jak pracowałem nad achillesami, usłyszałem nad głową chrobot. Spojrzałem w górę, spodziewając się wiewiórki, a zobaczyłem kowalika! Obsypał mnie fragmentami kory i odleciał... Po rozciąganiu nogi były jak nowe! Biegło się bardzo lekko do samego końca!
Pora dnia: 12:47
Warunki pogodowe: Lekka mżawka, pochmurno
Temperatura: 4 °C
Użyty sprzęt:
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (410 km przebiegu)
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (85 dni w użyciu)
Całkowity dystans: 12,40 km
Całkowity czas: 01:04:26 godz
Średnie tętno: 162 bpm
Szczytowe tętno: 183 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:11
Średnia prędkość (km/h): 11,55
Średnia prędkość (m/s): 3,21
Łączna liczba uderzeń serca: 10465
Liczba spalonych kalorii: 967 kcal
Punkty Intensywności wg. Daniels'a: 22,5
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:22 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 147/156 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:50 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 150/157 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:51 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/165 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 0,58 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:47 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/158 bpm
SUMA: 20:26 min / 3,58 km = 05:42 min/km (avg. 151 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:26 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 166/176 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 175/178 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:23 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 177/183 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:32 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 176/181 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 0,45 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:46 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 178/181 bpm
SUMA: 20:00 min / 4,45 km = 04:29 min/km (avg. 174 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:40 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/171 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 163/167 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:30 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 164/167 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 163/167 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 0,37 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:05 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 164/165 bpm
SUMA: 24:00 min / 4,37 km = 05:29 min/km (avg. 163 bpm)
Dieta:
14:00: rosół z kurczakiem
17:00: serek danio z rogalem
20:00: twaróg
22:00: 6 kanapek ze startym serem żółtym i katchupem ('Krzepki Radek' - oł jeeah!)
Suplementy: Vitaral, Iskial, Artresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
środa, 9 grudnia 2009
Waga: 72,3 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Porządki
Będzie krótko, bo nie mam o czym pisać. Cały dzień spędziłem na "czyszczeniu" pokoju, w którym mam zamiar stworzyć kącik do tworzenia muzyki. Trzeba było zdjąć ze 20 półek, znaleźć miejsce na ich zawartość, powyciągać wkręty ze ścian, powynosić szafy. Została tam jeszcze jedna szafa i biurko, które też niedługo stamtąd polecą.
Wieczorem, u Magdy, oglądaliśmy 2 odcinki z cyklu BBC "Nasza Planeta". Wybraliśmy najnudniejszy spośród tytułów - "Wielkie Równiny", ale okazał się świetny i wcale nie nudny. "Lodowe Krainy" też super... Najbardziej podobały mi się wszelkie małe zwierzaki, czy to szczeniaki, cielaki, czy pisklaki. Magda chciała wszystkie adoptować . Czasem też film przybierał smutny ton, no ale przyroda jest dzika i rządzi się swoimi prawami... Nie ma lekko!
Wieczorem siedzenie przy kompie i wybieranie pierdół do pracowni. Mam już wybrane biurko, wykładzinę, kolory ścian, drzwi... Wybrałem też grafikę, którą chciałbym mieć na ścianie w antyramie. Strasznie mi się podoba, i to już od dłuższego czasu. Żeby było śmiesznie, to powiem, że autorem tej grafiki jest nasz forumowy Pejot , którego (jeśli w ogóle mnie czyta) pozdrawiam! Fachura z Ciebie niesamowity!
Dieta:
13:00: kotlet schabowy z ciemnym pełnoziarnistym - do tego zamarznięty ogórek!
15:00: fasola z masłem!
16:00: kiwi
17:00: fasola z masłem!
19:30: 2 herbaty, 6 ciastek i jabłko
21:00: fasola z masłem!
22:00: kawałek szarlotki
Suplementy: Zapomniałem
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,3 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Porządki
Będzie krótko, bo nie mam o czym pisać. Cały dzień spędziłem na "czyszczeniu" pokoju, w którym mam zamiar stworzyć kącik do tworzenia muzyki. Trzeba było zdjąć ze 20 półek, znaleźć miejsce na ich zawartość, powyciągać wkręty ze ścian, powynosić szafy. Została tam jeszcze jedna szafa i biurko, które też niedługo stamtąd polecą.
Wieczorem, u Magdy, oglądaliśmy 2 odcinki z cyklu BBC "Nasza Planeta". Wybraliśmy najnudniejszy spośród tytułów - "Wielkie Równiny", ale okazał się świetny i wcale nie nudny. "Lodowe Krainy" też super... Najbardziej podobały mi się wszelkie małe zwierzaki, czy to szczeniaki, cielaki, czy pisklaki. Magda chciała wszystkie adoptować . Czasem też film przybierał smutny ton, no ale przyroda jest dzika i rządzi się swoimi prawami... Nie ma lekko!
Wieczorem siedzenie przy kompie i wybieranie pierdół do pracowni. Mam już wybrane biurko, wykładzinę, kolory ścian, drzwi... Wybrałem też grafikę, którą chciałbym mieć na ścianie w antyramie. Strasznie mi się podoba, i to już od dłuższego czasu. Żeby było śmiesznie, to powiem, że autorem tej grafiki jest nasz forumowy Pejot , którego (jeśli w ogóle mnie czyta) pozdrawiam! Fachura z Ciebie niesamowity!
Dieta:
13:00: kotlet schabowy z ciemnym pełnoziarnistym - do tego zamarznięty ogórek!
15:00: fasola z masłem!
16:00: kiwi
17:00: fasola z masłem!
19:30: 2 herbaty, 6 ciastek i jabłko
21:00: fasola z masłem!
22:00: kawałek szarlotki
Suplementy: Zapomniałem
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
czwartek, 10 grudnia 2009
Waga: 72,1 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: spałem dobrze
Samopoczucie: doskonałe
Bieg rodzynkowy + wyjazd
Dziś też będzie krótko, bo wróciłem niedawno ze spotkania ze znajomymi i spać mi się chcę.
Biegałem dziś na czczo (z rodzynkami) i znowu żadnych objawów przemęczenia, czy niedyspozycji. Cieszę się, że pobiegałem, ponieważ gdybym tego dziś nie zrobił, to żeby zaliczyć 4 treningi w tygodniu, musiałbym biegać od jutra przez 3 dni pod rząd. Cieszę się również z tego powodu, że w końcu udało mi się spotkać zwierzaka :D! Tym razem była to dorodna sarna, która przebiegła przede mną, przez drogę. Ładne to cholerstwo, a jakie szybkie... Ciekawe czy sarny też miewają kontuzje :D.
Po powrocie do domu okazało się, że mam niewiele czasu na wyjście z domu, jeśli chcę dotrzeć punktualnie, na spotkanie. Szybka kąpiel i żarcie. Naładowałem sobie fasolki po bretońsku i wszamałem ją w tempie 3 min/michę, parząc sobie przy tym pysk i gardziel! Wskoczyłem w buty, pobiegłem na autobus i doświadczyłem tego czegoś!. W około 3 minuty udało mi się:
- dobiec z domu do kiosku
- kupić bilet dobowy
- zdążyć na autobus
Poczułem to zajmując miejsce. Nie byłem ani trochę zmęczony, ani trochę spocony, oddech tylko lekko przyspieszony. Zero zmęczenia, a pamiętam jak było wcześniej! Zanim zacząłem biegać. W połowie drogi już płuca wypluwałem, a potem przez dziesięć minut dochodziłem do siebie!
Spotkanie super! Wypiłem tylko jedno piwo. Wszyscy się dziwili, że tak schudłem, ale rekordzisty w schudnięciu nie pobiłem. Jeden z moich znajomych zrzucił 21 kg w ciągu 3 miesięcy! Szok! Ogólnie bardzo pozytywnie spędzony wieczór!
Dobra, pora spać - miało być krótko, a wyszło jak zwykle - lanie wody...
Pora dnia: 12:34
Warunki pogodowe: pochmurno, bezwietrznie
Temperatura: 4 °C
Użyty sprzęt:
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (422 km przebiegu)
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (88 dni w użyciu)
Całkowity dystans: 11,96 km
Całkowity czas: 01:04:17 godz
Średnie tętno: 159 bpm
Szczytowe tętno: 175 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:22
Średnia prędkość (km/h): 11,16
Średnia prędkość (m/s): 3,10
Łączna liczba uderzeń serca: 10199
Liczba spalonych kalorii: 933 kcal
Punkty Intensywności wg. Daniels'a: 20,4
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:23 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 147/163 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:22 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 157/162 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:25 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 156/160 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:15 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 150/159 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:40 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/166 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:22 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/167 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:38 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 162/168 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:20 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 165/175 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:23 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 164/167 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:21 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/167 bpm
11. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/163 bpm
12. ∙∙∙∙∙ 0,96 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:48 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 167/171 bpm
Dieta:
15:00: Fasolka po bretońsku
20:30: kurczak po włosku z frytkami i szeregiem sałatek
00:00: banan
Oj, słabo panie, słabo...
Suplementy: Vitaral, Iskial, Artresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,1 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: spałem dobrze
Samopoczucie: doskonałe
Bieg rodzynkowy + wyjazd
Dziś też będzie krótko, bo wróciłem niedawno ze spotkania ze znajomymi i spać mi się chcę.
Biegałem dziś na czczo (z rodzynkami) i znowu żadnych objawów przemęczenia, czy niedyspozycji. Cieszę się, że pobiegałem, ponieważ gdybym tego dziś nie zrobił, to żeby zaliczyć 4 treningi w tygodniu, musiałbym biegać od jutra przez 3 dni pod rząd. Cieszę się również z tego powodu, że w końcu udało mi się spotkać zwierzaka :D! Tym razem była to dorodna sarna, która przebiegła przede mną, przez drogę. Ładne to cholerstwo, a jakie szybkie... Ciekawe czy sarny też miewają kontuzje :D.
Po powrocie do domu okazało się, że mam niewiele czasu na wyjście z domu, jeśli chcę dotrzeć punktualnie, na spotkanie. Szybka kąpiel i żarcie. Naładowałem sobie fasolki po bretońsku i wszamałem ją w tempie 3 min/michę, parząc sobie przy tym pysk i gardziel! Wskoczyłem w buty, pobiegłem na autobus i doświadczyłem tego czegoś!. W około 3 minuty udało mi się:
- dobiec z domu do kiosku
- kupić bilet dobowy
- zdążyć na autobus
Poczułem to zajmując miejsce. Nie byłem ani trochę zmęczony, ani trochę spocony, oddech tylko lekko przyspieszony. Zero zmęczenia, a pamiętam jak było wcześniej! Zanim zacząłem biegać. W połowie drogi już płuca wypluwałem, a potem przez dziesięć minut dochodziłem do siebie!
Spotkanie super! Wypiłem tylko jedno piwo. Wszyscy się dziwili, że tak schudłem, ale rekordzisty w schudnięciu nie pobiłem. Jeden z moich znajomych zrzucił 21 kg w ciągu 3 miesięcy! Szok! Ogólnie bardzo pozytywnie spędzony wieczór!
Dobra, pora spać - miało być krótko, a wyszło jak zwykle - lanie wody...
Pora dnia: 12:34
Warunki pogodowe: pochmurno, bezwietrznie
Temperatura: 4 °C
Użyty sprzęt:
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (422 km przebiegu)
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (88 dni w użyciu)
Całkowity dystans: 11,96 km
Całkowity czas: 01:04:17 godz
Średnie tętno: 159 bpm
Szczytowe tętno: 175 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:22
Średnia prędkość (km/h): 11,16
Średnia prędkość (m/s): 3,10
Łączna liczba uderzeń serca: 10199
Liczba spalonych kalorii: 933 kcal
Punkty Intensywności wg. Daniels'a: 20,4
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:23 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 147/163 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:22 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 157/162 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:25 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 156/160 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:15 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 150/159 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:40 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/166 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:22 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/167 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:38 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 162/168 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:20 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 165/175 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:23 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 164/167 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:21 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/167 bpm
11. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/163 bpm
12. ∙∙∙∙∙ 0,96 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:48 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 167/171 bpm
Dieta:
15:00: Fasolka po bretońsku
20:30: kurczak po włosku z frytkami i szeregiem sałatek
00:00: banan
Oj, słabo panie, słabo...
Suplementy: Vitaral, Iskial, Artresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Ostatnio zmieniony 12 gru 2009, 22:17 przez PATATAJEC, łącznie zmieniany 1 raz.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
piątek, 11 grudnia 2009
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Leniwy piątek
Tym razem na pewno będzie krótko! Piszę z jednodniowym opóźnieniem i pamięć płata mi figle. Nie pamiętam do końca, co robiłem dziś (wczoraj) :D... Popołudnie przesiedziałem przed kompem (kupiłem biurko na allegro), a wieczór miałem zamiar spędzić na zabawie z dźwiękiem. Finał był jednak taki, że wpadli do mnie znajomi (w szczytowym momencie 5 osób) i do późnej nocy gadaliśmy sobie, oglądając walki na Polsacie. Swoją drogą, zaskoczył mnie Pudzian - co za energia :D! Nie wypiłem ani jednego piwka, ale zjadłem kawałek pizzy, która mi wyjątkowo smakowała. Skończyliśmy posiedziawę około 2 w nocy, lecz zanim usnąłem minęło jeszcze około 4 godzin... Nie mogłem spać - dużo myślałem.
Dieta:
14:00: fasola po bretońsku z chlebem
16:00: banan
17:00: pomarańcza
18:00: kawałek ciasta (sernik z makiem)
20:30: kawałek pizzy i fasola po bretońsku
03:00: szklanka mleka
Suplementy: Vitaral, Iskial, Aretresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 8 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Leniwy piątek
Tym razem na pewno będzie krótko! Piszę z jednodniowym opóźnieniem i pamięć płata mi figle. Nie pamiętam do końca, co robiłem dziś (wczoraj) :D... Popołudnie przesiedziałem przed kompem (kupiłem biurko na allegro), a wieczór miałem zamiar spędzić na zabawie z dźwiękiem. Finał był jednak taki, że wpadli do mnie znajomi (w szczytowym momencie 5 osób) i do późnej nocy gadaliśmy sobie, oglądając walki na Polsacie. Swoją drogą, zaskoczył mnie Pudzian - co za energia :D! Nie wypiłem ani jednego piwka, ale zjadłem kawałek pizzy, która mi wyjątkowo smakowała. Skończyliśmy posiedziawę około 2 w nocy, lecz zanim usnąłem minęło jeszcze około 4 godzin... Nie mogłem spać - dużo myślałem.
Dieta:
14:00: fasola po bretońsku z chlebem
16:00: banan
17:00: pomarańcza
18:00: kawałek ciasta (sernik z makiem)
20:30: kawałek pizzy i fasola po bretońsku
03:00: szklanka mleka
Suplementy: Vitaral, Iskial, Aretresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
sobota, 12 grudnia 2009
Waga: 72,1 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: źle spałem
Samopoczucie: neutralne
Niesamowite spotkanie!
Z racji wczorajszych przejść ze spaniem, obudziłem się dziś wyjątkowo późno. Nic mi się nie chciało. Miałem nawet zamiar odpuścić sobie bieganie, ale jak zwykle, pojawiły się wyrzuty sumienia, które pewnie każdy z Was biegających ma - jeśli nie pobiega. Zebrałem się więc w sobie, wziąłem w garść, złapałem za ryj, kopiąc się w dupę i poszedłem się przebrać. Zaraz potem miałem telefon z propozycją spaceru z przyjaciółmi i znów byłem bliski rezygnacji z biegu. Bieganie jednak w jakiś magiczny sposób hartuje charakter, człowiek staje się bardziej konsekwentny, więc odmówiłem. Postanowiłem jednak pobiec tak, by spotkać Emila i Magdę, z którymi miałem się na ten spacer przejść... Celowo piszę w szczegółach, bo całe to odwlekanie biegania, wybór trasy itp. zdeterminowały tytułowe spotkanie.
Otóż, po niespełna kilometrze od startu, ze ścieżki, na drogę którą podążałem, wybiegł ktoś w wiatrówce, leginsach i czapce. Zdziwienie ustąpiło ciekawości. Podbiegłem, przywitałem się i zagadałem. Pan, którego dogoniłem okazał się przynajmniej 20 lat starszy ode mnie, ale szybko przeszliśmy "na ty". Oczywiście od razu zeszło na temat biegania i w zasadzie było to jedyny temat, o jakim rozmawialiśmy :D. Na moje pytanie, jak długo biega, Tadek odpowiedział, że od 2001 roku. 8. letni staż biegowy musi owocować doświadczeniem, pomyślałem i dalej drążyłem temat. Jakież było moje zdumienie, kiedy okazało się, że spotkałem istnego wymiatacza, demona biegowego, masakratora długich dystansów! Tadek ma za sobą 27 maratonów, około 20 półmaratonów, kilkadziesiąt biegów kilku- i kilkunastokilometrowych i trzy ultramaratony, każdy po 100 km!!! Jak więc nazwać takiego gościa?! Toż to diabeł wcielony jest!!! Co więcej, będąc ponad 20 lat starszym ode mnie biega 10 km na poziomie poniżej 40 minut. Co prawda, teraz boryka się z kontuzją i miał parę startów powyżej 40 minut, ale życiówkę ma poniżej 37 minut z kawałkiem. Najszybszy maraton jaki pobiegł, jeśli dobrze pamiętam, skończył z wynikiem 3:09 godz z groszami... Decyzja dla mnie była tylko jedna - biegnę z tym gościem dziś, jak długo się da, żeby posłuchać co ma do powiedzenia. W między czasie spotkaliśmy Magdę i Emila, więc rozstałem się na chwilę z biegowym towarzyszem. Zostałem wyśmiany z powodu buffa - podobno wyglądam w nim jak zakonnica - jaaasne! Widzieliście kiedyś zakonnicę z brodą!?
Zaraz potem dogoniłem Tadka. Nie było to trudne, bo akurat biegł bardzo wolno (kontuzja). Ogólnie był to dotychczas najwolniejszy bieg w moim wykonaniu, ale możliwe, że jeden z cenniejszych jeśli chodzi o wartości symboliczne, motywatory. Tadek miał w planie robić siłę na podbiegach, na co przystałem z chęcią. Okazało się, że wybrał tę samą górkę, na której ja miałem false start w zeszłym tygodniu . Same podbiegi były maksymalnie wolne i robione na pełnym luzie (wydaje mi się, że powinno się je biegać dużo mocniej), ale zapewne chodziło o kontuzję i o to, żeby zbędnie się nie przeciążać. Niestety, nie miałem czasu ustawić Garmina tak, żeby podzielił mi trening na odcinki, ale zamieszczę pod spodem wykres tętna. Miało być 8 serii, ale dobrze się gadało, więc zrobiliśmy 15 :D. Potem zaproponowałem nieco dłuższą drogę do domu, żeby jeszcze gościa posłuchać. Na nieszczęście okazało się, że do mojej wiochy zajeżdża bardzo rzadko, więc raczej nie ma mowy o tym, żebyśmy się spotkali po raz drugi na treningu. Zaprosił mnie jednak na biegi po Kabatach, w których regularnie uczestniczy, więc jest duża szansa, że się jeszcze spotkamy.
Samej gadki o mnie było niewiele, ale miło mi się zrobiło, jak powiedział, że po 3 miesiącach biegania 44:26 min na 10 km to bardzo dobry wynik i powinienem myśleć pozytywnie, jeśli chodzi o wyniki... Odprowadziłem Tadka pod sam dom (dom jego rodziny), polecił, bym poszukał w google jego danych, pożegnaliśmy się, pożyczyliśmy sobie powodzenia i pobiegłem do siebie (raptem 5 domów dalej :D).
Genialne spotkanie. Będę je długo pamiętał. Po powrocie do domu i rozciąganiu, zaraz wskoczyłem na net i wyszukałem Tadka. Tutaj krótkie (hahaha) zestawienie jego biegów z 2008 roku: http://www.ozarowianka.maz.pl/index.php ... &Itemid=89
MEGASZACUN!
Pora dnia: 15:16
Warunki pogodowe: bezwietrzny wieczór
Temperatura: -3 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (89 dni w użyciu)
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (432 km przebiegu)
Całkowity dystans: 10,12 km
Całkowity czas: 01:13:35 godz
Średnie tętno: 151 bpm
Szczytowe tętno: 170 bpm
Średnie tempo (min/km): 07:16
Średnia prędkość (km/h): 8,25
Średnia prędkość (m/s): 2,29
Łączna liczba uderzeń serca: 11079
Liczba spalonych kalorii: 705 kcal
Punkty Intensywności wg. Daniels'a: 17,1
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:08 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 152/170 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:13 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 156/166 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 0,28 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:10 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 152/155 bpm
SUMA: 13:24 min / 2,28 km = 05:52 min/km (avg. 154 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:42 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 156/168 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 08:10 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/169 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 08:07 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 153/166 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 08:16 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 152/165 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 0,54 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:58 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/166 bpm
SUMA: 36:35 min / 4,54 km = 08:03 min/km (avg. 154 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:16 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 145/149 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:16 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 142/145 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:24 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 142/147 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 0,28 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:25 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 144/163 bpm
SUMA: 23:30 min / 3,28 km = 07:09 min/km (avg. 143 bpm)
Wykres tętna:
Dieta:
16:30: banan
17:00: fasolka po bretońsku :D (prrrt)
Zapomniałem dodać, że bieganie na czczo było. Będę jeszcze jadł - to pewne!
Suplementy: Vitaral, Iskial, Artresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,1 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: źle spałem
Samopoczucie: neutralne
Niesamowite spotkanie!
Z racji wczorajszych przejść ze spaniem, obudziłem się dziś wyjątkowo późno. Nic mi się nie chciało. Miałem nawet zamiar odpuścić sobie bieganie, ale jak zwykle, pojawiły się wyrzuty sumienia, które pewnie każdy z Was biegających ma - jeśli nie pobiega. Zebrałem się więc w sobie, wziąłem w garść, złapałem za ryj, kopiąc się w dupę i poszedłem się przebrać. Zaraz potem miałem telefon z propozycją spaceru z przyjaciółmi i znów byłem bliski rezygnacji z biegu. Bieganie jednak w jakiś magiczny sposób hartuje charakter, człowiek staje się bardziej konsekwentny, więc odmówiłem. Postanowiłem jednak pobiec tak, by spotkać Emila i Magdę, z którymi miałem się na ten spacer przejść... Celowo piszę w szczegółach, bo całe to odwlekanie biegania, wybór trasy itp. zdeterminowały tytułowe spotkanie.
Otóż, po niespełna kilometrze od startu, ze ścieżki, na drogę którą podążałem, wybiegł ktoś w wiatrówce, leginsach i czapce. Zdziwienie ustąpiło ciekawości. Podbiegłem, przywitałem się i zagadałem. Pan, którego dogoniłem okazał się przynajmniej 20 lat starszy ode mnie, ale szybko przeszliśmy "na ty". Oczywiście od razu zeszło na temat biegania i w zasadzie było to jedyny temat, o jakim rozmawialiśmy :D. Na moje pytanie, jak długo biega, Tadek odpowiedział, że od 2001 roku. 8. letni staż biegowy musi owocować doświadczeniem, pomyślałem i dalej drążyłem temat. Jakież było moje zdumienie, kiedy okazało się, że spotkałem istnego wymiatacza, demona biegowego, masakratora długich dystansów! Tadek ma za sobą 27 maratonów, około 20 półmaratonów, kilkadziesiąt biegów kilku- i kilkunastokilometrowych i trzy ultramaratony, każdy po 100 km!!! Jak więc nazwać takiego gościa?! Toż to diabeł wcielony jest!!! Co więcej, będąc ponad 20 lat starszym ode mnie biega 10 km na poziomie poniżej 40 minut. Co prawda, teraz boryka się z kontuzją i miał parę startów powyżej 40 minut, ale życiówkę ma poniżej 37 minut z kawałkiem. Najszybszy maraton jaki pobiegł, jeśli dobrze pamiętam, skończył z wynikiem 3:09 godz z groszami... Decyzja dla mnie była tylko jedna - biegnę z tym gościem dziś, jak długo się da, żeby posłuchać co ma do powiedzenia. W między czasie spotkaliśmy Magdę i Emila, więc rozstałem się na chwilę z biegowym towarzyszem. Zostałem wyśmiany z powodu buffa - podobno wyglądam w nim jak zakonnica - jaaasne! Widzieliście kiedyś zakonnicę z brodą!?
Zaraz potem dogoniłem Tadka. Nie było to trudne, bo akurat biegł bardzo wolno (kontuzja). Ogólnie był to dotychczas najwolniejszy bieg w moim wykonaniu, ale możliwe, że jeden z cenniejszych jeśli chodzi o wartości symboliczne, motywatory. Tadek miał w planie robić siłę na podbiegach, na co przystałem z chęcią. Okazało się, że wybrał tę samą górkę, na której ja miałem false start w zeszłym tygodniu . Same podbiegi były maksymalnie wolne i robione na pełnym luzie (wydaje mi się, że powinno się je biegać dużo mocniej), ale zapewne chodziło o kontuzję i o to, żeby zbędnie się nie przeciążać. Niestety, nie miałem czasu ustawić Garmina tak, żeby podzielił mi trening na odcinki, ale zamieszczę pod spodem wykres tętna. Miało być 8 serii, ale dobrze się gadało, więc zrobiliśmy 15 :D. Potem zaproponowałem nieco dłuższą drogę do domu, żeby jeszcze gościa posłuchać. Na nieszczęście okazało się, że do mojej wiochy zajeżdża bardzo rzadko, więc raczej nie ma mowy o tym, żebyśmy się spotkali po raz drugi na treningu. Zaprosił mnie jednak na biegi po Kabatach, w których regularnie uczestniczy, więc jest duża szansa, że się jeszcze spotkamy.
Samej gadki o mnie było niewiele, ale miło mi się zrobiło, jak powiedział, że po 3 miesiącach biegania 44:26 min na 10 km to bardzo dobry wynik i powinienem myśleć pozytywnie, jeśli chodzi o wyniki... Odprowadziłem Tadka pod sam dom (dom jego rodziny), polecił, bym poszukał w google jego danych, pożegnaliśmy się, pożyczyliśmy sobie powodzenia i pobiegłem do siebie (raptem 5 domów dalej :D).
Genialne spotkanie. Będę je długo pamiętał. Po powrocie do domu i rozciąganiu, zaraz wskoczyłem na net i wyszukałem Tadka. Tutaj krótkie (hahaha) zestawienie jego biegów z 2008 roku: http://www.ozarowianka.maz.pl/index.php ... &Itemid=89
MEGASZACUN!
Pora dnia: 15:16
Warunki pogodowe: bezwietrzny wieczór
Temperatura: -3 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (89 dni w użyciu)
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (432 km przebiegu)
Całkowity dystans: 10,12 km
Całkowity czas: 01:13:35 godz
Średnie tętno: 151 bpm
Szczytowe tętno: 170 bpm
Średnie tempo (min/km): 07:16
Średnia prędkość (km/h): 8,25
Średnia prędkość (m/s): 2,29
Łączna liczba uderzeń serca: 11079
Liczba spalonych kalorii: 705 kcal
Punkty Intensywności wg. Daniels'a: 17,1
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:08 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 152/170 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:13 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 156/166 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 0,28 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:10 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 152/155 bpm
SUMA: 13:24 min / 2,28 km = 05:52 min/km (avg. 154 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:42 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 156/168 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 08:10 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/169 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 08:07 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 153/166 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 08:16 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 152/165 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 0,54 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:58 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/166 bpm
SUMA: 36:35 min / 4,54 km = 08:03 min/km (avg. 154 bpm)
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:16 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 145/149 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:16 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 142/145 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 07:24 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 142/147 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 0,28 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:25 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 144/163 bpm
SUMA: 23:30 min / 3,28 km = 07:09 min/km (avg. 143 bpm)
Wykres tętna:
Dieta:
16:30: banan
17:00: fasolka po bretońsku :D (prrrt)
Zapomniałem dodać, że bieganie na czczo było. Będę jeszcze jadł - to pewne!
Suplementy: Vitaral, Iskial, Artresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
niedziela, 13 grudnia 2009
Waga: 72,2 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: złe
Long run?
Chyba nie do końca. Muszę powiedzieć, że dziś czułem wyraźne zmęczenie materiału. Już po pierwszym kilometrze wiedziałem, że nie jest to mój dzień. Łudziłem się jeszcze, że po rozciąganiu będzie lepiej, ale nie było. Dziś pierwszy raz organizm zapytał się mnie - czy dobrze zrobiłeś, że wybiegłeś na czczo?. Się okaże - odburknąłem i pobiegłem dalej. Miałem pobiec do Granicy (miejscowość) i z powrotem, ale zdecydowałem, że skrócę trasę... Na końcu przyspieszyłem, bo miałem już dość tego człapania i chciałem już być w domu - nastrój nie do biegania... No ale swoje zrobiłem.
Nie mam za dużo do opowiadania, choć może wspomnę o temperaturze. Wczorajszy i dzisiejszy dzień, to pierwsze moje dni biegowe, kiedy temperatura spadła poniżej zera. Na początku, zaraz po wyjściu z domu, wydaje się, że jest cholernie zimno, ale już po 5 minutach biegu jest ciepło... Przez cały wczorajszy i dzisiejszy dystans, nie było mi nawet na moment chłodno, a biegałem tylko w koszulce z długim rękawem i cienkiej wiatrówce.
Po powrocie do domu, nawodnieniu, ale przed jedzeniem, zrobiłem parę ćwiczeń: 5x10 pompek i 2x50 przysiadów. W następnych wpisach spróbuję przedstawiać to inaczej - nie w opisie, ale dziś mi się nie chce... Ogólnie mało mi się dziś chce - chyba sobie poleżę i pooglądam tv.
CO TO ZA NASTRÓJ?! WTF ?!
Pora dnia: 14:01
Warunki pogodowe: szaro, zero wiatru
Temperatura: -3 °C
Użyty sprzęt:
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (449 km przebiegu)
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (90 dni w użyciu)
Całkowity dystans: 16,25 km
Całkowity czas: 01:29:43 godz
Średnie tętno: 161 bpm
Szczytowe tętno: 178 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:31
Średnia prędkość (km/h): 10,87
Średnia prędkość (m/s): 3,02
Łączna liczba uderzeń serca: 14443
Liczba spalonych kalorii: 1269 kcal
Punkty Intensywności wg. Daniels'a: 29,9
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:23 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 149/162 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:32 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 157/161 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/162 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:36 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/157 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:32 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/166 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:59 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 163/170 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:43 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/163 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:34 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 159/163 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:46 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/171 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:32 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 165/170 bpm
11. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 165/168 bpm
12. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:43 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/164 bpm
13. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:43 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 165/172 bpm
14. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:20 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 167/170 bpm
15. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:12 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 167/171 bpm
16. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:59 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 171/177 bpm
17. ∙∙∙∙∙ 0,25 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:25 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 176/178 bpm
Dieta:
16:00: zupa pomidorowa z ryżem
18:00: kluchy z jogurtem na słodko
jeszcze będę jadł.
Suplementy: Vitaral, Iskial, Artresan, L-karnityna
Łączny dystans: 50,73 km
Łączny czas: 4:52 godz.
Liczba dni biegowych: 4
Średnia prędkość (min/km): 5:45
Średni puls: 158 bpm
Łączna liczba spalonych kalorii: 3874
Łączna liczba punktów z tabeli intensywności Daniels'a: 89,9
Pod koniec tygodnia czuję się zmęczony. Być może to po prostu wina dzisiejszego dnia. Okaże się jutro. Kilometraż w normie. Bardzo wartościowe spotanie z Tadkiem - demonem biegowym.
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,2 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: złe
Long run?
Chyba nie do końca. Muszę powiedzieć, że dziś czułem wyraźne zmęczenie materiału. Już po pierwszym kilometrze wiedziałem, że nie jest to mój dzień. Łudziłem się jeszcze, że po rozciąganiu będzie lepiej, ale nie było. Dziś pierwszy raz organizm zapytał się mnie - czy dobrze zrobiłeś, że wybiegłeś na czczo?. Się okaże - odburknąłem i pobiegłem dalej. Miałem pobiec do Granicy (miejscowość) i z powrotem, ale zdecydowałem, że skrócę trasę... Na końcu przyspieszyłem, bo miałem już dość tego człapania i chciałem już być w domu - nastrój nie do biegania... No ale swoje zrobiłem.
Nie mam za dużo do opowiadania, choć może wspomnę o temperaturze. Wczorajszy i dzisiejszy dzień, to pierwsze moje dni biegowe, kiedy temperatura spadła poniżej zera. Na początku, zaraz po wyjściu z domu, wydaje się, że jest cholernie zimno, ale już po 5 minutach biegu jest ciepło... Przez cały wczorajszy i dzisiejszy dystans, nie było mi nawet na moment chłodno, a biegałem tylko w koszulce z długim rękawem i cienkiej wiatrówce.
Po powrocie do domu, nawodnieniu, ale przed jedzeniem, zrobiłem parę ćwiczeń: 5x10 pompek i 2x50 przysiadów. W następnych wpisach spróbuję przedstawiać to inaczej - nie w opisie, ale dziś mi się nie chce... Ogólnie mało mi się dziś chce - chyba sobie poleżę i pooglądam tv.
CO TO ZA NASTRÓJ?! WTF ?!
Pora dnia: 14:01
Warunki pogodowe: szaro, zero wiatru
Temperatura: -3 °C
Użyty sprzęt:
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (449 km przebiegu)
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (90 dni w użyciu)
Całkowity dystans: 16,25 km
Całkowity czas: 01:29:43 godz
Średnie tętno: 161 bpm
Szczytowe tętno: 178 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:31
Średnia prędkość (km/h): 10,87
Średnia prędkość (m/s): 3,02
Łączna liczba uderzeń serca: 14443
Liczba spalonych kalorii: 1269 kcal
Punkty Intensywności wg. Daniels'a: 29,9
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:23 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 149/162 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:32 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 157/161 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 155/162 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:36 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/157 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:32 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/166 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:59 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 163/170 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:43 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/163 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:34 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 159/163 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:46 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/171 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:32 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 165/170 bpm
11. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 165/168 bpm
12. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:43 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/164 bpm
13. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:43 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 165/172 bpm
14. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:20 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 167/170 bpm
15. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:12 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 167/171 bpm
16. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:59 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 171/177 bpm
17. ∙∙∙∙∙ 0,25 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:25 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 176/178 bpm
Dieta:
16:00: zupa pomidorowa z ryżem
18:00: kluchy z jogurtem na słodko
jeszcze będę jadł.
Suplementy: Vitaral, Iskial, Artresan, L-karnityna
Łączny dystans: 50,73 km
Łączny czas: 4:52 godz.
Liczba dni biegowych: 4
Średnia prędkość (min/km): 5:45
Średni puls: 158 bpm
Łączna liczba spalonych kalorii: 3874
Łączna liczba punktów z tabeli intensywności Daniels'a: 89,9
Pod koniec tygodnia czuję się zmęczony. Być może to po prostu wina dzisiejszego dnia. Okaże się jutro. Kilometraż w normie. Bardzo wartościowe spotanie z Tadkiem - demonem biegowym.
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
poniedziałek, 14 grudnia 2009
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Egypskie klymaty
No więc będzie krótko! Nie biegałem! Czuję się zmęczony po ostatnim tygodniu - nie był jakiś wyjątkowy. Zapamiętam jednak punktację Daniels'owską i kilometraż, by mieć odniesienie pod koniec tego tygodnia. Od popołudnia pobolewają mnie górne partie ciała - czyli coś tam się ruszyło po wczorajszych pompkach. Cały dzień w sumie miałem zajęty. Komponowanie muzy pod obraz - w klimatach egipskich - uwielbiam taką zabawę! Żeby się tylko Cubase nie wywalał, to by było cudownie. Jutro skończę, a dziś już pora spać. Jest też zamiar ruszenia czterech liter na wybieganie. Strasznie jestem ciekaw biegania po śniegu .
Dieta:
14:00: 3 kotlety mielone z rogalem i ogórkami konserwowymi
18:00: serek danio
18:30: kawałek chałki z kakao
21:00: jajecznica z 3 jaj z "Krzepkim Radkiem" + pieczywo
21:30: jabłko
Kurde, tylko tyle? Znowu się zaślepiłem robotą.
Suplementy: zapomniałem - nic nowego
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Egypskie klymaty
No więc będzie krótko! Nie biegałem! Czuję się zmęczony po ostatnim tygodniu - nie był jakiś wyjątkowy. Zapamiętam jednak punktację Daniels'owską i kilometraż, by mieć odniesienie pod koniec tego tygodnia. Od popołudnia pobolewają mnie górne partie ciała - czyli coś tam się ruszyło po wczorajszych pompkach. Cały dzień w sumie miałem zajęty. Komponowanie muzy pod obraz - w klimatach egipskich - uwielbiam taką zabawę! Żeby się tylko Cubase nie wywalał, to by było cudownie. Jutro skończę, a dziś już pora spać. Jest też zamiar ruszenia czterech liter na wybieganie. Strasznie jestem ciekaw biegania po śniegu .
Dieta:
14:00: 3 kotlety mielone z rogalem i ogórkami konserwowymi
18:00: serek danio
18:30: kawałek chałki z kakao
21:00: jajecznica z 3 jaj z "Krzepkim Radkiem" + pieczywo
21:30: jabłko
Kurde, tylko tyle? Znowu się zaślepiłem robotą.
Suplementy: zapomniałem - nic nowego
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
wtorek, 15 grudnia 2009
Waga: 72,2 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Konkluzja
Dziś, zamiast na czczo, pobiegłem sobie na jednym bananie. Na początku bolały łydki i achillesy, sztywniały piszczele, ale do pierwszego rozciągania. Potem było w miarę nieźle. Jednak coś ciężko oddychalem przy podbiegach, a zbiegi nie oddawały tego co wyprułem biegnąć pod górkę. Pomykałem jednak dalej, ciesząc się aurą. Tak w ogóle, to taka zima, jaką mamy teraz jest idealna do biegania! Wystarczą rękawiczki, wiatrówka i buff, i jest genialnie. Może trochę za ślisko na ubitej ziemi, ale za to jak ładnie. W drodze powrotnej do domu minąłem się z jakimś biegaczem młodym - pierwszy krzyknął cześć, i to z daleka. Jego zdezorientowany pies, który został nieco w tyle, nie wiedział co ma robić. Kiedy obok niego przebiegłem, zaczął biegać to w jedną, to w drugą stronę - nie wiedział, który to jego pan. Widać nos spłatał mu figla. Dopiero jak go koleś zawołał po imieniu, to wrócił mu rozum. Pod koniec nawet dość znacznie przyspieszyłem i końcowe 3 km pobiegłem w tempie, mniej więcej maratońskim. Kiedy już byłem blisko wylotu z lasu przebiegłem obok grupki gimnazjalistów, którzy palili zielsko. Słabo. Wku@&#^em się i przyspieszyłem do tempa na 10 km. Na podwórku rozciąganie i podziwianie obłoków pary, ulatującej ze mnie.
Po analizie trasy na kompie, okazało się, że pierwsze kilometry biegłem bardzo podobnie do biegu sprzed paru dni, po tej samej trasie - ale tylko, jeśli chodzi o tempo. Niby zdawało by się, że wszystko jest okej, ale tętno na takich samych prędkościach, a nawet nieco niższych, mam podwyższone... Nie czuję się źle, nie czuję się zmęczony jakoś mocniej, ale tętna mówią same za siebie. Postanowiłem skrócić nieco wybiegania w tym tygodniu i resztę dni biegać max po 10 km na trening. Po gorszej niedzieli i tych dzisiejszych jazdach z tętnem, troszkę przystopuję. Wiem, że powiecie zaraz, że hipohondryk i w ogóle. Jakbym był hipohondrykiem, to bym nie biegał wcale i nie męczył się. Zobaczymy czy sytuacja ulegnie poprawie. Prawda jest taka, że z kilometrażu 35-40 km na tydzień przeskoczyłem praktycznie od razu na 50 km. W zestawieniu miesięcznym jest to 40-50 km więcej, czyli około 30% przyrostu. Niby tych kilometrów jest mało, ale chyba to czuję. Tak więc lekkie zbastowanie .
Dokończyłem dziś udźwiękowienie animacji - jutro leci do oceny. Życzcie mi powodzenia
Pora dnia: 14:07
Warunki pogodowe: wzmagający się zimny wiatr, pochmurno
Temperatura: -3 °C
Użyty sprzęt:
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (461 km przebiegu)
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (93 dni w użyciu)
Całkowity dystans: 12,01 km
Całkowity czas: 01:02:58 godz
Średnie tętno: 166 bpm
Szczytowe tętno: 185 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:14
Średnia prędkość (km/h): 11,44
Średnia prędkość (m/s): 3,18
Liczba punktów z tabeli intensywności Daniels'a: 23,1
Liczba spalonych kalorii: 940 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 10470
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:21 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 152/164 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:26 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/164 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:19 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 163/167 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:09 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 159/167 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 164/173 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 167/174 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:19 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 171/175 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:24 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 171/177 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:38 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 169/173 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:58 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 170/173 bpm
11. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:53 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 172/175 bpm
12. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 179/185 bpm
Dieta:
13:00: banan
16:00: zupa pomidorowa z ryżem pełnoziarnistym
17:00: 2 kawałki sernika i ćwierć chałki z herbatą
21:00: dorsz wędzony z bułką + herbata
22:00: paluch z pasztetem podlaskim i ogórkiem konswerwowym + herbata
02:30: nie mogłem biedactwa zostawić samego tam na dole, w ciemnej kuchni - kawałek sernika!
Suplementy: zapomniałem
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,2 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Konkluzja
Dziś, zamiast na czczo, pobiegłem sobie na jednym bananie. Na początku bolały łydki i achillesy, sztywniały piszczele, ale do pierwszego rozciągania. Potem było w miarę nieźle. Jednak coś ciężko oddychalem przy podbiegach, a zbiegi nie oddawały tego co wyprułem biegnąć pod górkę. Pomykałem jednak dalej, ciesząc się aurą. Tak w ogóle, to taka zima, jaką mamy teraz jest idealna do biegania! Wystarczą rękawiczki, wiatrówka i buff, i jest genialnie. Może trochę za ślisko na ubitej ziemi, ale za to jak ładnie. W drodze powrotnej do domu minąłem się z jakimś biegaczem młodym - pierwszy krzyknął cześć, i to z daleka. Jego zdezorientowany pies, który został nieco w tyle, nie wiedział co ma robić. Kiedy obok niego przebiegłem, zaczął biegać to w jedną, to w drugą stronę - nie wiedział, który to jego pan. Widać nos spłatał mu figla. Dopiero jak go koleś zawołał po imieniu, to wrócił mu rozum. Pod koniec nawet dość znacznie przyspieszyłem i końcowe 3 km pobiegłem w tempie, mniej więcej maratońskim. Kiedy już byłem blisko wylotu z lasu przebiegłem obok grupki gimnazjalistów, którzy palili zielsko. Słabo. Wku@&#^em się i przyspieszyłem do tempa na 10 km. Na podwórku rozciąganie i podziwianie obłoków pary, ulatującej ze mnie.
Po analizie trasy na kompie, okazało się, że pierwsze kilometry biegłem bardzo podobnie do biegu sprzed paru dni, po tej samej trasie - ale tylko, jeśli chodzi o tempo. Niby zdawało by się, że wszystko jest okej, ale tętno na takich samych prędkościach, a nawet nieco niższych, mam podwyższone... Nie czuję się źle, nie czuję się zmęczony jakoś mocniej, ale tętna mówią same za siebie. Postanowiłem skrócić nieco wybiegania w tym tygodniu i resztę dni biegać max po 10 km na trening. Po gorszej niedzieli i tych dzisiejszych jazdach z tętnem, troszkę przystopuję. Wiem, że powiecie zaraz, że hipohondryk i w ogóle. Jakbym był hipohondrykiem, to bym nie biegał wcale i nie męczył się. Zobaczymy czy sytuacja ulegnie poprawie. Prawda jest taka, że z kilometrażu 35-40 km na tydzień przeskoczyłem praktycznie od razu na 50 km. W zestawieniu miesięcznym jest to 40-50 km więcej, czyli około 30% przyrostu. Niby tych kilometrów jest mało, ale chyba to czuję. Tak więc lekkie zbastowanie .
Dokończyłem dziś udźwiękowienie animacji - jutro leci do oceny. Życzcie mi powodzenia
Pora dnia: 14:07
Warunki pogodowe: wzmagający się zimny wiatr, pochmurno
Temperatura: -3 °C
Użyty sprzęt:
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (461 km przebiegu)
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (93 dni w użyciu)
Całkowity dystans: 12,01 km
Całkowity czas: 01:02:58 godz
Średnie tętno: 166 bpm
Szczytowe tętno: 185 bpm
Średnie tempo (min/km): 05:14
Średnia prędkość (km/h): 11,44
Średnia prędkość (m/s): 3,18
Liczba punktów z tabeli intensywności Daniels'a: 23,1
Liczba spalonych kalorii: 940 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 10470
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:21 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 152/164 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:26 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 161/164 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:19 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 163/167 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:09 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 159/167 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 164/173 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:27 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 167/174 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:19 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 171/175 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:24 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 171/177 bpm
09. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:38 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 169/173 bpm
10. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:58 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 170/173 bpm
11. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:53 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 172/175 bpm
12. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 04:28 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 179/185 bpm
Dieta:
13:00: banan
16:00: zupa pomidorowa z ryżem pełnoziarnistym
17:00: 2 kawałki sernika i ćwierć chałki z herbatą
21:00: dorsz wędzony z bułką + herbata
22:00: paluch z pasztetem podlaskim i ogórkiem konswerwowym + herbata
02:30: nie mogłem biedactwa zostawić samego tam na dole, w ciemnej kuchni - kawałek sernika!
Suplementy: zapomniałem
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
środa, 16 grudnia 2009
Waga: 72,1 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: źle spałem
Samopoczucie: złe
Zły dzień
Nie będę opisywał w szczegółach, bo to bez sensu. Nie biegałem. Dzień mi zleciał na dość dużych nerwach, aż sobie musiałem wyjść na spacer i ochłonąć. Udało się, wieczór znacznie lepszy. Nie mam o czym pisać, tym bardziej, że wpis spóźniony i refleksje z poprzedniego dnia już gdzieś uleciały. Do snu zapuściłem sobie 3 odcinek serialu "Wallander" na podstawie prozy Mankella Henninga - świetna rzecz.
Dieta:
14:00: pyzy z mięsem, ze smażoną cebulą
16:00: 4 kanapki z pasztetem podlaskim i z "Krzypkim Radkiem"
19:00: pierogi z kapustą i grzybami, z mnóstwem cebuli i pływające w tłuszczu - jak wszystko u Magdy :P
20:30: muesli z jogurtem i bananem
21:00: kawałek ciasta (piernik z jabłkami i orzechami)
23:00: rogal z mlekiem
Suplementy: a jakże - zapomniałem
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,1 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: źle spałem
Samopoczucie: złe
Zły dzień
Nie będę opisywał w szczegółach, bo to bez sensu. Nie biegałem. Dzień mi zleciał na dość dużych nerwach, aż sobie musiałem wyjść na spacer i ochłonąć. Udało się, wieczór znacznie lepszy. Nie mam o czym pisać, tym bardziej, że wpis spóźniony i refleksje z poprzedniego dnia już gdzieś uleciały. Do snu zapuściłem sobie 3 odcinek serialu "Wallander" na podstawie prozy Mankella Henninga - świetna rzecz.
Dieta:
14:00: pyzy z mięsem, ze smażoną cebulą
16:00: 4 kanapki z pasztetem podlaskim i z "Krzypkim Radkiem"
19:00: pierogi z kapustą i grzybami, z mnóstwem cebuli i pływające w tłuszczu - jak wszystko u Magdy :P
20:30: muesli z jogurtem i bananem
21:00: kawałek ciasta (piernik z jabłkami i orzechami)
23:00: rogal z mlekiem
Suplementy: a jakże - zapomniałem
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
czwartek, 17 grudnia 2009
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 6 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Uhu-ha! Uhu-ha!
Przed południem byłem u lekarza załatwić fake'owe zwolnienie. Udało się bez problemu. Nawet z lekarzem sobie pogadałem o bieganiu. Jest z okolic Ożarowa i zna pana Tadka! Powrót do domu był jednak niefajny. Czekałem na przystanku, na tym mrozie niemal godzinę, zanim nadjechał autobus. Wymarzłem się, mimo iż byłem dobrze ubrany... Po powrocie rozgrzałem się pijąc gorące kakao z dodatkiem miodu, Zrobiłem szybki, spóźniony, wczorajszy wpis do dziennika i postanowiłem pobiegać. Trochę się bałem, że jednak jest za zimno na bieganie, ale musiałem sprawdzić.
Ubrałem się w parę warstw. Dół:
- bielizna (getry) od Stoor'a
- spodnie Dobsom'a
Góra:
- koszulka z krótkim rękawem Brubeck'a
- koszulka z długim rękawem Stoor'a
- Bluza Kalenji Isolate 2000
- wiatrówka
Głowa, szyja, ręce:
- Buff
- zwykła czapka
- grube rękawiczki
Na nogach miałem moje wysłużone Kalenji i strasznie byłem ciekaw, czy będę odczuwał chłód w stopy i czy będzie aż tak wilgotno. Dziś moje pierwsze bieganie w taką pogodę i nie wiedziałem czego się spodziewać.
Pobiegłem wolniutko, nie ustawiając wirtualnego partnera. W planie było około 7 km. W 75% trasa była po kopnym śniegu. Mięciutko, ale dość ciężko, bo podeszwy się trochę ślizgały. Widoki super, aż zrobiłem parę fotek telefonem, które zamieszczam niżej. Nadal widzę, że tętno leci mi do góry niesamowicie - nawet przy tak wolnym biegu jak dzisiejszy, ze sporą liczbą przystanięć (na zdjęcie). W planach jest około tygodniowy odpoczynek od biegania. Przyda się też, z tego powodu, że coraz mocniej bolą mnie achillesy. Jak upadam mocniej na podłoże, to wybitnie je czuję - taki tępy promieniujący ból. Przyda im się ta przerwa - chyba. Wracając do biegu - zupełnie nie czułem zimna, a nawet mogę powiedzieć, że byłoby lepiej, gdybym zrezygnował z koszulki z długim rękawem. Letnie buty też bezproblemowo sobie radzą w śniegu. Przemokły, ale niewiele i zauważyłem to dopiero w domu. Zupełnie zamarzła mi broda - jeden wielki sopel. Tego nie widać na zdjęciu, ale jak wszedłem do domu, to była po prostu sztywna jak druciana szczota! Mógłbym ją połamać!
Fotki:
Co by tu jeszcze... Pewnie dziś będę reinstalował system. Czeka mnie mnóstwo archiwizacji - nie lubię tego. Ale na nowym systemie będzie po prostu megaporządek. Zawsze tak mówie, ale nigdy mi sie to nie udaje. Tym razem jednak będzie inaczej :P
Pora dnia: 14:35
Warunki pogodowe: opady śniegu, w lesie biało, śniegu po kostki
Temperatura: -10 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (94 dni w użyciu)
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (468 km przebiegu)
Całkowity dystans: 7,70 km
Całkowity czas: 00:47:22 godz
Średnie tętno: 153 bpm
Szczytowe tętno: 162 bpm
Średnie tempo (min/km): 06:09
Średnia prędkość (km/h): 9,75
Średnia prędkość (m/s): 2,71
Liczba punktów z tabeli intensywności Daniels'a: 11,8
Liczba spalonych kalorii: 592 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 7231
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:00 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 150/161 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:00 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/158 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:06 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 149/158 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:32 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 150/160 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:17 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/160 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:08 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 150/161 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:09 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 157/162 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 0,70 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:53 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/162 bpm
Dieta:
11:00: 4 kanapki z pasztetem podlaskim i "Krzepkim Radkiem"
13:00: kakao z miodem (duży kubas)
17:00: 2 kotlety schabowe, leczo i paluch
Będzie żarte! I to zaraz!
Suplementy: Zjem zaraz - Vitaral, Iskial, Artresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,0 kg
BMI: 22,2
Ilość snu: 6 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Uhu-ha! Uhu-ha!
Przed południem byłem u lekarza załatwić fake'owe zwolnienie. Udało się bez problemu. Nawet z lekarzem sobie pogadałem o bieganiu. Jest z okolic Ożarowa i zna pana Tadka! Powrót do domu był jednak niefajny. Czekałem na przystanku, na tym mrozie niemal godzinę, zanim nadjechał autobus. Wymarzłem się, mimo iż byłem dobrze ubrany... Po powrocie rozgrzałem się pijąc gorące kakao z dodatkiem miodu, Zrobiłem szybki, spóźniony, wczorajszy wpis do dziennika i postanowiłem pobiegać. Trochę się bałem, że jednak jest za zimno na bieganie, ale musiałem sprawdzić.
Ubrałem się w parę warstw. Dół:
- bielizna (getry) od Stoor'a
- spodnie Dobsom'a
Góra:
- koszulka z krótkim rękawem Brubeck'a
- koszulka z długim rękawem Stoor'a
- Bluza Kalenji Isolate 2000
- wiatrówka
Głowa, szyja, ręce:
- Buff
- zwykła czapka
- grube rękawiczki
Na nogach miałem moje wysłużone Kalenji i strasznie byłem ciekaw, czy będę odczuwał chłód w stopy i czy będzie aż tak wilgotno. Dziś moje pierwsze bieganie w taką pogodę i nie wiedziałem czego się spodziewać.
Pobiegłem wolniutko, nie ustawiając wirtualnego partnera. W planie było około 7 km. W 75% trasa była po kopnym śniegu. Mięciutko, ale dość ciężko, bo podeszwy się trochę ślizgały. Widoki super, aż zrobiłem parę fotek telefonem, które zamieszczam niżej. Nadal widzę, że tętno leci mi do góry niesamowicie - nawet przy tak wolnym biegu jak dzisiejszy, ze sporą liczbą przystanięć (na zdjęcie). W planach jest około tygodniowy odpoczynek od biegania. Przyda się też, z tego powodu, że coraz mocniej bolą mnie achillesy. Jak upadam mocniej na podłoże, to wybitnie je czuję - taki tępy promieniujący ból. Przyda im się ta przerwa - chyba. Wracając do biegu - zupełnie nie czułem zimna, a nawet mogę powiedzieć, że byłoby lepiej, gdybym zrezygnował z koszulki z długim rękawem. Letnie buty też bezproblemowo sobie radzą w śniegu. Przemokły, ale niewiele i zauważyłem to dopiero w domu. Zupełnie zamarzła mi broda - jeden wielki sopel. Tego nie widać na zdjęciu, ale jak wszedłem do domu, to była po prostu sztywna jak druciana szczota! Mógłbym ją połamać!
Fotki:
Co by tu jeszcze... Pewnie dziś będę reinstalował system. Czeka mnie mnóstwo archiwizacji - nie lubię tego. Ale na nowym systemie będzie po prostu megaporządek. Zawsze tak mówie, ale nigdy mi sie to nie udaje. Tym razem jednak będzie inaczej :P
Pora dnia: 14:35
Warunki pogodowe: opady śniegu, w lesie biało, śniegu po kostki
Temperatura: -10 °C
Użyty sprzęt:
monitorowanie i zapis treningu: Garmin - FR 305 (94 dni w użyciu)
obuwie: Kalenji - Kiprun Comfort (468 km przebiegu)
Całkowity dystans: 7,70 km
Całkowity czas: 00:47:22 godz
Średnie tętno: 153 bpm
Szczytowe tętno: 162 bpm
Średnie tempo (min/km): 06:09
Średnia prędkość (km/h): 9,75
Średnia prędkość (m/s): 2,71
Liczba punktów z tabeli intensywności Daniels'a: 11,8
Liczba spalonych kalorii: 592 kcal
Łączna liczba uderzeń serca: 7231
Napotkane zwierzaki:
Szczegóły:
01. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:00 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 150/161 bpm
02. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:00 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/158 bpm
03. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:06 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 149/158 bpm
04. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:32 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 150/160 bpm
05. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:17 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 154/160 bpm
06. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:08 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 150/161 bpm
07. ∙∙∙∙∙ 1,00 km ∙∙∙∙∙∙∙ 06:09 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 157/162 bpm
08. ∙∙∙∙∙ 0,70 km ∙∙∙∙∙∙∙ 05:53 min/km ∙∙∙∙∙∙∙ 160/162 bpm
Dieta:
11:00: 4 kanapki z pasztetem podlaskim i "Krzepkim Radkiem"
13:00: kakao z miodem (duży kubas)
17:00: 2 kotlety schabowe, leczo i paluch
Będzie żarte! I to zaraz!
Suplementy: Zjem zaraz - Vitaral, Iskial, Artresan
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
- PATATAJEC
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2048
- Rejestracja: 05 sie 2009, 21:53
- Życiówka na 10k: 00:44:26
- Życiówka w maratonie: 04:33:53
- Lokalizacja: KPN
- Kontakt:
piątek, 18 grudnia 2009
Waga: 72,2 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Pizza i piwo
Dziś nie biegałem. Dzień przeleciał bardzo szybko. Wieczorem spotkałem się ze znajomymi w "Serpe". Pogadaliśmy, pośmialiśmy się, wypiliśmy parę piw i zjedliśmy pizzę. Na mnie przypadły 3 piwa (o jedno za dużo) i pół placka. Powrót do domu był niezły... Nie ma to jak powywalać się w śniegu. Niektórzy leżeli po dwa razy. Chyba przyszedł już czas, żeby sobie zrobić ten tydzień wolnego. Przy tym przewracaniu się wczorajszym, poczułem dość mocny ból w lewej nodze, w okolicach achillesa. Urażona noga bolała jeszcze parę minut. Coś tam się dzieje. Odpoczynek - postanowione.
Dieta:
12:00: 4 kanapki z szynką i ogórkiem konserwowym + kapka "Krzepkiego Radka"
14:00: serek "Danio"
17:00: 4 kanapki z krakowską i serem + kapka "Krzepkiego Radka"
20:00: pół pizzy bekonowej + piwo
21:00: piwo
23:00: piwo
01:30: twaróg na słodko
Suplementy: zapomniałem
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.
Waga: 72,2 kg
BMI: 22,3
Ilość snu: 7 godz.
Jakość snu: standardowy sen
Samopoczucie: neutralne
Pizza i piwo
Dziś nie biegałem. Dzień przeleciał bardzo szybko. Wieczorem spotkałem się ze znajomymi w "Serpe". Pogadaliśmy, pośmialiśmy się, wypiliśmy parę piw i zjedliśmy pizzę. Na mnie przypadły 3 piwa (o jedno za dużo) i pół placka. Powrót do domu był niezły... Nie ma to jak powywalać się w śniegu. Niektórzy leżeli po dwa razy. Chyba przyszedł już czas, żeby sobie zrobić ten tydzień wolnego. Przy tym przewracaniu się wczorajszym, poczułem dość mocny ból w lewej nodze, w okolicach achillesa. Urażona noga bolała jeszcze parę minut. Coś tam się dzieje. Odpoczynek - postanowione.
Dieta:
12:00: 4 kanapki z szynką i ogórkiem konserwowym + kapka "Krzepkiego Radka"
14:00: serek "Danio"
17:00: 4 kanapki z krakowską i serem + kapka "Krzepkiego Radka"
20:00: pół pizzy bekonowej + piwo
21:00: piwo
23:00: piwo
01:30: twaróg na słodko
Suplementy: zapomniałem
Napisz komentarz
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.