Tak wracając do tematu biegowego to wczoraj byłem na pierwszym bieganiu po 5tyg. (nie licząc wyskoku na BN w Warszawie). Ogólne wrażenia są pozytywne, było dobrze, bez rewelacji ale dobrze:). Dziś powtórka też bardzo mało i spokojnie. Co do kontuzji (kontuzji?) wiem tyle ile wiedziałem te kilka tygodni temu... Badania krwi i moczu nie wykazały nic, wyszły baaardzo dobrze, śmieszne jest to że za badanie magnezu musiałem zapłacić sam bo przychodnia nie ma podpisanego kontraktu na magnez... W Polsce nie istnieje normalna służba zdrowia... Zapłaciłem 10zł, ale wynik był niespodzianką bo magnez mam w górnych granicach normy, czyli mogę wykluczyć to co najbardziej podejrzewałem... Z potasem też jest w normie. OB niskie co wyklucza stan zapalny, ASO, TSH w porządku... W związku z tym zrobiłem RTG kręgosłupa, coś tam wykazało, ale nie jest to na tyle poważne by mogło wpływać na mięśnie... Mocno mnie to wkurzyło i postanowiłem że idę biegać i nie będę czekał dłużej, jak coś sobie zrobię to może prędzej dowiem się co mi jest a jak samo się poprawi to pozostanie się tylko cieszyć. W sumie mam wrażenie że lekarz rodzinny mnie olał... Nie spytał się nawet czy miałem kleszcza, a takie objawy teoretycznie mogłyby wskazywać na boreliozę. Ja cały czas myślę czy to nie to, choć wszyscy mówią że skoro nie miałem kleszcza i rumienia po ukąszeniu to na pewno nie jest to, tylko że to że nie widziałem klesza nie znaczy że go nie było... Lekarz chyba bardziej skłaniał się ku temu że te pulsowania, drgania, kłucie, napięcie mięśni to przez... nerwy. W sumie czytałem o tym trochę i nerwy potrafią z człowiekiem zrobić różne rzeczy, ale ja za bardzo nie czuję bym miał jakieś stresujące życie:) Myślę jeszcze czy nie udać się do jakiegoś lekarza, tylko za bardzo nie wiem do jakiego...
Podczas biegania w sumie nie jest zle, choć czuję trochę sztywność mięśni, i pod koniec dziś trochę mnie bolały, ale teraz nie wiadomo czy to nie jest dlatego że przez 5tyg. nic nie robiłem... W sumie wszystko ogólnie jest dziwne, to nie jest tak że mam jakieś wielkie bóle, mogę normalnie chodzić, normalnie biegać i w sumie wszystko mogę robić normalnie, ale to wszystko jest bardzo denerwujące, mięśnie są napięte, sztywne, do tego mam wrażenie że są słabe, a te kłucia nieprzyjemne. Do tego raz na jakiś czas mięśnie zaczynają same z siebie drgać... Może gdybym nie mógł chodzić to lekarz rodzinny wykazałby większe zainteresowanie? Nie wiem może w Polsce są takie zasady że żeby uznać że coś jest nie tak to trzeba przestać normalnie funkcjonować? Bo przecież wszystko możesz robić normalnie to znaczy że nic ci nie jest... A to że ktoś że ktoś zasypia w ciągu dnia (co dawniej mi się nie zdarzało), że jest senny i ogólnie ma wrażenie zmęczenia (choć nie ma być po czym zmęczonym) jest mało istotne... Ja wiem że dawniej nie było takich problemów z mięśniami i ogólnie wszystko było ok, chyba pacjent najlepiej wie że coś jest nie tak skoro nie jest tak jak dawniej... I tak wydaje mi się że po wczorajszym i dzisiejszym bieganiu jest jakby pewna poprawa... W sumie problemy zaczęły się po pierwszej 5tyg. przerwie od biegania w lecie, od tego momentu już nie wskoczyłem na normalne obroty sportowe, następnie były kolejne przerwy, 2tyg. roztrenowania i po tym wszystko się posypało... To chyba były pierwsze tak duże przerwy od sportu w moim życiu... Może mój organizm, mięśnie potrzebują jakiejś dawki sportu bo inaczej dzieje się to co się dzieje? Może muszę wskoczyć na jakiś poziom by nie mieć problemów? Nie mam zielonego pojęcia co jest grane... Na razie postanowiłem spokojnie biegać i zobaczyć jak to się będzie układało.
A co do tematów globalnego ocieplenia i świńskiej grypy to lepiej nie będę pisał, bo nie dość że ten post zrobił by się przeogromny to pewnie zszedłbym jeszcze na politykę itd.
