
Ja jestem po Starej Miłosnej. Świetny bieg - kameralny - po 50-60 osób w maratonie i minimaratonie, ale poziom organizacji i dbania o zawodników taki, że każdy maraton powinien się uczyć od nich. Na mecie jesteś zasypywany propozycjami jedzenia, picia, pomocy, masażu etc. Naprawdę świetnie.
Trasa - 6 pętli po lesie - bardzo trudna z mojego punktu widzenia, pisakowe podbiegi, korzenie wystające ze ścieżek, ani milimetra asfaltu. Kross. Stąd wyniki nie takie jak w biegach ulicznych. Ja nabiegałem 3:27 i zająłem 7 miejsce - byłoby trochę lepiej gdybym nie oszacował źle swoich możliwości i pobiegł wolniej 1szą połówkę. Ale tak czy inaczej satysfakcja z ukończenia tak trudnego biegu w pierwszej dziesiątce dla mnie ogromna (1sze miejsce 3:03).
Wiem, że jest tu wielu miłośników takich biegów więc szczerze polecam.
Biec szybko zdecydowałem się w ostatniej chwili więc trudno mówić o jakimś przygotowaniu - październik był słaby treningowo. Maraton odczułem, więc postanowiłem, że kończę na nim mój sezon i teraz odpoczywam 2-3 tygodnie, żeby w 2giej połowie listopada zacząć przygotowania do wiosny (chyba Dębno) - pierwszy bieg, jak dobrze pójdzie, planuję w Toruniu (półmaraton św. Mikołajów).