"Debiutanci" po debiucie
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
No pierwszą głupotą to był bieg na 4:01:00 - bez jakiegoś większego okresu przygotowawczego, jednak brak biegów na dwa tygodnie przed maratonem... i słabe bieganie w lipcu i w sierpniu.. - to nadmierny optymizm...
Drugą... - to był fakt, że od rana miałem "coś" z żołądkiem, jednak optymizm mnie nie opuszczał ... - skończyło się to tym że na 8'smym kilometrze szukałem krzaków a tu środek miasta... potem kurde park... gdzie byłem już tak zestresowany że byłem gotowy odstawiać szopkę na skoszonym trawniku, ale na szczęście na 9'tym kilometrze wypatrzyłem gdzieś tak 100m od trasy toi toi'a... do którego zapodałem sprint... - okazało się że toitoi zajęty... ale byłem tak zdesperowany że poczekałem... jak zakończyłem moje akcje, to mój garmin mi mówił że jestem jakieś 400 metrów "za planem" nie licząc tego że on mi jeszcze policzył dobieg do kibelka i z powrotem. ... Oczywiście ja człowiek naiwny stwierdziłem że plan "nadgonię" i nawet nadgoniłem.. na czekpoincie... na 10km byłem na 1h z czymś... czyli już z 30s odrobiłem ;p
no i to nadganianie skończyło się na 26 km... gdzie stwierdziłem że chyba jednak przesadziłem.... i że chyba jednak przygotowanie nie to. no i dokulałem się do 32 km... a tam to już morale siadło... i tak sobie podbiegałem, szedłem, masowałem się... podjadałem banany, znowu podbiegałem, potem zacisnąłem zęby i jak mnie mijała grupa na 4:15 to stwierdziłem że MUSZĘ wytrzymać z nimi 2 km... i z zaciśniętymi zębami, ale jakoś te 2km wytrzymałem..., (zresztą oni chyba nie dobiegli na 4:15 ale tak z moich wyliczeń wynika że musieli być troszkę wcześniej bo odpuściłem ich na 38 km...) ... no a potem to już było "blisko" ... chciałem trochę maszerować ale za dużo osób mnie mijało, więc znowu zmuszałem się do "świńskiego truchtu"... no i jakoś dotrwałem do 42km.... a potem to już ostry zbieg... i jeszcze na ostatnich metrach mnie z 5 osób minęło... ale w końcu i ja doczłapałem na metę...
jednym słowem - tym razem czuję się trochę pokonany przez dystans i swój nadmierny optymizm ;p - a tak na poważnie to pewnie największy błąd to po prostu przygotowanie... bo cała reszta by pewnie tak bardzo mi nie dowaliła gdyby nie słabe przygotowanie, pewnie gdybym był gotowy na 4:00:00 to po przygodach toaletowych na 4:03:00 powinienem był dobiec... a tak to dupa sałata... - morał jest taki że jednak trzeba biegać z planem i "taki jest plan" na zimę... a na razie kończę moje tańce - bo teraz ostatnie moje szansa na pobrykanie na scenie, a plany Skarżyńskiego (bo chyba ten plan zdecyduję się realizować )zaczynają się w listopadzie.
Drugą... - to był fakt, że od rana miałem "coś" z żołądkiem, jednak optymizm mnie nie opuszczał ... - skończyło się to tym że na 8'smym kilometrze szukałem krzaków a tu środek miasta... potem kurde park... gdzie byłem już tak zestresowany że byłem gotowy odstawiać szopkę na skoszonym trawniku, ale na szczęście na 9'tym kilometrze wypatrzyłem gdzieś tak 100m od trasy toi toi'a... do którego zapodałem sprint... - okazało się że toitoi zajęty... ale byłem tak zdesperowany że poczekałem... jak zakończyłem moje akcje, to mój garmin mi mówił że jestem jakieś 400 metrów "za planem" nie licząc tego że on mi jeszcze policzył dobieg do kibelka i z powrotem. ... Oczywiście ja człowiek naiwny stwierdziłem że plan "nadgonię" i nawet nadgoniłem.. na czekpoincie... na 10km byłem na 1h z czymś... czyli już z 30s odrobiłem ;p
no i to nadganianie skończyło się na 26 km... gdzie stwierdziłem że chyba jednak przesadziłem.... i że chyba jednak przygotowanie nie to. no i dokulałem się do 32 km... a tam to już morale siadło... i tak sobie podbiegałem, szedłem, masowałem się... podjadałem banany, znowu podbiegałem, potem zacisnąłem zęby i jak mnie mijała grupa na 4:15 to stwierdziłem że MUSZĘ wytrzymać z nimi 2 km... i z zaciśniętymi zębami, ale jakoś te 2km wytrzymałem..., (zresztą oni chyba nie dobiegli na 4:15 ale tak z moich wyliczeń wynika że musieli być troszkę wcześniej bo odpuściłem ich na 38 km...) ... no a potem to już było "blisko" ... chciałem trochę maszerować ale za dużo osób mnie mijało, więc znowu zmuszałem się do "świńskiego truchtu"... no i jakoś dotrwałem do 42km.... a potem to już ostry zbieg... i jeszcze na ostatnich metrach mnie z 5 osób minęło... ale w końcu i ja doczłapałem na metę...
jednym słowem - tym razem czuję się trochę pokonany przez dystans i swój nadmierny optymizm ;p - a tak na poważnie to pewnie największy błąd to po prostu przygotowanie... bo cała reszta by pewnie tak bardzo mi nie dowaliła gdyby nie słabe przygotowanie, pewnie gdybym był gotowy na 4:00:00 to po przygodach toaletowych na 4:03:00 powinienem był dobiec... a tak to dupa sałata... - morał jest taki że jednak trzeba biegać z planem i "taki jest plan" na zimę... a na razie kończę moje tańce - bo teraz ostatnie moje szansa na pobrykanie na scenie, a plany Skarżyńskiego (bo chyba ten plan zdecyduję się realizować )zaczynają się w listopadzie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 20 paź 2007, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Dawno już nic nie pisałem w tym wątku, ale w sumie o bieganiu za bardzo nie mam co pisać... Po biegu Podgórskim trochę spontanicznie zrobiłem 2 tygodnie kompletnego roztrenowania, nie biegałem w ogóle. Pod koniec tych 2 tygodni przerwy czułem się kapitalnie, dawno nie czułem się tak świetnie fizycznie Następnie wystartowałem w Biegu Trzech Kopców (13km) bez żadnego przygotowania. Pobiegłem spokojnie, ogólnie było ok, choć końcówka dała mocno w kość. Jednak takie bieganie na zawodach bez przygotowania to jest błąd, ale człowiek uczy się na własnych błędach W każdym razie najgorsze było to że na mecie nie czułem żadnej radości, ani z pokonania trudnej trasy, ani z medalu, po prostu czułem się tak jakby zrobił swoje i tyle... Ten bieg dał mi sporo do myślenia, a następnie praktycznie jakakolwiek motywacja ze mnie kompletnie uszła. W kolejnym tygodniu jakoś pozbierałem się trzy razy by wyjść potruchtać (3.5,4.5,5.5km). Co prawda bardzo wolno, w sobotę trochę szybciej, ale pogoda była rewelacyjna, deszcz i chłodno:) Szkoda tylko że moje stopy i mięśnie ciężko wracają do biegania, bo po sobotnim trochę mocniejszym biegu miałem dość i musiałem znowu trochę dłuższą przerwę sobie zrobić... Niedziela, poniedziałek zrobiłem sobie wolne, a wczoraj byłem na wsi, gdzie prawie zamarzłem i po raz pierwszy w tym roku widziałem śnieg Dopiero wczoraj uświadomiłem sobie że nie jestem kompletnie przygotowany na zimowe bieganie... Od czerwca zbierałem się do kupienia nowej kurtki do biegania, ale tak jakoś to odkładałem, odkładałem i tak jakoś wyszło Dziś wybierałem się potruchtać ale jak zobaczyłem co dzieje się za oknem, śnieg, błoto, zimno, mocny wiatr, totalna masakra... Jutro też pewnie się nie uda pobiegać, no chyba że nie będzie padać, albo zrobi się cieplej, choć wydaje mi się że nie ma co liczyć ani na jedno ani na drugie W każdym razie trzeba się wybrać na zakupy by dostosować się do warunków pogodowych Ta dzisiejsza pogoda to bardziej kojarzy mi się z listopadem albo grudniem a nie obecnym miesiącem... W każdym razie będąc wczoraj na wsi dowiedziałem się że zimy jeszcze nie będzie, bo mrówki są aktywne . No chyba że zimna oprócz, drogowców może zaskoczyć też mrówki . Nawet ponoć jeszcze długo ma nie być tej zimy i nie będzie jakoś specjalnie mocna, a tymczasem w gazetach ostatnio czytałem że zima będzie wczesna, długa i bardzo mocna, i kto tu ma rację? Zobaczymy za kilka miesięcy
Nie lubię biegać zimą, ale będzie trzeba się pozbierać. W każdym razie nie mam żadnych planów odnośnie wiosny, nie wiem jak to moje bieganie będzie wyglądać w najbliższych tygodniach, miesiącach, nie wiem nawet czy pobiegnę w maratonie za te kilka miesięcy. Na razie o tym nie myślę. Nie wiem gdzie i kiedy wystartuję w jakiś zawodach, zresztą jak patrzę na regulaminy niektórych przyszłorocznych biegów to prawie z krzesła spadam... Patrzę na takie zawody jak Biegu Ku Rogatemu Ranczu, biegłem tam rok temu, było fajnie, kameralna fajna impreza. Wtedy opłata startowa wynosiła jak dobrze pamiętam 25zł, w pierwszym terminie, drugiego nie było bo z początkiem stycznia wyczerpał się limit zawodników (200 osób). Ogólnie uważam że taka kwota była ok (choć w sumie bieg trzeba było opłacić 2 miesiące wcześniej..., no ale kwota do przyjęcia), jak na zawody na 8km po fajnych terenach, po biegu medal, jedzenie, piwo, w pakiecie jakiś worek na buty (jak dobrze pamiętam). Dziś czytam regulamin biegu i... mnie zatkało. Opłata 40zł... Czytając regulamin nie zauważyłem by w zamian za te 15zł miało być coś ekstra, wszystko wygląda tak jak przed rokiem, no może z tą różnicą że teraz limit jest 300 osób. Tak więc dużo wskazuje na to że na Rogate Ranczo w tym roku nie trafię, przynajmniej nie w dniu biegu... Ogólnie jak na razie to jeśli nic się nie wydarzy to na 99% wybiorę się na Bieg Spełnionych Marzeń do Mysłowic, reszta nie jest już tak pewna. Tu też wpisowe jest większe niż w zeszłym roku, ale nie wynosi 40zł... Poza tym widać że bieg się rozwija (nowe biuro zawodów), zresztą na tej imprezie była w tym roku niesamowita atmosfera i warto tam pojechać
Ufff rozpisałem się Wiedziałem że tak będzie, bo trochę tego mi się nazbierało W zeszłym tygodniu wybrałem się też po raz pierwszy od 2 lat do dentysty... Gdzieś przeczytałem że niewyleczone zęby mają wpływ na mięśnie, nie wiem ile w tym jest prawdy. W każdym razie do dentysty zbierałem się od pół roku, bo raz na jakiś czas coś mnie bolały, ale następnie przechodziło i tak dotarłem tam dopiero po prawie 7 miesiącach... Zobaczymy co to da i czy będzie jakaś poprawa z mięśniami, w każdym razie zębów do leczenia jest parę... Ale tak to jest jak się dentystę omija szerokim łukiem
No to pora skończyć to wypracowanie Pewnie znowu na jakiś czas zniknę z tego wątku, bo nie sądzę bym nagle zaczął biegać po 20,30km, nie wiem też czy w tym roku jeszcze gdzieś wystartuję, tak więc pewnie za bardzo nie będzie o czym pisać
Nie lubię biegać zimą, ale będzie trzeba się pozbierać. W każdym razie nie mam żadnych planów odnośnie wiosny, nie wiem jak to moje bieganie będzie wyglądać w najbliższych tygodniach, miesiącach, nie wiem nawet czy pobiegnę w maratonie za te kilka miesięcy. Na razie o tym nie myślę. Nie wiem gdzie i kiedy wystartuję w jakiś zawodach, zresztą jak patrzę na regulaminy niektórych przyszłorocznych biegów to prawie z krzesła spadam... Patrzę na takie zawody jak Biegu Ku Rogatemu Ranczu, biegłem tam rok temu, było fajnie, kameralna fajna impreza. Wtedy opłata startowa wynosiła jak dobrze pamiętam 25zł, w pierwszym terminie, drugiego nie było bo z początkiem stycznia wyczerpał się limit zawodników (200 osób). Ogólnie uważam że taka kwota była ok (choć w sumie bieg trzeba było opłacić 2 miesiące wcześniej..., no ale kwota do przyjęcia), jak na zawody na 8km po fajnych terenach, po biegu medal, jedzenie, piwo, w pakiecie jakiś worek na buty (jak dobrze pamiętam). Dziś czytam regulamin biegu i... mnie zatkało. Opłata 40zł... Czytając regulamin nie zauważyłem by w zamian za te 15zł miało być coś ekstra, wszystko wygląda tak jak przed rokiem, no może z tą różnicą że teraz limit jest 300 osób. Tak więc dużo wskazuje na to że na Rogate Ranczo w tym roku nie trafię, przynajmniej nie w dniu biegu... Ogólnie jak na razie to jeśli nic się nie wydarzy to na 99% wybiorę się na Bieg Spełnionych Marzeń do Mysłowic, reszta nie jest już tak pewna. Tu też wpisowe jest większe niż w zeszłym roku, ale nie wynosi 40zł... Poza tym widać że bieg się rozwija (nowe biuro zawodów), zresztą na tej imprezie była w tym roku niesamowita atmosfera i warto tam pojechać
Ufff rozpisałem się Wiedziałem że tak będzie, bo trochę tego mi się nazbierało W zeszłym tygodniu wybrałem się też po raz pierwszy od 2 lat do dentysty... Gdzieś przeczytałem że niewyleczone zęby mają wpływ na mięśnie, nie wiem ile w tym jest prawdy. W każdym razie do dentysty zbierałem się od pół roku, bo raz na jakiś czas coś mnie bolały, ale następnie przechodziło i tak dotarłem tam dopiero po prawie 7 miesiącach... Zobaczymy co to da i czy będzie jakaś poprawa z mięśniami, w każdym razie zębów do leczenia jest parę... Ale tak to jest jak się dentystę omija szerokim łukiem
No to pora skończyć to wypracowanie Pewnie znowu na jakiś czas zniknę z tego wątku, bo nie sądzę bym nagle zaczął biegać po 20,30km, nie wiem też czy w tym roku jeszcze gdzieś wystartuję, tak więc pewnie za bardzo nie będzie o czym pisać
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Rap ty chyba powinieneś sobie bloga założyć
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
Ja dziś miałem biegać, ale stwierdziłem, że psychicznie nie daję radę wyjść w taką pogodę - jeszcze nie teraz - 2-3 tygodnie jesiennej pluchy by się najpierw przydało
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
rapacincho - no zapomniałeś chyba o jednym bardzo fajnym biegu który mam nadzieję i w tym roku sie odbędzie - tj. o Sylwestrowym Biegu Radości. Masz równie blisko jak ja - a impreza w zeszłym roku była genialna, startowe niskie, atmosfera super, herbatka pierwsza klasa, kiełbacha, medal i dobrze zmierzona fajna szybka "dycha" ... - no tylko oczywiście w środku zimy, więc na życiówki niekoniecznie trzeba się nastawiać
jak tylko będę w Krakowie na sylwestra to ja na pewno się tam pojawię, nawet w celach typowo towarzysko zabawowych.
jak tylko będę w Krakowie na sylwestra to ja na pewno się tam pojawię, nawet w celach typowo towarzysko zabawowych.
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
Bartess a propos Twojego hobby. Może się uda.
http://deser.pl/deser/1,97052,7155917,T ... lonik.html
Ja wczoraj 15 km w II zakresie (trochę poniżej 5:00 min/km. Za tydzień lecę Starą Miłosną na czas ok. 3:40
http://deser.pl/deser/1,97052,7155917,T ... lonik.html
Ja wczoraj 15 km w II zakresie (trochę poniżej 5:00 min/km. Za tydzień lecę Starą Miłosną na czas ok. 3:40
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
Poranne bieganko pierwsze po Maratonie Poznańskim... i dochodzę do wniosku że najwyższy czas kupić nowe buty... i może w końcu coś z kolekcji "zimowo-terenowej" - bo dzisiaj kilka razy zdrowo zaboksowałem, nie mówiąc już o komforcie "wodno odpornym" -
Szukam, gmeram i normalnie już nic nie wiem. Na PM zrobili mi test z trakcji "stopy" i wyszło że przynajmniej jedna nogą mocno pronuję, nawet kupił bym te buty które mi polecili (brooksy adrenaline 9) bo na stopie leżały rewelacyjnie i jeszcze miały takie dziwne uczucie, w trakcie "przetaczania" jak byś dostawał "speda" ;p (mają niższą podeszwę z przodu i w porównaniu do moich new balanców - wrażenie bardziej "dynamiczne") no ale to typowe asfaltówki. A wersji Asr w polsce chyba nie da się kupić, nie mówiąc o tym żeby to gdzieś przymierzyć :/
oglądnąłem tez kilka reeboków które mają jednak trochę lepszą podeszwę niż asfaltowe New balancy.. - ale w intersporcie gdzie jest "promocja" nie ma już moich rozmiarów a w reebooku za te same buty liczą sobie 369 PLN które w Intersporcie sprzedają po 279... - tak że bez przesady
teraz wybieram się obejrzeć jeszcze asicsy tabbuco 12 - wyglądają na bardzo rasowe ... ale jak nie poczuję ich na stopie to nie dowiem się czy mi pasują.
a wy już macie buty na jesienne błota ?
Szukam, gmeram i normalnie już nic nie wiem. Na PM zrobili mi test z trakcji "stopy" i wyszło że przynajmniej jedna nogą mocno pronuję, nawet kupił bym te buty które mi polecili (brooksy adrenaline 9) bo na stopie leżały rewelacyjnie i jeszcze miały takie dziwne uczucie, w trakcie "przetaczania" jak byś dostawał "speda" ;p (mają niższą podeszwę z przodu i w porównaniu do moich new balanców - wrażenie bardziej "dynamiczne") no ale to typowe asfaltówki. A wersji Asr w polsce chyba nie da się kupić, nie mówiąc o tym żeby to gdzieś przymierzyć :/
oglądnąłem tez kilka reeboków które mają jednak trochę lepszą podeszwę niż asfaltowe New balancy.. - ale w intersporcie gdzie jest "promocja" nie ma już moich rozmiarów a w reebooku za te same buty liczą sobie 369 PLN które w Intersporcie sprzedają po 279... - tak że bez przesady
teraz wybieram się obejrzeć jeszcze asicsy tabbuco 12 - wyglądają na bardzo rasowe ... ale jak nie poczuję ich na stopie to nie dowiem się czy mi pasują.
a wy już macie buty na jesienne błota ?
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
Witam.Ssokolow ja sobie kupiłem Asics gel enduro 5 jak na razie jestem w fazie chodzenia w nich a nie biegania,u mnie jest tak zawsze że nawet gdybym biegał w klapkach to i tak bym miał odciski po pierwszym razie.Ogólnie mają dość agresywny bieżnik,jakież elementy odblaskowe i bardzo miękko mi się w nich chodzi a jak będzie się biegało to dopiero spróbuję jutro.Koszt mniej więcej 250 zł.
JO ja w tym samym czasie co ty będę sobie truchtał w Blizanowie,tylko żeby pogoda uległa zmianie na plus.
JO ja w tym samym czasie co ty będę sobie truchtał w Blizanowie,tylko żeby pogoda uległa zmianie na plus.
- pozzie
- Dyskutant
- Posty: 39
- Rejestracja: 27 maja 2009, 01:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
no ja pierwsze bieganko po MP dopiero w poniedziałek, złapałem jakieś przeziębienie. albo po MP albo po basenie na który poszedlem rozruszać nogi w środęssokolow pisze:Poranne bieganko pierwsze po Maratonie Poznańskim... i dochodzę do wniosku że najwyższy czas kupić nowe buty... i może w końcu coś z kolekcji "zimowo-terenowej" - bo dzisiaj kilka razy zdrowo zaboksowałem, nie mówiąc już o komforcie "wodno odpornym" -
tak czy owak mam podobne dylematy jak Ty
i nie za bardzo wiem co wybrać, dzisiaj sprawdzałem kaleji kiprun 1000 aw oraz salomon breeze. ktoś coś o nich wie albo ma może?
i co rozumieją w kiprun przez określenie "uniwersalny typ stawiania kroku"? taki "one size fits all"... to znaczy że tylko dla normalnej? ja pronujący ciężki
poZZdrawiam
poZZie
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
Hehehe widzę, że wszyscy są na etapie butów. Tak się składa, że dziś mierzyłem w sklepie na D. Asicsy GT2140 i jestem zdecydowany - teraz tylko kwestia znalezienia tańszych w necie i biorę
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
- pozzie
- Dyskutant
- Posty: 39
- Rejestracja: 27 maja 2009, 01:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
ale to raczej nie jest model jesienno-zimowy, prawda?ssokolow pisze:gt2140 są na promocji w Krakowie
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
już kupiłem - w 4 energy za 299 model żółty (wiosna/lato 2009) - dobra cena o 100 taniej niż w D. Ja w trekingowych nie biegam - cały sezon biegam w takich samych butach. Tamtej zimy sprawdziło się, więc tej zimy będzie podobnie - oczywiście trzeba delikatnie bardziej uważać, ale to kwestia przyzwyczajenia. A przemakają każde
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
ja kupiłem Nike Lunar Glide na jesienno-zimowe bieganie, nie są wodoszczelne ale w zeszłym sezonie biegałem przez zimę w Cumulusach 9 i nie przeszkadzało mi to, a na głębokie śniegi mam Adidasy Kanadia TR choć też nie wodoszczelne ale za to bieżnik super trzyma się na niestabilnych powierzchniach, może w grudniu jak będzie jakaś promocja to kupie jeszcze coś wodoszczelnego wtedy są fajne promocje, choć widziałem ostatnio nie drogo Nike pegasusy 26 GTX chyba się nazywają ale że kupiłem już buty to się wstrzymałem choć wiem, że do pegasusów jeszcze wrócę w tej czy innej wersji bo but jest po prostu super
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243