Yogi! pisze:A biegacz jak prawdziwy biegacz - kulturka: Zatrzymał się i zapytał czy nic mi nie jest. Spojrzałem więc na szybkę Forerunnera - była cała więc dałem odpowiedź twierdzącą, dziękując za okazaną sierocie troskę.
Zachowanie prawidłowe. Ja, jak się nie wypięłam z zatrzasku (jednego) i rymsnęłam na asfalt (w Wielkanoc było, a do dziś kolano sinoczerwone), to też najpierw rękaw kurtki oglądałam, czy dziury nie ma (nowiuśką założyłam, bo przecież święto było), a kolano to dopiero w domu zobaczyłam, że coś z nim nie halo.
Yogi, szanuj łydkę i daj jej odpocząć, lodem potraktuj, a ekwilibrystykę pozdrowieniową z techniki ręczną zamień na werbalną. Też działa, a brzuchaty łydki i inne mięśnie będą bezpieczniejsze. Jeszcze się przydadzą do aktywności różnistych, a szczególnie tych biegowych, więc warto dokonać tych zabiegów.
A co do zakazu, to Yogi, jak każdy miś i biegacz, a do tego cyklista, prawdomówny jest. Wracając dziś z przejażdżki od SM rozglądałam się uważnie i widziałam tablicę o czasowym zakazie tylko przy lesie po stronie rezerwatowej. Tak więc konwaliowa SzM odłożona czasowo.
Kazig, a jaką trasę asfaltową polecasz do Ryni? W przyszłą niedzielę nad Zalew się wybieramy na szosówkach.