Ale nie popadajmy w skrajności - nikt nie mówi o McDonaldzie (gdzie niczego oprócz lodów nie jadłam). Ani o zupkach z kubka.
Dieta wyważona, to wg mnie normalna, domowa dieta, bez cudowania. Nawet, jak nie odpowiadają nam ściśle preferencje domowników, można coś samemu bezkolizyjnie zmienić, ja np. prawie nie jem mięsa, i jakoś konfliktów nie ma. Dodatkową surówkę zawsze można zrobić.
Po prostu z doświadczenia wiem, że dieta to tylko drobny element składający się na sukces. Będąc w wieku autorki wątku też przywiązywałam ogromną wagę do odżywiania, do czasu, aż zobaczyłam, jak dziewczyna po kompletnym obiedzie na stołówce, typu zupa, ziemniaczki, buraczki, kotlecik, wygrała MP na dystansie 3000m.
Ja głodziłam się od rana, i przybiegłam chyba 10.
Potem wyluzowałam, teraz nie mam czasu się zastanawiać nad tym, co i kiedy jem - mogę biegać na czczo, po obiedzie, po kolacji, i nic mi nie szkodzi. Sukces tkwi w głowie, w sposobie myślenia.
Inna sprawa, gdy są jakieś inne cele diety, poza sukcesem sportowym - np. osiągniecie jakieś wagi. Tylko nawet nie wiemy, czy autorka ma jakiś obiektywny problem z wagą, być może wcale nie musi się odchudzać, a wystarczy więcej pobiegać.
Co do wieku - odchudzanie w tym wieku też nie jest wskazane, zwłaszcza dla dziewczyny.
ps. (do bebeja - ja jeszcze żadnego postu nie usunęłam, ze dwa razy zmieniłam, ale to przez pomyłkę

).