jacuś pisze:a tak jeszcze na marginesie (nabijając sobie ilość wypowiedzi;)) - wybiera się ktoś na pólmaraton do warszawy 29 marca? Fajna i szybka trasa podobno jest.
Ja się wybierałem, ale ogólnie po przeliczeniu wyszło mi że za dużo kasy by na to poszło. Trasa podobno bardzo szybka, a do tego po samym centrum Warszawy, więc musi być super i fajnie by się po niej biegło

Ale niestety nie w tym roku, może w przyszłym, kto wie, kto wie

Teraz w ten weekend jest bieg sztafetowy w Bochni, jak sobie o nim poczytałem ostatnio to szkoda że mnie tam nie ma... To musi być super sprawa siedzieć przez 2-3 dni 250 metrów pod ziemią, bez zasięgu, i biegając na zmianę w swojej sztafecie przez 12h
Moje najbliższe starty to najprawdopodobniej Powitanie Wiosny w Katowicach, kasa wpłacona więc tylko kataklizm mógłby spowodować że mnie tam zabraknie, następnie na 99% półmaraton Marzanny w Krakowie a kolejny start to jeszcze nie wiem. W planie była Dąbrowa Górnicza, ale nie wiem czy wypali, w każdym razie będę bardzo chciał pojechać do Częstochowy na I Bieg Częstochowski wokół Jasnej Góry na 10km
Wracając do wcześniejszej dyskusji o robieniu sobie zawodów na treningu to ja na swoim przykładzie mogę powiedzieć że nie jestem w stanie zrobić sobie zawodów na treningu, po prostu psychika inaczej pracuje

Nie ma rywala, nie ma adrenaliny, a zawody to już zupełnie co innego, tam to jest walka

Ja na treningu ostatnio bardzo rzadko zbliżam się do 4:30, w tamtym roku zdarzało mi się to częściej, ale tej granicy praktycznie nie przekraczałem, no może poza momentami gdy biegałem jakiś odcinki np.5x1km. A na zawodach na 10km byłem w stanie pobiec ze średnią prędkością po 4:24/km
Dziś miał być spokojny trening i w sumie taki był, choć czasem musiałem się powstrzymywać

Wyszło 15,830km w 1:22h, tak więc około 5:12/km

Ogólnie na całym treningu wyszło coś ponad 16km. Patrząc realnie to życiówka w półmaratonie (czyli połamanie 1:49) za 2 tygodnie jest jak najbardziej realna.
