bieganie, a spalanie tłuszczu (oponka itd) pomocy! ;)

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
tomasz

Nieprzeczytany post

Eddo - mylisz się niestety.
Po pierwsze – metabolizm działa tak, że dodatni bilans kaloryczny powoduje tworzenie zapasów, a ujemny ich uszczuplenie.
Po drugie - perpetum mobile to wizja szalonych fizyków i autorów science fiction. Jednak nie ma żadnej możliwości by więcej energii generować, niż się pochłania. Metabolizm to przemiana materi, nie tworzenie i nie gubienie, lecz zamienianie jej.

Edda pisze:Weź 2 osoby z podobną masą ciała, z podobną nadwagą, zaaplikuj im tą samą dietę, tą samą dawkę aktywności - nie sądzę, że afekt w postaci spadku masy będzie ten sam.
Oczywiście, że będzie inny, byłoby szaleństwem stosować dietę nie indywidualną – bo każdy potrzebuje innej ilości energii. Jeden może potrzebować 2500kcal, inny 2000kcal. Przemiana materii jest labilna i zależy od bardzo wielu czynników. Jednak jeśli te dwie osoby będą spożywać mniej niż potrzebują, to będą chudły. Dla jednego będzie to 1800kcal, dla drugiego 2300kcal.
Edda pisze:Czyli jeśli mam 28 lat, bmi 23,8, 25% tkanki tłuszczowej, prowadzę średnią aktywność fizyczną, min biegam 60 km/tyg, to podstawowe zapotrzebowanie na kcal to 2300, a przy bieganiu dodatkowe 500. Odejmując od tego te Twoje 300, nawet od bmr to wyjdzie 2000. No i tu mogę się tylko roześmiać. Taka dawka to nawet nie stabilizacja, tylko nadwaga. No ale może ja źle liczę, albo myślę.
Źle liczysz – obliczenie zapotrzebowania to jest tak skomplikowana sprawa, tak zmienna i zależna od ogromnej ilości czynników, że nie sposób tego zrobić. Dlatego wszelkie kalkulatory co zalecają x kcal na dobę możesz sobie darować.

Ulo – zgadzam się z Tobą. Chciałem tylko zaznaczyć, że ćwiczenia na brzuch determinują mięśnie, a nie tłuszcz.
New Balance but biegowy
Edda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 559
Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33

Nieprzeczytany post

wiec nie masz podstaw do poddawania w watpliwość sensowności mojej diety
tomasz

Nieprzeczytany post

Mam:

brak kolacji,
za długie przerwy pomiędzy posiłkami,
za mało posiłków,
to, że jest ciężko – to nie ma być coś trudnego, ciężkiego.
jedzenie mięsa (ale to zostawmy, ja mięsa nie jadam)
nie uzupełnienie glikogenu po treningu – pomarańcza to za mało,
być może zbyt radykalnie redukujesz kalorie,
za mało owoców i warzyw.

Pewnie znalazłoby się wiele, wiele innych.
ruh hożuf
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 710
Rejestracja: 26 gru 2007, 09:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tomaszu, sam sobie przeczysz, bo piszesz że dieta to sprawa całkowicie indywidualna i jednocześnie radzisz co i jak robić w tym temacie, osobie którą znasz z postów na forum.
Mogę tylko wszystkim powiedzieć, że z mojego doświadczenia ( a spaliłem "oponę od tira" a nie "oponkę" ) wynika prosta rzecz: dużo biegać, mało żreć. Wystarczy.
Awatar użytkownika
Ulaa
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 197
Rejestracja: 05 lis 2008, 13:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

ruh hożuf - dobrze mówisz.

Ja tak jak Edda jak czuję, że jest mi ciężko to chudnę jak nie odczuwam głodu to waga ani drgnie.

Nie jesteśmy zawodowcami od takiego ograniczenia jedzenia nic sie nie stanie. I gdybyś Tomaszu poczytał (jak sam z resztą radzisz) trochę artykułów ludzi którzy schudli to zobaczysz, że wszyscy piszą, że było ciężko.

np. http://bieganie.pl/?show=1&cat=14&id=976
maneater1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Najśmieszniejsze w tej waszej dyskusji jest to że wszyscy częściowo macie rację i częściowo się mylicie....
tomasz

Nieprzeczytany post

ruh hożuf pisze:Tomaszu, sam sobie przeczysz, bo piszesz że dieta to sprawa całkowicie indywidualna i jednocześnie radzisz co i jak robić w tym temacie, osobie którą znasz z postów na forum.
Źle myślisz.
Na różne organizmy działają stałę zasady - dlatego dieta powinna być indywidualna, ale oparta na żelaznych zasadach.
Bilans musi być ujemny - to obliguje wszystkich. Ale ile to będzie konkrenie, to sprawa indywidualna.
Edda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 559
Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33

Nieprzeczytany post

żelazne zasady - dla mnie takimi mogłoby być bmr właśnie. Mogłoby być, gdyby....

to takim ujemnym bilansem może być sam ruch, a w praktyce to nie ma racji bytu. Niecałe 2 lata temu na diecie. Schudłam 10 kg. Analizując okres kilkunastu tygodni, waga najszybciej spadała mi w tzw fazie oczyszczania - gdzie kcal były ograniczone do 700-800 kcal (dodam że wyliczone przez eksperta bmr wynosiło 1436 kcal, do tego był włączony ruch). To nie pisz mi Tomaszu o 200-300 kcal. Przy stopniowym zwiększaniu kcal (do ok 1200-1400) waga owszem spadała, ale to już były spadki rzędu kilkudziesięciu dkg na 2/3 tyg. Samo wychodzenie z diety to nadal stopniowe zwiększanie kcal
W te dni kiedy mało chodzisz, nie uprawiasz sportu, skomponuj sobie jadłospis dostarczający około 1800 kcal. W dni, kiedy jesteś aktywna fizycznie- możesz sobie pozwolić 2000- 2200 kcal.
porównując moją aktywność wtedy (kiedy w ogóle zaczynałam biegać) i teraz - to przepaść. Trzymając się tych końcowych wytycznych mam 4 kg więcej.

Ulaa i Ruh powiedzieli to wyraźnie i nie ma potrzeby tego powtarzać. Każdy kto kiedykolwiek miał problemy z właściwą wg niego masą ciała wie, ile wysiłku trzeba włożyć żeby był pożądany efekt. A te bajki o zasadzie, że dieta powinna być przyjemna są po prostu śmieszne. To są diety, gdzie chudnie się 10 dkg na tydzień, czyli efektu sam zainteresowany nie zauważa, czeka miesiąc, spadek wynosi pol kg, pojawia się frustracja i zniechęcenie, robimy atak na bounty, nutellę czy inne takie. Bo tu też trzeba brać pod uwagę psychikę - bardziej budujący i utwierdzający w przekonaniu, że ten wysiłek ma sens jest widoczny i satysfakcjonujący nas spadek (dla mnie np rzędu 1,5 kg tyg) a nie ten "zdrowy" i uzasadniony ekspercko. Im szybciej dojdziemy do upragnionej masy, tym szybciej może dotrzeć do nas przekonanie, że fajnie być lżejszym, fajnie mieć kostki na dekolcie, fajnie szybciej biegać, fajnie zajmować mniej miejsca w metrze (poważnie!!), fajnie kupować ciuchy bez późniejszych przeróbek etc. Mniej też będziemy mięli czasu na myśl "aha, schudłam(em), to mogę sobie pozwolić na małe co nieco."
jotkas
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 01 lis 2008, 10:37
Życiówka na 10k: 39:40
Życiówka w maratonie: 3:08:44
Lokalizacja: Irlandia

Nieprzeczytany post

Ja dużo nie będę się rozpisywał. Polecam gorąco dietę South Beach (Dieta Plaż Południowych). Wypróbowałem na sobie -schudłem 13 kg w około 8 miesięcy. Podczas tej diety nie biegałem tylko chodziłem i to wystarczyło. Teraz trochę zmodyfikowałem dietę (więcej węglowodanów) i dalej trzymam taką samą wagę. Też warto pomyśleć o tym jak się je. Osobiście jem 4 posiłki dziennie. Pić przed jedzeniem, zaczynać od surówek, lub owoców (w zależności od rodzaju posiłku), potem główne danie. Nie pić po posiłku około 2 godzin (aby zapobiec rozwadnianiu kwasów trawiennych). Jeżeli masz na obiad mięso zjedz surówkę przed tym i nie łącz z węglowodanami np. ziemniaki czy makaron. Jeżeli jesz węglowodany w głównym posiłku zjedz owoce przed posiłkiem. I najważniejsze trzeba przeżuwać wszystko bardzo dokładnie. Jeśli chcesz schudnąć miej ujemny bilans kaloryczny. A każdy ruch przyczyni się do stracenia zbędnych kilogramów.Miało być krótko, a zrobiło się długo :-)
Obrazek
maneater1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Miałem się nie wtrącać do tej dyskusji bo jeszcze pojawią się głosy że się wymądrzam ale wobec porażającej "logiki" niektórych postów muszę napisać kilka słów.
Tak jak to wcześniej napisał Tomasz na wszystkich z nas działają pewne fundamentalne zasady których jak do tej pory nikomu nie udało się obalić ( chociaż wielu próbowało ). Z zasad tych na przykład wynika że żeby chudnąć bilans energetyczny musi być ujemny. A w zależności od tego czy w określonym okresie czasu deficyt ten jest mały czy duży chudniemy wolniej lub szybciej ( w pewnym uproszczeniu ). Jedno jest pewne .Cały proces zazwyczaj nie jest łatwy ani przyjemny, na dowód czego setki cudownych diet i miliony specjalistów od odchudzania cały czas walczących z otyłością.Ale do rzeczy.Oto kilka punktów z poprzednich postów z którymi nie mogę się zgodzić.
1. satysfakcjonujący spadek wagi - 1,5 kg/tydzień
2. największy spadek wagi przy tzw. fazie oczyszczania ( czy jakoś tak ) z kaloriami ograniczonymi do 700-800 dziennie.

Jeżeli ktoś pisze o satysfakcjonującym ( systematycznym ) spadku wagi na poziomie 1,5 kg/tydzień ( w przypadku średnio aktywnego osobnika ) to niestety ale nie ma zielonego pojęcia o czym mówi.Jeżeli ktoś się nie zgadza z moją opinią to niech przeprowadzi prostą operację matematyczną i podzieli 13 500 kalorii ( 1,5 kg tłuszczu ) przez siedem i zobaczy jak ogromny powinien być dzienny deficyt energetyczny żeby coś takiego osiągnąć.
Jak słyszę o dietach ( zazwyczaj cudownych ) 700-800 kalorii, fazach oczyszczania i największym spadku wagi w trakcie ich trwania to nóż się sam w kieszeni otwiera.Nie tylko z powodu głupoty pacjentów którzy je bezkrytycznie stosują ale także tych którzy je propagują ( chociaż w sumie dla pieniędzy ludzie nie takie rzeczy robią ).
Powiedzmy sobie szczerze: Cudowne diety oparte na drastycznym ograniczeniu kalorii to najprostsza droga do efektu jo-jo.A "cudowny" spadek wagi w okresach "oczyszczania" czy jak je tam ci szarlatani nazywają to nic innego jak odwodnienie.Przeciętny człowiek nie ma możliwości schudnięcia kilku kilogramów w ciągu kilku dni bo jest to fizycznie niemożliwe co widać po wartości energetycznej 1 kg tłuszczu..
jotkas
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 01 lis 2008, 10:37
Życiówka na 10k: 39:40
Życiówka w maratonie: 3:08:44
Lokalizacja: Irlandia

Nieprzeczytany post

maneater1 jeżeli twój post odnosi się do mojego ostatniego to przeczytaj go z uwagą. Napisałem, że spadek wagi trwał 8 miesięcy nie 8 tygodni.Sapdek wagi wynosił 1,6kg/miesiąc.Jak na razie efektu jojo u mnie nie widać, a minął ponad rok.
Obrazek
maneater1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Jotkas: Do twoje postu nie odnosiłem się zupełnie...
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

maneater1 pisze: Jeżeli ktoś pisze o satysfakcjonującym ( systematycznym ) spadku wagi na poziomie 1,5 kg/tydzień ( w przypadku średnio aktywnego osobnika ) to niestety ale nie ma zielonego pojęcia o czym mówi.Jeżeli ktoś się nie zgadza z moją opinią to niech przeprowadzi prostą operację matematyczną i podzieli 13 500 kalorii ( 1,5 kg tłuszczu ) przez siedem i zobaczy jak ogromny powinien być dzienny deficyt energetyczny żeby coś takiego osiągnąć.
Maneater - czy jesteś aby na pewno przekonany że dokładnie się znasz na tym o czym mówisz?
Ja w takiej sytuacji zawsze podaje przykład mojego kolegi Andrzeja.
Opisałem tu tutaj: http://bieganie.pl/index.php?cat=52

W ciągu dwóch miesięcy zszedł ze 110 do 90 kg.
I trzyma się nadal, widziałem go ostatnio.

Ja się na odchudzaniu nie znam ale może to nie tylko kwestia bilansu ale dodatkowych "zasad".
maneater1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Fredzio : Ten sam artykuł może być dowodem czegoś innego. Żaden z biorących w programie uczestników nie był w stanie w dłuższym okresie czasu zbliżyć się do bariery 1 kg na tydzień. Najlepszy z nich Piotr, w ciągu 9 tygodni schudł nieco ponad 7 kg. Co jest charakterystyczne w jego przypadku ? To że jednocześnie był najcięższym z uczestników.Nie sprawdzałem postępów uczestników w kolejnych tygodniach ale czy nie było czasem tak że jego wynik był nieco zafałszowany tym że z przyczyn obiektywnych musiał zakończyć udział po 9 tygodniach ( mam na myśli to że jego dalsze postępy mogłyby być znacznie mniejsze w kolejnych tygodniach ).Co do twojego kolegi Andrzeja to wyjaśnienie może być i zapewne jest bardzo proste. Jego indywidualne zapotrzebowanie energii ( czyli wracamy do nieśmiertelnego bilansu energetycznego który jak chyba wszyscy się zgadzamy jest sprawą indywidualną ). Są jednostki które mają zapotrzebowanie na energię znacznie różne od takiego które zwykło się uznawać za mniej więcej normalne. Mogą one mieć kłopot z przytyciem ( pewnie znasz ludzi którzy potrafią jeść bardzo dużo a paradoksalnie nie tyją ) lub odwrotnie z chudnięciem ( prawie nic nie jedzą a tyją ).Kiedy trafisz na osobnika z nadwagą który ma przemianę materii na wysokim poziomie to wystarczy niewielka zmiana w sposobie odżywiania, umiarkowana aktywność fizyczna i zaczyna on szybko chudnąć. Czy takie przypadki są rzadkie? Chyba nie. Czasami takie objawy mogą być oznaką kłopotów ze zdrowiem ( np. nadczynność tarczycy ).
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Ok, oczywiście że tak może być.
Tylko że ten gość nigdy mi się szczególnie niezwykły niewydawał. Kiedy go poznałem był szczuplejszy (też pewnie około 90kg). Szybko przybrał na wadze odkąd przyszedł do nas do pracy.

Ale mi chodzi o sprawy umownie "pozabilansowe".
Ja nie wiem czy tylko bilans jest ważny.
Np dieta którą stosował mój kolega wymagała od niego bardzo dużej systematyczności - chodzi o czas posiłków.
Był "pacjentem" takiej przychodni "dietosfera.pl".
Dla zainteresowanych obrazu powiem - że takie "leczenie", tzn przepisana dieta nie jest za darmo. Pamiętam że coś kosztowało go 500 zł ale nie wiem czy to był od razu pakiet wizyt czy coś innego, tzn nie pamiętam.

Zacytuję co napisałem gdzieś po 5-ciu tygodnbiach jego diety:

"Opiszę wam co robi mój kolega który w ciagu ostatnich 5-ciu tygodni schudł 14 kg. Zasady które stosuje sa godne wdrożenia.

Zaczynał od 110 kg, wzrost 192.
Teraz 95,1 kg (wzrost bez zmian)

1. Pilnuje timingu - planuje cały dzień - co i jak będzie jadł.
2. Jest 5 posiłków w ciagu dnia - średnio co trzy godziny:

9:00 Śniadanie
12:00 - Przegryzka
15:00 Obiad
18:00 - Przegryzka
21:00 - Kolacja

Co je ?
Śniadanie to naprzyklad:
- jajecznica z dwóch jaj i kromka razowego pieczywa.
- albo jeden jogurt z musli i bananem

Obiad
- ryba, chude mięso z fasolką szparagową (150-200 g białka)
- makaron z suszonymi pomidorami (100 g makaronu na posiłek)

Kolacja
- sałatka, np pomidory z Mozarellą (czyli Caprese)

Co to są przegryzki?
Garść orzeczów
Kalarepa

Troche biega, choć niewiele (po 4-5 km 1-2 razy na tydzień). "
ODPOWIEDZ