Czy stosujesz diete?

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
ruh hożuf
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 710
Rejestracja: 26 gru 2007, 09:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

tomasz pisze: jem to co sprawia mi przyjemność i korzyść.
Przeważnie jak coś z jedzenia lub picia mi sprawia przyjemność, to korzyści z tego żadnych nie mam, a wręcz przeciwnie. :hahaha:
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
trinity
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 185
Rejestracja: 24 paź 2008, 04:15

Nieprzeczytany post

Moim zdaniem wpływ na wynik w bieganiu jest duży i to już od początków biegania, a nie od jakiegoś tam etapu. Wynika to nie tylko z niższej masy ciała i czasem obsesja odchudzania u biegaczy tylko przeszkadza. Uważam, że liczą się też takie elementy jak:
- gdy mój organizm jest dobrze odżywiony przed treningiem, to lepiej mi się trenuje, więc trening daje lepsze efekty
- jeśli zjem odpowiedni posiłek po treningu, to organizm się szybciej zregeneruje, więc lepsza superkompensacja i lepszy efekt
- przytruwając organizm niezbyt zdrowym jedzeniem ograniczamy jego możliwości rozwoju
- zmuszając układ trawienny do intensywnej pracy w nocy gorzej wypoczywamy
itp.

Nagor - z fotosyntezą nie radzę próbować, od tego się skóra robi zielona, polecam raczej korzystanie z energii kosmicznej, jest bardziej dostępna niż promienie słoneczne również w okresie zimowym i nie ma skutków ubocznych

Tomasz - nikt nie utożsamiał hedonizmu z przyjemnościami ciała, spróbuj może czasem uwierzyć, że my zwykli zjadacze chleba też czasem rozumiemy trudne słowa
Awatar użytkownika
Jakub Osina
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 576
Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Świdnik
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Po pierwsze, naprawdę dobry tekst
http://www.runnersworld.com/article/0,7 ... 20to%20Eat

Po drugie pytanie mam, w zasadzie nie jadam słodyczy bo nie lubię - czasem (raz na tydzień mnie coś tam tknie żeby zjeść ciastko lub coś słodkiego). A pytanie odnośnie żelków jest - podobno biegając warto zjadać kilka dziennie, żeby coś tam wzmocnić? Jakieś komentarze?
tomasz

Nieprzeczytany post

airda pisze:Alez Ty tomaszu smecisz ;)
Masz zadatki na polityka z tym... apelowaniem w coktoryms tam poscie ;)
A Ty masz zadatki na satyryka. :hej:
Hedonizm - trudne słowo? Zaczynam się was bać :hejhej:

A teraz na poważnie, żarty na bok.
Czy wy faktycznie jecie to co "musicie" bo coś tam, czy dlatego, że chcecie?
Awatar użytkownika
trinity
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 185
Rejestracja: 24 paź 2008, 04:15

Nieprzeczytany post

tomasz pisze: Czy wy faktycznie jecie to co "musicie" bo coś tam, czy dlatego, że chcecie?
Ja tylko i wyłącznie dlatego, że chcę. Sama postanowiłam, jak powinna wyglądać moja dieta, co powinnam jeść, nikt mnie do niczego przecież nie zmusza. Ja decyduję i ja wzdrażam.


Oczywiście czasem jedna część mnie ma ochotę na coś, co druga część mnie odradza. Jeśli najdzie mnie ochota na zapiekankę, gdy przechodzę koło budki z nimi to kupuję. Tyle, że w moim przypadku działa pewniem mechanizm, który umożliwia mi eliminowanie takich rzeczy.
Potrafię sobie wytłumaczyć, że nie lubię czegoś i wcale nie mam na to ochoty. Na przykład pare lat temu maniakalnie obżerałam się w McDonaldzie. Gdy postanowiłam przestać często, gdy przechodziłam obok kusiło mnie, żeby wstąpić choć na małą kanapeczkę. Kupowałam tą kanapeczkę, żeby nie zwięszkać pokusy i nie drugi dzień nie wpałaszować zestawu XXL, ale po jej zjedzeniu wmawiałam sobie, że wcale tego nie lubie, jest ochydne, wyobrażałam sobie ociekające tłuszczem rożna, zmielone fragmetny mięsa i nie tylko mięsa, które trafiają do tych hamburgerów, a potem oczami wyobraźni widziałam zatykające się tym ociekającym tłuszczem moje żyły.
Skutecznie wmówiłam sobie, że nie lubię tego jedzenia i nie mam na nie ochoty, więc nawet siedząc w kimś w restauracji nie kusi mnie, żeby coś zamówić.

Ty sposobem krok po kroku wyeliminowałam z diety to, co niezdrowe, a między czasie przekonywałam się jaka to przyjemność schrupać soczystą marcheweczkę i po całym dniu myślenia o niej nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zapodać kilku po powrocie do domu, podczas gdy kiedyś na hasło 'marchewka' reagowałam 'nie jestem królikiem'.
kokoszanel86
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 8
Rejestracja: 16 lis 2008, 17:17
Życiówka na 10k: 57
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Olafsvik

Nieprzeczytany post

jem to ,na co mam akurat ochotę, staram sie jednak nie jeść po 18-tej
Nie mogli uwierzyć ze można tak biec bez przyczyny
tomasz

Nieprzeczytany post

A jak zasypiasz po północy?
kropeczka0
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 1
Rejestracja: 12 sty 2009, 14:12

Nieprzeczytany post

Ja schudłam 50kg w dwa lat i już piszę jak ( bo i tak pewnie będziecie pytać :) )
1.WYRZUCENIE Z DIETY CUKRU , MĄKI PSZENNEJ , DROŻDŻY , PIECZYWA
2.ĆWICZENIA czasem biegam ale wolę poćwiczyć na stepperze ( Rock' n Roll Stepper ) w dresie SAUNA tj coś takiego Dres sauna 2 części
3.Nie jemy po godz 18 .
TrudnyPoczątek
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 36
Rejestracja: 23 gru 2008, 18:42

Nieprzeczytany post

kropeczka0 pisze: 1.WYRZUCENIE Z DIETY CUKRU , MĄKI PSZENNEJ , DROŻDŻY , PIECZYWA
Czyli rozumiem że nie uznajesz takich rzeczy jak chleb czy bułki. Co w takim razie zjadasz/zjadacie na śniadania? Jakieś pieczywo typu wasa, jakies płatki czy coś w tym stylu? Owszem słyszałem że taka bułka pszenna jest wysoce kaloryczna...jakby jednak nie patrzeć to bułka u mnie stanowi obowiązkowy produkt w codziennym spożyciu.
Awatar użytkownika
zukow2
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 693
Rejestracja: 01 paź 2007, 08:19
Życiówka na 10k: 36:00
Życiówka w maratonie: 2,52,20
Lokalizacja: PRZEMYśL-KRÓWNIKI

Nieprzeczytany post

witajcie,
ja od miesiąca stosuję "dietę greckiego doktora".Kolega pożyczył mi fajną książeczkę Alexander Lindberg " Dieta greckiego doktora".
Przez miesiąc schudłem 3kg, a mam z tym problem jak choroba.
Polecam gorąco.Wcale nie trzeba chodzić głodnym żeby zrzucić troszkę kilogramów.Za dużo jest tłumaczenia żeby tu opisać o co chodzi w tej diecie, ale w moim przypadku działa.Generalnie panuje w niej zasada ładunku glikemicznego i indeksu glikemicznego.Są produkty, które gwałtownie podnoszą poziom cukru we krwi (tych należy unikać, a przynajmniej ograniczać).Są też takie, które stopniowo podnoszą poziom cukru i te należy szamać.Jest lista produktów polecanych, są przepisy.
polecam lekturkę tej książeczki.
Szafa Biegacza i http://szafabiegacza.com/
ODPOWIEDZ