darek284 pisze:Nie zgodzę się z Renatą, że nie ma różnicy czy biega się rano czy wieczorem. Różnica jest zasadnicza, żeby biegać o 5.30 trzeba wstać z łóżka, przy tak niskich temperaturach to jednak wyzwanie.
Eee... wyzwanie to byłoby obecnie robić wybieganie wzdłuż Kościuszkowców w samej tylko szlafmycy

Nie wiem Darku jak urządziliście sobie z Renią lokum, ale współczesna technika grzewcza jest już na całkiem przyzwoitym poziomie. Niezależnie od galopujących mrozów umożliwia utrzymanie względnie stałej temperatury pomieszczenia, w którym się bytuje. Na ten przykład mam tak zrobione, że kiedy wstaję jest tak samo ciepło jak gdybym się kładł. Nie powiem, to mi ułatwia podejmowanie wielu decyzji związanych z porządkiem dnia.
Z resztą nie tak dawno była ta niby łatwiejsza do biegania pora dnia - wieczór, mieliśmy się spotkać w Starej Miłosnej, Rene wpisała w kalendarzyk, ale Twoje udanie się w objęcia Morfeusza rozbiło plan.

Przywołuję spotkanie pre-wigilijne, kiedy to ostatecznie pobiegliśmy w trójkę - małżonka ma, Gerard i ja.
Dziś rajstopa na twarz i robimy pięćsetki, a jutro rajstopy dwie i znów 21.15-21.30 idziemy w las na godzinkę wolnego biegania. Są już cztery osoby chętne

Miejsca wolne nadal są - spokojnie, proszę się nie pchać, starczy dla każdego.
W planie jest pobudka o 5:45 i wizyta na basenie
Ja od 6:00 we środę planuję pławić się na Ochocie, ale chyba nie zapuszczacie się na ten basen?
