No to teraz mozemy podyskutowac. Moje zrodlo: Fizjologia człowieka z elementami fizjologii stosowanej i klinicznej. Władysław Zygmunt Traczyk, Andrzej Marian Trzebski.piter82 pisze:Bartess co do argumentu że ludzie od zawsze jedzą mięso na podstawie ksiażki Marii Grodeckiej "Wszystko o wegetarianiźmie - zmierzch swiadomości łowcy" mogę powiedzieć, że nie od zawsze. Uważa sie że "wszystkozerność" nie jest wynikiem przystosowania genetycznego a koniecznośćki, która napotkała czesć naszych przodków. Oczywiście znamy rózne rodzaje "konieczności" na które przystajemy z lenistwa, lecz nie o to mi teraz chodzi.Człowiek zresztą ma typowe dla roślinożercy(owocożercy)ciało:
1. zęby. płaskie trzonowce- nikomu nie trzeba ich tłumaczyć. wbrew upartym mięsozersom- nasze siekacze tez sa typowo roslinożerne. trzonowcem nie ugryziesz jabłka. a kły, na które niektórzy tak zawzięcie sie powołują niemialyby najmiejszego zastosowania w prawdziwym polowaniu. nawet nie są ostre. i choć nie chcę tego sobie wyobrażać - nie są w stanie przegryźć twardej skóry z siersią, nie złamią kości i nie rozszarpią mięsa. mają więcej wspólnego z kiełkami niż kłami
2. ślina. slina człowieka ma taki sklad jak zwierzat roślinnnozerców. jest alkaiczna i zawiera ptialinę potrzebną do trawienia skrobi i cukrów zlozonych
3.żołądek mięsożercy ma inny ksztalt i wydziela 10 razy wiecej kwasu solnego niż człowieka i innych roslinożerców
4. jelita mięsożercy sa 3 razy dłuższe niz jego tulów,a roślinożerców, jak i ludzi 12 razy dłuższe, więc mięso w nich ulega tylko procesom gnilnym i utrudnia przyswajanie
5.wątroba mięsożernych jest 10-15 razy aktywniejsza, jesli chodzi o eliminowanie np. kwasu moczowego
6.ręce. twoimi wielce miesozernymi " szponami" możesz się jedynie podrapać, lub wygrać zdrapkę. i typowe dla owocożerców długie, delikatne palce, pozwalające na sięganie po małe owoce, lub te połozone wysoko
7.skóra drapieżników nie ma porów, nie wydziela potu. chłodza się oddechem
8. język roslinożernych jest miękki i gladki w porównaniu z językiem mięsozernych, zaopatrzonym w ostre wypustki- jak u kota
1. Kly dzisiejsze sa atawizmem. Nie potrzebujemy ich dlatego sa nieostre, czlowiek po to uczyl sie polowac zeby nie biegac jak tygrys. Kwestia inteligencji czlowieka i zdolnosci do myslenia.
2. SLINA NIE JEST ALKALICZNA. Ptialina ma optimum dzialania w 7,3! Slina sama w sobie jest lekko kwasowa, dopiero pobudzone slinianki farmakologicznie przy wydzielaniu MAKSYMALNYM maja ph 7-8, bo slina moze szybciej sie wydzielac surowicza, przez co nie ma buforow w niej i substancji ktore sa glownie w slinie sluzowej. Poza tym mozliwosc trawienia skrobi na wstepnym etapie trawienia ma byc zaprzeczeniem miesozernosci czlowieka? [Swoja droga wszedzie w necie jest ten argument o zasadowej slinie, ale jakos bardziej wierze kierownikowi zakladu Fizjologii Czlowieka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego niz Marii Gordeckiej i innym wegetarianom amatorom powolujacym sie na nia]
3. Zoladek czlowieka ma bardzo skomplikowany system wydzielania kwasu solnego. Jest on zalezny od pokarmu przyjetego i od pobudzania receptorow na scianie zoladka. Jak dasz trawe tygrysowi to tez zahamuje wydzielanie hcl. Kompletnie od czapy argument. A ksztalt faktycznie. Jestesmy przystosowani takze do jedzenia roslinek.
4. A jak wyglada sprawa u wszystkozercow? Mieso nie ulega procesom gnilnym, bo zostalo juz dawno wchloniete. Czesci przyswajalne miesa (duzo duzo wiecej niz u roslin) sa wchlaniane na wysokosci pierwszych odcinkow jelita. Kwestia gnicia jest dosc smieszna... Bo gnicie w jelitach to nic innego rozpad czasteczek organicznych pod wplywen Enterobacteriaceae... Ale co w tym dziwnego? Po to mamy te flore oportunistyczna w jelitach... To samo sie dzieje z roslinami, nawet w wiekszym stopniu ale to zaraz :P
5. Kwas moczowy nie jest produktem u czlowieka rozkladu amoniaku, tylko mocznik [rozumiem ze w tym momencie cytowana pani powolala sie na ptaki drapiezniki]. Niewielkie ilosci kwasu moczowego powstaja w wyniku przeksztalcania puryn. Czlowiek bardzo dobrze (bez awitaminozy witamin z gr. B) przeksztalca pochloniete kwasy nukleinowe i je wykorzystuje do syntezy wlasnego DNA i RNA, dlatego nie musi go wydalac. Dotyczy to zarowno roslin jak i miesa. nukleotydy sa takie same.
6. Trudno sie nie zgodzic. Czlowiek nauczyl sie wyrabiac narzedzia... a to pech.
7. Nie do konca. Takze przez wydzielanie sliny.
8. Racja.
To teraz moje argumenty z serii "Jestesmy cholernymi miesozercami i to znaczy ze nie mozemy jesc roslin" czyli oderwane od calosci fakty z anatomii i fizjologii czlowieka ktore przemawiaja za miesozernoscia.
1. Zęby. Płaskie trzonowce nie sa wcale dobrze dostosowane do rozcierania pokarmu roslinnego. Maja za mala powierzchnie. Czy wyobrazacie sobie zeby czlowiek mogl rozetrzec bulwy ziemniaka swoimi zebami? Musi je gotowac, aby byl w stanie je spozyc.
2. Zoladek roslinozercy rzadko bywa jeden;] Pokarm w zoladku roslinozercow zalega duzo dluzej, aby obecne tam bakterie mogly sobie pochrupac cos co dla nas jest BŁONNIKIEM. U nas w zoladku oprocz H. pylori nie stwierdzono innych bakterii, a o symbiozie z ww. ciezko mowic. Mamy jeden zoladek, ktory ma na celu zrobienie z jedzenia pulpy, rozbiciu 4,3, a nawet 2 rzedowej budowy bialek. rozrywana tez jest 1 rzedowa. Typowe dla miesozercow.
3. W jelitach miesozercow mieszkaja bakterie, ktore ostatecznie probuja wyciagnac wszystko to czego jego system trawienny nie dal rady. Resorpcja witamin, rozklad nietypowych wiazan i konformacji, wszystko dzieki bakteriom miesozercow, ktore mamy. U roslinozercow jest zupelnie inna flora, ktora pozwala rozwalac celulozy, hemicelulozy, pektyny, ligniny, gumy, weglowodany roslin morskich i inne skladniki blonnika ktorych nie pamietam w tmy momencie.
4. Spozywanie roslin powoduje znaczny wzrost blonnika w diecie, a co za tym idzie wystepuja tendencje do biegunek, odwodnien zwiazanych z tym ze blonnik wiaze wode, nienaturalnie pobudzona perystaltyka, ktora moze byc na tyle porabana ze moze doprowadzic do defekacji przez cavitas oris, obnizone wchlanianie waznych metali takich jak sod, potas, wapn, magnez, itp; ponadto obnizone wchlanianie i tak deficytowego przy takiej diecie bialka.
Wniosek: Jestesmy wszystkozerni. Powolujesz sie na fakty. Troche zmanipulowane ale to juz sprostowalem. W kazdym razie ja jestem swiadomy tego ze w tym momencie specjalnie zalozylem sobie klapki na oczy zeby nie widziec przystosowan czlowieka do spozywania roslin i Ci wyspialem te pare argumentow z glowy na potwierdzenie miesozernosci czlowieka... <miales prosciej:P Przepisales jakas propagandowa broszurke

Nie chce sie klocic z kwestiami wydzielania metanu i wplywem jego na efekt cieplarniany z jednego prostego powodu. Duza grupa klimatologow na swiecie <takich bardziej pro i mniej medialnych> kwestionuje istnienie czegos takiego jak efekt cieplarniany, ze wzgledu na udowodnione okresowe zmiany sredniej temperatury na ziemi. Chodzi o to ze baaaaaardzo dlugie okresy zlodowacen sa przeplatane stosunkowo krotkimi okresami temperatur nam znanych z zycia codziennego, gdzie w koncowej fazie podwyzsza sie temperatura srednia na ziemi. Kiedys czytalem ze caly wplyw czlowieka na klimat ktory wspolnie zakrzyknieto przez prase efektem cieplarnianym wplywa na tornada o ok. 5-7,5 km/h w predkosci wiatru. Szał!
Jeszcze cos na koniec z serii kontr-wege:
Zastanawiales sie ile energii pochodzi z jednego kilograma miesa a ile z kilograma jakiejs tam rosliny? Obawiam sie ze gdybysmy przestali jesc zwierzatka to mielibysmy znaczne problemy z wyzywieniem ludnosci na wszystkich kontynentach. Dazy sie do jak najbardziej intensywnej produkcji zywnosci a produkcja jeszcze EKOLOGICZNA! roslin uprawnych jest bardzo ekstensywna. Patrz co sie dzieje w Am. Pld. wypala sie lasy zeby miec miejsce na pola, a to tez chyba wplywa na efekt cieplarniany, nie? Nie chce mi sie wyciagac notatek i nie podam dokladnych liczb (szukac tego w tablicach i liczyc tym bardziej mi sie nie chce:D), ale zeby zapewnic sobie norme energetyczna roslinami trzeba sie ich nazrec dosc duzo kilogramow, a miesa trzeba duzo duzo mniej.
Mysle ze sie zgadzamy zeby zwierzeta byly hodowane w bardziej sensownych warunkach, ale teraz Ci zadam pytanie i mam nadzieje ze odpowiesz. Czy kupujesz jajka z ekologicznych farm? Wiesz w ogole jak to sprawdzic w sklepie? Mysle ze odpowiedz na oba pytania brzmi nie, niezaleznie od tego co tu napiszesz. Nie stać ludzi na to zeby dobrze traktowac zwierzeta i zeby w zywnosc nie pakowac wypelniaczy i dodatkow. Bo nagle sie okaze ze niezla kielbaska zamiast kosztowac 15 zl jak teraz kosztuje 50 zl. Stac Cie na to? To kupuj. Ja wole jesc tego kurczaka z przeswiadczeniem ze jestem bardziej rozwiniety i liczyc sie z tym ze moze kiedys bedzie gatunek ktory mnie bedzie trzymal w takich warunkach. Ale poki co ide sobie zjesc troche pasztetu.