Było spokojnie (w sensie biegu jak i odbioru cmentarzy o tej porze). Trochę się baliśmy

, ale tyle światła ile generowaliśmy wokół, dawało nam poczucie bezpieczeństwa

. Chyba tylko raz jakieś dwoje oczu w głębi drzew patrzyło na nas, poza tym cisza. Do tego ta niezwykła, jak na początek listopada, temperatura. Same wyjątkowe odczucia.
Trasa drugiej rundki nieco bardziej wymagająca, ale Emma kończyła ją z uśmiechem na twarzy. Brawo!
Dziś było szkoda odrobinę poranka

, ale warto było nocą przebiec się w cichym, dziwnym lesie. Dzięki wszystkim za wspólny czas i dobrą zabawę.
Na fotce wyglądamy jak zza światów, ale uznajmy to efekt zamierzony:
Teraz jadę zobaczyć jak wygląda las za dnia, a o 15.00 na EuroSport bezpośrednia transmisja NYCM. Kibicuję Pauli Radcliffe.