Zachowania

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
Wojtek W
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 516
Rejestracja: 24 lis 2007, 19:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

beata pisze:
Wojtek W pisze:- Nie zabieganie drogi przeciwniczkom żony, córki, dziadka, czy jakiejś osoby którą prowadzi się.
Wojtek, ale co Ty z tym prowadzeniem?
Mnie irytuje zabieganie drogi w ogóle.
Tak miałam podczas ostatniego GP W-wy, na Kabatach - biegliśmy w grupie, ja - dosyć mała, i kilku panów. Co któryś z nich ruszał do przodu, to lądował centralnie przede mną, zasłaniając mi pole widzenia. I zwalniał. No to ja włączałam interwał i obiegałam go bokiem, i tak przez kilka km.
I taką metodą interwałową dociągnęliśmy do mety.
Ale wracając do sedna - bardzo tego nie lubię, jak ktoś mnie wyprzedzi, zabiegnie mi drogę, i zwolni, zamiast biec sobie obok. Zwalam to na niemyślenie spowodowane zmęczeniem, bo będąc zmęczoną, sama niezbyt logicznie myślę, ale drogi staram się nikomu nie zabiegać.

A łokciem czasem kogoś trącę, bo dość szeroko nimi pracuję, zatem robię to całkiem nieświadomie.
No i dokładnie tego robić się nie powinno, tyle że niektórzy robię to niejako świadomie, tak żeby pomagać swoim "faworytom". Jak idę w równym tempie i ktoś (jakaś kobieta, mężczyzna lub trzecia płeć) ma ochotę wykorzystać moje tempo, to nie szarpię, nie uciekam, nie wyprzedzam żeby zwolnić. I o to mi chodzi. Jeśli komus to nie odpowiada i wyprzedzi mnie to jakoś się z tym godzę (choć też nie lubię mieć nikogo przed sobą)
A wbieganie przed kogoś i zwalnianie to akurat to czego nie powinno się robić. Jak jest to bezmyślnośc to jeszcze, jak cos takiego powtarza się to już gorzej.
Trącenie łokciem przypadkiem to nie całkiem to samo co "przypadkiem". jakoś nie wyobrażam sobie żebyś "przypadkiem" trąciła kogoś tak żeby go zatkało. I nie dlatego że nie doceniam twojej siły, raczej jestem przekonany do czystych intencji.
PKO
Wojtek W
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 516
Rejestracja: 24 lis 2007, 19:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

beata pisze:
Wojtek W pisze:- Nie zabieganie drogi przeciwniczkom żony, córki, dziadka, czy jakiejś osoby którą prowadzi się.
Wojtek, ale co Ty z tym prowadzeniem?
Mnie irytuje zabieganie drogi w ogóle.
Tak miałam podczas ostatniego GP W-wy, na Kabatach - biegliśmy w grupie, ja - dosyć mała, i kilku panów. Co któryś z nich ruszał do przodu, to lądował centralnie przede mną, zasłaniając mi pole widzenia. I zwalniał. No to ja włączałam interwał i obiegałam go bokiem, i tak przez kilka km.
I taką metodą interwałową dociągnęliśmy do mety.
Ale wracając do sedna - bardzo tego nie lubię, jak ktoś mnie wyprzedzi, zabiegnie mi drogę, i zwolni, zamiast biec sobie obok. Zwalam to na niemyślenie spowodowane zmęczeniem, bo będąc zmęczoną, sama niezbyt logicznie myślę, ale drogi staram się nikomu nie zabiegać.

A łokciem czasem kogoś trącę, bo dość szeroko nimi pracuję, zatem robię to całkiem nieświadomie.
Poprzedni post był trochę tandetny, taki na kolanie napisany, teraz mama czas żeby sie wytłumczyć:
Po pierwsze kwestie związane z zabieganiem i wyprzedzaniem. Wybraźmy sobie: prowadzę kogoś komu niezwykle zależy na zwycięstwie, dajmy na to żonę. W oddali przed sobą dostrzegamy niezwykle groźną rywalkę (np. Beatę). Rzucamy się w pogoń, dopadamy i tu jest problem, moja osobista zona nie ma juz sił żeby rzeczoną rywalkę wyprzedzić. I co dalej? Spokojnym krokiem wyprzedzam rywalkę, wbiegam na zbieżny z nią tor ruchu (czyli jej zabiegam drogę) i zwalniam, a żona natenczas wykonuje manewr wyprzedzania. A ja zupełnie przypadkiem usiłuję zmienić tor biegu tak jak rzeczona rywalka, czyli wytrwale jej zabiegam drogę, żeby moje miała trochę łatwiej. Na mecie mogę dorzucić kilka życzliwych uwag w rodzaju że jak nie będziesz aż tak szarpała to będziesz miała lepsze wyniki
I tak właśnie staram się nie zachowywać.
Czyli oboje uważamy że zabieganie komuś drogi jest niesympatyczne, bez względu na motywację.
A jesli chodzi o panów w Kabatach: ja tam im się aż tak nie dziwię. Masz w sobie wiele dziewczęco- kobiecej kobiecości mi nikt nie spodziewa się że biegasz tak (np w sensie życiówek), że ja to mógłbym za tobą co najwyżej sznurówki i może wkładki nosić, bo nuty to już za duży zaszczyt.
A tak serio, facet widzi dziewczynę i myśli, co taka dzieczyneczka mnie wyprzedza? W życiu wypada przed ciebie, zaczyna człapać bo na tyle ma siły. To była intencja mojego pomysłu "holowania" biegnij swoje i równo a nie uciekaj, nie szarp na widok kobiet.
Awatar użytkownika
Friend
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1683
Rejestracja: 22 mar 2002, 09:25
Życiówka na 10k: 48
Życiówka w maratonie: 4:04
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

Najbardziej mnie denerwuja przepychanki i chamskie zachowanie przy punktach odżywczych.
Energia podąża za myślą, a myśl podąża za energią…
Awatar użytkownika
torronto
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 186
Rejestracja: 21 lip 2008, 08:19
Życiówka na 10k: 38:21
Życiówka w maratonie: 2:58:52
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Czasem mam wyrzuty sumienia, że wiozę się za kimś wyższym i chowam przed wiatrem na otwartych przestrzeniach a potem zostawiam zdyszanego delikwenta na pastwę wyczerpania. :lalala:
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Wojtek W pisze:A jesli chodzi o panów w Kabatach: ja tam im się aż tak nie dziwię. Masz w sobie wiele dziewczęco- kobiecej kobiecości mi nikt nie spodziewa się że biegasz tak (np w sensie życiówek), że ja to mógłbym za tobą co najwyżej sznurówki i może wkładki nosić, bo nuty to już za duży zaszczyt.
A tak serio, facet widzi dziewczynę i myśli, co taka dzieczyneczka mnie wyprzedza? W życiu wypada przed ciebie, zaczyna człapać bo na tyle ma siły. To była intencja mojego pomysłu "holowania" biegnij swoje i równo a nie uciekaj, nie szarp na widok kobiet.
Wojtek, miło mi :oczko: , ale ja aż takiej filozofii bym do tego nie dorabiała, i wg mnie zabieganie drogi wynika z bezmyślności. I być może mi również zdarzyło się komuś drogę zabiec, ale nawet jeśli - to całkiem bezwiednie.
Natomiast, dla mnie liczy się wynik, nie miejsce, i zdecydowanie wolę być 10. z dobrym czasem niż 1. z mizernym rezultatem, tym bardziej dziwię się Panom zabiegającym mi drogę rzekomo w celu zepchnięcia mnie na dalsze miejsce.
Wojtek W
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 516
Rejestracja: 24 lis 2007, 19:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

TY Zabiegałaś komuś drogę? Nie bardzo jestem w stanie wyobrazić sobie czegoś takiego! Cieszę się jednak że doszliśmy do wspólnego wniosku: zabieganie drogi jest kiepskim pomysłem. Dlatego mam wątpliwosci z oglądaniem się za siebie (przynajmniej w moim wykonaniu). Oglądając się przez lewe ramię wpadam na kogoś kto biegnie po mojej prawej. Nasłuchuję (słuch nie ten), sygnalizuję ręką i czekam co będzie.
Co do intencji, jest taki paradoks: chciał przeciąć mieczem dziecko a przeciął arbuza, a drugi chciał przeciąć arbuza a przeciął dziecko, który czyn jest gorszy z moralnego punktu widzenia?
Wierzę w ludzi, moja jelonkowatość dąży do nieskończoności. Ludzie są dobrzy uczciwi itd. Ale czasem to nawet ja już tracę wiarę.
W zasadzie powinn być jedna zasada: starajmy sobie pomagać a nie przeszkadzać, i myślmy co innym przeszkadza.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ