No i dokładnie tego robić się nie powinno, tyle że niektórzy robię to niejako świadomie, tak żeby pomagać swoim "faworytom". Jak idę w równym tempie i ktoś (jakaś kobieta, mężczyzna lub trzecia płeć) ma ochotę wykorzystać moje tempo, to nie szarpię, nie uciekam, nie wyprzedzam żeby zwolnić. I o to mi chodzi. Jeśli komus to nie odpowiada i wyprzedzi mnie to jakoś się z tym godzę (choć też nie lubię mieć nikogo przed sobą)beata pisze:Wojtek, ale co Ty z tym prowadzeniem?Wojtek W pisze:- Nie zabieganie drogi przeciwniczkom żony, córki, dziadka, czy jakiejś osoby którą prowadzi się.
Mnie irytuje zabieganie drogi w ogóle.
Tak miałam podczas ostatniego GP W-wy, na Kabatach - biegliśmy w grupie, ja - dosyć mała, i kilku panów. Co któryś z nich ruszał do przodu, to lądował centralnie przede mną, zasłaniając mi pole widzenia. I zwalniał. No to ja włączałam interwał i obiegałam go bokiem, i tak przez kilka km.
I taką metodą interwałową dociągnęliśmy do mety.
Ale wracając do sedna - bardzo tego nie lubię, jak ktoś mnie wyprzedzi, zabiegnie mi drogę, i zwolni, zamiast biec sobie obok. Zwalam to na niemyślenie spowodowane zmęczeniem, bo będąc zmęczoną, sama niezbyt logicznie myślę, ale drogi staram się nikomu nie zabiegać.
A łokciem czasem kogoś trącę, bo dość szeroko nimi pracuję, zatem robię to całkiem nieświadomie.
A wbieganie przed kogoś i zwalnianie to akurat to czego nie powinno się robić. Jak jest to bezmyślnośc to jeszcze, jak cos takiego powtarza się to już gorzej.
Trącenie łokciem przypadkiem to nie całkiem to samo co "przypadkiem". jakoś nie wyobrażam sobie żebyś "przypadkiem" trąciła kogoś tak żeby go zatkało. I nie dlatego że nie doceniam twojej siły, raczej jestem przekonany do czystych intencji.