Co prawda nie udzielalem sie jeszcze za bardzo za forum, ale przegladam je regularnie od mniej wiecej 4 lat, czyli od czasu kiedy to zaczalem biegac. Przede wszystkim to bardzo podoba mi sie samo bieganie.pl. Fajnie, ze robicie taki profesjonalny serwis, ze sa w to zaangazowani ludzie naprawde "czujacy" bieganie i ze poruszacie tak wiele tematow, w tym tych bardziej kontrowersyjnych, albo raczej do tej pory niezauważanych.
Odniose sie do kilku wypowiedzi i spraw poruszonych juz w dyskusji. Trenuje w klubie od 16 roku zycia w malym, gdynskim klubie. Na wstepie zaznacze, ze jestem raczej slabym zawodnikiem. Tak sobie zaczalem po prostu biegac w 1klasie liceum z kolega i po 2-3 miesiacach zachcialo nam sie poszukac klubu. Zadzwonilismy wiec tutaj i moglismy przyjsc na trening. Co mnie zdziwilo na poczatku to to, ze nie ma u nas zadnej selekcji. Na treningi moze przyjsc absolutnie KAZDY kto ma ochote biegac i obojetnie jaki poziom reprezentuje. Co wiecej, nie ma czegos takiego jak składki, działalność klubu jest finansowana z dotacji pochodzących z budzetu miasta. Jak przyszedłem do klubu to calkiem niezle to wyglądało, na treningi w niedziele na hale przychodzily dosłownie tlumy, od dzieci z 4-5 klas podstawowki po licealistow. Na zawody przełajowe czasami jeździło się busem w kilkanaście osob. Jak zreszta potem się dowiadywałem, wczesniej jeszcze lepiej było, kiedy to jezdzono wrecz calym autokarem, klub się liczyl w klasyfikacjach druzynowych, itp. Obecnie, a w zasadzie od 2-3 lat panuje całkowity marazm. Trzonem klubu jesteśmy de facto ja wraz z 4 kolegami. Biegamy sobie zreszta raczej na średnim poziomie, powiedzmy 3 klas sportowych, a mamy już po 20-22 lata. Do tego czasami wpadnie ktos nowy, jednak glownie osoby w wieku licealnym. Generalnie na chwile obecna biega u nas nie wiecej niż 10 osob. Warto dodac, ze w Gdyni mieszka ponad 250 tys. ludzi, a innych klubow biegacza jako takich nie ma. Funkcjonuja sekcje biegow na orientacje, jednak biegaczy srednio i długodystansowych nie ma. Mysle, ze było by ich widac na zawodach, czy to na biezni, czy na biegach ulicznych lub przełajowych. Nasz niegdyś spory klub zreszta tez na chwile obecna przypomina raczej niewielki amatorski klub biegacza, z jednym trenerem, brakiem sprzętu, brakiem odnowy biologicznej, bez lekarza. Tak naprawde, jedyne co mamy, to udostepniona przez GOSiR hala lekkoatletyczna.
Jak już wczesniej wspominano, w lekkoatletyce nie ma pieniędzy i to oczywiście potwierdzam. Caly nasz trening jest finansowany za nasze pieniadze, bądź tez naszych rodzicow. Klub nie jest w stanie zapewnic jakichkolwiek odzywek, nowego ubioru, dresow. Kolce lekkoatletyczne, które sa w jego posiadaniu maja już pewnie z 10lat, każdy musi sobie kupic sam jeśli jakos to ma mieć w ogole rece i nogi. Jeszcze jak zaczynałem biegac, obozy mielismy dofinansowywane. Placilismy polowe kosztow, druga pokrywając samemu, jednak dobre chociaż to było. Warunki na obozie nie były nigdy rewelacyjne, ale generalnie nie mogliśmy narzekac jak już pojechaliśmy. Inna sprawa, ze zebranie 10 osob na oboz biegowy graniczy z cudem, nie ma absolutnie chetnych oprocz nas rzecz jasna. Ostatnio mnie zreszta doszly sluchy, ze płatności za te obozy do tej pory nie sa uregulowane i nie wiem jak klub zamierza sobie z tym poradzic prawde powiedziawszy. Pozytywne jest jedynie to, ze mamy chociaż oplacane zazwyczaj startowe oraz prawie zawsze zwracane sa nam koszty wyjazdu. Kilka razy w roku klub organizuje imprezy sportowe, dzieki czemu zdobywamy czesc niezbędnych srodkow. Podsumowujac watek pieniędzy, rzeczywiście jest bardzo zle. Hojnie inwestuje się w pilke nozna, koszykowke, i to na wszystkich szczeblach rozwoju zawodniczego, na lekka niestety nie starcza już. Klub rzecz jasna nie ma zadnego sponsora, ale prawde powiedziawszy nie wiem czy ktos kiedykolwiek o takowym myślał. Prezes, jak i większość zarządu klubu (łącznie bodajze 5 osob), sa dosc daleko od bieżących spraw klubu, co niestety wpływa negatywnie na jego rozwoj. Kiedy zaczynana była działalność, byli ludzie którym zależało na bieganiu, którzy to potrafili promowac. Zreszta w przeszłości zawodnicy naszego klubu odnosili sukcesy na zawodach krajowych, plasując się często na podium.
I teraz wlasnie chciałbym przejść wlasnie do zawodnikow. Wszystko co dobre, dzialo się wlasnie „kiedys”. Niestety nie wiem dokladnie dlaczego, ale jak już wspomniałem z roku na rok jest nas coraz mniej, najmłodszych, tj. 13-15latkow to nie ma w zasadzie w ogole. A co się stalo z tymi „gwiazdami” sprzed lat? No coz, jak to w naszym polskim sporcie bywa sukcesy juniorskie to niestety szczyt możliwości. Konczyl się etap juniora, zaczynalo się prawdziwe zycie. W pewnym momencie już nie ma pieniędzy od rodzicow, rosna potrzeby, nie da się tego dłużej ciagnac. Jasne, ze sa ewenementy, jak chociażby opisywany przez Was Michal Smalec, ale widac ze jest to postac o niebywalej determinacji, fenomen. Jednak większość nikt nie skloni do takiego zycia, gdzie oprocz pracy i profesjonalnego biegania nie ma czasu na cokolwiek innego (mysle np. o rodzinie, znajomych-mimo wszystko większość z nas dlugo nie pociągnie w takim ascetyzmie). Przy tak marnym finansowaniu tych młodych zawodnikow, rzeczywiście nie dziwie się moim starszym kolegom z klubu, ze zwyczajnie zrezygnowali. Taki trening jak już pisano wyzej, to strasznie ryzykowna zabawa. Nie zawsze przeciez wszystko wychodzi, a do tego dochodza zdarzenia losowe typu kontuzje. No dobrze, napisałem troche o mistrzowskich juniorach, a teraz przejde raczej do ogolu. Otoz prawda jest, ze lekkoatletyka jest całkowicie niepopularna. Nie mamy biegaczy-gwiazd typu Adam Malysz, tudziez Kubica. Mlodzi nie przychodza na treningi, bo dzisiejszy swiat oferuje im pozornie ciekawsze rzeczy. Jasne, ze czesc ulega jakims tam modom, trenując bardziej hmm „prestiżowe” sporty. Wiekszosc jednak po lekcjach idzie ze znajomymi na impreze, fajke, piwo. Dochodza do tego gry komputerowe, Internet, telewizja. Nie jestem ich przeciwnikiem, ale niestety dzisiejsza młodzież nie mam ochoty na inne rozrywki i te wyzej wymienione przykrywaja wszystkie bardziej pozadane alternatywy. Z lekkim rozrzewnieniem przeczytalem wpis Artiego, który wspominal o olimpiadach podwórkowych:) Sam takowe organizowałem dobre 10 lat temu, kiedy zreszta byłem jeszcze maly i tlusty, ale miałem jakies takie zaciecie do rywalizacji, albo bardziej organizacji takiego czegos. Nie wspominam nawet o tym, ze naprawde większość z nas cale zycie spędzała na podworku, bawiąc się w chowanego, grajac godzinami w pilke nozna. Wracajac do tematu, bywaly u nas w klubie osoby które wyniki robily za mlodzika, a za juniora już im się nie chcialo. Zmarnowane talenty, w sumie nie wiem z czyjej winy. Teoretycznie osoby te mogly się jeszcze u nas rozwijac, często były w kadrach wojewódzkich, jednak rezygnacja nastepowala z wlasnej woli. Ciezko było zatrzymac takie osoby np. trenerowi, skoro zawodnicy zapragnęli namiętnie korzystac z dobrodziejstw dzisiejszego skomercjalizowanego i zepsutego swiata. Inna sprawa, nie ma w zasadzie naborow do klubu ze szkol, jeśli ktos do nas trafia to raczej przypadkiem lub jest to wynikiem jego determinacji w poszukiwaniach. Nie wyszukuje się potencjalnych talentow na poziomie zawodow miedzyszkolnych, nie ma współpracy miedzy trenerami, a np. nauczycielami WF w szkolach. Przeciez mogliby oni kierowac tych uzdolnionych do klubow. Biegalem często w gimnazjum, czy podstawowce organizowano test Coopera czy sprawdziany na 60m. Czemu one służyły? Ot, taki widzimisie nauczyciela, bo przeciez trzeba było jakies oceny mieć. Nawet jak czasem osoby były wysylane na jakies powiatowe zawody, to i tak brakowalo dalszego zainteresowania nimi i kolejne talenty rzecz jasne się marnowaly. Mam kolegow, którzy w 5-6 klasie podstawowki biegali po 3:00 na hali na 1000m niemal bez treningu, a już w liceum nie mieli prawie nic wspolnego ze sportem, chyba ze na poziomie czysto amatorskim. Smieszne jest organizowanie tych wszystkich zawodow miedzyszkolnych, jeśli to tak naprawde jest bezcelowe, bo nikt tymi dzieciakami/młodzieżą się nie interesuje. Jeden z forumowiczow wspomnial wczesniej, ze niby dzisiejsza szkola jest tak niesamowicie wymagajaca i młodzież nie ma na nic czasu poza nia. Calkowicie się z taka teza nie zgadzam, bowiem wiem jak to wyglada w moim przypadku. Otoz chodziłem do liceum znajdującego się w pierwszej piatce rankingow ogólnopolskich, gdzie poziom jest ponoc niesamowicie wyśrubowany, i co? A to, ze cale liceum trenowalem po 5-7 razy w tygodniu. Nigdy nie miałem tak, ze nie poszedłem na trening, bo się musialem uczyc. To tylko zalezy od indywidualnego podejścia osoby. Bardzo angażowałem się w sport, moi rodzice się martwili, ze za bardzo, ale ja kontrolowalem sytuacje. A warto dodac, ze nie tylko chodziłem do dobrej szkoly, ale i się bardzo dobrze uczyłem, co potwierdziłem zreszta na maturze, ktorej wyniki pozwolily mi na dzienne studia na jednej z najlepszych uczelni w Polsce. I nie pisze tego bron Boze, żeby się chwalic, tylko chce przez to powiedziec, ze jak ktos chce to naprawde może. Ok, nie chodziłem na imprezy, może moje zycie towarzyskie nie było niezwykle bujne, ale z drugiej strony taka już mam nature. Ale nigdy nie musialem zarywac nocy, spalem zawsze minimum te 7h, miałem na wszystko czas (pewnie i bym miał na imprezowanie, ale jakos mi to nie podchodzilo). A ze nie miałem wynikow w bieganiu? To już osobna kwestia. Pewnie byłem za bardzo ambitny, trenowalem za ciezko, a i tez pewnie zwyczajnie nie mam talentu. Zreszta i pewnie szkoda, bo przy moim zaangażowaniu pewnie mógłbym cos osiągnąć;) Z moimi kolegami klubowymi jest zreszta podobnie, ale chociaz możemy się cieszyc amatorskim bieganiem na dosc niezłym poziomie:)
No dobrze, troche się rozpisałem, może jeszcze mi jeszcze jakies mysli przyjda do glowy, to się wtedy nimi podziele



