Witam jako nowa osoba na tym wspaniałym forum!
Najpierw chciałbym wyrazić duże uznanie dla wielu osób czynnie udzielających się na forum. Ich rady i opinie naprawde są cenne i pomagają wielu początkującym biegaczom
Czytając mój post, mam nadzieje, że zechcecie mi pomóc. A jestem już wręcz conajmniej zmartwiony i zaniepokojony. Uwielbiam biegać, ale mam poważny problem, praktycznie umiemożliwiający bieganie i nie wiem jak z nim sobie poradzić. Proszę o radę
Zacznę tak. Biegać o ile dobrze pamietam

zacząłem 2 lata temu. W zwykłych halówkach, nierówne ścieżki+asfalt. Jako że byłem początkującym przeczytałem sobie artykuł o bueganiu dla początkujących - oddychanie, plany marszobiegów i inne rady. No właśnie. Wśród tych rad autor tekstu (mogł to być inny artykuł, jednak faktem jest iż był on na moje początkującej drodzie biegania) wspomniał o technice biegu związanej z tą od dr Romanowa - dokładnie coś w stylu : "należy się przechylać do przodu, wtedy sama noga musi dać kroka i mniej się biegacz męczy". Tak zacząłem biegać - przechylałem się do przodu, to był mój styl biegania. Raczej nie biegałem z pięty. Biiegałem średnio co 2 dni po ok 50min (ok 8-9km chyba) Jakie były początki? Trudne, dużo problemów ze stawami, kolanami. Zapewne przez kiepskiej jakości buty. Pożniej w nastepnym sezonie (biegalem glownie latem) miałem początkowo problemy z kręgosłupem, nie biegałem. Ale pod koniec wspomnianego sezonu znowu rozpocząłem bieganie. Kupiłem sobie "dobre, amortyzowane" buty (
http://www.sklep.4energy.pl/product2522/asics_gel_1120/) żeby oszczędzić stawy i kręgosłup. Wszystko fajnie. Ale już na początku w prawą część prawej stopy coś ściskało. Poluzowałem sznurówki, buty już trochę wybiegałem bo były świeże i przestało.
A teraz tegoroczny sezon. I problem, problem rozwijający się ciągle i nasilający. Ból w stopie. Dokladnie tak jak ktoś już opisał. Tylko w prawej po zewnętrznej stronie przed palcami, "pod" stopa oraz bok stopy mrowienie później drętwienie, skamienienie, ból straszny. Zawsze po ok. 20min konieczny przystanek. Czasem równe 30 min (mam trase 6,5km) z bólem kończyłem ale 10 km oraz zrobić nie potrafie. Musze się na trochę zatrzymać, wyjąc nogę z buta rozmasować powyginać. wtedy daje rade. Ale i tak nie na długo. 10km kończe ale ze strasznym bólem i w zasadzie "nie czuciem" stopy. Chcę wystartować w jakiś biegach na 10km - no i jest problem. Chce biegać trochę dłużej problem. Poza tym wczoraj na 10 km mimo sporej przerwy w środku bylo tragicznie. Od 8km zaczęła już (po raz pierwszy) boleć lewa stopa (pod stopą na środku). Zdecydowałem się napisać tutaj i prosić o radę najlepszych.
Jest źle. Trochę już poczytałem, ale nadal nie wiem co mam zrobić. Nie biegam z pięty, raczej ze śródstopia(chyba), lekko pochylony. Wcześniej brat mówił że widział mnie z daleka i uznał, że biegam dziwnie, jak kaczka. Pochylenie staram się niwelować. Wydaje mi się że robię zdecydowanie za krótkie kroki.
Co mam zrobić? Jakie rozwiązanie? Wkładki? Pomoże w tym bucie? Wymienić buty? Jakie? Jeśli cienka podeszwa to boję się że będzie jak w początkach biegania - problemy ze stawami, kolanami, może kręgosłupem. Pytań jest wiele. A chciałbym znależć rozwiązanie szybko, może uda mi się pobiec na Nike w Warszawie.
Proszę o pomoc i radę i z góry dziękuje i pozdrawiam