Czerwień strażacka na twarzy po bieganiu
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 05 sie 2008, 09:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wieś pod Warszawą
Witajcie.
Po 1) Na forum jestem nowa, po 2) nie znalazłam podobnego tematycznie wątku, więc zakładam nowy. Gdyby jednak się okazało, że jednak gdzieś był/jest podobny, to pokornie przepraszam - i odsyłam do pkt. 1. (nie wszystkie wątki zdołałam przeczytać).
Niedawno podjęłam decyzję, że zaczynam biegać (po raz kolejny w ciągu ostatnich lat, zresztą...). Mój problem (oprócz szeregu innych, które stanowią niewątpliwą atrakcję dla wszystkich początkujących biegaczy) jest jak w tytule - czerwień strażacka vel burak na twarzy. To jedna z tych przyczyn, która mnie zniechęciła już niejednokrotnie do biegania. Tym razem chciałabym wytrwać w swoim zdrowotnym postanowieniu i nie pozwolić, aby taki detal zepsuł mi całą zabawę zmagania się z sobą, swoimi ograniczeniami i lenistwem. Dlatego też proszę o poradę: jak z tym ustrojstwem walczyć? Czy w ogóle walczyć się z tym da? Jeśli tak: jakimi podstępnymi metodami? Albo metodycznymi metodami? Albo jakkolwiek, byle z dobrym skutkiem?
Żeby obraz problemu był pełniejszy, dodam parę słów o sobie .
Mam 27 lat i ogólnie raczej niezłą kondycję (tak myślę, choć te 3 lata temu było o niebo lepiej). Jeżdżę na rowerze w miarę regularnie, w domu ćwiczę na orbitreku + gimnastykuję się (brzuszki, wygibasy ze sztangielkami itepe), pracuję dużo w ogrodzie (a ogród duży, więc jest co robić), ostatnio też staram się nie dać zrzucić koniowi z grzebietu, bo próbuję też jazdy konnej. Parę lat temu, około 3, intensywnie uprawiałam aerobik i byłam stałą bywalczynią siłowni, więc moja forma była naprawdę bardzo dobra. Teraz to zarzuciłam, jako że ze względu na tryb pracy zmienił mi się rozkład tygodnia. No ale inne formy jeszcze praktykuję. I tylko z bieganiem od zawsze mam problem. Nie wiem, dlaczego, jaki błąd popełniam i gdzie, ale 10 min. biegania wystarczy, żeby: 1) pojawiła się kolka 2) mięśnie (głównie ud: czworogłowy) zaczęły sztywnieć 3) pojawiały się problemy z oddychaniem - brakuje mi tchu, mimo że staram się oddychać głęboko, nosem wdech, ustami wydech. No i ta koszmarna czerwień na twarzy! To nie tylko problem estetyczny (ja naprawdę, jestem prawie że sina! tylko pod oczami mam blade plamy i wyglądam, jakby mnie kto wrzątkiem oblał), ale mnie ta twarz po prostu pali "od spodu" . Ten burak schodzi wolno, dopiero po ok. pół godziny kolor wraca do normalności. Dodam tylko, że mam cerę naczynkową i obawiam się, że takie napady piekącej czerwieni mogą spowodować powstanie kolejnych "pajączków" na buźce.
Co z tym fantem można zrobić?
Będę naprawdę wdzięczna za rady.
Pozdrawiam
Cynamonowa_Babka
Po 1) Na forum jestem nowa, po 2) nie znalazłam podobnego tematycznie wątku, więc zakładam nowy. Gdyby jednak się okazało, że jednak gdzieś był/jest podobny, to pokornie przepraszam - i odsyłam do pkt. 1. (nie wszystkie wątki zdołałam przeczytać).
Niedawno podjęłam decyzję, że zaczynam biegać (po raz kolejny w ciągu ostatnich lat, zresztą...). Mój problem (oprócz szeregu innych, które stanowią niewątpliwą atrakcję dla wszystkich początkujących biegaczy) jest jak w tytule - czerwień strażacka vel burak na twarzy. To jedna z tych przyczyn, która mnie zniechęciła już niejednokrotnie do biegania. Tym razem chciałabym wytrwać w swoim zdrowotnym postanowieniu i nie pozwolić, aby taki detal zepsuł mi całą zabawę zmagania się z sobą, swoimi ograniczeniami i lenistwem. Dlatego też proszę o poradę: jak z tym ustrojstwem walczyć? Czy w ogóle walczyć się z tym da? Jeśli tak: jakimi podstępnymi metodami? Albo metodycznymi metodami? Albo jakkolwiek, byle z dobrym skutkiem?
Żeby obraz problemu był pełniejszy, dodam parę słów o sobie .
Mam 27 lat i ogólnie raczej niezłą kondycję (tak myślę, choć te 3 lata temu było o niebo lepiej). Jeżdżę na rowerze w miarę regularnie, w domu ćwiczę na orbitreku + gimnastykuję się (brzuszki, wygibasy ze sztangielkami itepe), pracuję dużo w ogrodzie (a ogród duży, więc jest co robić), ostatnio też staram się nie dać zrzucić koniowi z grzebietu, bo próbuję też jazdy konnej. Parę lat temu, około 3, intensywnie uprawiałam aerobik i byłam stałą bywalczynią siłowni, więc moja forma była naprawdę bardzo dobra. Teraz to zarzuciłam, jako że ze względu na tryb pracy zmienił mi się rozkład tygodnia. No ale inne formy jeszcze praktykuję. I tylko z bieganiem od zawsze mam problem. Nie wiem, dlaczego, jaki błąd popełniam i gdzie, ale 10 min. biegania wystarczy, żeby: 1) pojawiła się kolka 2) mięśnie (głównie ud: czworogłowy) zaczęły sztywnieć 3) pojawiały się problemy z oddychaniem - brakuje mi tchu, mimo że staram się oddychać głęboko, nosem wdech, ustami wydech. No i ta koszmarna czerwień na twarzy! To nie tylko problem estetyczny (ja naprawdę, jestem prawie że sina! tylko pod oczami mam blade plamy i wyglądam, jakby mnie kto wrzątkiem oblał), ale mnie ta twarz po prostu pali "od spodu" . Ten burak schodzi wolno, dopiero po ok. pół godziny kolor wraca do normalności. Dodam tylko, że mam cerę naczynkową i obawiam się, że takie napady piekącej czerwieni mogą spowodować powstanie kolejnych "pajączków" na buźce.
Co z tym fantem można zrobić?
Będę naprawdę wdzięczna za rady.
Pozdrawiam
Cynamonowa_Babka
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Powinnaś zaczynać spokojnie, od któregoś z naszych łagodnych planów. Większość objawów, o których piszesz to efekt albo słabej kondycji albo zbyt szybkiego biegania. Przy regularnym, spokojnym treningu dojdziesz w końcu do etapu, że kilkudziesięciominutowy spokojny bieg nie będzie robił na Tobie wrażenia.
Co do pajączków, to raczej nie jest to związane z bieganiem, to chyba taka uroda skóry, ale kosmetykiem nie jestem. Wiem, że można to powypalać laserem, jeśli zrobi się bardzo dokuczliwe.
Co do kondycji, to aerobic czy siłownia, nie wspominając o rowerze, nie są tak intensywnymi wysiłkami jak bieganie. Można to porównać, zakładając pulsometr. Te sporty to bardziej relaks niż wysiłek, stąd podejrzewam, że nieco przeceniłaś swoją kondycję. Ale właśnie z powodu tego, że bieganie dużo bardziej rozrusza serce niż inne sporty, jest najlepszym sposobem na trzymanie wagi, sylwetki i kondycji.
Rada musi byc więc prosta: spokojnie, cierpliwie, techniką małych kroczków dojdziesz do tego, że po godzinnym bieganiu nie będziesz czuła żadnego z wymienionych wcześniej objawów.
Co do pajączków, to raczej nie jest to związane z bieganiem, to chyba taka uroda skóry, ale kosmetykiem nie jestem. Wiem, że można to powypalać laserem, jeśli zrobi się bardzo dokuczliwe.
Co do kondycji, to aerobic czy siłownia, nie wspominając o rowerze, nie są tak intensywnymi wysiłkami jak bieganie. Można to porównać, zakładając pulsometr. Te sporty to bardziej relaks niż wysiłek, stąd podejrzewam, że nieco przeceniłaś swoją kondycję. Ale właśnie z powodu tego, że bieganie dużo bardziej rozrusza serce niż inne sporty, jest najlepszym sposobem na trzymanie wagi, sylwetki i kondycji.
Rada musi byc więc prosta: spokojnie, cierpliwie, techniką małych kroczków dojdziesz do tego, że po godzinnym bieganiu nie będziesz czuła żadnego z wymienionych wcześniej objawów.
-
- Stary Wyga
- Posty: 214
- Rejestracja: 02 lip 2008, 15:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Marki
Dodam tylko do odpowiedzi Nagora -
jeżdżę na rowerze godzinami, orbitrec posiadam i używam;
Ale wysiłek, jaki wykonujemy biegając, jest bez porównania większy niż w tych (czy innych mi znanych dyscyplinach).
Jak zaczynałam biegać, też miałam ogień na twarzy. Dlatego przystopowałam, zaczęłam lżejszy o niebo trening z planem 10-tyg..
Dzisiaj skończyłam 5-ty tydzień. Biegam bez wysiłku, oddycham cicho i swobodnie. I nic mnie nie boli, bo się rozciągam.
p.s. też myślałam, że jeżdżąc po kilka godzin dziennie rowerem mam kondycję. BŁĄD
jeżdżę na rowerze godzinami, orbitrec posiadam i używam;
Ale wysiłek, jaki wykonujemy biegając, jest bez porównania większy niż w tych (czy innych mi znanych dyscyplinach).
Jak zaczynałam biegać, też miałam ogień na twarzy. Dlatego przystopowałam, zaczęłam lżejszy o niebo trening z planem 10-tyg..
Dzisiaj skończyłam 5-ty tydzień. Biegam bez wysiłku, oddycham cicho i swobodnie. I nic mnie nie boli, bo się rozciągam.
p.s. też myślałam, że jeżdżąc po kilka godzin dziennie rowerem mam kondycję. BŁĄD
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 05 sie 2008, 09:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wieś pod Warszawą
Nagorze:
serdecznie dziękuję za porady. Rzeczywiście, nie ma się co poddawać takim drobiazgom jak atak czerwieni na twarz ani tym bardziej wmawiać sobie, że przyczyna tego leży gdzieś indziej, niż (JEDNAK!) kulejącej kondycji. Pokornie przyjmuję fakt, że widocznie nie jestem taka sprawna, jak mi się to zdaje. I czerwona twarz tego najlepszym dowodem. Zastosuję się do Twoich, prostych - jak sam zauważyłeś - rad (już nie raz się przekonałam, że im coś prostsze, tym lepsze) i będę cierpliwie czekać na efekty, czyli brak sino-czerwoności na twarzy.
cleo1223:
Tak, tak: jednak bieganie a rower/orbitrek/siłowna to zupełnie inna para kaloszy. Widać samej przed sobą ciężko mi się przyznać, że nie mam kondycji do biegania i fakt zajeżdżania wręcz roweru nie ma tu nic do rzeczy. Czyli zaczynamy od początku walkę o kondycję . Ale natchnęłaś mnie: fakt, iż nie tylko ja mam taki kondycyjno-biegowy problem mimo praktykowania innych form aktywności jakoś podnosi mnie na duchu (nie żebym cieszyła się z nieszczęścia innych, po prostu w grupie raźniej). To pocieszające i mobilizujące .
Dzięki serdeczne!
serdecznie dziękuję za porady. Rzeczywiście, nie ma się co poddawać takim drobiazgom jak atak czerwieni na twarz ani tym bardziej wmawiać sobie, że przyczyna tego leży gdzieś indziej, niż (JEDNAK!) kulejącej kondycji. Pokornie przyjmuję fakt, że widocznie nie jestem taka sprawna, jak mi się to zdaje. I czerwona twarz tego najlepszym dowodem. Zastosuję się do Twoich, prostych - jak sam zauważyłeś - rad (już nie raz się przekonałam, że im coś prostsze, tym lepsze) i będę cierpliwie czekać na efekty, czyli brak sino-czerwoności na twarzy.
cleo1223:
Tak, tak: jednak bieganie a rower/orbitrek/siłowna to zupełnie inna para kaloszy. Widać samej przed sobą ciężko mi się przyznać, że nie mam kondycji do biegania i fakt zajeżdżania wręcz roweru nie ma tu nic do rzeczy. Czyli zaczynamy od początku walkę o kondycję . Ale natchnęłaś mnie: fakt, iż nie tylko ja mam taki kondycyjno-biegowy problem mimo praktykowania innych form aktywności jakoś podnosi mnie na duchu (nie żebym cieszyła się z nieszczęścia innych, po prostu w grupie raźniej). To pocieszające i mobilizujące .
Dzięki serdeczne!
-
- Stary Wyga
- Posty: 214
- Rejestracja: 02 lip 2008, 15:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Marki
c.babko:
mogę tylko dodać, że im spokojniej i wolniej na początku tym lepiej.
i odpoczywaj.
z rad osób doświadczonych w bieganiu, jedna wydaje mi się szczególnie ważna - musi być czas na regenerację;
a na efekty warto czekać;
mogę tylko dodać, że im spokojniej i wolniej na początku tym lepiej.
i odpoczywaj.
z rad osób doświadczonych w bieganiu, jedna wydaje mi się szczególnie ważna - musi być czas na regenerację;
a na efekty warto czekać;
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 05 sie 2008, 09:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wieś pod Warszawą
Cleo: widzę, że jesteś z Marek. Ja też mieszkam w okolicy. Po "tamtej" stronie torów
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 05 sie 2008, 09:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wieś pod Warszawą
To dalsza okolica Marek, bo Lipiny. No ale jednak: w miarę blisko
-
- Stary Wyga
- Posty: 214
- Rejestracja: 02 lip 2008, 15:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Marki
ok. próbowałam zlokalizować Cię na mapie, ale zdecydowanie za dużo...(25sztuk)
Zlokalizowałam Lipiny, pomiędzy Wyszkowem a Tłuszczem - no ale to chyba nie to.
To jest część Marek?
Jak możesz, to podaj proszę jakąś ulicę do lokalizacji.
Zlokalizowałam Lipiny, pomiędzy Wyszkowem a Tłuszczem - no ale to chyba nie to.
To jest część Marek?
Jak możesz, to podaj proszę jakąś ulicę do lokalizacji.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 559
- Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33
skoro masz cerę naczynkową, dbaj odpowiednio o swoją skórę - delikatne kosmetyki do cery wrażliwej naczynkowej (żele, kremy wzmacniające etc - nie muszą być drogie, choć te tzw apteczne naprawdę działają, dodatkowo są wydajne). Unikaj przegrzewania organizmu - zrezygnuj z gorących, długich kąpieli, odpada sauna .Cynamonowa_Babka pisze:No i ta koszmarna czerwień na twarzy! To nie tylko problem estetyczny (ja naprawdę, jestem prawie że sina! tylko pod oczami mam blade plamy i wyglądam, jakby mnie kto wrzątkiem oblał), ale mnie ta twarz po prostu pali "od spodu" . Ten burak schodzi wolno, dopiero po ok. pół godziny kolor wraca do normalności. Dodam tylko, że mam cerę naczynkową i obawiam się, że takie napady piekącej czerwieni mogą spowodować powstanie kolejnych "pajączków" na buźce.
Co z tym fantem można zrobić?
Będę naprawdę wdzięczna za rady.
Pozdrawiam
Cynamonowa_Babka
ps. co do kosmetyków i Twojej lokalizacji - jest w wawie tania apteka z hurtowymi cenami (kosmetyki, o których wspomnialam kilkanaście- kilkadziesiąt % tańsze). Chcesz, dam namiary.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 05 sie 2008, 09:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wieś pod Warszawą
Cleo --> Chodzi o Stare Lipiny, a więc: tak - te w kierunku na Tłuszcz, zgadłaś . Może nie jest to najbliższa okolica Marek, no ale zawsze bliżej niż do Warszawy .
Edda i Tygrysiątko --> Wiem, wiem, już nie takie rzeczy praktykowałam. Słabe naczynka mam "od zawsze", pierwsze pajączki na nogach i buźce pojawiły mi się jak chodziłam do wczesnej podstawówki Taka uroda. Stosowałam najróżniejsze specyfiki i efekt: żaden. Witamina C w różnej postaci, rytna, wyciągi z kasztanowca itepe, itede... Naczynka jak były, tak są i pojawiają się nowe. Chociaż z rzadka. Ale z drugiej strony, może bez "wspomagaczy" byłoby o wiele gorzej? Co do sposobów pielęgnacji takiej "urody" to też wiem sporo i praktykuję .
Eddo --> Podaj, proszę, namiar na tę aptekę. Może kupię to i owo. Uwielbiam apteki: sam zapach. To chyba jakiś fetysz. Jestem aptekofilem??
Cóż, "każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma".
Edda i Tygrysiątko --> Wiem, wiem, już nie takie rzeczy praktykowałam. Słabe naczynka mam "od zawsze", pierwsze pajączki na nogach i buźce pojawiły mi się jak chodziłam do wczesnej podstawówki Taka uroda. Stosowałam najróżniejsze specyfiki i efekt: żaden. Witamina C w różnej postaci, rytna, wyciągi z kasztanowca itepe, itede... Naczynka jak były, tak są i pojawiają się nowe. Chociaż z rzadka. Ale z drugiej strony, może bez "wspomagaczy" byłoby o wiele gorzej? Co do sposobów pielęgnacji takiej "urody" to też wiem sporo i praktykuję .
Eddo --> Podaj, proszę, namiar na tę aptekę. Może kupię to i owo. Uwielbiam apteki: sam zapach. To chyba jakiś fetysz. Jestem aptekofilem??
Cóż, "każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma".
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 559
- Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33
ta apteka to ZIKO. Tutaj masz dane adresowe i tel (też Kraków):Cynamonowa_Babka pisze:Eddo --> Podaj, proszę, namiar na tę aptekę. Może kupię to i owo. Uwielbiam apteki: sam zapach. To chyba jakiś fetysz. Jestem aptekofilem??
Cóż, "każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma".
http://www.zikoapteki.pl/
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 710
- Rejestracja: 26 gru 2007, 09:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
C_Babka to Ty z Wołomina normalnie jesteś, a nie z żadnych Marek, witam krajankę!!! Nie ma się co wstydzić, to bardzo zacne miasto i znane w całej Polsce Gdzie ganiasz? W oklicach góry śmieciowej czy bardziej w stronę rezerwatu?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 05 sie 2008, 09:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wieś pod Warszawą
Ruhu Hożuf --> No w sumie to już Wołomin, ale mentalnie jakoś lepiej mi brzmią Lipiny Stare A że jeszcze miasto administracyjnie nie wchłonęło tego terenu, to się tej opcji trzymam . Może niefortunnie określiłam ten rejon jako okolice Marek, ale przez to, że codziennie 2 x przejeżdżam przez Marki, to wydają mi się one bliskie i patriotyzm lokalny mi się odezwał .
Ciężko powiedzieć, że ganiam, bo dopiero niedawno zaczęłam walkę (po raz enty...) z bieganiem. Na razie jest rozruch po chodnikach w okolicy Lipińskiej. Jak się rozbiegam (na pewno!) to zaatakuję górę śmieciową.
A rezerwat: co to takiego? Gdzie? (nie znam się, bom nietutejsza, tylko przeszczepiana).
Ciężko powiedzieć, że ganiam, bo dopiero niedawno zaczęłam walkę (po raz enty...) z bieganiem. Na razie jest rozruch po chodnikach w okolicy Lipińskiej. Jak się rozbiegam (na pewno!) to zaatakuję górę śmieciową.
A rezerwat: co to takiego? Gdzie? (nie znam się, bom nietutejsza, tylko przeszczepiana).