Tomku- musielismy sie mijac gdzies na autostradzie- ja wybrałem się na maraton do St. Louis Wpadlem sobie ostatnio na szalony pomysł by przebiec w każdym ze Stanów maraton. W czwartek dowiedziałem się, że będę miał week& wolny więc wszedłem na kalendarz i okazało się, że jest maraton w stolicy Missouri Miałem go pobiec "na zaliczenie" ale pogoda była idealna i po 3 spokojnych milach, które przebiegłem mniej więcej po 8min/mil nogi powiedziały mi,że chcą szybciej Na koniec wyszło 03:02'23 co jest dla mnie dużym zaskoczeniem biorąc pod uwagę, że w ogóle nie szykowałem się pod maraton. Poza tym trasa nie należała do najprostszych. Dobiegłem na 30 miejscu i zająłem 3 miejsce w kat M 25-29TomekP pisze:A ja juz jestem po biegu w Springfield. Co prawda czas mialem gorszy od planowanego o niecale 2 minuty, (1'46"50) to jednak jestem zadowolony z siebie i z samego biegu. Po raz pierwszy mialem okazje zobaczyc stolice naszego stanu. Miasto cieszy oko swoja architektura jednak na ulicach w centrum miasta o godzinie 6 wieczorem sa prawie pustki.
Za sam bieg naleza sie organizatorom wielkie brawa. Przed jak i po biegu mozna bylo zrobic sobie fotke z panem do zludzenia przypominajacym
prezydenta Lincolna. Sygnal do startu dala grupa siedmiu kawalerzystow wystrzalem z muszkietow. Jesli o trase chodzi to nie nalezala ona do najtrudniejszych (co pozwolilo mi na moja skromna zyciowke) ale najlatwiejsza tez nie byla. Do 8 mili wszystko szlo wysmienicie jednak pozniej zaczela sie seria wzniesien ktore daly mi w kosc. Po biegu zamienilem dwa slowa z innym biegaczem ktory rezydowal w tym samym co ja hotelu i dowiedzialem sie, ze byl to jego najgorszy polmaraton. Medale rowniez stanowia atut tego biegu. Wygladaja jak powiekszona wersja monety jednocentowej. Podroz do Springfield okazala sie ciekawym przezyciem i juz teraz powaznie zaczynam rozwazac powrot na ten bieg w przyszlym roku.
Pozdro