Wirtualne i nie tylko treningi Grupy Katowickiej
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 761
- Rejestracja: 15 lut 2003, 20:05
Marek C
Myślę, że w Gliwicach było 10km. Ten wynik śmiało możesz sobie zaliczyć.On mniej więcej odpowiada Twojemu aktualnemu wynikowi na 15km z Jaworzna. Dlatego wtedy pisałem, że masz za słaby wynik na 10km. Teraz jest OK. Urwij teraz trochę pietnastce.
Przecież wytrzymałość masz coraz lepszą, bo idziesz w kierunku maratonu.
Myślę, że w Gliwicach było 10km. Ten wynik śmiało możesz sobie zaliczyć.On mniej więcej odpowiada Twojemu aktualnemu wynikowi na 15km z Jaworzna. Dlatego wtedy pisałem, że masz za słaby wynik na 10km. Teraz jest OK. Urwij teraz trochę pietnastce.
Przecież wytrzymałość masz coraz lepszą, bo idziesz w kierunku maratonu.
- Dawidek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 965
- Rejestracja: 02 maja 2002, 20:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Tychy, Polska
Dzisiejszy dzień postanowiłem uczynic dniem testowym dla mojej kontuzjowanej nogi.
Jak przed czymś bardzo ważnym czułem pewne poddenerwowanie, wszak bieganie jest dla mnie bardzo ważnym elementem życia. Myślałem o tym cały dzień a nawet i w nocy. W mojej głowie pojawiały się najmilsze biegowe wspomnienia oraz nowe plany treningowe, wizje przyszłych startów i radości z wysokich pozycji i świetnych czasów.
I stało sie. O godz. 16.30, sprawdziłem temperature ( 23 *C ) i nie wiedziełm jak sie ubrać. Gdy przestałem biegac czyli 8 lipca było jeszcze ciepło i nie było problemem z doborem stroju. Dobrze, że przez lata biegania nagromadziłem troche sprzetu i zdobyłem doswiadczenie, które pomaga mi dobrac odpowiedni strój. Przed samym startem wewnętrznie zaczynam sie bac choc nadal sie smije i jeszcze jestem optymistą. I biegnę, jak za starych dobrych czasów, do głowy napływa jeszcze wiecej wspomnień, jestem radosny, znowu mi sie chce biegać, znowu bede najlepszy - tak sobie mysle. 1 km wszysko pasuje, czas normalny ( 4:50 ) puls miesci sie w strefie OWB1, ciesze sie, bo przybrałem na wadze około 1,5 kg a mimo to radze sobie dobrze. Prawa noga chce nawet galopowac, w lewej ( ta która bolała ) czuje pewnien dreszczyk - cały czas mam nadzieje, że to tylko moja głowa coś wyczuwa bo przecież po tak długiej przerwie wszystko musi byc zdrowe. Wmawiam sobie to i nie raz pomagało, to przeciez nie pierwsza kontuzja po której wracam. Po 2,5 km, postój i gimnastyka, jest super, znowu jestem w "moim" lesie, znowu drzewa, znane trasy, wiaterek i zapach lasu. Nadal wierze, ze bedzie dobrze i zaczynam wracać. Jeszcze przed 3 km przegrywam z marzeniami, w nodze pojawia sie jeszcze większy ból od tego który spowodował przerwe, w jedej chwili moje bieganie z radosnego nadziejami przejawia sie w koszmarny dramat. Walczę, postanawiam nie zatrzymac sie, mam jeszcze tylko 2 km. Z usmiechu przechodze do płaczu. Po niektórych krokach ból jest tak paraliżujący, ze uginam sie w kolanie, wyglada to zapewnie smiesznie bo zataczam sie jak pijany. W głowie mam juz koniec swiata, na to nie byłem przygotowany. Doczłapuje sie do domu w tempie po 5:15 na km, klękam na schodach klatki i popłakuje, mysle co teraz robić, ile jeszcze przerwy może lekarz i jakies badanie, czy jeszcze kiedykolwiek wróce do biegania, moze musze sie przekwalfikowac na inna dyscypline ale ja przeciez tego nie chce. Zostanie mi chyba tylko pisanie poezji i dramatów na forum
Jestem tym wszystkim przejety, jutro powtórze "test" i potem podejmę decyzję, co i jak?
Narazie nie musicie sie mnie obawiać prędko nigdzie nie pobiegnę
Jak przed czymś bardzo ważnym czułem pewne poddenerwowanie, wszak bieganie jest dla mnie bardzo ważnym elementem życia. Myślałem o tym cały dzień a nawet i w nocy. W mojej głowie pojawiały się najmilsze biegowe wspomnienia oraz nowe plany treningowe, wizje przyszłych startów i radości z wysokich pozycji i świetnych czasów.
I stało sie. O godz. 16.30, sprawdziłem temperature ( 23 *C ) i nie wiedziełm jak sie ubrać. Gdy przestałem biegac czyli 8 lipca było jeszcze ciepło i nie było problemem z doborem stroju. Dobrze, że przez lata biegania nagromadziłem troche sprzetu i zdobyłem doswiadczenie, które pomaga mi dobrac odpowiedni strój. Przed samym startem wewnętrznie zaczynam sie bac choc nadal sie smije i jeszcze jestem optymistą. I biegnę, jak za starych dobrych czasów, do głowy napływa jeszcze wiecej wspomnień, jestem radosny, znowu mi sie chce biegać, znowu bede najlepszy - tak sobie mysle. 1 km wszysko pasuje, czas normalny ( 4:50 ) puls miesci sie w strefie OWB1, ciesze sie, bo przybrałem na wadze około 1,5 kg a mimo to radze sobie dobrze. Prawa noga chce nawet galopowac, w lewej ( ta która bolała ) czuje pewnien dreszczyk - cały czas mam nadzieje, że to tylko moja głowa coś wyczuwa bo przecież po tak długiej przerwie wszystko musi byc zdrowe. Wmawiam sobie to i nie raz pomagało, to przeciez nie pierwsza kontuzja po której wracam. Po 2,5 km, postój i gimnastyka, jest super, znowu jestem w "moim" lesie, znowu drzewa, znane trasy, wiaterek i zapach lasu. Nadal wierze, ze bedzie dobrze i zaczynam wracać. Jeszcze przed 3 km przegrywam z marzeniami, w nodze pojawia sie jeszcze większy ból od tego który spowodował przerwe, w jedej chwili moje bieganie z radosnego nadziejami przejawia sie w koszmarny dramat. Walczę, postanawiam nie zatrzymac sie, mam jeszcze tylko 2 km. Z usmiechu przechodze do płaczu. Po niektórych krokach ból jest tak paraliżujący, ze uginam sie w kolanie, wyglada to zapewnie smiesznie bo zataczam sie jak pijany. W głowie mam juz koniec swiata, na to nie byłem przygotowany. Doczłapuje sie do domu w tempie po 5:15 na km, klękam na schodach klatki i popłakuje, mysle co teraz robić, ile jeszcze przerwy może lekarz i jakies badanie, czy jeszcze kiedykolwiek wróce do biegania, moze musze sie przekwalfikowac na inna dyscypline ale ja przeciez tego nie chce. Zostanie mi chyba tylko pisanie poezji i dramatów na forum
Jestem tym wszystkim przejety, jutro powtórze "test" i potem podejmę decyzję, co i jak?
Narazie nie musicie sie mnie obawiać prędko nigdzie nie pobiegnę
[i]Chłopcy się męczą i nużą, chwieją się słabnąc młodzieńcy, lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą.[/i]
( Iz 40, 30-31 )
( Iz 40, 30-31 )
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 761
- Rejestracja: 15 lut 2003, 20:05
Dawidek
Wspólczuje Ci bardzo.Nie załamuj się. Nie raz zaznałem takiej sytuacji. Wiem co to znaczy i jak to rujnuje, kiedy nie można pokonać bólu.Od 98 roku mniej więcej 2x w roku eliminowały mnie kontuzje podudzia na kilka miesięcy w roku.Pod koniec 2001 roku na półtora roku kolano. Jutro nie próbuj biegać, żeby się nie dobić.Może mimo wszystko za mocno zacząłeś, może musisz zmienić styl biegania i na początku tylko prawdziwie truchtaj.
Jeżeli możesz, to napisz jaka część nogi Ci wysiadła. Jesteś młody, jeszcze dużo lat biegania przed Tobą więc nie walcz w takiej sytuacji jak teraz z własnym organizmem bo go nie pokonasz.
Wspólczuje Ci bardzo.Nie załamuj się. Nie raz zaznałem takiej sytuacji. Wiem co to znaczy i jak to rujnuje, kiedy nie można pokonać bólu.Od 98 roku mniej więcej 2x w roku eliminowały mnie kontuzje podudzia na kilka miesięcy w roku.Pod koniec 2001 roku na półtora roku kolano. Jutro nie próbuj biegać, żeby się nie dobić.Może mimo wszystko za mocno zacząłeś, może musisz zmienić styl biegania i na początku tylko prawdziwie truchtaj.
Jeżeli możesz, to napisz jaka część nogi Ci wysiadła. Jesteś młody, jeszcze dużo lat biegania przed Tobą więc nie walcz w takiej sytuacji jak teraz z własnym organizmem bo go nie pokonasz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 761
- Rejestracja: 15 lut 2003, 20:05
MacGorQuote: from MacGor on 8:03 am on Aug. 29, 2003
- No Fo(r)ma, czekamy więc teraz na Ciebie na zawodach w :
- Gliwicach (31.08)
- Piekarach Śl. (06.09)
- Mikołowie (13.09)
- Tychach (20.09)
Jest cień szansy, że będę w Tychach. Ale tylko raz dam Ci się zdublować.
- lecho
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 579
- Rejestracja: 12 lip 2003, 22:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: łaziska górne
Hej Dawidek czasem nie próbuj jutro biegać,bo możesz tylko pogorszyć sytuację.Napisz co ci dokładnie dolega.Może znajdzie się jakaś rada.
pozdrowienia
pozdrowienia
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1865
- Rejestracja: 18 cze 2001, 18:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Dawidek - co prawda nie jestem tak dobrym biegaczem jak Ty, ale w tym roku przeżyłem coś bardzo podobnego. Po 2 - 2,5 m-cach udało mi sie powrócić do biegania, czego i Tobie życzę. Trzymaj się!
biegowa recydywa
- Mikael
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 29 sty 2003, 09:09
Dawidek - nie szalej, proszę... Po przerwie tempo poniżej 5minut? To już nie jest trucht:) Bracie - spokojnie....
Wszyscy tutaj trzymamy kciuki za Twój powrót do zdrowia i na biegowe trasy. Napisz coś więcej o swojej kontuzji, może ktoś będzie umiał coś podpowiedzieć. Ostatnio MarekC wywalczył bieganie ze swoją kontuzją!
Trzymaj się! Pozdrawiam!
I zaglądaj tu!!! Bo nam Ciebie brakuje!
Wszyscy tutaj trzymamy kciuki za Twój powrót do zdrowia i na biegowe trasy. Napisz coś więcej o swojej kontuzji, może ktoś będzie umiał coś podpowiedzieć. Ostatnio MarekC wywalczył bieganie ze swoją kontuzją!
Trzymaj się! Pozdrawiam!
I zaglądaj tu!!! Bo nam Ciebie brakuje!
Któż jak Bóg!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1475
- Rejestracja: 09 mar 2003, 21:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Dawidek zdrowiej !
Takie smutne wieści. Nie podłamuj się.
Ale z postu wynika że nie byłeś jeszcze u lekarza! Moim skromnym zdaniem do poważny błąd! Nie przeginaj idź do lekarza! Jeśli chcesz to w EraMedzie w Chorzowie jest zdaje się myślący lekarz. Wizyta prywatnie kosztuje 30 zł, ze skierowaniem trzeba długo czekać, ja będe tam 10 IX, jeśli chcesz to służę pomocą - transport, namiary itd.
A swoją drogą 4:50 na OWB1 po takiej przerwie? I tylko 1,5 kg to ja bym musiał nic nie jeść gdybym nie biegał!
Takie smutne wieści. Nie podłamuj się.
Ale z postu wynika że nie byłeś jeszcze u lekarza! Moim skromnym zdaniem do poważny błąd! Nie przeginaj idź do lekarza! Jeśli chcesz to w EraMedzie w Chorzowie jest zdaje się myślący lekarz. Wizyta prywatnie kosztuje 30 zł, ze skierowaniem trzeba długo czekać, ja będe tam 10 IX, jeśli chcesz to służę pomocą - transport, namiary itd.
A swoją drogą 4:50 na OWB1 po takiej przerwie? I tylko 1,5 kg to ja bym musiał nic nie jeść gdybym nie biegał!