Komentarz do artykułu Motywacje: Historia początkującego bie

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Awatar użytkownika
JarStary
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 927
Rejestracja: 14 lis 2006, 16:06
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skierniewice

Nieprzeczytany post

beata pisze:
Misjonarz kojarzy mi się ze starcem z brodą, w sutannie. To kto na misjonarza :hejhej: ?

No wygląda, że tylko ja. Stary tylko brodę muszę zapuścić, sutannę da się skombinować.

Pewnie niezły popłoch byłby na starcie jak bym ubrany w sutannę stanął na starcie :hej: .

Psychika zawsze jest ważna i na początku i w trakcie i na końcu też :hejhej: .

Edda to wszystko się jakoś łączy. A te problemy o których napisałaś to niekoniecznie przetrenowanie.


Pozdrawiam jeszcze nie w sutannie
Chwalę Boga każdym przebiegniętym metrem

ZZTOP Skierniewice: każda sobota 13:30 vis-a-vis kasyna!
PKO
Awatar użytkownika
Nagor
Ekspert/Trener
Posty: 3438
Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

Edda pisze:- jeśli mam objawy przetrenowania typu efekt ciężkich nóg, skurcze łydek, to chciałabym wiedzieć, jak mam to zlagodzić zanim znów sobie zrobię break na 2 miesiące.


ps. dlaczego międzywierszowa? Przyznaję, że nie rozumiem.
Powiedziałbym, że to typowe myślenie konsumpcyjne. Czyli - co, za ile, jakie składniki, w jakich proporcjach. A każdy sport to w dużej mierze metafizyka. Nie pójdziesz przecież do jogina i nie zapytasz: - ile potrzebuję jednostek treningowych medytacji, ile minut, w jakiej częstotliwości, żeby osiągnąć umiejętność skupienia?

Podobnie kontuzje - nie każdy ból da się zdiagnozować i usunąć, niektóre bóle trzeba "wybiegać". Nawet medycyna nie zna dokładnych przyczyn bólu, są np. bóle fantomowe, czyli boli ręka, która została dawno amputowana. Wiele bólów bierze się z psychiki - stres to napięcie, napięcie to zaciśnięte mięśnie, zaciśnięte mięśnie to przewlekłe napięcia, co powoduje np. bóle w kręgosłupie czy każdym innym miejscu ciała

Dlatego ważne jest, żeby bieganie było radością, luzem - wtedy nie tylko odpręża, ale i leczy. W bieganiu psychika jest bardzo ważna.

W każdej reklamie jest ukryta między wierszami obietnica czegoś, zasugerowanie jakiegoś klimatu. Np. w reklamach piwa: krąg znajomych, przyjacielska atmosfera, śmiech, zabawa. Albo samochodów: wolność, niezależność, otwarta przestrzeń. Dlatego jestem ciekaw, obietnica jakiego klimatu może Cię przyciągnąć. Czyli - czy Misjonarz ma stawiać na to, że an jego spotkaniu jest fachowość, porady poparte jakimś doświadczeniem, czy może skuteczność odchudzania i doprowadzania delikwentów do zdrowia, czy obietnica wesołej grupki i odstresowania - czy jakiesś inne.
Edda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 559
Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33

Nieprzeczytany post

Nagor pisze:Powiedziałbym, że to typowe myślenie konsumpcyjne. Czyli - co, za ile, jakie składniki, w jakich proporcjach.
Poprostu pytam, jeśli sama nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Jeśli zabrzmialo to jak postawa roszczeniowa petenta, to nie było to moim zamierzeniem. Dlatego z tym stwierdzeniem powyżej się nie zgadzam. Początkujący są w niewielkim stopni "uduchowieni", bo jak mogą być, jeśli jest wielce prawdopodobne, że ich przygoda z bieganiem może skończyć się już dzisiaj, chociażby z powodu zwykłej nieporadności i zniechęcenia.

Żeby traktować bieganie, czy jakikolwiek inny sport, jako coś nieprzyziemnego, w pewnym sensie jako filozofię, trzeba w tej dziedzinie osiągnąć jakiś pułap, zdobyć doświadczenie. No właśnie - nie potrzebujesz juz wtedy konkretów, wyjaśnień (o czym pisała Beata), bo umiesz czytać siebie, swoje ciało, może duszę.

Pytałeś, co ma przyciągnąć. Masz lub zamierzasz mieć do czynienia z laikami, którzy mają np problem z oszacowaniem długości trasy, z utrzymaniem pulsu na poziomie 75%, z doborem butów nawet jesli już wiedzą jaki ich rodzaj powinni nosić, z pierwszym wspólnym bieganiem z wieloletnimi wyjadaczami 10-kilometrówek, i w końcu z motywacją - trąca o banał ale tak jest.

Dziś się zmagam z takimi pytaniami, jutro pewnie z innymi. Co osoba to problem. Nie jestem stanie mówić za innych (może są bardziej uduchowieni niż ja), ale osobiście nie robiłabym z tego nowej religii. Może poprostu wyjść od pytania, z czym boryka się nowicjusz?
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Edda pisze:Żeby traktować bieganie, czy jakikolwiek inny sport, jako coś nieprzyziemnego, w pewnym sensie jako filozofię, trzeba w tej dziedzinie osiągnąć jakiś pułap, zdobyć doświadczenie.
Pewnie tak jest.
Przyznam, że ja sama muszę się w taki problemem wczuć z punktu widzenia jednak wyczynowca, bo ... praktycznie nigdy nie byłam początkująca. Nie byłam początkująca w sensie samodzielnego szukania, dochodzenia do jakiegoś poziomu.
Po prostu przyszłam do klubu i zaczął się trening. Zatem cała sfera - nazwijmy to techniczna - plany, metody - była poza mną, od tego był trener.
Natomiast uważam, że będąc początkującym, nie można też wpaść w pułapkę tej techniczności - buty, tętno, plany - na etapie budowania swojej podstawowej wydolności, kształtowania pewnych nawyków, zachowań, przyzwyczajania organizmu do wysiłku - to wszystko nie jest aż tak istotne.
Po prostu trzeba zacząć biegać i obserwując swój organizm, wsłuchując się w niego ale bez zbytniego rozczulania się nad każdym bólem czy słabością, starać się poszukać w tym jednak trochę filozofii.
Edda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 559
Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33

Nieprzeczytany post

beata pisze:Natomiast uważam, że będąc początkującym, nie można też wpaść w pułapkę tej techniczności - buty, tętno, plany - na etapie budowania swojej podstawowej wydolności, kształtowania pewnych nawyków, zachowań, przyzwyczajania organizmu do wysiłku - to wszystko nie jest aż tak istotne.
Po prostu trzeba zacząć biegać i obserwując swój organizm, wsłuchując się w niego ale bez zbytniego rozczulania się nad każdym bólem czy słabością, starać się poszukać w tym jednak trochę filozofii.
Chyba żadna początkująca osoba na tylu szczegółach się nie skupia. Wymieniłam poprostu przykłady z sekcji Zacznij biegać. Z tętnem dałam sobie spokój, planu też żadnego w zasadzie się nie trzymałam. Osiągnę satysfakcjonującą mnie formę, może będzie inaczej. Tak jak wspomiałaś Beato - to nie jest teraz tak istotne.
Temat motywacja - co ją blokuje? a no właśnie - bóle mięśni, których nawet nie potrafię nazwać, stawów i innych niewiadomego pochodzenia, czasami zbyt mocne zmęczenie, zły stopy pozostawiające wiele do życzenia - dotychczasowe sposoby pielęgnacji przestały działać, i tego typu. Hmm, wyszło użalanie? Muszę coś z tym zrobić.
Poszukać filozfofii... - może to jest jednak sposób?
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Edda
Na takim etapie naprawdę fajnie jest spotkać doświadczonego biegacza żeby zobaczył jak biegasz.

Możesz spróbować pojawić się na którejś ze ścieżek Nike jak ruszą w marcu - to będzie dla Ciebie dobra "szkółka biegowa" (bez żadnych negatywnych konotacji).

Ja pamiętam te czasy jak zaczynałem.
I nauczenie się właściwej intensywności to był największy problem.
Ale to wg mnie ma związek z psychiką, żebyś czuła się pewnie, że robisz to co powinnaś, że nie ma wątpliwości, że może marnujesz czas.
ruh hożuf
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 710
Rejestracja: 26 gru 2007, 09:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pewnie niezły popłoch byłby na starcie jak bym ubrany w sutannę stanął na starcie :hej: .
Spoko, spoko, zobacz tutaj: http://sport.onet.pl/0,0,77589,0,0,fotoreportaz.html[/url]
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Edda pisze:Chyba żadna początkująca osoba na tylu szczegółach się nie skupia.
Właśnie, różnie to bywa - spotkałam się z początkującymi, wychodzącymi od usprzętowienia, teorii i gadżetów - technokraci?
Temat motywacja - co ją blokuje? a no właśnie - bóle mięśni, których nawet nie potrafię nazwać, stawów i innych niewiadomego pochodzenia, czasami zbyt mocne zmęczenie, zły stopy pozostawiające wiele do życzenia

Dziwne, ale osobiście nie podchodziłam do tego, jak do problemu, jak do czegoś, co mnie blokuje, osłabia motywację. Pamiętam jeszcze w szkole na wf-ie, lubiłam mieć na drugi dzień solidne zakwasy - miałam poczucie dobrze wykonanej pracy, dobrze spożytkowanego czasu.
Chodziłam po górach, też mam wrażenie, że nie dla widoków (bo często ich z powodu mgły nie było), tylko dla zmęczenia, dla poczucia każdego swojego mięśnia. Dla poczucia, że każdy przemaszerowany km jest wbudowany niejako w moje mięśnie. Dlatego potrafię biegać z bólem. I do bólu. Zaryzykuję zatem stwierdzenie - mnie motywuje uczucie zmęczenia, "po" i "w trakcie". Ale ja zawsze wiedziałam, że coś ze mną nie tak.
Edda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 559
Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33

Nieprzeczytany post

Jest w tym jakiś sens. Może wystarczyłyby lekkie tylko korekty, aby bieg był efektywniejszy (zaraz znów usłyszę konsympcja :hejhej: ). Ale czy wogóle można mówić o bieganiu jako takim, jak biega się dokładnie rok (z dwiema przerwami na dokładkę)?

Rozważę to, o czym powiedziałeś. W końcu od czegoś trzeba zacząć, a przeciąganie tej "martwej strefy" w zasadzie nie rozwija. Czas na weryfikacje? jest jeszcze cos takiego jak obciach
Awatar użytkownika
Nagor
Ekspert/Trener
Posty: 3438
Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

Edda pisze:Ale czy w ogóle można mówić o bieganiu jako takim, jak biega się dokładnie rok (z dwiema przerwami na dokładkę)?
No masz rację... O bieganiu jako takim można mówić dopiero, gdy się biega co najmniej rok i dwa dni... :hej:
Edda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 559
Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33

Nieprzeczytany post

beata pisze:Dziwne, ale osobiście nie podchodziłam do tego, jak do problemu, jak do czegoś, co mnie blokuje, osłabia motywację. Pamiętam jeszcze w szkole na wf-ie, lubiłam mieć na drugi dzień solidne zakwasy - miałam poczucie dobrze wykonanej pracy, dobrze spożytkowanego czasu.
Chodziłam po górach, też mam wrażenie, że nie dla widoków (bo często ich z powodu mgły nie było), tylko dla zmęczenia, dla poczucia każdego swojego mięśnia. Dla poczucia, że każdy przemaszerowany km jest wbudowany niejako w moje mięśnie. Dlatego potrafię biegać z bólem. I do bólu. Zaryzykuję zatem stwierdzenie - mnie motywuje uczucie zmęczenia, "po" i "w trakcie". Ale ja zawsze wiedziałam, że coś ze mną nie tak.
Jak się mocno spocisz, dasz z siebie wszystko, taki hard core, to jesteś na fali. Motywujące. Tak na marginesie, podziwiam Twoje samozaparcie i odporność na ból :).

A co jesli tracisz witalność, niby chcesz biec a nogi spowalniają? przychodzi dzien, ze o tej piątej w końcu nie wstaniesz, potem kolejny raz odpuszczasz, a w końcu bieganie znika z Twojego życia? Tak było ze mną - Fakt, za dużo w tym było eksperymentów a mało głowy. Wbrew pozorom to nie ból czy zmeczenie spowodowane wysiłkiem spowodowało koniec.

ps. Moja poprzednia wypowiedź skierowana była do Fredzia rzecz jasna.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6526
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Edda pisze:A co jesli tracisz witalność, niby chcesz biec a nogi spowalniają? przychodzi dzien, ze o tej piątej w końcu nie wstaniesz, potem kolejny raz odpuszczasz, a w końcu bieganie znika z Twojego życia?
Mnie ostatnio nogi bolą w nocy :lalala: , ale ja przesadzam z bieganiem w drugą stronę. Mimo to, wstaję, i wychodzę na trening.
Jeśli nie wstanę, to będę nie do życia - zadręczę się wyrzutami sumienia i niezadowoleniem z siebie.
Tak, przydałby się tu już psycholog :hejhej: .
Edda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 559
Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33

Nieprzeczytany post

beata pisze:Mnie ostatnio nogi bolą w nocy :lalala: , ale ja przesadzam z bieganiem w drugą stronę. Mimo to, wstaję, i wychodzę na trening.
Jeśli nie wstanę, to będę nie do życia - zadręczę się wyrzutami sumienia i niezadowoleniem z siebie.
Tak, przydałby się tu już psycholog :hejhej: .
Ja to nazwałabym dojrzałością biegacza :usmiech: . To, że nic nie jest w stanie zachwiać Twojego wypracowanego poziomu. Do tego trzeba dojrzeć.
ok, są błędy, których nie popełnię, ale ile przede mną. Mam swój wypracowany system "treningu", sądzę że biegam sporo (jak na kogoś takiego jak ja), systematycznie, mam swoje minimum, które udaje mi się wykonać. Trwa to już jakiś czas, utrwala się, coś się tworzy. Tyle tylko, że nie ma w tym wszystkim pewności - "jeśli nie wstanę, to będę nie do życia". Ja mogę jedynie stwierdzić: znów mi się udało.
Zauważ, że u Ciebie / przez Ciebie użyty jest czas przyszły, przeze mnie przeszły. Wniosek nasuwa się sam.
Edda
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 559
Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33

Nieprzeczytany post

Nagor pisze:
Edda pisze:Ale czy w ogóle można mówić o bieganiu jako takim, jak biega się dokładnie rok (z dwiema przerwami na dokładkę)?
No masz rację... O bieganiu jako takim można mówić dopiero, gdy się biega co najmniej rok i dwa dni... :hej:
za dwa dni szampan
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Obciach - to właśnie psychika, nie ? :)
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ