Fist pisze:W 2 czescie sezonu postawilem na weglowodany spozywane po treningu i rzeczywiscie poprawa byla, lepiej znosilem obciazenia treningowe
Dawka 1g/1kg masy ciala
i to daje efekty
weglowodany to cos co kolarze kochaja najbardziej
tylko najlepiej spozyc te weglowodany ok. 1h po wysilku (ja sie staram nawet w pol godziny po skonczeniu treningu). wtedy przyswajanie jest najlepsze bo organizm wciaz pracuje na wysokich obrotach i weglowodany "leca" (w formie glikogenu) od razu do miesni i do watroby.
przed waznymi startami w maratonach albo jakis dluzszych biegach (ja przed etapowkami kolarskimi) warto zastosowac "program ladowania weglowodanami". w ksiazce Jurka Skarzynskiego, o ktorej byla juz wyzej mowa jest opisany taki program dla biegaczy (w porownaniu z programem dla kolarzy roznia sie niuansami - ale dosc istotnymi).
to daje efekty. oczywiscie przed, w trakcie i po kazdym etapie jemy normalnie tak jak na kazdych zawodach ale dzieki temu programowi mamy duzy zapas glikogenu w watrobie i w miesniach dzieki czemu ograniczamy do minimum ryzyko wystapienia szoku glikemicznego.
tylko u mnie spozycie jest sporo wieksze niz 1g/1kg masy ciala, wynosi mniej wiecej 5g/1kg masy (normalnie w tygodniu), przed wyscigiem 8-10g/1 kg. i uwiezcie mi, ze ciezko jest przejesc ok. 600 g weglowodanow w ciagu dnia (to jest ok. 8 kg makaronu przy zalozeniu ze 100 g zawiera 75g weglowodanow).
i jak byscie to rozwiazali bez suplementacji? bez zelka, napoju czy batonika weglowodanowego?
albo jak w czasie wyscigu spalam 4000 kcal to jakbyscie rozwiazali diete? dodajac do tego reszte dnia "niewyscigowa" to dzienne spalanie wychodzi pewnie kolo 6500 kcal. to ile bym musial zjesc (wartosciowego jedzenia) zeby to uzupelnic?
i wracajac do tematu kolarstwa wyczynowego to wyobrazcie sobie, ze podczas najtrudniejszych etapow gorskich oni maja dzienne spalanie ok. 12000 kcal! nie pomylilem sie w liczbie zer.
i nastepnego dnia znowu maja gorski etap (ale moze juz nie tak ciezki).
to jak oni maja sobie radzic? co jesc zeby to uzupelnic?
poza tym Ci, ktorzy przebiegli maraton lb ciezko trenuja wiedza, ze organizm jest zmeczony i tez nie ma sily trawic ciezkiego zarcia (kto z Was po treningu ma ochote na golonke?). wiec musza jesc cos lekkiego, a zarazem bardzo pozywnego.
pewnie niewielu z Was mialo okazje siedziec z kolarzami przy posilkach w czasie wyscigu etapowego. wyglada to tak, ze grupy chudych facetow pozeraja ogromne miski jedzenia w zupelnej ciszy. jedza jakby przez tydzien nic nie jedli, w tempie takim jakby to byla czesc wyscigu. ale niestety nie da sie zjesc tyle zeby starczylo na uzupelnienie tego co sie wczesniej spalilo.
pewnie niektorzy z Was nie mieli o tym pojecia dlatego chcialem Wam uswiadomic dlaczego w kolarstwie jest ciezko (ukonczyc wyscig! nie miec wyniki!) bez suplementacji.
dlatego tez skala stosowanej suplementacji rozni sie od tej biegowej. przeciez nikt nie biega przez 21 dni z rzedu (z 2 dniowa przerwa) maratonow w tempie powiedzmy na 3h. a kolarze tak jezdza (patrzcie - 3 wielkie toury, Giro, Tour, Vuelta). ze srednimi powyzej 40 km/h (po alpach!).
wiem, ze temat jest o suplementacji w bieganiu, to forum biegowe, nie kolarskie ale musialem to napisac bo jak zawsze kolarstwo skojarzylo sie od razu z dopingiem.