Grubasy - tylko dla Was
-
- Stary Wyga
- Posty: 164
- Rejestracja: 07 maja 2007, 21:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: wrocław
Arcasto- baaardzo motywujące jest to co napisałeś
ja też dodam kilka słów od siebie
biegam już piąty miesiąc mniej więcej - obecnie 35 minut 3 lub 4 razy w tygodniu. Efekty wiadć widać he he - brzuch mniejszy, ładnie zaczęła się ksztłatować klatka piersiowa i zdecydowanie lepsze samopoczucie he he
żeby wspomóc przemianę jeszcze bardziej- od następnego tygodnia chcę łazić jeszcze na siłownię 2 razy w tygodniu (trening lekki na rzeźbę) oraz zrobić coś jeszcze z brzuchem he he
kumpel poradził mi aerobiczną 6 Weidera....
czy ktoś z was się z tym spotkał kiedyś i jak to oceniacie ?
ja też dodam kilka słów od siebie
biegam już piąty miesiąc mniej więcej - obecnie 35 minut 3 lub 4 razy w tygodniu. Efekty wiadć widać he he - brzuch mniejszy, ładnie zaczęła się ksztłatować klatka piersiowa i zdecydowanie lepsze samopoczucie he he
żeby wspomóc przemianę jeszcze bardziej- od następnego tygodnia chcę łazić jeszcze na siłownię 2 razy w tygodniu (trening lekki na rzeźbę) oraz zrobić coś jeszcze z brzuchem he he
kumpel poradził mi aerobiczną 6 Weidera....
czy ktoś z was się z tym spotkał kiedyś i jak to oceniacie ?
bieganie- to jest to !
minął roczek ;-)
minął roczek ;-)
- LukOil
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 02 lis 2007, 12:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Dzierżoniów
- Kontakt:
Witam wszystkich
Przekopujac sie przez liczne fora dla odchudzajacych sie w koncu dotarlem na ten serwis i jestem pod wrazeniem. Z ciekawoscia przeczytalem wiekszosc artykulow na stronie, a ten temat zabral mi dzisiaj 1,5h
Po krotce opisze swoja sytuacje. Z otyloscia borykam sie od dziecinstwa, w sumie patrzac na rodzine, to tez przyczynek genetyczny. Jednakze caly czas trwala walka z waga. Kiedys trenowalem plywanie zawodowo (9 lat z mniejszymi i wiekszymi sukcesami), ale po skonczeniu plywania w klubie zaczelo sie i trwa do dzis Trenowalem jako nastolatek jeszcze w pilke nozna, reczna, siatkowke i kolarstwo. Sport mnie fascynuje, w kazdej jego odmianie. Niestety po w ostatnich klasach liceum skupilem sie na nauce oraz poznawaniu internetu (odlegle czasy) i tak pozostalo. Malo ruchu, duzo jedzenia ... Kazdy to zna, wiec nie ma sensu sie rozpisywac.
Jeszcze w 2003 roku po kilku kuracjach (dieta kopenhaska i inne) wazylem 98-102 kg, rok pozniej kolo 105. Poznalem swoja przyszla narzeczona. Ale od tego czasu sie zaczelo tycie, podwojne obiadki, wypady do pubow itd itd. na styczen 2007 sie zrobilo 137 i basta. Zaklad z przyjacielem kto schudnie wiecej w rok. JEchalismy rowno na optymalnej dieci vitalia.pl do kwietnia, schudlismy po 20kg, ale wyjechalismy do Rzymu na weekend no i znowu lazanie, pizze itd. Jak sie zaczelo, tak sie opamietalem we wrzesniu, ze waga znow dobija i 135 stuknelo. Ponad tydzien temu rozpoczalem znow diete kopenhaska, ktora nigdy mi nie zaszkodzila (stosowalem juz 2 razy). NA chwile obecna w 10 dniu owej diety mam 10,6kg zrzucone. GRam 2 razy w tygodniu z chlopakami na hali w pilke nozna (choc za bardzo to gra nie mozna nazwac, bo sie mecze niemilosiernie po kilku startach do ataku).
W poniedzialek koncze ta diete i wiem, ze bede DUZO mniej jadl. Bardzo podpasowala mi ta dieta, ze wzgledu na zmniejszenie objetosci zoladka, co pozwala na powolne wejscie w stan stabilizacyjny po niej i brak szybkiego efektu jo-jo. Chcialbym wiec zaczac biegac, bo czuje sie na silach teraz, choc (nad)waga jest ogromna. Chce przede wszystkim cos sobie udowodnic, a dopiero pozniej grac z chlopakami na hali jak dawniej, gdy strzelalem bramki z biegu.
Wiem, ze wielu z Was nie bedzie akceptowalo tej, diety, ktora przechodze, bo opisywana jest przez niektorych jako zabojstwo dla organizmu, ale ja czuje sie duzo lepiej, czuje sie lzejszy i nawet teraz gra na hali (caly czas do tego sie odwoluje, bo to moj jedyny ruch w tygodniu) jest latwiejsza niz 3 tygodnie temu. Chcialbym, abyscie mnie wspomogli w rozpoczeciu biegania i podtrzymywali na duchu. Chcialbym na moje wiosenne urodziny zejsc do 100kg, nie chce mniej. Taka waga bedzie mnie satysfakcjonowala.
Ma wobec tego kilka pytan :
1) Prosze o doradzenie o rodzaj obuwia - bede biegal na biezni zwirowo-trawiastej wokol stadionu (dopasowanie miekkosci podloza do wagi)
2) jak to jest z tym jedzeniem przed 18. Kiedys uczac sie na sesje z fizjologii wyczytalem, ze najwzniejszym jest nie to, aby nie jesc przed 18, ale to, aby jesc 4-5 godzin przed snem, gdyz ten ostatni posilek potrzebuje czasu na rozprowadzenie i dopiero przy pustym zoladku klasc sie spac (ze wzgledu na prace klade sie spac 2-3 w nocy)
3) po 10 tygodniach PLANU ile moge zrzucic kilogramow
pozdrawiam wszystkich i licze na pomoc
Przekopujac sie przez liczne fora dla odchudzajacych sie w koncu dotarlem na ten serwis i jestem pod wrazeniem. Z ciekawoscia przeczytalem wiekszosc artykulow na stronie, a ten temat zabral mi dzisiaj 1,5h
Po krotce opisze swoja sytuacje. Z otyloscia borykam sie od dziecinstwa, w sumie patrzac na rodzine, to tez przyczynek genetyczny. Jednakze caly czas trwala walka z waga. Kiedys trenowalem plywanie zawodowo (9 lat z mniejszymi i wiekszymi sukcesami), ale po skonczeniu plywania w klubie zaczelo sie i trwa do dzis Trenowalem jako nastolatek jeszcze w pilke nozna, reczna, siatkowke i kolarstwo. Sport mnie fascynuje, w kazdej jego odmianie. Niestety po w ostatnich klasach liceum skupilem sie na nauce oraz poznawaniu internetu (odlegle czasy) i tak pozostalo. Malo ruchu, duzo jedzenia ... Kazdy to zna, wiec nie ma sensu sie rozpisywac.
Jeszcze w 2003 roku po kilku kuracjach (dieta kopenhaska i inne) wazylem 98-102 kg, rok pozniej kolo 105. Poznalem swoja przyszla narzeczona. Ale od tego czasu sie zaczelo tycie, podwojne obiadki, wypady do pubow itd itd. na styczen 2007 sie zrobilo 137 i basta. Zaklad z przyjacielem kto schudnie wiecej w rok. JEchalismy rowno na optymalnej dieci vitalia.pl do kwietnia, schudlismy po 20kg, ale wyjechalismy do Rzymu na weekend no i znowu lazanie, pizze itd. Jak sie zaczelo, tak sie opamietalem we wrzesniu, ze waga znow dobija i 135 stuknelo. Ponad tydzien temu rozpoczalem znow diete kopenhaska, ktora nigdy mi nie zaszkodzila (stosowalem juz 2 razy). NA chwile obecna w 10 dniu owej diety mam 10,6kg zrzucone. GRam 2 razy w tygodniu z chlopakami na hali w pilke nozna (choc za bardzo to gra nie mozna nazwac, bo sie mecze niemilosiernie po kilku startach do ataku).
W poniedzialek koncze ta diete i wiem, ze bede DUZO mniej jadl. Bardzo podpasowala mi ta dieta, ze wzgledu na zmniejszenie objetosci zoladka, co pozwala na powolne wejscie w stan stabilizacyjny po niej i brak szybkiego efektu jo-jo. Chcialbym wiec zaczac biegac, bo czuje sie na silach teraz, choc (nad)waga jest ogromna. Chce przede wszystkim cos sobie udowodnic, a dopiero pozniej grac z chlopakami na hali jak dawniej, gdy strzelalem bramki z biegu.
Wiem, ze wielu z Was nie bedzie akceptowalo tej, diety, ktora przechodze, bo opisywana jest przez niektorych jako zabojstwo dla organizmu, ale ja czuje sie duzo lepiej, czuje sie lzejszy i nawet teraz gra na hali (caly czas do tego sie odwoluje, bo to moj jedyny ruch w tygodniu) jest latwiejsza niz 3 tygodnie temu. Chcialbym, abyscie mnie wspomogli w rozpoczeciu biegania i podtrzymywali na duchu. Chcialbym na moje wiosenne urodziny zejsc do 100kg, nie chce mniej. Taka waga bedzie mnie satysfakcjonowala.
Ma wobec tego kilka pytan :
1) Prosze o doradzenie o rodzaj obuwia - bede biegal na biezni zwirowo-trawiastej wokol stadionu (dopasowanie miekkosci podloza do wagi)
2) jak to jest z tym jedzeniem przed 18. Kiedys uczac sie na sesje z fizjologii wyczytalem, ze najwzniejszym jest nie to, aby nie jesc przed 18, ale to, aby jesc 4-5 godzin przed snem, gdyz ten ostatni posilek potrzebuje czasu na rozprowadzenie i dopiero przy pustym zoladku klasc sie spac (ze wzgledu na prace klade sie spac 2-3 w nocy)
3) po 10 tygodniach PLANU ile moge zrzucic kilogramow
pozdrawiam wszystkich i licze na pomoc
-= www.lechia.only.pl =-
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
No, stary - faktycznie masz co zrzucać
Ja radziłbym najpierw 2-3 miesiące marszu na dużej intensywności, a nie bieg lub marszobieg.
Dlaczego? Chodzi o to, abyś złapał nawyk wychodzenia 4 lub 5 razy w tygodniu niezależnie od pogody (nawet jeśli pada deszcz lub śnieg). Nie ma zmiłuj - wychodzę!!
Marsz powinien byc najlepiej godzinny, aby naprawdę zmęczył.
W tym czasie waga trochę spadnie, a serce i płuca nauczą się pracować na większej częstotliwości.
Dopiero potem - mim zdaniem - możesz robić plan 10 tygodniowy.
odp. 1)
Buty - trudno ci doradzić skoro nie wiemy jaki masz układ stopy, tzn. czy jesteś protatorem, neutralnym czy supinatorem (sprawdź w "szukaj" o co w tym chodzi )
Je jestem neutralny z lekką tendencja do supinacji - więc biegam w mega-zamortyzowanych butach Asics gel-Kinsei dla ciężkich ludzi.
Odp 2)
Co do jedzenia to skłaniam się do teorii opisywanych przez Fatal@Error, tj. aby jeść często i mało, np. co 3 godziny (6-7 posiłków dziennie), jeść nawet o 22.oo, ale tylko białko np. twarożek lub tuńczyk.
Odp. 3)
Trudno powiedzieć ile można schudnąć po planie 10 tygodniowym, bo każdy jest inny i na innej intensywności trenuje.
I na koniec:
Z twojego posta wynika, że jesteś nałogowcem jedzeniowym i w dodatku recydywistą, który idzie na całość z żarciem mowiąc "A co mi tam".
A potem płaczesz nad tłustym brzuchem
Chłopie, musisz teraz zachować się jak mężczyzna póki czas.! Powiedz sobie: Żarcie mi szkodzi - od teraz będę sobie dogadzał marszem i biegiem oraz marchewkami wieczorem, a nie goloneczką, pizzą i pączusiami.
Do roboty
Ja radziłbym najpierw 2-3 miesiące marszu na dużej intensywności, a nie bieg lub marszobieg.
Dlaczego? Chodzi o to, abyś złapał nawyk wychodzenia 4 lub 5 razy w tygodniu niezależnie od pogody (nawet jeśli pada deszcz lub śnieg). Nie ma zmiłuj - wychodzę!!
Marsz powinien byc najlepiej godzinny, aby naprawdę zmęczył.
W tym czasie waga trochę spadnie, a serce i płuca nauczą się pracować na większej częstotliwości.
Dopiero potem - mim zdaniem - możesz robić plan 10 tygodniowy.
odp. 1)
Buty - trudno ci doradzić skoro nie wiemy jaki masz układ stopy, tzn. czy jesteś protatorem, neutralnym czy supinatorem (sprawdź w "szukaj" o co w tym chodzi )
Je jestem neutralny z lekką tendencja do supinacji - więc biegam w mega-zamortyzowanych butach Asics gel-Kinsei dla ciężkich ludzi.
Odp 2)
Co do jedzenia to skłaniam się do teorii opisywanych przez Fatal@Error, tj. aby jeść często i mało, np. co 3 godziny (6-7 posiłków dziennie), jeść nawet o 22.oo, ale tylko białko np. twarożek lub tuńczyk.
Odp. 3)
Trudno powiedzieć ile można schudnąć po planie 10 tygodniowym, bo każdy jest inny i na innej intensywności trenuje.
I na koniec:
Z twojego posta wynika, że jesteś nałogowcem jedzeniowym i w dodatku recydywistą, który idzie na całość z żarciem mowiąc "A co mi tam".
A potem płaczesz nad tłustym brzuchem
Chłopie, musisz teraz zachować się jak mężczyzna póki czas.! Powiedz sobie: Żarcie mi szkodzi - od teraz będę sobie dogadzał marszem i biegiem oraz marchewkami wieczorem, a nie goloneczką, pizzą i pączusiami.
Do roboty
-
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 10 wrz 2006, 21:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Hmm ja z kolei nie odstawiłem żadnych potraw. Śniadanie i obiad jem tak samo jak przed "zmianą", ale za to całkowicie wyrzuciłem kolację (wieczorem jem jedynie jogurt po powrocie z biegania lub tae kwon do). Dla wzmocnienia efektu biegam zawsze około godziny 21. Takie połączenie dało może nie błyskawiczne, ale za to systematyczne efekty. Ma to takie plusy, że kiedy mam ochotę na schaboszczaka albo pizzę to jem... schaboszczaka albo pizzę. A do braku kolacji żołądek bardzo szybko się przyzwyczaił (dużo szybciej niż nogi do codziennego biegania ).
- wysek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3442
- Rejestracja: 16 paź 2004, 22:35
- Życiówka na 10k: 32:34
- Życiówka w maratonie: 2:43
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
ciekawe jak dlugo tak wytrzymasz zycze Ci oby nigdy sie nie skonczylo :PArcasto pisze:Hmm ja z kolei nie odstawiłem żadnych potraw. Śniadanie i obiad jem tak samo jak przed "zmianą", ale za to całkowicie wyrzuciłem kolację (wieczorem jem jedynie jogurt po powrocie z biegania lub tae kwon do). Dla wzmocnienia efektu biegam zawsze około godziny 21. Takie połączenie dało może nie błyskawiczne, ale za to systematyczne efekty. Ma to takie plusy, że kiedy mam ochotę na schaboszczaka albo pizzę to jem... schaboszczaka albo pizzę. A do braku kolacji żołądek bardzo szybko się przyzwyczaił (dużo szybciej niż nogi do codziennego biegania ).
-
- Stary Wyga
- Posty: 221
- Rejestracja: 28 cze 2007, 11:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Do Lukoil
1 .Powiedz nam ile masz wzrostu ,wagę już znamy
2. Dwa razy byłem na diecie kopenhaskiej - jest dobra bez efektu jojo
3. Coż będziemy ci kibicować abyś wytrwał w postanowieniu chodzenia potem biegania .Na początek posłuchaj Leo to powinno wystarczyć
Pozdrawiam wszystkich GRUBASÓW i wychodzę biegać
1 .Powiedz nam ile masz wzrostu ,wagę już znamy
2. Dwa razy byłem na diecie kopenhaskiej - jest dobra bez efektu jojo
3. Coż będziemy ci kibicować abyś wytrwał w postanowieniu chodzenia potem biegania .Na początek posłuchaj Leo to powinno wystarczyć
Pozdrawiam wszystkich GRUBASÓW i wychodzę biegać
-
- Wyga
- Posty: 73
- Rejestracja: 09 wrz 2007, 09:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Reda
Jak wszyscy wiemy też borykam się z nadbagażem i staram się go gdzieś zrzucić.Stosowałam wiele diet ale zawsze się złamałam.Chyba do teraz.Myslę,że tak jak ktoś napisałm sam musisz sprawdzić co dla Ciebie jest najlepsze.|Ja niedługo skończę plan 10 tyg a....schudłam mniej niż gdybym była na diecie.I wiesz strasznie się z tego cieszę!!!!Może to absurd ale pierwszy raz nie liczę ilości kilogramów a patrzę jak poprawia się moja kondycja że mogę przebiec w niezłym tempie 10min i robic to przez godzinę,że mi tyłek znacząco się zmienił-tak,tak wczoraj miałam rodzinną imprezę i tak właśnie wszyscy orzekli Pewnie że chciałabym już mieć za sobą 10-15 kg ale wiem że już tak robiłam a teraz jestem grubsza niż kiedukolwiek ze złą pracą serca i niadciśnieniem.Ja z kolei zamiast zwyczajowo głodzić się jem kilka posiłków dziennie-lekkich głownie warzywa i ryby ale niestety i tu biję się w pierś mam problem z kolacją.Wieczorem po pracy mój żąłądek z moim mózgiem włączają jeden przebój-Daj kolację! Ale myślę że z czasem dam sobie z tym radę,podobał mi się pomysl z marchewkami surowymi-chcę go wypróbować.a moze napiszecie co jadacie na koilację?
ale najważniejsze jest to,że mineły dwa miesiące a moja Pani kardiolog mówi,że praca serca bardzo się poprawiła!!!I to chyba mój sukces!
Co do diet to niestety nie znam dobrych(jak widać po nie)niestety nawet nie słyszałam o tej o której piszesz.
ale najważniejsze jest to,że mineły dwa miesiące a moja Pani kardiolog mówi,że praca serca bardzo się poprawiła!!!I to chyba mój sukces!
Co do diet to niestety nie znam dobrych(jak widać po nie)niestety nawet nie słyszałam o tej o której piszesz.
"Jeżeli człowiek czegoś gorąco pragnie, to cały wszechświat potajemnie mu sprzyja."
-
- Stary Wyga
- Posty: 221
- Rejestracja: 28 cze 2007, 11:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
No cóż temat kolacji - Mam to samo co Pinacolada od 7 wieczorem żołądek wysyła sygnał do mózgu- idz do lodóki .
Najlepsza rada wyczyścić lodówkę ze wszystkiego zostawić tylko marchewkę ale łatwo mówić trudniej zrobić.
Teraz przynajmniej buszowanie w lodówce nie skutkuje przyrostem wagi
bo i tak to wybiegam.Od dłuższgo czasu na kolacje jadam sledzika jednego i jakoś to wystarcza nie muszę dojadać.
Najlepsza rada wyczyścić lodówkę ze wszystkiego zostawić tylko marchewkę ale łatwo mówić trudniej zrobić.
Teraz przynajmniej buszowanie w lodówce nie skutkuje przyrostem wagi
bo i tak to wybiegam.Od dłuższgo czasu na kolacje jadam sledzika jednego i jakoś to wystarcza nie muszę dojadać.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Pinacolada - gratulacje za dobre informacje od kardiologa!!! To już samo w sobie jest dużym sukcesem
A jeśli dodać do tego pozytywne komentarze rodziny na temat mniejszej objętości tylnej części twego ciała - to naprawde powinno cię krzepić!
Na wagę i pozytywne wyniki wskazywane przez nią przyjdzie czas. Spokojnie.
Tłuszczyk długo sie zbierało, więc i sporo czasu zajmie jego gubienie
Raport z zrzucania tłuszczyska:
1) w marcu musiałem w końcu kupić nowe dżinsy, bo stare wisiały na tyłku jak po starszym bracie (to był rozmiar 38 na 32). Kupiłem więc wtedy Wranglery rozmiar 36 na 32. Wczoraj jednak musiałem zakupić 34 na 32 i nawet przez moment zastanawiałem sie czy nie kupic 32 na 32. Ale pewnie to zrobię w styczniu. Tylko co robić ze starymi dżinsami? Trochę się tego nazbierało
2) z koszulami do garnituru to samo - 1,5 roku temu rozmiar 46 powoli zaczynał być ciasnawy pod szyją Po pół roku biegania 46 zaczął być zdecydowanie za luźny, po 8 m-cach przeszedłem na 45. Tydzień temu kupiłem rozmiar 43...
... co ciekawe - waga przez ostatnie miesiące spada dziwnie wolno. Ciała jednak o wiele mniej niż to pokazuje ta głupia waga
Taka zagadka natury ...
A jeśli dodać do tego pozytywne komentarze rodziny na temat mniejszej objętości tylnej części twego ciała - to naprawde powinno cię krzepić!
Na wagę i pozytywne wyniki wskazywane przez nią przyjdzie czas. Spokojnie.
Tłuszczyk długo sie zbierało, więc i sporo czasu zajmie jego gubienie
Raport z zrzucania tłuszczyska:
1) w marcu musiałem w końcu kupić nowe dżinsy, bo stare wisiały na tyłku jak po starszym bracie (to był rozmiar 38 na 32). Kupiłem więc wtedy Wranglery rozmiar 36 na 32. Wczoraj jednak musiałem zakupić 34 na 32 i nawet przez moment zastanawiałem sie czy nie kupic 32 na 32. Ale pewnie to zrobię w styczniu. Tylko co robić ze starymi dżinsami? Trochę się tego nazbierało
2) z koszulami do garnituru to samo - 1,5 roku temu rozmiar 46 powoli zaczynał być ciasnawy pod szyją Po pół roku biegania 46 zaczął być zdecydowanie za luźny, po 8 m-cach przeszedłem na 45. Tydzień temu kupiłem rozmiar 43...
... co ciekawe - waga przez ostatnie miesiące spada dziwnie wolno. Ciała jednak o wiele mniej niż to pokazuje ta głupia waga
Taka zagadka natury ...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 391
- Rejestracja: 09 sie 2007, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Moje drogie Grubaski, tłuszczyku napewno macie (mamy) coraz mniej, rosną nam tylko mięśnie - dlatego waga stoi.
Dziś np. pani w sklepie z materacami coś się dziwiła że taki materac do 80 kg się pode mną ugina dziwnie, a powinien być dobry bo wyglądałem na ok 80 kg
A apropo walki z głodem kolacyjnym, to może go trzeba zapić wodą ? Niegazowaną, oczywiście ?;)
A mój raport ze zrzucania tłuszczyka - spodnie są za duże, paskom musiałem podobijać dziurek .... ale jeszcze trochę poczekam z zakupami spodni 34 na 34
Ale ogólnie, biegamy przecież dla przyjemności, pokonywania własnych słabości, przełamywania barier, bycia coraz lepszym, hartowania charakteru... a jakieś tam kilogramy to poboczna sprawa... zupełnie nieważna
Dziś np. pani w sklepie z materacami coś się dziwiła że taki materac do 80 kg się pode mną ugina dziwnie, a powinien być dobry bo wyglądałem na ok 80 kg
A apropo walki z głodem kolacyjnym, to może go trzeba zapić wodą ? Niegazowaną, oczywiście ?;)
A mój raport ze zrzucania tłuszczyka - spodnie są za duże, paskom musiałem podobijać dziurek .... ale jeszcze trochę poczekam z zakupami spodni 34 na 34
Ale ogólnie, biegamy przecież dla przyjemności, pokonywania własnych słabości, przełamywania barier, bycia coraz lepszym, hartowania charakteru... a jakieś tam kilogramy to poboczna sprawa... zupełnie nieważna
[url=http://runmania.com/rlog/?u=aolesins][img]http://runmania.com/f/1f8a6a254b727ad4b3be2d11bf661f5a.gif[/img][/url]
10K - 46:23
15K - 1:17:33
21.097K - 1:42:15
10K - 46:23
15K - 1:17:33
21.097K - 1:42:15
-
- Wyga
- Posty: 73
- Rejestracja: 09 wrz 2007, 09:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Reda
Nie,no oczywiście Aolesins ja to się już martwię co z moją garderobą?!?!?Podobnie jak Leo spodni ...i innych części garderoby będę miałą pod dostkiem.....może wspólnie zrobimy aukcję sprzedaży ciuchów dla tych co jeszcze nie biegają.
I wcale nie biegam dla zrzucenia kilogramów,WOGÓLE!!!To taki EFEKT UBOCZNY który baaaardzo mi przeszkadza ale no cóż-POGODZĘ SIĘ Z NIM !!!!Jakoś
I wcale nie biegam dla zrzucenia kilogramów,WOGÓLE!!!To taki EFEKT UBOCZNY który baaaardzo mi przeszkadza ale no cóż-POGODZĘ SIĘ Z NIM !!!!Jakoś
"Jeżeli człowiek czegoś gorąco pragnie, to cały wszechświat potajemnie mu sprzyja."
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 391
- Rejestracja: 09 sie 2007, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
no to śpieszę pochwalić się:) biegłem dziś przez 59'30", specjalnie nie chciałem przekroczyć godziny, żeby jeszcze się nie tytułować biegaczem godzinnym :D
pinacolada - jeśli chodzi o garderobę, to moje spodnie raczej zawsze niszczyłem - przecierały mi się, więc nie wiem czy ktoś by w nich chciał jeszcze chodzić
pinacolada - jeśli chodzi o garderobę, to moje spodnie raczej zawsze niszczyłem - przecierały mi się, więc nie wiem czy ktoś by w nich chciał jeszcze chodzić
[url=http://runmania.com/rlog/?u=aolesins][img]http://runmania.com/f/1f8a6a254b727ad4b3be2d11bf661f5a.gif[/img][/url]
10K - 46:23
15K - 1:17:33
21.097K - 1:42:15
10K - 46:23
15K - 1:17:33
21.097K - 1:42:15
- kubapigora
- Wyga
- Posty: 71
- Rejestracja: 13 wrz 2007, 15:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław/Sobótka
- Kontakt:
No to gratulacje prawie godzinny biegaczu. Ja staram się jeszcze nie przekraczać 45min. bo kontuzje spadają na mnie jedna za drugą. I nawet już nie zaniedbuję rozgrzewek i rozciągania. Zaczynam myśleć, że jakiś lewy chyba jestem;)
Miłego biegania grubasy.
Miłego biegania grubasy.
i'm not a runner... yet
http://www.livestrong.org - to nie jest reklama, to jest moja rada
http://www.livestrong.org - to nie jest reklama, to jest moja rada