Grubasy - tylko dla Was
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
HerFlick - uważaj, bo my tutaj to nie tylko facety
Abyście jeszcze bardziej mi zazdrościli to powiem, że dziś mogę spokojnie wchodzić/schodzić po schodach (wczoraj było nieco gorzej) - czyli, że fizycznie naprawdę zniosłem ten maraton znakomicie!
Ze drobiazgowych statystyk pulsometru wynika, że mimo iz pomiędzy 25 km i 35 km zanotowałem spadek tempa o ok. 25 sek./km - to na ostatnich 7 km miałem siły, aby jednak je podnieść o 20 sek./km. Czyli zapas sił był! Nie było więc żadnej ściany!
I sądzę, że tego trzeba się trzymać - że tak należy planować strategię, aby po prostu nie zarżnąć się.
No i mieć jeszcze siły na lekkie przyspieszenie
Jesień w pełni i ciemności zapadają, ale trzeba ruszać dupsko na trasy.
Naprawdę warto!
Abyście jeszcze bardziej mi zazdrościli to powiem, że dziś mogę spokojnie wchodzić/schodzić po schodach (wczoraj było nieco gorzej) - czyli, że fizycznie naprawdę zniosłem ten maraton znakomicie!
Ze drobiazgowych statystyk pulsometru wynika, że mimo iz pomiędzy 25 km i 35 km zanotowałem spadek tempa o ok. 25 sek./km - to na ostatnich 7 km miałem siły, aby jednak je podnieść o 20 sek./km. Czyli zapas sił był! Nie było więc żadnej ściany!
I sądzę, że tego trzeba się trzymać - że tak należy planować strategię, aby po prostu nie zarżnąć się.
No i mieć jeszcze siły na lekkie przyspieszenie
Jesień w pełni i ciemności zapadają, ale trzeba ruszać dupsko na trasy.
Naprawdę warto!
-
- Wyga
- Posty: 100
- Rejestracja: 14 lis 2006, 18:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-obecnie Wilanów
ściana to ciekawe doświadczenie, choć niekoniecznie chciałabym doznać po raz drugi, a i oczywiście życzę Wam, abyście tego "punkt programu" nie zaznaliLeo pisze:Nie było więc żadnej ściany!
zazdraszczam siły na finisz
w przyszłym roku i ja "zafiniszuję"
na razie leżę w łóżku i nogami przebieram, gdy czytam forum ;-(
- Bartosh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 771
- Rejestracja: 02 maja 2006, 02:49
Leo, gratuluje!
Nieglupio to wszystko taktycznie rozegrales i marszobieg na poczatek tez - jak widac - na zdrowie wychodzi.
Poza tym, trzeba przyznac, ze ten watek to perelka na forum - nikt sie nie kloci i nikt nie stara sie udawac. Az by sie chcialo przytyc
Wygrzebalem cos z kajetu sp. dr Chruscika (zapobiegliwy czlowiek i przygotowal rymy niemal na kazda okazje):
Nawet Lew, choc duze zwierze,
Przebiegl maraton w swojej karierze.
B.
Nieglupio to wszystko taktycznie rozegrales i marszobieg na poczatek tez - jak widac - na zdrowie wychodzi.
Poza tym, trzeba przyznac, ze ten watek to perelka na forum - nikt sie nie kloci i nikt nie stara sie udawac. Az by sie chcialo przytyc
Wygrzebalem cos z kajetu sp. dr Chruscika (zapobiegliwy czlowiek i przygotowal rymy niemal na kazda okazje):
Nawet Lew, choc duze zwierze,
Przebiegl maraton w swojej karierze.
B.
Leo gratuluję!! a opowiadanie.. jeżeli biegłeś tak samo jak opowiadasz... to jesteś mistrzem!:-) dla mnie jeszcze coś ponad 12 km to utopia... ale dam radę.. wiem, szczególnie teraz.. jestem pod wrażeniem!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Freshrunner, moja relacja jest w miarę dokładnym opisaniem moich przeżyć z DEBIUTU. Napisałem ją przede wszystkim dla siebie, aby jeszcze za 20 lat mieć przed oczami ten debiut w maratonie. Więc nie ma tu miejsca na ściemę
Ale napisałem tę relacje także po to, abyście i wy połknęli bakcyla i uwierzyli, że maraton naprawdę można przebiec bezkoszmarowo, że naprawdę można się cieszyć biegiem nawet jeśli wiedzie on przez niby upiornie długi dystans 42 km, że nawet z kryzysów można czerpać radość, szczególnie wtedy, gdy się te kryzysy pokona.
Powinniście powtarzać jak mantrę:
Teraz jestem Grubasem, ale już za rok pobiegnę w 9 Maratonie Poznań.
Przecież skoro Leo mógł, to czemu nie ja?
Ale najważniejsze chyba co płynie z tej historii to chyba psychika i zachowanie zimnych nerwów. To nie ja wymyśliłem, że maraton przede wszystkim biegnie się w GŁOWIE.
Uważam, że głowa to podstawa.
Kiedy odzywało się kolano, kiedy odzywały się mięśnie na pośladkach i z tyłu ud, kiedy bieg stawał się jakiś taki nużący i bezsensowny, wówczas z ciekawością zacząłem oglądać architekturę jakiegoś starego gmaszyska i zastanawiałem się jak oni to kiedyś budowali bez dźwigów itp., albo z mostu patrzyłem na rozświetloną promieniami słońca Wartę, mrugającą do mnie filuternie , albo oglądałem ładne zadbane ogródki w mijanych domkach na Browarnej, albo przez pół godziny zastanawiałem się jakie będą moje pierwsze słowa skierowane do żony na mecie. Że może zaskoczę ją tym hasełkiem, a może innym, a może rzucę jakiś dowcip przystający do sytuacji, np. przez 20 minut zastanawiałem się nad jednym dowcipem i pomyślałem, że najlepiej jak powiem za metą: No dobra, MARATON zaliczony a teraz kobieto daj ZAJARAĆ!.
Naprawdę, myślenie o takich głupotach zabiera mnóstwo czasu. I o to chodzi!
Bartosh, wątek nie jest kłótliwy, bo Grubasy w większości to naprawdę bardzo pogodni ludzie. Nigdzie się nie spieszą, mają czas dla wszystkich, lubią dużo gadać, ale i dużo słuchać.
Aż strach co teraz ze mną będzie skoro nie jestem już Grubasem???
No nie, jeszcze troszkę zostało do zrzucenia.
Bartosh, pozdrowienia dla doktora Chruścika. Jego celne maksymy jak zawsze budzą mój szczery uśmiech.
Pozdrawiam więc doktora Chruścika takim oto rymem częstochowskim
Tam gdzie w Poznaniu koziołki się bodą
Leo na trasie raczył się wodą
Biegł sobie mostem, biegł sobie lasem
Az mu się kilometrów zebrało za pasem
Biegnąc tak sobie traktami Poznania
Myślał, jak wielka jest moc tego truchtania
Że Leo-Grubasek w chudzielca się zmienia
I na mecie maratonu czeka go premia
A po biegu dr Chruścik się zjawił
Co za Oceanem dość długo bawił
Zbadał Leo uważnie i kontuzji nie stwierdził
Więc zgodę na kolejny maraton od razu zatwierdził
Ale napisałem tę relacje także po to, abyście i wy połknęli bakcyla i uwierzyli, że maraton naprawdę można przebiec bezkoszmarowo, że naprawdę można się cieszyć biegiem nawet jeśli wiedzie on przez niby upiornie długi dystans 42 km, że nawet z kryzysów można czerpać radość, szczególnie wtedy, gdy się te kryzysy pokona.
Powinniście powtarzać jak mantrę:
Teraz jestem Grubasem, ale już za rok pobiegnę w 9 Maratonie Poznań.
Przecież skoro Leo mógł, to czemu nie ja?
Ale najważniejsze chyba co płynie z tej historii to chyba psychika i zachowanie zimnych nerwów. To nie ja wymyśliłem, że maraton przede wszystkim biegnie się w GŁOWIE.
Uważam, że głowa to podstawa.
Kiedy odzywało się kolano, kiedy odzywały się mięśnie na pośladkach i z tyłu ud, kiedy bieg stawał się jakiś taki nużący i bezsensowny, wówczas z ciekawością zacząłem oglądać architekturę jakiegoś starego gmaszyska i zastanawiałem się jak oni to kiedyś budowali bez dźwigów itp., albo z mostu patrzyłem na rozświetloną promieniami słońca Wartę, mrugającą do mnie filuternie , albo oglądałem ładne zadbane ogródki w mijanych domkach na Browarnej, albo przez pół godziny zastanawiałem się jakie będą moje pierwsze słowa skierowane do żony na mecie. Że może zaskoczę ją tym hasełkiem, a może innym, a może rzucę jakiś dowcip przystający do sytuacji, np. przez 20 minut zastanawiałem się nad jednym dowcipem i pomyślałem, że najlepiej jak powiem za metą: No dobra, MARATON zaliczony a teraz kobieto daj ZAJARAĆ!.
Naprawdę, myślenie o takich głupotach zabiera mnóstwo czasu. I o to chodzi!
Bartosh, wątek nie jest kłótliwy, bo Grubasy w większości to naprawdę bardzo pogodni ludzie. Nigdzie się nie spieszą, mają czas dla wszystkich, lubią dużo gadać, ale i dużo słuchać.
Aż strach co teraz ze mną będzie skoro nie jestem już Grubasem???
No nie, jeszcze troszkę zostało do zrzucenia.
Bartosh, pozdrowienia dla doktora Chruścika. Jego celne maksymy jak zawsze budzą mój szczery uśmiech.
Pozdrawiam więc doktora Chruścika takim oto rymem częstochowskim
Tam gdzie w Poznaniu koziołki się bodą
Leo na trasie raczył się wodą
Biegł sobie mostem, biegł sobie lasem
Az mu się kilometrów zebrało za pasem
Biegnąc tak sobie traktami Poznania
Myślał, jak wielka jest moc tego truchtania
Że Leo-Grubasek w chudzielca się zmienia
I na mecie maratonu czeka go premia
A po biegu dr Chruścik się zjawił
Co za Oceanem dość długo bawił
Zbadał Leo uważnie i kontuzji nie stwierdził
Więc zgodę na kolejny maraton od razu zatwierdził
- Fatal@Error
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 294
- Rejestracja: 28 kwie 2007, 11:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: 42-600
Może się za rok spotkamy na jakimś maratonie :D Ja jestem truchtacz wolnobiegający 6/km więc myślę że będzie git, a wtedy ty już będziesz miał za sobą z 3-4 maratony i usłyszę jakieś cenne rady, na miejscu :D
pozdro
pozdro
Nic nie umiem i nic nie wiem, jestem matoł bity w ciemię...
-
- Wyga
- Posty: 100
- Rejestracja: 14 lis 2006, 18:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-obecnie Wilanów
Faktycznie myślenie o tym co dookoła jest najlepszym zapomnieniem o dystansie jaki jeszcze pozostał, tym bardziej, gdy jest to dopiero 25km...
Przez prawie 30 km biegłam z dziewczyną, która też debiutowała w maratonie, więc doskonale się pilnowałyśmy, aby nie przyspieszać. Rozmawiałyśmy sobie miło, ale niestety rozmowa w pewnym momencie zaczęła męczyć (zakłócała właściwy oddech).
Słuchałam też radiowej Trójki - audycji o tygryskach. Piszę tygryskach, a nie TYGRYSACH, bo to była audycja dla dzieci Śmiechu co_nie_miara.
A później radio... hmmm M jak Maryja. Po prostu gadanie, gadanie.
Oby nie muzyka - zbyt zróżnicowane byłoby wówczas moje tempo
No i chyba większość z Nas "planuje" sobie fajny tekst na metę.
W tzw międzyczasie nawet pomyślałam sobie, że pewnie się rozpłaczę... i na samą myśl w pewnym momencie zaczęły mi łzy po poliku spływać :D
Ale niezbadane są wyroki Najwyższego, który po przebiegnięciu linii mety zadecydował, że powinnam się zdrzemnąć Choćby na stojąco :D Tak też uczyniłam :D
Nie byłam taki gieroj jak Leo i JarStary, na mecie padłam ze zmęczenia. Chyba puściły emocje, ktore przez kilka nocy przed maratonem nie pozwalały spokojnie spać.
Przez prawie 30 km biegłam z dziewczyną, która też debiutowała w maratonie, więc doskonale się pilnowałyśmy, aby nie przyspieszać. Rozmawiałyśmy sobie miło, ale niestety rozmowa w pewnym momencie zaczęła męczyć (zakłócała właściwy oddech).
Słuchałam też radiowej Trójki - audycji o tygryskach. Piszę tygryskach, a nie TYGRYSACH, bo to była audycja dla dzieci Śmiechu co_nie_miara.
A później radio... hmmm M jak Maryja. Po prostu gadanie, gadanie.
Oby nie muzyka - zbyt zróżnicowane byłoby wówczas moje tempo
No i chyba większość z Nas "planuje" sobie fajny tekst na metę.
W tzw międzyczasie nawet pomyślałam sobie, że pewnie się rozpłaczę... i na samą myśl w pewnym momencie zaczęły mi łzy po poliku spływać :D
Ale niezbadane są wyroki Najwyższego, który po przebiegnięciu linii mety zadecydował, że powinnam się zdrzemnąć Choćby na stojąco :D Tak też uczyniłam :D
Nie byłam taki gieroj jak Leo i JarStary, na mecie padłam ze zmęczenia. Chyba puściły emocje, ktore przez kilka nocy przed maratonem nie pozwalały spokojnie spać.
- kubapigora
- Wyga
- Posty: 71
- Rejestracja: 13 wrz 2007, 15:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław/Sobótka
- Kontakt:
Gorzej zasnąć przed nią
i'm not a runner... yet
http://www.livestrong.org - to nie jest reklama, to jest moja rada
http://www.livestrong.org - to nie jest reklama, to jest moja rada
- Herflick
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 274
- Rejestracja: 11 cze 2007, 11:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
No wlasnie troszke zbyt szowinistycznie zabrzmialem ;>
Wczoraj rozpoczal sie sezon ligi amatorskiej w kosza w ktorej gram.. zawsze jak raczej nie chudy ;> wytrzymywalem bez "lawy" z jedna dwie kwarty (po 10 minut kazda) wczoraj jako jedyny z calej druzyny nie usiadlem ani razu na lawie ... bylo na prawde dobrze
Kapitan w szatni po meczu: no chlopaki od dzis wszyscy biegamy.. no poza Herflickiem :>
Wczoraj rozpoczal sie sezon ligi amatorskiej w kosza w ktorej gram.. zawsze jak raczej nie chudy ;> wytrzymywalem bez "lawy" z jedna dwie kwarty (po 10 minut kazda) wczoraj jako jedyny z calej druzyny nie usiadlem ani razu na lawie ... bylo na prawde dobrze
Kapitan w szatni po meczu: no chlopaki od dzis wszyscy biegamy.. no poza Herflickiem :>
- kubapigora
- Wyga
- Posty: 71
- Rejestracja: 13 wrz 2007, 15:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław/Sobótka
- Kontakt:
To gratulacje. Ale z biegania nie rezygnuj...
i'm not a runner... yet
http://www.livestrong.org - to nie jest reklama, to jest moja rada
http://www.livestrong.org - to nie jest reklama, to jest moja rada
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 22 paź 2007, 10:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Bielany
Ale się wątek rozwinął... Od tygodnia przebijam sie przez niego i nareszcie sie udało, uff
Przywitam się.
Nazywam się Krzysiek, mam 33 lata i mieszkam w Warszawie na Bielanach.
Postanowiłem dołączyć do szacownego grona biegaczy
Przyczyn jest kilka, jedna najistotniejsza - zdrowie.
Wykryto u mnie nadciśnienie i podwyższone tetno, na szczęście jeszcze nie są one wielkim problemem ale trzeba kuć żelazo puki gorące.
Na szczęście badania - mocz i morfologię mam jak koń (okreslenie pani doktor).
Większym problemem jes niestety waga 108 kg przy 188 cm wzrostu.
Więc zaczynam cykl 10 tygodniowy
Nabyłem drogą kupna butki Asics Gel Trabuco 10 WR, mam nadzieję, że pozwolą odciążyć stawy.
Do kompletu mam pulsometr, coby nie przekraczać rozsądnych progów tętna.
Mój cel - zgubienie "paru kilo" a co za tym idzie obniżenie ciśnienia
Oczywiście jestem pod opieką lekarza kardiologa - nadciśnienia nie wolno zotawić ot tak sobie !!! Może powodowac różne niebezpieczne powikłania.
To tyle ode mnie.
Trzymajcie kciuki.
Pozdawiam wszystkich a szczególnie Ojca Prowadzącego ten, jakże piękny wątek
Przywitam się.
Nazywam się Krzysiek, mam 33 lata i mieszkam w Warszawie na Bielanach.
Postanowiłem dołączyć do szacownego grona biegaczy
Przyczyn jest kilka, jedna najistotniejsza - zdrowie.
Wykryto u mnie nadciśnienie i podwyższone tetno, na szczęście jeszcze nie są one wielkim problemem ale trzeba kuć żelazo puki gorące.
Na szczęście badania - mocz i morfologię mam jak koń (okreslenie pani doktor).
Większym problemem jes niestety waga 108 kg przy 188 cm wzrostu.
Więc zaczynam cykl 10 tygodniowy
Nabyłem drogą kupna butki Asics Gel Trabuco 10 WR, mam nadzieję, że pozwolą odciążyć stawy.
Do kompletu mam pulsometr, coby nie przekraczać rozsądnych progów tętna.
Mój cel - zgubienie "paru kilo" a co za tym idzie obniżenie ciśnienia
Oczywiście jestem pod opieką lekarza kardiologa - nadciśnienia nie wolno zotawić ot tak sobie !!! Może powodowac różne niebezpieczne powikłania.
To tyle ode mnie.
Trzymajcie kciuki.
Pozdawiam wszystkich a szczególnie Ojca Prowadzącego ten, jakże piękny wątek
- JarStary
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 927
- Rejestracja: 14 lis 2006, 16:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skierniewice
Cześć Smokun!!!
Witaj i biegaj !!!
Pani doktor rzekła jak koń hm... ale chyba nie studiowała zeotechniki hi hi hi . To dobrze, że badania są dobre. Myślę, że nadciśnienie i tętno się ustabilizują przy mądrym bieganiu. Mądre to znaczy wolne tak na początek, apotem to już to działu trening i na zawody.
Tylko nie czytaj problemów Rzeznika bo się wystraszysz i nici z biegania .
Pozdrawiam silnie motywując do biegania
Witaj i biegaj !!!
Pani doktor rzekła jak koń hm... ale chyba nie studiowała zeotechniki hi hi hi . To dobrze, że badania są dobre. Myślę, że nadciśnienie i tętno się ustabilizują przy mądrym bieganiu. Mądre to znaczy wolne tak na początek, apotem to już to działu trening i na zawody.
Tylko nie czytaj problemów Rzeznika bo się wystraszysz i nici z biegania .
Pozdrawiam silnie motywując do biegania
Chwalę Boga każdym przebiegniętym metrem
ZZTOP Skierniewice: każda sobota 13:30 vis-a-vis kasyna!
ZZTOP Skierniewice: każda sobota 13:30 vis-a-vis kasyna!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 391
- Rejestracja: 09 sie 2007, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Witaj smokun!
Parametry poczatkowe masz prawie takie same, jak ja 2,5 miesiaca temu, jak zaczynalem biegac:)
Jak widac po mnie - jest to mozliwe.
Pomysl z butami i pulsometrem, planem 10 tygodniowym (nie za ostro) oraz jeszcze bieganie po nieutwardzonym to dobre prognostyki na stale zlapanie bakcyla:)
I bedziesz potem biegal nie zeby zrzucil kilogramiki, tylko dla wlasnej przyjemnosci, zwiekszania sily woli, codziennego przekraczania barier itd;)
Powodzenia i trzymamy wszyscy kciuki:)
Parametry poczatkowe masz prawie takie same, jak ja 2,5 miesiaca temu, jak zaczynalem biegac:)
Jak widac po mnie - jest to mozliwe.
Pomysl z butami i pulsometrem, planem 10 tygodniowym (nie za ostro) oraz jeszcze bieganie po nieutwardzonym to dobre prognostyki na stale zlapanie bakcyla:)
I bedziesz potem biegal nie zeby zrzucil kilogramiki, tylko dla wlasnej przyjemnosci, zwiekszania sily woli, codziennego przekraczania barier itd;)
Powodzenia i trzymamy wszyscy kciuki:)
[url=http://runmania.com/rlog/?u=aolesins][img]http://runmania.com/f/1f8a6a254b727ad4b3be2d11bf661f5a.gif[/img][/url]
10K - 46:23
15K - 1:17:33
21.097K - 1:42:15
10K - 46:23
15K - 1:17:33
21.097K - 1:42:15
Ale te butki to wiesz, że na asfalt są nie za dobre, amortyzacja też nie jest dobra bo to są buty terenowe? Powinieneś raczej kupić sobie coś z maksymalną amortyzacją.