10km w RunWarsaw opłaciłem wysoko, bo już drugi tydzien siedzę na tyłku i nie biegam. Dzień przed dopadł mnie wirus i biegiem załatwiłem się na cacy. Mocne zmęczenie było doskonałą pożywką dla wirusa.
W związku z tym mam pytanie: co teraz?
Byłem już kilka tygodniu po treningu 16-to tygodniowym, bez problemu robiłem 5-7km. 10km w RW także pobiegłem "na raz".
Czy teraz muszę się sporo cofnąć do konkretnego miejsca czy po prostu wyjść i lecieć ile fabryka da i przyjąć to jako pułap wyjściowy?
Wybaczcie, ale może jest jakieś naukowe podejście do tego tematu
